Dawno, dawno temu, gdy miałam 7 lat to mój pies ciężko chorował. Był osłabiony i ciągle przesiadywał w budzie. Zdarzało się, że nawet nie chciał jeść. Nie potrafił też robić swoich potrzeb fizjologicznych. To trwało jakiś tydzień. Mama i ja chciałyśmy go zawieźć do weterynarza, ale nagle zobaczyłam na jego ogonie dużego, czarnego kleszcza, powiedziałam o tym mamie i okazało się, że pies jest chory na borelioze za sprawą tego kleszcza. Potem pojechałyśmy do weterynarza po leki dla pieska i tak o to wracał do zdrowia.
Dawno, dawno temu, gdy miałam 7 lat to mój pies ciężko chorował. Był osłabiony i ciągle przesiadywał w budzie. Zdarzało się, że nawet nie chciał jeść. Nie potrafił też robić swoich potrzeb fizjologicznych. To trwało jakiś tydzień. Mama i ja chciałyśmy go zawieźć do weterynarza, ale nagle zobaczyłam na jego ogonie dużego, czarnego kleszcza, powiedziałam o tym mamie i okazało się, że pies jest chory na borelioze za sprawą tego kleszcza. Potem pojechałyśmy do weterynarza po leki dla pieska i tak o to wracał do zdrowia.