Napisz opowiadanie humorzyste na temat : "Moja przygoda z groźnym zwierzęciem "
Oienel
Ślepia nabiegłe krwią obserwowały uważnie każdy mój krok. Co też mnie napadło na tą szaleńczą wyprawę? Gdybym tylko się z nikim nie założyła! Zbierając w sobie wszystkie siły przesunęłam powoli nogę po ziemi w stronę bestii. Ta machnęła ogonem wyglądającym dla mnie jak ogon lwa czy sfinksa. Patrząc na łeb zwierzęcia to raczej jakiejś hybrydy będącej dziełem szalonego naukowca. I znów machnęła przedłużeniem kości ogonowej. Przełknęłam ślinę i odwróciłam się w stronę bramy. Po drugiej stronie trzymając pręty stali moi ciemiężyciele. Rozległy się głośne drwiny. Zirytowana odwróciłam się do bestii, która nagłym ruchem podniosła się na nogi. Teraz zobaczyłam ją w całej okazałości. Zwaliste cielsko wydawało się kilkakrotnie większe niż ja. Pewnie tak było. Nie przestając patrzeć w oczy, a raczej starając się nie przeskakiwać nerwowo z rogów na oczy potwora, powoli podniosłam rękę. Zwierze zarzuciło łbem, a ja przerażona cofnęłam się o krok. W miejscu zatrzymał mnie wybuch śmiechu zza pleców. Ponownie zebrałam się na odwagę i znów wyciągnęłam rękę. Niepewnie poklepałam stworzenie po wielkim, różowym nosie. W reakcji na pieszczotę, bestia otworzyła paszczę, a ja nie wiedząc czego się spodziewać rzuciłam się biegiem ku bramie. Zadanie wykonane, zakład wygrałam, dotknęłam tego wielkiego biało - brązowego stworzenia. Za mną rozległo się szydercze: "muuu!".
Co też mnie napadło na tą szaleńczą wyprawę? Gdybym tylko się z nikim nie założyła!
Zbierając w sobie wszystkie siły przesunęłam powoli nogę po ziemi w stronę bestii. Ta machnęła ogonem wyglądającym dla mnie jak ogon lwa czy sfinksa. Patrząc na łeb zwierzęcia to raczej jakiejś hybrydy będącej dziełem szalonego naukowca.
I znów machnęła przedłużeniem kości ogonowej.
Przełknęłam ślinę i odwróciłam się w stronę bramy. Po drugiej stronie trzymając pręty stali moi ciemiężyciele. Rozległy się głośne drwiny.
Zirytowana odwróciłam się do bestii, która nagłym ruchem podniosła się na nogi. Teraz zobaczyłam ją w całej okazałości. Zwaliste cielsko wydawało się kilkakrotnie większe niż ja. Pewnie tak było.
Nie przestając patrzeć w oczy, a raczej starając się nie przeskakiwać nerwowo z rogów na oczy potwora, powoli podniosłam rękę.
Zwierze zarzuciło łbem, a ja przerażona cofnęłam się o krok. W miejscu zatrzymał mnie wybuch śmiechu zza pleców. Ponownie zebrałam się na odwagę i znów wyciągnęłam rękę. Niepewnie poklepałam stworzenie po wielkim, różowym nosie.
W reakcji na pieszczotę, bestia otworzyła paszczę, a ja nie wiedząc czego się spodziewać rzuciłam się biegiem ku bramie. Zadanie wykonane, zakład wygrałam, dotknęłam tego wielkiego biało - brązowego stworzenia.
Za mną rozległo się szydercze: "muuu!".