Działo się to dawno temu, w czasach rycerzy, dam nadobnych i bestii strasznych, w kraju zwanym przez wszystkich Lechistanem. Żył wtedy Artur, mąż dzielny i na zabój zakochany w Marii. Maria jednak względów jego nie chciała.
Stało się raz, że Marię nadobną ziejąca ogniem bestia porwała i zaniosła do groty. Artur usłyszawszy o porwaniu pięknej Marii, ruszył w pogoń za smokiem. Do groty smoczej dotarł pod wieczór, lecz nie chciał czekać do rana. Postanowił wywabić smoka z pieczary, bo w ciemnościach strasznych groty szans nie miałby żadnych. Wyszedł smok straszny, a za nim Maria przywiązana na łańcuchu do szyi smoka. Ruszył więc Artur z kopią na smoka, na koniu swym wiernym Asmarze. Koń, choć przestraszony, biegł wprost na smoka posłusznie wykonując polecenia swego pana. Bestia nie zdążyła się zorientować, a już skowycząc z bólu na ziemi leżała. Podszedł więc rycerz do damy swej Marii, która wciąż blada ze strachu z trwogą na smoka martwego spoglądała i rzekł: - Mario, przecudowna damo moja, proszę cię po raz ostatni. Gdy teraz odmówisz więcej narzucać się nie będę. Czy zostaniesz Mario moją żoną? - Oczywiście, Arturze mój drogi. Wcześniej nie wierzyłam w odwagę twoją, lecz po zdarzeniach dzisiejszych wątpić w nią nie mogę. Z chęcią zostanę twoją żoną. Wrócił Artur wraz z narzeczoną swoją do domu pańskiego, gdzie wzięli ślub. Żyli razem zgodnie, bo Maria przestała być nadąsaną i zarozuniałą panną. Czy to ten obraz?
Działo się to dawno temu, w czasach rycerzy, dam nadobnych i bestii strasznych, w kraju zwanym przez wszystkich Lechistanem. Żył wtedy Artur, mąż dzielny i na zabój zakochany w Marii. Maria jednak względów jego nie chciała.
Stało się raz, że Marię nadobną ziejąca ogniem bestia porwała i zaniosła do groty. Artur usłyszawszy o porwaniu pięknej Marii, ruszył w pogoń za smokiem. Do groty smoczej dotarł pod wieczór, lecz nie chciał czekać do rana. Postanowił wywabić smoka z pieczary, bo w ciemnościach strasznych groty szans nie miałby żadnych. Wyszedł smok straszny, a za nim Maria przywiązana na łańcuchu do szyi smoka. Ruszył więc Artur z kopią na smoka, na koniu swym wiernym Asmarze. Koń, choć przestraszony, biegł wprost na smoka posłusznie wykonując polecenia swego pana. Bestia nie zdążyła się zorientować, a już skowycząc z bólu na ziemi leżała. Podszedł więc rycerz do damy swej Marii, która wciąż blada ze strachu z trwogą na smoka martwego spoglądała i rzekł:- Mario, przecudowna damo moja, proszę cię po raz ostatni. Gdy teraz odmówisz więcej narzucać się nie będę. Czy zostaniesz Mario moją żoną?
- Oczywiście, Arturze mój drogi. Wcześniej nie wierzyłam w odwagę twoją, lecz po zdarzeniach dzisiejszych wątpić w nią nie mogę. Z chęcią zostanę twoją żoną.
Wrócił Artur wraz z narzeczoną swoją do domu pańskiego, gdzie wzięli ślub. Żyli razem zgodnie, bo Maria przestała być nadąsaną i zarozuniałą panną. Czy to ten obraz?