Ogromna Sala Kongresowa, wypełniona do ostatniego miejsca. Scena wypełniona instrumentami. Zanosi się na wielkie muzyczne wydarzenie. Szum rozmów i szeptów. Wokół sceny brak nawet miejsc stojacych. W jednej chwili światła gasną. Na scene wychodzi Anna Maria Jopek i Pat Metheny. Zaczynają oni występ od utworu "Cichy zapada zmrok". Poczucie czasu i miejsca pozostały gdzieś poza Salą Kongresową. Na scenę wybiegają pozostali muzycy i za chwilę zostajemy już całkowicie wchłonięci przez tak niezwykłą muzykę. Po tym jak muzycy wykonawszy bisy zeszli ze sceny publiczność z niejakim trudem przypomniała sobie o całym świecie, opuszczonym na czas tej muzycznej podróży, i na twarzach malowały się uczucia szczęścia i zachwytu. Anna Maria Jolek z przyjaciółmi oraz z PAtem Metheny przemawiali na swój sposób, do tego, co w nas dobre, wartościowe, i twórcze. Ktoś powoli wychodząc stwierdził "Teraz mogę spokojnie umierać" .
Ogromna Sala Kongresowa, wypełniona do ostatniego miejsca. Scena wypełniona instrumentami. Zanosi się na wielkie muzyczne wydarzenie. Szum rozmów i szeptów. Wokół sceny brak nawet miejsc stojacych. W jednej chwili światła gasną. Na scene wychodzi Anna Maria Jopek i Pat Metheny. Zaczynają oni występ od utworu "Cichy zapada zmrok". Poczucie czasu i miejsca pozostały gdzieś poza Salą Kongresową. Na scenę wybiegają pozostali muzycy i za chwilę zostajemy już całkowicie wchłonięci przez tak niezwykłą muzykę. Po tym jak muzycy wykonawszy bisy zeszli ze sceny publiczność z niejakim trudem przypomniała sobie o całym świecie, opuszczonym na czas tej muzycznej podróży, i na twarzach malowały się uczucia szczęścia i zachwytu. Anna Maria Jolek z przyjaciółmi oraz z PAtem Metheny przemawiali na swój sposób, do tego, co w nas dobre, wartościowe, i twórcze. Ktoś powoli wychodząc stwierdził "Teraz mogę spokojnie umierać" .