Napisz o swojej przyjaźni z inną osobą oraz co to jest przyjaźń PILNE
mariposa21
Przyjazn z druga osoba jest to przywiazanie do drugiej osoby oparte na zaufaniu , szczerosci i milosci do drugiej osoby , i chcenia dla niej jak najlpeszych rzeczy.
0 votes Thanks 0
natka16
Chrześcijańska przyjaźń zawsze jest rzeczywistością przynoszącą obfite owoce. Nigdy nie rozwija się „w konfrontacji z otoczeniem”; nie jest „przeciw” komukolwiek. Nigdy nie zamyka się na innych.
Kiedy miałem szesnaście lat, byłem pełen marzeń; marzyło mi się przede wszystkim o przyjaźni. Miała to być przyjaźń z kolegą nieco ode mnie starszym. Z liceum ogólnokształcącego.
Ja byłem dziecinny. Cienki. Chudy słabeusz. Nieśmiały. Często głodny. Nerwowy. Raz po raz zerkałem na zegarek; żyłem w pośpiechu. W bytomskim technikum dużo było nauki. Nie brakowało też pasjonującej pracy na praktykach zawodowych w Elektrowni „Miechowice” i w gliwickim „Energopomiarze”.
On miał rodziców dobrze sytuowanych. Nieustannie go „futrowali” („Synku, no zjedzże coś!”). Był więc tęgi, silny, fizycznie nad wiek dojrzały; a jego spokojne, kasztanowe oczy wyrażały pewność siebie i tę wyższość w odniesieniu do wszystkiego, co by wymagało czy to pracy, czy nauki.
Ogromnie mi imponował tym swoim męskim spokojem i niezachwianą równowagą. Odnosiłem więc wrażenie, że tworząc z nim tandem przyjaźni, przejmę od niego to, czego mi brakuje; a jemu z kolei – może przyda się także coś mojego? Będziemy się wzajemnie uzupełniać. I tak, wspólnie – w konfrontacji z otoczeniem – będziemy silni, wielcy, mądrzy.
Po szkole spotykaliśmy się u mnie lub u niego. Namówiłem go także na lekcje religii. Tu, w salce pod kościołem, obaj zachwyciliśmy się opowieścią ze Starego Testamentu o przyjaźni Dawida z Jonatanem. Gdy chodzi o mnie, pomyślałem: „Skoro Dawid umiłował Jonatana jak samego siebie (1 Sm 18, 3), dlaczego ja bym nie miał tak właśnie kochać przyjaciela?”.
Im jednak moje starania w tym względzie były większe, tym jawniej pryskało moje marzenie. Zamiast nawiązania stosunku przyjaźni, stawałem się rodzajem niewolnika. Po kilku miesiącach usłyszałem w konfesjonale: „Bardzo się mylisz. Pan Bóg tego rodzaju sytuacji nie chce. Żadna to przyjaźń. Powiem ci więcej: ty się z nim nawet nie koleguj”.
Posłuchałem. Rozstanie było dramatyczne. Słowa pożegnania jak obnażone miecze (Ps 55, 22); ostre niemiłosiernie. Ale... z gęstej mgły chłopięcych rozczarowań i z bolesnej pustki osamotnienia zaczęło wyłaniać się Nowe. Od tamtych dni minęło sporo czasu: mam teraz lat nie szesnaście, lecz ponad sześćdziesiąt. I widzę, że to, co najważniejsze, że to, co zawsze „Nowe”, ma ciągle na imię „Przyjaźń”. A zatem: „jaźń-przy-jaźni”!
Ilu mam wiernych przyjaciół? Ilu braci, ile sióstr?
O rzeczywistości moich przyjaźni trudno mówić. Każde wypowiadane słowo dźwięczy onieśmielającym ostrzeżeniem: „Uważaj! Poruszasz temat delikatny; obracasz się pośród tajemnicy”.
Ale może uda mi się przynajmniej nakreślić jej kontury? Spróbujmy.
Misterium naszej religii
Kiedy Paweł pisze swój Pierwszy List do Tymoteusza, tak się do niego zwraca: Przypominam Ci uroczyście: wielka jest tajemnica pobożności. Osobiście wolę przekład angielski, gdzie określenie to tes eusebeias mysterion oddawane jest jako „the mystery of our religion”. Paweł przypomina Tymoteuszowi: „Wielkie jest misterium naszej religii” (1 Tm 3, 16).
Chwilę po tym przypomnieniu Apostoł wyjaśnia, że misterium to rozgrywa się w obrębie he entole, w obrębie przykazania wzajemnej miłości (por. 1 Tm 6, 14), jakie Jezus przekazał w słowach: Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem (J 13, 34; 15, 12).Wprowadził przez nie uczniów w misterium relacji trynitarnych. Tak nowa religia, jakiej daje początek, staje się „religią odniesień międzyosobowych” (tym przede wszystkim różni się od innych religii, szczególnie zaś od religii Dalekiego Wschodu).
Specjalne powołanie
Trzeba nam wszakże zauważyć, że Jezus – zanim w Wielki Czwartek, podczas Ostatniej Wieczerzy wypowiedział swoje „nowe przykazanie” – już trzy lata wcześniej, u samego początku swojej działalności publicznej – przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego (Mk 3, 13).Zanim się z kimkolwiek prawdziwie zaprzyjaźnili – najpierw stali się przyjaciółmi Jezusa. Tak też ich nazwał: filoi mu – swoimi przyjaciółmi (por. J 15, 15).
Historia każdego z uczniów to przede wszystkim historia niewymownej przyjaźni z Jezusem. Objawia darmową miłość Kyriosa-Mistrza – i równocześnie możliwości wolnego człowieka-ucznia, który Jezusowe zaproszenie przyjmuje i Jezusowi zawierza.
1 2 Tagi: przyjaźń, biblia, świadectwo
1 votes Thanks 1
blądi91xD
Przyjaźń - duchowa, emocjonalna i platoniczna więź łącząca dwoje lub więcej ludzi, oparta na wzajemnym zrozumieniu, wspólnych doświadczeniach. Przyjaciel to „drugie ja” (Teofrast z Eresos), „połowa duszy mej” (Horacy). Przyjaźń jest cnotą, złotym środkiem między wadami wrogości i pochlebstwa. Cechami idealnej przyjaźni są: zaufanie i wierność, życzliwość i szczerość. Arystoteles rozróżnił 3 rodzaje przyjaźni: opartą na wzajemnej korzyści, na przyjemności i na doskonałości Dla każdego człowieka słowo „Przyjaźń” ma odmienne znaczenie. Jeden nazywa przyjacielem osobę, która przebywa z nim większość czasu w tym ciężkim życiu. Inni znów potrzebują przyjaciela do załatwiania takich spraw, w których sami by nie dali sobie rady. Takie osoby przychodzą do nas tylko po to by im pomóc. Lecz gdy my ich o coś poprosimy, a one nam odmawiają albo wymigują się, to czy taka osoba jest naszym przyjacielem?
Większość ludzi rzuca tym słowem w każdego człowieka, lecz każdy powinien nauczyć się rozróżniać „Przyjaciół prawdziwych, oddanych Twemu sercu” od „Przyjaciół prowizorek, którzy tylko czekają na nasze potknięcia by bardziej wbić nas w ziemię”. Znalezienie przyjaźni jest bardzo trudne, możliwe, że najtrudniejsze w naszym życiu. Każda osoba chce mieć przyjaciela. Każdy chce mieć swoją drugą połowę w życiu, tzw. „Bratnią Duszę”. Czy są na tym świecie ludzie, którzy nie potrzebują takiej osoby, która wysłucha ich, która doradzi w trudnych chwilach życiowych, która da kopniaka kiedy popełnia się błędy? Każdy na tym świecie potrzebuje osoby, która wskoczy za nią w ogień. Lecz czy każdy na taką osobę zasługuje? Jeżeli zawiedzie nas osoba, która nazywała nas swym przyjacielem, to czy powinna być nas warta? Takie sytuacje mocno dają nam do myślenia, czy to jest mój przyjaciel, czy powinnam dalej walczyć o to, co nas łączyło, czy nie powinnam szukać dalej? Jest to bardzo trudne, ponieważ każdy ma swoje życie i każdy decyduje sam o swoim życiu. Nikt nam nie powinien doradzać w takich sprawach, bo przyjaźń jest jedna i powinna być do końca życia. Jeżeli ktoś myśli, że ta właśnie osoba powinna być jego „Bratnią Duszą” to powinien walczyć o nią i na temat tej osoby nie rozmawiać z innymi, bo ludzie są bardzo zazdrośni i większość chce zniszczyć to, co łączy nas z kimś.
Kiedy miałem szesnaście lat, byłem pełen marzeń; marzyło mi się przede wszystkim o przyjaźni. Miała to być przyjaźń z kolegą nieco ode mnie starszym. Z liceum ogólnokształcącego.
Ja byłem dziecinny. Cienki. Chudy słabeusz. Nieśmiały. Często głodny. Nerwowy. Raz po raz zerkałem na zegarek; żyłem w pośpiechu. W bytomskim technikum dużo było nauki. Nie brakowało też pasjonującej pracy na praktykach zawodowych w Elektrowni „Miechowice” i w gliwickim „Energopomiarze”.
On miał rodziców dobrze sytuowanych. Nieustannie go „futrowali” („Synku, no zjedzże coś!”). Był więc tęgi, silny, fizycznie nad wiek dojrzały; a jego spokojne, kasztanowe oczy wyrażały pewność siebie i tę wyższość w odniesieniu do wszystkiego, co by wymagało czy to pracy, czy nauki.
Ogromnie mi imponował tym swoim męskim spokojem i niezachwianą równowagą. Odnosiłem więc wrażenie, że tworząc z nim tandem przyjaźni, przejmę od niego to, czego mi brakuje; a jemu z kolei – może przyda się także coś mojego? Będziemy się wzajemnie uzupełniać. I tak, wspólnie – w konfrontacji z otoczeniem – będziemy silni, wielcy, mądrzy.
Po szkole spotykaliśmy się u mnie lub u niego. Namówiłem go także na lekcje religii. Tu, w salce pod kościołem, obaj zachwyciliśmy się opowieścią ze Starego Testamentu o przyjaźni Dawida z Jonatanem.
Gdy chodzi o mnie, pomyślałem: „Skoro Dawid umiłował Jonatana jak samego siebie (1 Sm 18, 3), dlaczego ja bym nie miał tak właśnie kochać przyjaciela?”.
Im jednak moje starania w tym względzie były większe, tym jawniej pryskało moje marzenie. Zamiast nawiązania stosunku przyjaźni, stawałem się rodzajem niewolnika. Po kilku miesiącach usłyszałem w konfesjonale: „Bardzo się mylisz. Pan Bóg tego rodzaju sytuacji nie chce. Żadna to przyjaźń. Powiem ci więcej: ty się z nim nawet nie koleguj”.
Posłuchałem. Rozstanie było dramatyczne. Słowa pożegnania jak obnażone miecze (Ps 55, 22); ostre niemiłosiernie. Ale... z gęstej mgły chłopięcych rozczarowań i z bolesnej pustki osamotnienia zaczęło wyłaniać się Nowe.
Od tamtych dni minęło sporo czasu: mam teraz lat nie szesnaście, lecz ponad sześćdziesiąt. I widzę, że to, co najważniejsze, że to, co zawsze „Nowe”, ma ciągle na imię „Przyjaźń”. A zatem: „jaźń-przy-jaźni”!
Ilu mam wiernych przyjaciół? Ilu braci, ile sióstr?
O rzeczywistości moich przyjaźni trudno mówić. Każde wypowiadane słowo dźwięczy onieśmielającym ostrzeżeniem: „Uważaj! Poruszasz temat delikatny; obracasz się pośród tajemnicy”.
Ale może uda mi się przynajmniej nakreślić jej kontury? Spróbujmy.
Misterium naszej religii
Kiedy Paweł pisze swój Pierwszy List do Tymoteusza, tak się do niego zwraca: Przypominam Ci uroczyście: wielka jest tajemnica pobożności. Osobiście wolę przekład angielski, gdzie określenie to tes eusebeias mysterion oddawane jest jako „the mystery of our religion”. Paweł przypomina Tymoteuszowi: „Wielkie jest misterium naszej religii” (1 Tm 3, 16).
Chwilę po tym przypomnieniu Apostoł wyjaśnia, że misterium to rozgrywa się w obrębie he entole, w obrębie przykazania wzajemnej miłości (por. 1 Tm 6, 14), jakie Jezus przekazał w słowach: Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem (J 13, 34; 15, 12).Wprowadził przez nie uczniów w misterium relacji trynitarnych. Tak nowa religia, jakiej daje początek, staje się „religią odniesień międzyosobowych” (tym przede wszystkim różni się od innych religii, szczególnie zaś od religii Dalekiego Wschodu).
Specjalne powołanie
Trzeba nam wszakże zauważyć, że Jezus – zanim w Wielki Czwartek, podczas Ostatniej Wieczerzy wypowiedział swoje „nowe przykazanie”
– już trzy lata wcześniej, u samego początku swojej działalności publicznej – przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego (Mk 3, 13).Zanim się z kimkolwiek prawdziwie zaprzyjaźnili – najpierw stali się przyjaciółmi Jezusa. Tak też ich nazwał: filoi mu – swoimi przyjaciółmi (por. J 15, 15).
Historia każdego z uczniów to przede wszystkim historia niewymownej przyjaźni z Jezusem. Objawia darmową miłość Kyriosa-Mistrza – i równocześnie możliwości wolnego człowieka-ucznia, który Jezusowe zaproszenie przyjmuje i Jezusowi zawierza.
1 2
Tagi: przyjaźń, biblia, świadectwo
Dla każdego człowieka słowo „Przyjaźń” ma odmienne znaczenie. Jeden nazywa przyjacielem osobę, która przebywa z nim większość czasu w tym ciężkim życiu. Inni znów potrzebują przyjaciela do załatwiania takich spraw, w których sami by nie dali sobie rady. Takie osoby przychodzą do nas tylko po to by im pomóc. Lecz gdy my ich o coś poprosimy, a one nam odmawiają albo wymigują się, to czy taka osoba jest naszym przyjacielem?
Większość ludzi rzuca tym słowem w każdego człowieka, lecz każdy powinien nauczyć się rozróżniać „Przyjaciół prawdziwych, oddanych Twemu sercu” od „Przyjaciół prowizorek, którzy tylko czekają na nasze potknięcia by bardziej wbić nas w ziemię”. Znalezienie przyjaźni jest bardzo trudne, możliwe, że najtrudniejsze w naszym życiu. Każda osoba chce mieć przyjaciela. Każdy chce mieć swoją drugą połowę w życiu, tzw. „Bratnią Duszę”. Czy są na tym świecie ludzie, którzy nie potrzebują takiej osoby, która wysłucha ich, która doradzi w trudnych chwilach życiowych, która da kopniaka kiedy popełnia się błędy? Każdy na tym świecie potrzebuje osoby, która wskoczy za nią w ogień. Lecz czy każdy na taką osobę zasługuje? Jeżeli zawiedzie nas osoba, która nazywała nas swym przyjacielem, to czy powinna być nas warta? Takie sytuacje mocno dają nam do myślenia, czy to jest mój przyjaciel, czy powinnam dalej walczyć o to, co nas łączyło, czy nie powinnam szukać dalej? Jest to bardzo trudne, ponieważ każdy ma swoje życie i każdy decyduje sam o swoim życiu. Nikt nam nie powinien doradzać w takich sprawach, bo przyjaźń jest jedna i powinna być do końca życia. Jeżeli ktoś myśli, że ta właśnie osoba powinna być jego „Bratnią Duszą” to powinien walczyć o nią i na temat tej osoby nie rozmawiać z innymi, bo ludzie są bardzo zazdrośni i większość chce zniszczyć to, co łączy nas z kimś.