Przyjęty i właściwie przeżywany krzyż może nas zbliżyć do Boga, ale z tego żadną miarą nie wynika, że powinniśmy szukać cierpienia lub martwić się, kiedy go akurat nie ma. Chrześcijańska nauka o krzyżu nie ma nic wspólnego z cierpiętnictwem, które polega na swoistym przywiązaniu do cierpienia. Cierpiętnik potrzebuje cierpienia, gdyż ono pozwala mu nie tylko użalać się nad sobą, ale również wywyższać się ponad innych. Cierpiętnik nie chce oddać krzyża, ponieważ mógłby popaść w życiową pustkę. Jezusowe niesienie krzyża z całą pewnością nie polega na cierpiętnictwie. Jezus dał się przybić do krzyża z miłości do Ojca i do ludzi, a nie dlatego, że w samym cierpieniu upatrywał jakąś szczególną wartość. Kiedy zaczynamy odczuwać na własnych barkach krzyż, powinniśmy zadać sobie pytanie, czy możemy jakoś temu cierpieniu zaradzić: zlikwidować przyczynę cierpienia lub zminimalizować jego ciężar. Jeśli na przykład kobieta cierpi z powodu alkoholizmu swego męża, to nie jest żadnym wyjściem z sytuacji pseudopobożne znoszenie w cichości wybryków męża i bronienie go przed przykrymi konsekwencjami jego alkoholizmu. Z takim krzyżem trzeba konfrontować się w sposób aktywny, szukając pomocy u tych, którzy mają odpowiednią wiedzę i doświadczenie. Niesienie krzyża polega na mądrym zmaganiu się z nim.
Przyjęty i właściwie przeżywany krzyż może nas zbliżyć do Boga, ale z tego żadną miarą nie wynika, że powinniśmy szukać cierpienia lub martwić się, kiedy go akurat nie ma. Chrześcijańska nauka o krzyżu nie ma nic wspólnego z cierpiętnictwem, które polega na swoistym przywiązaniu do cierpienia. Cierpiętnik potrzebuje cierpienia, gdyż ono pozwala mu nie tylko użalać się nad sobą, ale również wywyższać się ponad innych. Cierpiętnik nie chce oddać krzyża, ponieważ mógłby popaść w życiową pustkę. Jezusowe niesienie krzyża z całą pewnością nie polega na cierpiętnictwie. Jezus dał się przybić do krzyża z miłości do Ojca i do ludzi, a nie dlatego, że w samym cierpieniu upatrywał jakąś szczególną wartość.
Kiedy zaczynamy odczuwać na własnych barkach krzyż, powinniśmy zadać sobie pytanie, czy możemy jakoś temu cierpieniu zaradzić: zlikwidować przyczynę cierpienia lub zminimalizować jego ciężar. Jeśli na przykład kobieta cierpi z powodu alkoholizmu swego męża, to nie jest żadnym wyjściem z sytuacji pseudopobożne znoszenie w cichości wybryków męża i bronienie go przed przykrymi konsekwencjami jego alkoholizmu. Z takim krzyżem trzeba konfrontować się w sposób aktywny, szukając pomocy u tych, którzy mają odpowiednią wiedzę i doświadczenie. Niesienie krzyża polega na mądrym zmaganiu się z nim.