Domyślam się, że mój list sprawił Ci nie lada niespodziankę. Długo zastanawiałam się, czy wyjawić Ci prawdę o swoich uczuciach... Postanowiłam jednak zdobyć się na odwagę i opowiedzieć o wszystkim.
Zaczęło się chyba na koloniach w Gdańsku, wtedy też się poznaliśmy. Na początku irytowałeś mnie swoim sposobem bycia, Twoja osoba była mi kompletnie obojętna. Z czasem jednak zauważyłam, że coraz większą wagę przywiązuję do szczegółów, drobiazgów z Tobą związanych. Uwielbiałam obserwować jak wraz z kolegami grasz w piłkę, pływasz czy wygłupiasz się na placu zabaw. Godzinami mogłabym patrzeć jak cudownie się uśmiechasz i czerpiesz radość z życia, z każdej chwili spędzonej na obozie. To było świetne uczucie. Widząc jak jesteś radosny, moje serce również zamieniało się w skarbnicę pomyślności. Kiedy podczas ogniska usiadłeś obok mnie i tak po prostu zacząłeś rozmowę...nie będę kłamać, nogi trzęsły mi się jak galareta, dłonie lekko pociły, a policzki jeszcze bardziej się zarumieniły. Jedną, krótką (może zaledwie 10 - 15 minutową) konwersacją sprawiłeś, że przez całą noc nie zmrużyłam oka! Gdy przyszedł czas aby się pożegnać...byłam załamana. Tak strasznie było mi przykro, że to koniec naszej znajomości....
Niepotrzebnie. Nie wiem jak, ale zdobyłeś mój numer telefonu. Odezwałeś się. Poczułam, jakby i Tobie zależało, jakbyś też coś poczuł. Rozmawialiśmy, wymienialiśmy się przygodami, nowymi poglądami, spostrzeżeniami, fotografiami. Wszystko rozkwitało...pomyślnie. Do czasu. Widząc Twoje najnowsze zdjęcia na Meetme ( stronie internetowej) poczułam się jeszcze gorzej, niż wtedy, podczas pożegniania. Więc to tak... Masz kogoś. Tylko, dlaczego mi nie powiedziałeś? Odsuńmy na bok zauroczenia, wydawało mi się, że się przyjaźnimy. Byliśmy przecież naprawdę blisko. Najbardziej nie boli to, że nie jesteś sam, że nie mam szansy cieszyć się ze świadomości, że w następne wakacje spotkamy się już jako ktoś więcej niż kolega i koleżanka. Najbardziej boli to, że byłam nieświadoma, że nie wiedziałam że masz dziewczynę.
Nie wiem, dlaczego piszę akurat list, dlaczego nie przekażę Ci tego przez gg albo maila. Nie wiem czy ten list nie zakończy naszej znajomości. Wiem, że musiałam Ci to powiedzieć, wyżalić się. Wydaje mi się, że nie powinniśmy się teraz kontaktować, dajmy sobie trochę czasu, ja go naprawdę potrzebuję.
Kraków, 16.XI.2010r
Drogi Jakubie,
Domyślam się, że mój list sprawił Ci nie lada niespodziankę. Długo zastanawiałam się, czy wyjawić Ci prawdę o swoich uczuciach... Postanowiłam jednak zdobyć się na odwagę i opowiedzieć o wszystkim.
Zaczęło się chyba na koloniach w Gdańsku, wtedy też się poznaliśmy. Na początku irytowałeś mnie swoim sposobem bycia, Twoja osoba była mi kompletnie obojętna. Z czasem jednak zauważyłam, że coraz większą wagę przywiązuję do szczegółów, drobiazgów z Tobą związanych. Uwielbiałam obserwować jak wraz z kolegami grasz w piłkę, pływasz czy wygłupiasz się na placu zabaw. Godzinami mogłabym patrzeć jak cudownie się uśmiechasz i czerpiesz radość z życia, z każdej chwili spędzonej na obozie. To było świetne uczucie. Widząc jak jesteś radosny, moje serce również zamieniało się w skarbnicę pomyślności. Kiedy podczas ogniska usiadłeś obok mnie i tak po prostu zacząłeś rozmowę...nie będę kłamać, nogi trzęsły mi się jak galareta, dłonie lekko pociły, a policzki jeszcze bardziej się zarumieniły. Jedną, krótką (może zaledwie 10 - 15 minutową) konwersacją sprawiłeś, że przez całą noc nie zmrużyłam oka! Gdy przyszedł czas aby się pożegnać...byłam załamana. Tak strasznie było mi przykro, że to koniec naszej znajomości....
Niepotrzebnie. Nie wiem jak, ale zdobyłeś mój numer telefonu. Odezwałeś się. Poczułam, jakby i Tobie zależało, jakbyś też coś poczuł. Rozmawialiśmy, wymienialiśmy się przygodami, nowymi poglądami, spostrzeżeniami, fotografiami. Wszystko rozkwitało...pomyślnie. Do czasu. Widząc Twoje najnowsze zdjęcia na Meetme ( stronie internetowej) poczułam się jeszcze gorzej, niż wtedy, podczas pożegniania. Więc to tak... Masz kogoś. Tylko, dlaczego mi nie powiedziałeś? Odsuńmy na bok zauroczenia, wydawało mi się, że się przyjaźnimy. Byliśmy przecież naprawdę blisko. Najbardziej nie boli to, że nie jesteś sam, że nie mam szansy cieszyć się ze świadomości, że w następne wakacje spotkamy się już jako ktoś więcej niż kolega i koleżanka. Najbardziej boli to, że byłam nieświadoma, że nie wiedziałam że masz dziewczynę.
Nie wiem, dlaczego piszę akurat list, dlaczego nie przekażę Ci tego przez gg albo maila. Nie wiem czy ten list nie zakończy naszej znajomości. Wiem, że musiałam Ci to powiedzieć, wyżalić się. Wydaje mi się, że nie powinniśmy się teraz kontaktować, dajmy sobie trochę czasu, ja go naprawdę potrzebuję.
Pozdrawiam, Ewa.