Pewnego ,slonecznego dnia wyszlam z mlodszą siostrą na plac zabaw.Bawily sie tam inne dzieci.Bylo bardzo głosno i radosnie.
Usiadłam na ławce i obserwowałam zabawę dzieci.Pięknie sie bbawiły,dzieliły się zabawkami,a ich opiekunki zajęły sie rozmowami.W pwenym momencie plac ucichł.W piereszej chwili nie wiedziałam o co chodzi.Zdenerwowane opiekunki wołały swoje dzieci.Rozejrzałam się wokoło i nagle zobaczyłam wózek inwalidzki,a w nim mały ,,osliniony,, chłopczyk wyciągał rączki do zabawek.Jego mama byla bardzo smutna.Ze spuszczoną głową chciała sie wycofać.Wtedy zerwałam się z ławki i podeszłam do dziecka na wózku.Zapytałam jaką zabawke by chciał.Zauważyłam zdziwioną minę jego mamy.Chłopczyk wskazywał ręką na wiaderko.Podałam mu je. Jego radość była nadzwyczajna.Mimo niepełnosprawności wyrażnie się cieszył.Zapytałam jego mamę czy on może usiąść w piaskownicy.Rozejrzała się na bok i odpowiedziała,że inne mamy nie pozwolą.Nie patrząc na reakcję innych wzięłam chłopczyka i wraz z siostrą zaczęłam sie z nim bawic.Jakie bylo moje zdziwienie ,gdy po chwili inne dzieci dołączyły do nas.Ich rodzice stali z boku ze spuszczonymi głowami.Mama chłopca miała łzy w oczach.Słyszałam głosy innych rodziców,że ,,to,,dziecko też potrafi się bawić.Byli zdziwieni i zawstydzeni.Przecież bycie ,,innym,,nie znaczy gorszym.
Dla mnie to była wspaniała lekcja tolerancji,której nie zapomnę do końca życia.Przecież nie ma ,,innych,,dzieci-każde jest takie same.Potrzebuje miłości i tolerancji.
Pewnego ,slonecznego dnia wyszlam z mlodszą siostrą na plac zabaw.Bawily sie tam inne dzieci.Bylo bardzo głosno i radosnie.
Usiadłam na ławce i obserwowałam zabawę dzieci.Pięknie sie bbawiły,dzieliły się zabawkami,a ich opiekunki zajęły sie rozmowami.W pwenym momencie plac ucichł.W piereszej chwili nie wiedziałam o co chodzi.Zdenerwowane opiekunki wołały swoje dzieci.Rozejrzałam się wokoło i nagle zobaczyłam wózek inwalidzki,a w nim mały ,,osliniony,, chłopczyk wyciągał rączki do zabawek.Jego mama byla bardzo smutna.Ze spuszczoną głową chciała sie wycofać.Wtedy zerwałam się z ławki i podeszłam do dziecka na wózku.Zapytałam jaką zabawke by chciał.Zauważyłam zdziwioną minę jego mamy.Chłopczyk wskazywał ręką na wiaderko.Podałam mu je. Jego radość była nadzwyczajna.Mimo niepełnosprawności wyrażnie się cieszył.Zapytałam jego mamę czy on może usiąść w piaskownicy.Rozejrzała się na bok i odpowiedziała,że inne mamy nie pozwolą.Nie patrząc na reakcję innych wzięłam chłopczyka i wraz z siostrą zaczęłam sie z nim bawic.Jakie bylo moje zdziwienie ,gdy po chwili inne dzieci dołączyły do nas.Ich rodzice stali z boku ze spuszczonymi głowami.Mama chłopca miała łzy w oczach.Słyszałam głosy innych rodziców,że ,,to,,dziecko też potrafi się bawić.Byli zdziwieni i zawstydzeni.Przecież bycie ,,innym,,nie znaczy gorszym.
Dla mnie to była wspaniała lekcja tolerancji,której nie zapomnę do końca życia.Przecież nie ma ,,innych,,dzieci-każde jest takie same.Potrzebuje miłości i tolerancji.