Plis tylko szybko to bardzo ważna sprawa!!! plis plis!!!!!
botek93
Mieszkałam sobie za górami za lasami za drogą krajową A4 w małym domku z białej cegły. Nigdy nie wychodziłam z domu bo każdy śmiał się ze mnie bo byłam bardzo mała. Nie miałam przyjaciół, kaprysiłam grymasiłam, nie doceniałam miłości którą darzyli mnie rodzice. Pewnej nocy przybyła do mnie wróżka i oznajmiła że jeśli każdego dnia będę obdarowywała kogoś uśmiechem urosnę 1 centymetr ... Nie było to łatwe, gdy tylko wyszłam na podwórko stawałam się obiektem drwin. Poprzez łzy nauczyłam się śmiać, urosłam dość dużo ale to nadal nie zadowoliło mnie to gdyż dokuczali mi nadal. Pewnej nocy wróżka znów do mnie zawitała ,,dlaczego nadal jesteś przygnębiona'' odpowiedziałam jej że nie chce już się uśmiechać bo i tak nadal pozostanę sama. Kobieta uśmiechnęła się i odpowiedziała ,,śmiej się zawsze bo nie wiesz kiedy ktoś może zakochać się w Twoim uśmiechu'' Następnego ranka wstałam spojrzałam się na ludzi drwiących ze mnie i zaczęłam się głośno śmiać. Przejeżdżał tamtędy książę usłyszał mój głośny i radosny śmiech zsiadł z konia i powiedział że nie opuści miasta gdyż po nocach będzie śnił się mój promienny uśmiech. Postanowił osiedlić się tu a mnie pojął za żonę. Od tej chwili nikt już ze mnie nie wyśmiewał, stałam się doceniona i zrozumiałam że śmiech przynosi wielkie szczęście.
0 votes Thanks 0
Olcia124
Bo nie napisałaś czy to masz pisać Ty, jako narrator czy może być trzecioosobowy? No ale dobra, próbujemy tak :
Pewnego, pięknego dnia księżniczka Cudopolic postanowiła wyruszyć na wycieczkę. Była śliczną, delikatną dziewczynką, o bardzo dziecięcych rysach. Miała 15 lat i długie, połyskujące w słońcu włosy. W jej oczach mógł utonąć każdy. Dziewczynka nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństw jakie czychają na nią w ciemnym lesie. Wyruszyła z domu wcześnie rano. Miała przy sobie zapas jedzenia i picia. Chciała iść samotnie. Z początku jej rodzice nie chcieli się na to zgodzić ale po licznych godzinach błagań, córka postawiła na swoim. Wędrując po lesie, zauważyła polankę na której rosło wiele niespotykanie pięknych kwiatów. Była już daleko od domu i z myślą że nigdy już w to miejsce nie wróci pobiegła zerwać sobie parę z nich. Niestety biegnąc nie zauważyła pułapki którą ktoś zastawił na dzikie zwierzęta. Biedna księżniczka wpadła w sidła kłusownika... Strasznie się bała, nie wiedziała czy kiedykolwiek ktoś przybędzie jej z pomocą. Zasadzka była bardzo stara, wyglądała jakby leżała tu wieki. Po 3 godzinach dziewczynka była okropnie zmęczona. Ze strachu cała się trzęsła, bo do tego wszystkiego w lesie zaczął zapadać zmrok. W pewnej chwili usłyszała szelest. W pierwszym momencie pomyślała że to jakiś ptak, ale pomyliła się. Z krzaków wyłoniła się postać. Była bardzo mroczna, nie było widać jej twarzy, ale księżniczka czuła, że owa postać jej pomoże. Tak też się stało, nie wiadomy "stwór" wyjął z kieszeni nóż i rozcinając sidła niechcący rozciął dziewczynce palec. Gdy ta rozplątała się, już go nie było. Jedyną "pamiątką" jaka jej po nim została, była owa rana na ręku. Księżniczka postanowiła wrócić do domu, nawet w tych ciemnościach. Była pewna że jest na tyle mądra żeby odnaleźć drogę do swojego miasteczka. Krążyła długo po lesie, nie wiedziała gdzie jest i co się z nią dzieje. Nagle poczuła na sobie czyjś wrok, odwróciła się nerwowo i ujrzała kobietę z nożem w ręku. Chciała uciec, biegła najszybciej jak mogła, nie zastanawiała się gdzie biegnie, nie myślała o niczym innym tylko o ucieczce. Gdy zdała sobie sprawę że jest już na tyle daleko, by się nie bać, osunęła się na ziemię. Zrobiło jej się słabo a przed oczami stanął jej... rumak. Był cały różowy, głaskał ją po głowie i mówił że wszystko będzie dobrze, że niedługo wróci do rodziców. Kazał jej zachować zimną krew. Później polizał jej policzek i odjechał. Dziewczynka myślała że ze strachu ma przywidzenia. Siedząc przy drzewie, trzęsąc się z zimna, usnęła. -Bum, bum. Obudziło ją głośne pukanie do drzwi. Księżniczka niepewnie i bardzo powoli otworzyła swoje oczy. Jej oczom ukazał się piękny obraz jej własnego, przytulnego pokoju. Była pewna że cała ta wyprawa była snem. Gdy do jej pokoju weszła gosposia, dziewczynka rzuciła się jej na szyję. Była szczęśliwa, że jest w domu, że nie istnieją różowe rumaki i czarne stwory. Wracając spowrotem do łóżka, spojrzała w lustro. Jej wzrok spadł w stronę ręki. Była na niej wielka rana pokryta zaschniętą krwią...
HAHA. To nie wyszło jak bajka xd To bardziej jakiś dziecinny horror. hahaha.
w małym domku z białej cegły.
Nigdy nie wychodziłam z domu bo każdy śmiał się ze mnie bo byłam bardzo mała.
Nie miałam przyjaciół, kaprysiłam grymasiłam, nie doceniałam miłości którą darzyli mnie rodzice.
Pewnej nocy przybyła do mnie wróżka i oznajmiła że jeśli każdego dnia będę obdarowywała kogoś uśmiechem urosnę 1 centymetr ...
Nie było to łatwe, gdy tylko wyszłam na podwórko stawałam się obiektem drwin.
Poprzez łzy nauczyłam się śmiać, urosłam dość dużo ale to nadal nie zadowoliło mnie to gdyż dokuczali mi nadal.
Pewnej nocy wróżka znów do mnie zawitała
,,dlaczego nadal jesteś przygnębiona''
odpowiedziałam jej że nie chce już się uśmiechać bo i tak nadal pozostanę sama.
Kobieta uśmiechnęła się i odpowiedziała
,,śmiej się zawsze bo nie wiesz kiedy ktoś może zakochać się w Twoim uśmiechu''
Następnego ranka wstałam spojrzałam się na ludzi drwiących ze mnie i zaczęłam się głośno śmiać.
Przejeżdżał tamtędy książę usłyszał mój głośny i radosny śmiech zsiadł z konia i powiedział że nie opuści miasta gdyż po nocach będzie śnił się mój promienny uśmiech. Postanowił osiedlić się tu a mnie pojął za żonę.
Od tej chwili nikt już ze mnie nie wyśmiewał, stałam się doceniona i zrozumiałam że śmiech przynosi wielkie szczęście.
Pewnego, pięknego dnia księżniczka Cudopolic postanowiła wyruszyć na wycieczkę. Była śliczną, delikatną dziewczynką, o bardzo dziecięcych rysach. Miała 15 lat i długie, połyskujące w słońcu włosy. W jej oczach mógł utonąć każdy.
Dziewczynka nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństw jakie czychają na nią w ciemnym lesie. Wyruszyła z domu wcześnie rano. Miała przy sobie zapas jedzenia i picia. Chciała iść samotnie. Z początku jej rodzice nie chcieli się na to zgodzić ale po licznych godzinach błagań, córka postawiła na swoim. Wędrując po lesie, zauważyła polankę na której rosło wiele niespotykanie pięknych kwiatów. Była już daleko od domu i z myślą że nigdy już w to miejsce nie wróci pobiegła zerwać sobie parę z nich. Niestety biegnąc nie zauważyła pułapki którą ktoś zastawił na dzikie zwierzęta. Biedna księżniczka wpadła w sidła kłusownika... Strasznie się bała, nie wiedziała czy kiedykolwiek ktoś przybędzie jej z pomocą. Zasadzka była bardzo stara, wyglądała jakby leżała tu wieki.
Po 3 godzinach dziewczynka była okropnie zmęczona. Ze strachu cała się trzęsła, bo do tego wszystkiego w lesie zaczął zapadać zmrok. W pewnej chwili usłyszała szelest. W pierwszym momencie pomyślała że to jakiś ptak, ale pomyliła się. Z krzaków wyłoniła się postać. Była bardzo mroczna, nie było widać jej twarzy, ale księżniczka czuła, że owa postać jej pomoże. Tak też się stało, nie wiadomy "stwór" wyjął z kieszeni nóż i rozcinając sidła niechcący rozciął dziewczynce palec. Gdy ta rozplątała się, już go nie było. Jedyną "pamiątką" jaka jej po nim została, była owa rana na ręku. Księżniczka postanowiła wrócić do domu, nawet w tych ciemnościach. Była pewna że jest na tyle mądra żeby odnaleźć drogę do swojego miasteczka. Krążyła długo po lesie, nie wiedziała gdzie jest i co się z nią dzieje. Nagle poczuła na sobie czyjś wrok, odwróciła się nerwowo i ujrzała kobietę z nożem w ręku. Chciała uciec, biegła najszybciej jak mogła, nie zastanawiała się gdzie biegnie, nie myślała o niczym innym tylko o ucieczce. Gdy zdała sobie sprawę że jest już na tyle daleko, by się nie bać, osunęła się na ziemię. Zrobiło jej się słabo a przed oczami stanął jej... rumak. Był cały różowy, głaskał ją po głowie i mówił że wszystko będzie dobrze, że niedługo wróci do rodziców. Kazał jej zachować zimną krew. Później polizał jej policzek i odjechał. Dziewczynka myślała że ze strachu ma przywidzenia. Siedząc przy drzewie, trzęsąc się z zimna, usnęła.
-Bum, bum.
Obudziło ją głośne pukanie do drzwi. Księżniczka niepewnie i bardzo powoli otworzyła swoje oczy. Jej oczom ukazał się piękny obraz jej własnego, przytulnego pokoju. Była pewna że cała ta wyprawa była snem. Gdy do jej pokoju weszła gosposia, dziewczynka rzuciła się jej na szyję. Była szczęśliwa, że jest w domu, że nie istnieją różowe rumaki i czarne stwory. Wracając spowrotem do łóżka, spojrzała w lustro. Jej wzrok spadł w stronę ręki. Była na niej wielka rana pokryta zaschniętą krwią...
HAHA. To nie wyszło jak bajka xd To bardziej jakiś dziecinny horror. hahaha.