Mary994
Wiele razy zadawałem sobie pytanie jakby to było, gdyby świat wyglądał inaczej? Wszystko dotychczas wydawało się być tylko szarą rzeczywistością. Wykonując swoje codzienne czynności, w piątkowy poranek wybrałem się jak zwykle do pobliskiego kiosku po gazetę. Wracając ujrzałem plakat filmu, który widniał na witrynie sklepowej. Film miał się ukazać za niedługo w kinach. Z wielką niecierpliwością czekałem przez następne dni, aby go zobaczyć. W końcu doczekałem się. Po obejrzeniu całego filmu zrozumiałem, że zielone stworki i latające samochody to tylko wymysł jakiegoś reżysera, który poprzez nakręcenie takiego science-fiction zbijał majątek. Całą powrotną drogę z kina do domu rozmyślałem o tym jak dobrze i ekstrawagancko musiałbym się czuć na "tamtym świecie". Położyłem się wcześnie i szybko zasnąłem. Po pewnym czasie poczułem się niedobrze i szybko sią obudziłem. Z początku nie zdawałem sobie sprawy, iż jestem w statku kosmicznym zmierzającym w kosmos. Bardzo się przeraziłem widząc zielonego ufoludka. Dowiedziałem się, że zostałem wyznaczony, aby tam polecieć. Dotychczas myślałem, że takie rzeczy nie istnieją - myliłem się. Galek bo tak miał na imię, zabrał mnie swoim wehikułem do bazy badawczej. Tam zostałem zapoznany z resztą ekipy i przeprowadzano na mnie wiele badań. Zgodziłem się, zostać jednym z nich. Wraz z momentem wszczepienia do mojego mózgu tkanki z tworzywa polimerowego stałem się udoskonalonym człowiekiem o zielonej barwie skóry, który potrafił wszystko. Wkrótce zostałem powołany na stanowisko władcy. Byłem zaskoczony, a zarazem dumny z tego, lecz wzbudzało to we mnie niepokój, bo nie wiedziałem do końca na czym to ma polegać. W niedalekiej przyszłości naszą planetę zaatakowali najeźdźcy z Wszechświata. Chcieli nam zabrać rakietę, która była naszą siłą powodującą przewagę nad innymi. Pomimo tego, że nasza armia poniosła wielkie straty, osatecznie odnieśliśmy zwycięstwo przeciwko wrogim przybyszom. Za sprawą wygranej bitwy, zostałem powtórnie wybrany królem, a w ramach podziękowania wystawiono mi pomnik na moją cześć. Zostałem również obdarowany wieloma innymi cennymi nagrodami. Jedną z nich była specjalnie zbudowana dla mnie rakieta, którą wystrzelono mnie w kierunku ziemi. Poczułem nagły wstrząs i ból lewej ręki, gdy okazało się, że leżę na podłodze obok swojego łóżka. W moim pokoju zielone były tylko kwiatki stojące na oknie, a ja oprócz sinego łokcia miałem skórę normalnego koloru. Z tego fantastycznego snu zostały mi tylko fragmenty, tak bardzo podobne do przeżyć ufoludków ze znanej gry komputerowej.
3 votes Thanks 3
duskawater
Szłam krętą ścieżką. Niebo stawało się coraz bardziej ciemne. Szybkimi krokami zbliżał się zmrok. Bardzo się bałam. Nie wiedziałam co czynić. Moim jedynym ratunkiem była Rebelia, która poprzedniego dnia została pożarta przez straszliwego smoka zwanego Murczakiem. Nie miałam pojęcia co czynić. Wciąż stąpałam zdenerwowana leśną ścieżką i wciąż znajdowałam się w lesie. Nie rozumiałam, dlaczego las się nie kończy. Spróbowałam przypomnieć sobie opowieści o lasach, które często opowiadała mi Rebelia. Wtedy dopiero zrozumiałam, że znalazłam się w jednym z "mrocznych lasów". Już wiedziałam, że nie ma odwrotu. Niebawem z wybiciem północy, miałam zostać rozszarpana przez krwiożerczych groblów. Załamana usiadłam na kamieniu i zaczęłam płakać, lecz płacz i tak nic nie zdziałał. Kto raz wszedł do mrocznego lasu, już się z niego nie wydostał. I tak stało się ze mną.
Wracając ujrzałem plakat filmu, który widniał na witrynie sklepowej. Film miał się ukazać za niedługo w kinach. Z wielką niecierpliwością czekałem przez następne dni, aby go zobaczyć. W końcu doczekałem się. Po obejrzeniu całego filmu zrozumiałem, że zielone stworki i latające samochody to tylko wymysł jakiegoś reżysera, który poprzez nakręcenie takiego science-fiction zbijał majątek.
Całą powrotną drogę z kina do domu rozmyślałem o tym jak dobrze i ekstrawagancko musiałbym się czuć na "tamtym świecie". Położyłem się wcześnie i szybko zasnąłem. Po pewnym czasie poczułem się niedobrze i szybko sią obudziłem.
Z początku nie zdawałem sobie sprawy, iż jestem w statku kosmicznym zmierzającym w kosmos. Bardzo się przeraziłem widząc zielonego ufoludka. Dowiedziałem się, że zostałem wyznaczony, aby tam polecieć. Dotychczas myślałem, że takie rzeczy nie istnieją - myliłem się.
Galek bo tak miał na imię, zabrał mnie swoim wehikułem do bazy badawczej. Tam zostałem zapoznany z resztą ekipy i przeprowadzano na mnie wiele badań. Zgodziłem się, zostać jednym z nich. Wraz z momentem wszczepienia do mojego mózgu tkanki z tworzywa polimerowego stałem się udoskonalonym człowiekiem o zielonej barwie skóry, który potrafił wszystko.
Wkrótce zostałem powołany na stanowisko władcy. Byłem zaskoczony, a zarazem dumny z tego, lecz wzbudzało to we mnie niepokój, bo nie wiedziałem do końca na czym to ma polegać. W niedalekiej przyszłości naszą planetę zaatakowali najeźdźcy z Wszechświata. Chcieli nam zabrać rakietę, która była naszą siłą powodującą przewagę nad innymi. Pomimo tego, że nasza armia poniosła wielkie straty, osatecznie odnieśliśmy zwycięstwo przeciwko wrogim przybyszom. Za sprawą wygranej bitwy, zostałem powtórnie wybrany królem, a w ramach podziękowania wystawiono mi pomnik na moją cześć.
Zostałem również obdarowany wieloma innymi cennymi nagrodami. Jedną z nich była specjalnie zbudowana dla mnie rakieta, którą wystrzelono mnie w kierunku ziemi. Poczułem nagły wstrząs i ból lewej ręki, gdy okazało się, że leżę na podłodze obok swojego łóżka.
W moim pokoju zielone były tylko kwiatki stojące na oknie, a ja oprócz sinego łokcia miałem skórę normalnego koloru. Z tego fantastycznego snu zostały mi tylko fragmenty, tak bardzo podobne do przeżyć ufoludków ze znanej gry komputerowej.