NAPISZ DALSZY CIĄG OPOWIADANIA " Teraz jest dobry moment na płacz".
Tekst poniżej.
Coraz trudniej było jej wstawać.Kiedy rano dzwonił budzik, nie miała sił nawet na to, żeby go wyłączyć.Przykrywała głowę poduszką i walczyła ze łzami, które nieustannie czuła pod powiekami.''Znów kolejny, beznadziejny, bezwartościowy, bezsensowny dzień.Nigdy nie spotka mnie nic dobrego.A dlaczego? Bo nie zasługuję nawet na odrobinę szczęścia.Tępaczka.Dlaczego to, co dla innych jest proste, dla mnie jest trudne? Wszyscy dają sobie radę ze wszystkim, [...] tylko ja jedna...'' . Od kilku dni Iga zadręczała się czarnymi myślami.Czuła się coraz gorzej. Z dnia na dzień wstanie z łóżka było coraz trudniejsze.Nie widziała żadnego powodu, dla którego tak marnie czuje się fizycznie, ale kilka razy dziennie sprawdzała, czy na pewno nie ma na szyi obroży, bo wyraźnie czuła jej ucisk.Ubranie się i zadbanie, żeby wszystko było założone na prawą stronę, wydawało jej się równie trudne, jak przepłynięcie wpław oceanu. Dotarła do szkoły. Na dźwięk panującego tu gwaru odrzuciło ją od wejścia, ale tłum uczniów po prostu przepchnął ją do szatni. Dzień byłby nawet niezły, gdyby nie to, że na żadnej lekcji nie udało jej się wyjąć z torby zeszytu. Skulona i pogrążona w swoich myślach, przesiedziała sześć lekcji. Nie mogła znieść ludzi obok siebie, więc do szatni zeszła ostatnia. Zobaczyła na korytarzu, że ktoś macha do niej ręką. Odruchowo chciała odwzajemnić gest, ale okazało się to za trudne. Nawet nie skojarzyła, że to Arek. Ciężko oparła się o kratę szatni. Zamknęła oczy i nie pierwszy już raz pomyślałą: ''Jak cudownie byłoby zniknąć''. Jej kurtki nigdzie nie było. Zmieniła buty i wyjrzała przez okno. Wiało, a na niebie wisiały ołowiane, niemal czarne chmury.Chciało jej się płakać. ''Gdyby Filip po mnie przyszedł...-pomyślała.-Ale nie przyjdzie''. Wczoraj się z nim widziała. Połykając łzy, powiedziała mu, że panicznie boi się, sama nie wie czego. [...] Nie ma do kogo ust otworzyć w tej szkole i w ogóle, najbardziej chciałaby zniknąć. Ale Filip teraz pasjonował się strzelaniem. Był po treningu, podczas którego zdystansował wszystkich kolegów, i biła od niego energia. Chciał iść do kina. Chciał, żeby Iga doceniła go, zachwyciła się tym, jak szybko robi postępy i jaki jest wspaniały. W końcu, najdelikatniej jak mógł, powiedział Idze, że on nie umie, nie wie, jak jej pomóc. On chce korzystać z życia. Nie nadaje się do pocieszania i płaczów. A ona najlepiej zrobi, jak weźmie się w garść, przestanie się mazać, bo szkoda na to życia, i pójdzie z nim do kina. Kiedy Iga ukryła twarz w dłoniach i zaczęła bezgłośnie płakać, Filip położył jej rękę na ramieniu i powiedział :
-Jesteś bardzo fajna, Iga , ale... nie gniewaj się... ja... ja tak nie umiem. Jak się poznawaliśmy, to byłaś inna. Ja nie umiem... No, trzymaj się. Wszystko będzie dobrze.Myśl pozytywnie!
Dopiero teraz dotarło do niej, że nie ma już chłopaka.A przynajmniej on nie chce jej z tymi wszystkimi kłopotami.Pewnie, nawet ona wolała siebie szczęśliwą i zawsze uśmiechniętą.Taką ją poznał. Tylko taką chciał mieć. ''To przeze mnie wszystko zawsze się rozlatuje. Czy to moja wina, że nie potrafię znaleźć w sobie tego dawnego uśmiechu? Tak, to moja wina. Nie umiem wziąć się w garść. Niczego nie umiem''.Zaczęło lać. Ogromne krople bębniły o chodnik. Iga stanęła w drzwiach szkoły. Spojrzała w niebo i pozwoliła, żeby krople zaatakowały jej powieki, usta, nos. ''Teraz jest dobry moment na płacz''- pomyślała i chciała się roześmiać, ale nie mogła zmusić warg, żeby się rozciągnęły. Nawet to okazało się zbyt trudne.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
powoli powłuczyła nogami. nie miała siły iść. myślała czy warto jest sie tak męczyć, czy warto męczyć innych. myślała o filipie. chiała zeby ten stan w którym jest minął. chciała znów go odzyskać, ale wiedziała, że teraz to nie możliwe bo on"chce ją inną". deszcz wywoływał drżenie jej ciała, ale nie chciała tego czuć. droga do domu wydawała się niekoncząca. podnosząc ciężką głowę zobaczyła go. zobaczyła filipa. teraz łzy zaczęły mieszać sie z kroplami deszczu. po długim czasie na hryzoncie ukazał się jej dom. ale ona nawet tego nie zauważyła. szła na ślepo naprzód. gdy doszła patrząc w ziemnie poznała tylko krawężnik jej domu. wiedziała że doszła. odruchowo skręciła w dróżkę.drzwi otworzyła jej mama która właśnie wychodziła. pomyślała że to dobrze bo nie dała by rady. weszła ledwożywa do domu, potem do pokoju. z wielkim trudem zdjęła plecak. jej nogi wolno sunęły w stronę łóżka. położyła się, marzyła tylko o tym żeby się nigdy nie obudzić! zamknęła oczy, leżała bo nie mogła zasnąć. widziała tylko ciemność.
była jeszcze słabsza niż rano. już 3 dzień nic nie jadła co dodatkowo ją osłabiło. z pracy wrócił jej tata. nie miała siły odpowiedzieć mu na "witaj córeczko". pomyślał że poprostu jest obrażona. nie wiedział że jej stan psychiczny jest aż tak zły. wieczorem dziwił sie tylko że nie dzwonił filip.
iga była coraz bardziej smutna, zamknięta w sobie. starsznie schudła co przy jej szczupłej sylwetce nie było zbyt dobre. powoli nadchodził wieczór. nawet nie wie kiedy zasnęła. obudziła się rano ale nawet nie otworzyła oczu. wiedziała już że nie da rady wstać. nawet nie czuła głodu. miała spekane usta. skóra też była wysuszona. poczuła się dziwnie.straciła siły. zamdlała leżąc w łóżku. szybko znalazł ją tata, który przyszedł obudzić ją do szkoły. podszedł. mówił do niej ale sie nie ruszała. bezsilnie próbował ją ocucić. pogiegł po telefon. zadzwonił po pogotowie. w karetce podano jej kroplówkę, jakieś leki. tata całą drogę trzymał ją za rękę powtarzając "iga, skarbie obódź się". nie reagowała. dopiero w szpitalu odzyskała przytomność, nie wiedziała co się dzieje. powiedziała tylko :"to dobry moment na łzy". zasnęła. pielęgniarki wciąż zmienialy jej kroplówki. wciąż była bardzo blada. w szpitalu wciąż siedział przy niej tata. matka nie odbierała telefonu. lekarz mówił że trzeba czekać. następnego dnia iga się obudziła. ojciec dał jej pić, kupił jakieś owoce. powoli zracała do żywych. na porannym obchodzie lekarz powiedział, że to anemia a mało brakowało do najgorszego. jej organizm był bardzo wycieńczony.łzy same jej płynęły. po tygodniu kroplówek, leków czula się coraz lepiej. do szpitala przyszedł filip. przyniósł kwiaty, przeprosił ją za to że się poddał, że nie był obok. pytał co było powodem jej stanu. iga nie chciała rozmawiać na ten temat. starała się zapomnieć. ale nie mogła.często rozmawiała z psychologiem. była coraz weselsza,choć czuła, że coś jeszcze jest nie tak. jeszcze trochę sie czegoś bała.po 1,5 tygodnia odwiedziła ją matka. przepraszała za brak zainteresowania, obwiniała się. iga dopieru teraz otworzyła się tylko matce powiedziała co się wydarzyło w jej życiu. przytuliła się. prosiła aby mama zawsze przy niej była. tak bardzo potrzebowała jej obecności. prosiła aby pogodziła się z tatą. iga leżała w szpitalu długo. gdy wróciła do domu była wesoła, ale nigdy nie zapomni tego co się stało.. filip wrócił. dostrzegł że iga jest taka jak dawniej, że życie znów toczy się odpowiednim torem. obiecał , że nigdy już jej nie opuści. rodzice igi wrócili do siebie. wszystko było jak dawniej...