Akcja rozpoczyna się w Sylwestra 2003 roku. Główny bohater Józef Pałys zwany w domu Józinkiem, wspomina swoje pierwsze spotkanie ze Staszką Trollą. Józinek ma 9 lat, a Trolla jest od niego dużo starsza (chodzi do gimnazjum, nie wiadomo dokładnie do której klasy). Poznał ją w szkole 2 września, gdy jego klasa była na zastępstwie u pani wicedyrektor Zajęczyk w klasie Trolli. Staszka była nowa w klasie. Gdy weszła do sali od razu zwróciła na siebie uwagę Józefa. I nie tylko jego, wychowawczynie Staszki natychmiast uderzył charakterystyczny zielony kapelusz, który dziewczyna miała na głowie i za nic nie chciała go zdjąc. Spokojnie przyjęła uwagę do dzienniczka, ale kapelusza nie zdjęła, następnego dnia miał w szkole zjawic się jej opiekun, którym był szwagier. Trolla i Józinek od razu się polubili, on pokochał ją wręcz od pierwszego wejrzenia, ale wrodzona małomównośc sprawiała że nie potrafił z nią rozmawiac. Staszce jednak to nie przeszkadzało i bardzo lubiła małego rudzielca, którego zwała Pepe. Następnego dnia w szkole zjawił się szwagier Trolli. Niesamowitą sensację wzbudziło to, że okazał się murzynem. Pan Helmut Oracabessa pochodził z Jamajki, ale urodził się w Berlinie i ożenił się z siostrą Staszki Teresą. Mieszkali w Polsce, mieli dwójkę dzieci Walentego i Jagienkę i byli opiekunami Trolli w czasie pobytu jej rodziców w Monachium, gdzie pracowali. Prowadzili studio nagrań oraz mieli własny zespół reggae. Rozmowa Helmuta z panią Zajęczyknie nie wniosła dużo, ponieważ pan Oracabessa używał w rozmowie zbyt wielu polskich idiomów, których uczył się bardzo ofiarnie, ale niestety z niewielkimi efektami. Z każdym dniem zafascynowanie Józinka Trollą wzrastało coraz bardziej, ale nie potrawfił jej tego okazac. Tak sobie rozmyslał o tym w sylwestrowy wieczór gdy jego monologi wewnętrzne przerwała mama, która kazała się Józefowi zbierac by iśc z siostrą do dziadków, którzy mieszkali piętro wyżej. Józinkowi nie za bardzo podobał się pomysł spędzenia tego wieczoru w towarzystwie dziadków i wszystkich kuzynów i kuzynek, a zwłaszcza nie trawił towarzystwa Ignacego Grzegorza Stryby - mądrali, starszego od niego o 11 miesięcy. Od zawsze ten kuzyn strasznie go denerwował i nie mógł obyc się bez bójki z nim. Kolacja sylwestrowa minęła spokojnie nie licząc incydentu z kuzynką Anią która zassała język na dnie kieliszka i nikt w tym domu pełnym myślicieli i wiecznie zaczytanych roztrzepańców nie potrafił uwolnic jej z tej "pułapki". Musiał to zrobic jedyny trzeźwo myślacy człowiek w tym domu czyli Józef Pałys. Po wszystkim wpadła dużo starsza kuzynka Laura Pyziak i mimochodem napomknęła o tym, że czytała w Internecie, że jeden chłopak założył się z kolegami, że wsadzi żarówkę do buzi, a potem nie mógł jej wyjąc. Logicznie myślacemu Józinkowi nie mieściło się to w głowie po czym oczywiście spróbował i skończyło się to na izbie przyjęc, na którą trafił też Ignacy Grzegorz, który również chciał "spróbowac". Po tak pełnym wrażeń sylwestrze dzieci powinny już iśc spac. Józefa położono w pokoju Laury, która klikała coś na komputerze. Od słowa do słowa Józinek wspomniał o Staszce i o tym, że bardzo chciałby ją zobaczyc. Laura niewiele myslac znalazła adres studia nagrań Oracabessów i wybrała się tam z Józinkiem. I taj Józef spędził Sylewstra na zabawie "u murzynów". Następnego dnia gdy już wrócili do domu Józef przyznał się do wszystkiego dziadkowi, ale ten mu nie uwierzył. W domu okazało się, że siostra Laury i Ignacego G. Róża jest w ciąży, ale jej chłopak Fryderyk nie chce dziecka ponieważ dostał stypendium w Huston. Wszyscy bardzo martwią się tą sytuacją. Pod namowami Laury tego samego dnia ona i Józinek znów wybrali się do studia nagrań przy Kosciuszki, ale tym razem ktoś ich śledził. Był to kuzyn Ignacy Grzegorz, który w dodatku przyprowadził ze sobą dziadka. Dziadkowi początkowo nie spodobało sie towarzystwo w jakim obracały się jego wnuki, ale wkrótce przekonał się do tych ludzi. Laura i Józinek dostali zaproszenie na następny dzień by jechac do Gniezna na koncert. Dziadek się zgodził. Następnego dnia okazało się że na koncert również chciałby pojechac Ignaś. Wszyscy pojechali, ale niestety nie udało im się dotrzec do Gniezna, gdyż natrafili na olbrzymii korek pod Paczkowem. Gdy było już jasne, że na koncert nie zdąrzą urządzil na drodze ognisko przy którym się długo bawili. Ruszając zostawili po drodze Ignasia. Szybko zaczęli go szukac, gdy go znaleźli doszło do poważnej rozmowy między kuzynami i Staszką, która widziała, że nie żyją oni w zgodzie. Trolla była bardzo dobrą, ciepłą i miłą osobą, uważała że zgoda buduje i usiłowała doprowadzic kuzynów do zgody. Była ona w tym jakaś bardzo wyjątkowa, jakby mówiła swoim specjalnym językiem - "językiem Trolli". W zgodzie między kuzynami miała dopomóc trąbka, którą wspólnie znaleźli i oczywiście nie mogli się dogadac, który z nich ma ją wziąc do domu. Wzięła ją Trolla i zamierzała oddac dopiero kiedy się dogadają. W samochodzie doszło do jeszcze jednego zdarzenia. Trolli spadł jej zielony kapelusz. Okazało się, że nie ma pod nim wogóle, tylko włosy przyczepione są do kapelusza. Zdumiało to bardzo nic nierozumiejących kuzynów. Obaj kuzyni byli już w Staszce zakochani, ale nie zauważyli nic niepokojącego w jej zachowaniu. Staszka zwierzyła się im, że musi wyjechac na leczenie do Niemiec. Była naprawdę ciężko chora. Chciała dac im trąbkę gdy już będą w idealnej zgodzie, ale musziła dac im ją przed wyjazdem w nadziei że się pogodzą. Gdy szli się z nią pożegnac przed wyjazdem (oczywiście każdy z osobna) doszło między nimi do bójki, która jednak oczyściła atmosferę miedzy nimi. Następnego dnia tuż przed odjazdem Staszka przyszła się pożegnac i oddac trąbkę. Józinek z nią rozmawiał i rozpłakał się, a Ignaś to widział, ale już się nie wtrącał. Bracia dogadali się w sprawie trąbki, a Józef postanowił nauczyc Ignacego grac w nogę, bo ten nie umiał i zdaniem Józefa był ostatnią łamagą i miągwą.
Akcja rozpoczyna się w Sylwestra 2003 roku. Główny bohater Józef Pałys zwany w domu Józinkiem, wspomina swoje pierwsze spotkanie ze Staszką Trollą. Józinek ma 9 lat, a Trolla jest od niego dużo starsza (chodzi do gimnazjum, nie wiadomo dokładnie do której klasy). Poznał ją w szkole 2 września, gdy jego klasa była na zastępstwie u pani wicedyrektor Zajęczyk w klasie Trolli. Staszka była nowa w klasie. Gdy weszła do sali od razu zwróciła na siebie uwagę Józefa. I nie tylko jego, wychowawczynie Staszki natychmiast uderzył charakterystyczny zielony kapelusz, który dziewczyna miała na głowie i za nic nie chciała go zdjąc. Spokojnie przyjęła uwagę do dzienniczka, ale kapelusza nie zdjęła, następnego dnia miał w szkole zjawic się jej opiekun, którym był szwagier. Trolla i Józinek od razu się polubili, on pokochał ją wręcz od pierwszego wejrzenia, ale wrodzona małomównośc sprawiała że nie potrafił z nią rozmawiac. Staszce jednak to nie przeszkadzało i bardzo lubiła małego rudzielca, którego zwała Pepe. Następnego dnia w szkole zjawił się szwagier Trolli. Niesamowitą sensację wzbudziło to, że okazał się murzynem. Pan Helmut Oracabessa pochodził z Jamajki, ale urodził się w Berlinie i ożenił się z siostrą Staszki Teresą. Mieszkali w Polsce, mieli dwójkę dzieci Walentego i Jagienkę i byli opiekunami Trolli w czasie pobytu jej rodziców w Monachium, gdzie pracowali. Prowadzili studio nagrań oraz mieli własny zespół reggae. Rozmowa Helmuta z panią Zajęczyknie nie wniosła dużo, ponieważ pan Oracabessa używał w rozmowie zbyt wielu polskich idiomów, których uczył się bardzo ofiarnie, ale niestety z niewielkimi efektami.
Z każdym dniem zafascynowanie Józinka Trollą wzrastało coraz bardziej, ale nie potrawfił jej tego okazac. Tak sobie rozmyslał o tym w sylwestrowy wieczór gdy jego monologi wewnętrzne przerwała mama, która kazała się Józefowi zbierac by iśc z siostrą do dziadków, którzy mieszkali piętro wyżej. Józinkowi nie za bardzo podobał się pomysł spędzenia tego wieczoru w towarzystwie dziadków i wszystkich kuzynów i kuzynek, a zwłaszcza nie trawił towarzystwa Ignacego Grzegorza Stryby - mądrali, starszego od niego o 11 miesięcy. Od zawsze ten kuzyn strasznie go denerwował i nie mógł obyc się bez bójki z nim. Kolacja sylwestrowa minęła spokojnie nie licząc incydentu z kuzynką Anią która zassała język na dnie kieliszka i nikt w tym domu pełnym myślicieli i wiecznie zaczytanych roztrzepańców nie potrafił uwolnic jej z tej "pułapki". Musiał to zrobic jedyny trzeźwo myślacy człowiek w tym domu czyli Józef Pałys. Po wszystkim wpadła dużo starsza kuzynka Laura Pyziak i mimochodem napomknęła o tym, że czytała w Internecie, że jeden chłopak założył się z kolegami, że wsadzi żarówkę do buzi, a potem nie mógł jej wyjąc. Logicznie myślacemu Józinkowi nie mieściło się to w głowie po czym oczywiście spróbował i skończyło się to na izbie przyjęc, na którą trafił też Ignacy Grzegorz, który również chciał "spróbowac". Po tak pełnym wrażeń sylwestrze dzieci powinny już iśc spac. Józefa położono w pokoju Laury, która klikała coś na komputerze. Od słowa do słowa Józinek wspomniał o Staszce i o tym, że bardzo chciałby ją zobaczyc. Laura niewiele myslac znalazła adres studia nagrań Oracabessów i wybrała się tam z Józinkiem. I taj Józef spędził Sylewstra na zabawie "u murzynów". Następnego dnia gdy już wrócili do domu Józef przyznał się do wszystkiego dziadkowi, ale ten mu nie uwierzył. W domu okazało się, że siostra Laury i Ignacego G. Róża jest w ciąży, ale jej chłopak Fryderyk nie chce dziecka ponieważ dostał stypendium w Huston. Wszyscy bardzo martwią się tą sytuacją. Pod namowami Laury tego samego dnia ona i Józinek znów wybrali się do studia nagrań przy Kosciuszki, ale tym razem ktoś ich śledził. Był to kuzyn Ignacy Grzegorz, który w dodatku przyprowadził ze sobą dziadka. Dziadkowi początkowo nie spodobało sie towarzystwo w jakim obracały się jego wnuki, ale wkrótce przekonał się do tych ludzi. Laura i Józinek dostali zaproszenie na następny dzień by jechac do Gniezna na koncert. Dziadek się zgodził. Następnego dnia okazało się że na koncert również chciałby pojechac Ignaś. Wszyscy pojechali, ale niestety nie udało im się dotrzec do Gniezna, gdyż natrafili na olbrzymii korek pod Paczkowem. Gdy było już jasne, że na koncert nie zdąrzą urządzil na drodze ognisko przy którym się długo bawili. Ruszając zostawili po drodze Ignasia. Szybko zaczęli go szukac, gdy go znaleźli doszło do poważnej rozmowy między kuzynami i Staszką, która widziała, że nie żyją oni w zgodzie. Trolla była bardzo dobrą, ciepłą i miłą osobą, uważała że zgoda buduje i usiłowała doprowadzic kuzynów do zgody. Była ona w tym jakaś bardzo wyjątkowa, jakby mówiła swoim specjalnym językiem - "językiem Trolli". W zgodzie między kuzynami miała dopomóc trąbka, którą wspólnie znaleźli i oczywiście nie mogli się dogadac, który z nich ma ją wziąc do domu. Wzięła ją Trolla i zamierzała oddac dopiero kiedy się dogadają. W samochodzie doszło do jeszcze jednego zdarzenia. Trolli spadł jej zielony kapelusz. Okazało się, że nie ma pod nim wogóle, tylko włosy przyczepione są do kapelusza. Zdumiało to bardzo nic nierozumiejących kuzynów. Obaj kuzyni byli już w Staszce zakochani, ale nie zauważyli nic niepokojącego w jej zachowaniu. Staszka zwierzyła się im, że musi wyjechac na leczenie do Niemiec. Była naprawdę ciężko chora. Chciała dac im trąbkę gdy już będą w idealnej zgodzie, ale musziła dac im ją przed wyjazdem w nadziei że się pogodzą. Gdy szli się z nią pożegnac przed wyjazdem (oczywiście każdy z osobna) doszło między nimi do bójki, która jednak oczyściła atmosferę miedzy nimi. Następnego dnia tuż przed odjazdem Staszka przyszła się pożegnac i oddac trąbkę. Józinek z nią rozmawiał i rozpłakał się, a Ignaś to widział, ale już się nie wtrącał. Bracia dogadali się w sprawie trąbki, a Józef postanowił nauczyc Ignacego grac w nogę, bo ten nie umiał i zdaniem Józefa był ostatnią łamagą i miągwą.