Hej ;) Potrzebne mi wypracowanie na temat : Przemowa w obronie skawińskiego . Help Proszę o długie rozwiązanie bo to jest Wypracownie xD A jak nie to zgłaszam spam :/ Najdłuższe i na temat daje Naj . :)
Woski Sądzie! Zebrane przez nas dowody, głównie zeznania świadków, nie wskazują, iż mamy do czynienia z umyślnym spowodowaniem wypadku. Bo czy można wierzyć, iż człowiek, wielki patriota, mógłby specjalnie doprowadzić do takiego zdarzenia? Jest on niebywale walecznym obywatelem, jakiego nie powstydziłoby się żadne państwo na świecie! Jego waleczność udowadniają wojny i bity, w jakich brał udział. I nie uczestniczył w nich tylko, aby ratować swoje państwo, bronił też innych narodów! Miejmy na względzie, iż był internacjonalistą, to bardzo ważna i ceniona dziś cecha, a rzadko kto ją posiada. Jego idea odpowiada słowom: ?Za wolność naszą i waszą!?, a to chyba o czymś świadczy? Niech Wysoki Sąd weźmie pod uwagę również to, iż zasiadający na ławie oskarżonych człowiek jest niebywale wrażliwy. I nie tylko pod względem traktowania piękna przyrody, tym razem mam na myśli brak obojętności na ludzkie cierpienie. Nawiązuje tu do czasów, gdy gwałtownie rozprzestrzeniła się epidemia febry- to właśnie Skawiński oddał ludziom dokładnie cały swój zapas leku- chininy, samemu zapadając na tę ciężką chorobę! Jest to dowód na to, że mnie jest to zimny drań, który mógłby bez problemu spowodować wypadek, nie! Na tej sali wypowiedziano już wiele słów, ale nikt nie wspomniał o tym, jakim latarnikiem był oskarżony, podczas pracy w Aspinwall. Z wywiadu środowiskowego dowiedziałem się, iż wykazywał się niezwykłą sumiennością, zawsze wszystko grało, jak w zegarku. Co ważniejsze- nie odnotowano nigdy żadnej skargi podczas jego urzędowania na stanowisku latarnika, żadnego, aż do tego momentu? Cały ten proces wydaje się dość irracjonalny. Człowiek tak uczciwy nie może zostać oskarżony o umyślne spowodowanie wypadku, to było by niedorzeczne! Nie rozumiem w ogóle, dlaczego obywatel Skawiński siedzi po mojej lewicy, na dodatek w charakterze oskarżonego, to jakiś absurd! Czy Wysoki Sąd jest mi w stanie to wytłumaczyć?! Według mnie i moich obserwacji to zarzut, kierowany do mojego klienta jest źle sformułowany, ale to tylko moje prywatne odczucie. Przypominam, iż owszem- wypadek, o którym mówimy w dzisiejszej rozprawie, był groźny, jednakże nikt nie ucierpiał, nie było ofiar! Jeśli sędzia wyrazi na to zgodę, to pozwolę sobie na obrócenie całego zarzutu w żart. Dla mnie taka ironiczna wersja, jaką stworzyłem jest smutna, gdyż przedstawia autentyczny powód, dla którego się tu zebraliśmy. Otóż chcę uświadomić wszystkich w tym, jakoby ostateczny , dzisiaj poznany, zarzut był w pełni prawidłowy. Nie jest taki!. Jako pełnomocnik pana Skawińskiego proponuję taką wersję, lecz jest to tylko szkic, który właśnie wyrysowałem w głowie: Oskarżam tego oto mężczyznę o to, iż pewnego popołudnia okazał swą skłonność do wzruszeń oraz o to, że tęskni za swoją ojczyzną, po wielu latach życia na emigracji. Nasz latarnik nie wybrał sobie takiego losu, zmusił go do tego upadek powstania warszawskiego. Nie podam artykułu, który mówi o podobnym rodzaju przestępstwa, ponieważ taki po prostu nie istnieje! Oczywiście nie pomijam głównego zarzutu, jakim jest spowodowanie wypadku statku. To jest najważniejsze w dzisiejszym procesie. Natomiast, jak już wspominałam- wszystko toczy się wokół tego, iż latarnik zbytnio się rozmarzył, przenosząc swą duszę do ojczyzny, w wyobraźni, rzecz jasna! I tak właśnie powinien mniej więcej wyglądać ostateczny akt oskarżenia, przeciwko latarnikowi. Zdaję sobie, że to co mówię wydaje się dość komiczne, wręcz nie odpowiednie w tym momencie, ale taka jest rzeczywistość. Próbuję po prostu uświadomić Wysokiemu Sadu, panu prokuratorowi i reszcie zgromadzonych, jaki był prawdziwy powód wydarzenia, opisanego przez mojego kolegę po fachu. Na ławie oskarżonych siedzi więc człowiek, którego posądzamy o wielka tęsknotę za krajem ojczystym i pragnienie powrotu do Polski. Dziś na tej Sali zostało wypowiedzianych wiele zdań, zadanych wiele pytań, na które nie zawsze znalazły się wyczerpujące odpowiedzi. Nie dziwię się jakoś specjalnie, gdyż ten proces, jak dla mnie- obrońcy, pani mecenas , jest zdecydowanie inny, niż wszystkie pozostałe, klasyczne rozprawy. Wiele razy na tej sali padały słowa, próbujące wyłumaczyć zajścia, omawiane w innych aktach oskarżenia, jednakże nigdy nie były one wystarczające, by sąd uniewinniał każdego obywatela. Tu jednak jest inaczej, wszyscy wiemy, co było powodem wypadku okrętu. Jednak rozumiem, iż jest to powód zbyt błahy, by Wysoki Sędzia uznał go za powód całego, że tak to nazwę, zamieszania. Mówić możemy wiele, lecz to nie słowa, a czyny są wyznacznikiem ludzkiej egzystencji,
człowieczeństwa. Więc dlaczego mamy karać człowieka, który raz zabłądził, zapomniał się, rozmarzył, podczas, gdy całe życie był uczciwy i przez wszystkie minione lata walczył, aby nie tylko jemu, a przede wszystkim innym dobrze się żyło. Jeżeli nie wierzyć poglądom sofistów, którzy wychodzą z założenia, iż wszystko, ale to wszystko, można udowodnić słowami, to dziś stajemy przed niebywale trudnym zadaniem. Podjęłam się jednak obrony pana Skawińskiego, ponieważ po pierwsze- według mnie zarzut zarzucany mojemu klientowi jest nie do końca zgodny z prawda, a po drugie- sama byłam ciekawa, jak zakończy się ten proces. My, prawnicy, czy sam Pan Sędzia, nie wiemy, co czują oskarżeni, możemy się jedynie tego domyślać. Chciałabym zwrócić uwagę na to, iż przypadek mojego klienta jest ewidentnym przykładem tego, jakoby człowiek mógł zostać oskarżony o nadmiar uczuć. Niemożliwe? A jednak? Takie wnioski powinny nam się nasunąć po zakończeniu procesu latarnika. A jak od się zakończy?! Tego jeszcze nie wiemy. To wręcz niedorzeczność, chociaż byłby to świetny materiał na felieton go jakiegoś brukowca. Oni lubią zbierać materiały i pisać o podobnych absurdach, wyśmiewając się z nich! Czy w tym wypadku możemy oczekiwać od oskarżonego jakiejś wielkiej skruchy? Nie! Bo niby, za co?! Niech Sędzia zwróci uwagę, iż głównymi argumentami, oskarżającymi latarnika, są głównie emocje i uczucia, które nim kierowały. Wątpię, jakoby jakikolwiek emigrant zostałby obojętny wobec czegokolwiek, a w naszym wypadku jest to książka, co jest napisane w języku ojczystym. To właśnie klika zapisanych wierszem kartek jest winnych tragedii statku! Nie ławie oskarżonych nie powinien zasiadać więc Skawiński, ani też żadna z publikacji literackich- to taka metafora, oczywiście. Idąc zasadą: po nitce do kłębka, doszlibyśmy, iż głównym winnym jest nie kto inny, jak nieżyjący dziś- Adam Mickiewicz, autor ?Pana Tadeusza?! Gdyby nie jego pozycja bibliograficzna, nie było by tego wypadku, a my nie zgromadzilibyśmy się na tej sali, by rozpatrywać sprawę, będącą złamaniem punktu trzeciego z artykułu siódmego. Przecież wszystkie dowody, które przedstawialiśmy, mające na celu obronę obywatela Skawińskiego, nie mogą nam umknąć. Chociażby to, iż przez cały czas, gdy pracował na latarni był niebywale uczciwy i sumienny, dowodził tego na bieżąco w Aspinwall! Pomimo ogromu zalet, jakie posiada, jest tylko i wyłącznie człowiekiem. Mamy prawo do pomyłki. I taka również zdarzyła się naszemu oskarżonemu, drobny błąd. Skutek był lekko mówiąc- trochę większy, niż pomyłka. Ale całe to zajście nie było zaplanowane z premedytacją. Nie zaprzeczam całkowicie temu, iż latarnik powinien ponieść jakąkolwiek Akrę, za to, co się stało, lecz nie może być potraktowany, jak zwykli i wyrachowani przestępcy. Wystarczy, iż wykaże się odrobiną odpowiedzialności za swe czyny. Sam Antoine de Saint Exup?ry rzekł niegdyś: ?Być człowiekiem to właśnie być odpowiedzialnym!?. Nie wątpię w słowa tego wybitnego poety, jednocześnie nie zgadzam się z proponowaną przez pana prokuratora karą. I cytat ten niech będzie zwieńczeniem mojego całego rozważania i próby, mam nadzieję, że skutecznej, obrony mojego klienta przez jakąkolwiek karą. Wnoszę więc o uniewinnienie!
0 votes Thanks 1
igga12
Woski Sądzie! Zebrane przez nas dowody, głównie zeznania świadków, nie wskazują, iż mamy do czynienia z umyślnym spowodowaniem wypadku. Bo czy można wierzyć, iż człowiek, wielki patriota, mógłby specjalnie doprowadzić do takiego zdarzenia? Jest on niebywale walecznym obywatelem, jakiego nie powstydziłoby się żadne państwo na świecie! Jego waleczność udowadniają wojny i bity, w jakich brał udział. I nie uczestniczył w nich tylko, aby ratować swoje państwo, bronił też innych narodów! Miejmy na względzie, iż był internacjonalistą, to bardzo ważna i ceniona dziś cecha, a rzadko kto ją posiada. Jego idea odpowiada słowom: ?Za wolność naszą i waszą!?, a to chyba o czymś świadczy? Niech Wysoki Sąd weźmie pod uwagę również to, iż zasiadający na ławie oskarżonych człowiek jest niebywale wrażliwy. I nie tylko pod względem traktowania piękna przyrody, tym razem mam na myśli brak obojętności na ludzkie cierpienie. Nawiązuje tu do czasów, gdy gwałtownie rozprzestrzeniła się epidemia febry- to właśnie Skawiński oddał ludziom dokładnie cały swój zapas leku- chininy, samemu zapadając na tę ciężką chorobę! Jest to dowód na to, że mnie jest to zimny drań, który mógłby bez problemu spowodować wypadek, nie! Na tej sali wypowiedziano już wiele słów, ale nikt nie wspomniał o tym, jakim latarnikiem był oskarżony, podczas pracy w Aspinwall. Z wywiadu środowiskowego dowiedziałem się, iż wykazywał się niezwykłą sumiennością, zawsze wszystko grało, jak w zegarku. Co ważniejsze- nie odnotowano nigdy żadnej skargi podczas jego urzędowania na stanowisku latarnika, żadnego, aż do tego momentu? Cały ten proces wydaje się dość irracjonalny. Człowiek tak uczciwy nie może zostać oskarżony o umyślne spowodowanie wypadku, to było by niedorzeczne! Nie rozumiem w ogóle, dlaczego obywatel Skawiński siedzi po mojej lewicy, na dodatek w charakterze oskarżonego, to jakiś absurd! Czy Wysoki Sąd jest mi w stanie to wytłumaczyć?! Według mnie i moich obserwacji to zarzut, kierowany do mojego klienta jest źle sformułowany, ale to tylko moje prywatne odczucie. Przypominam, iż owszem- wypadek, o którym mówimy w dzisiejszej rozprawie, był groźny, jednakże nikt nie ucierpiał, nie było ofiar! Jeśli sędzia wyrazi na to zgodę, to pozwolę sobie na obrócenie całego zarzutu w żart. Dla mnie taka ironiczna wersja, jaką stworzyłem jest smutna, gdyż przedstawia autentyczny powód, dla którego się tu zebraliśmy. Otóż chcę uświadomić wszystkich w tym, jakoby ostateczny , dzisiaj poznany, zarzut był w pełni prawidłowy. Nie jest taki!. Jako pełnomocnik pana Skawińskiego proponuję taką wersję, lecz jest to tylko szkic, który właśnie wyrysowałem w głowie: Oskarżam tego oto mężczyznę o to, iż pewnego popołudnia okazał swą skłonność do wzruszeń oraz o to, że tęskni za swoją ojczyzną, po wielu latach życia na emigracji. Nasz latarnik nie wybrał sobie takiego losu, zmusił go do tego upadek powstania warszawskiego. Nie podam artykułu, który mówi o podobnym rodzaju przestępstwa, ponieważ taki po prostu nie istnieje! Oczywiście nie pomijam głównego zarzutu, jakim jest spowodowanie wypadku statku. To jest najważniejsze w dzisiejszym procesie. Natomiast, jak już wspominałam- wszystko toczy się wokół tego, iż latarnik zbytnio się rozmarzył, przenosząc swą duszę do ojczyzny, w wyobraźni, rzecz jasna! I tak właśnie powinien mniej więcej wyglądać ostateczny akt oskarżenia, przeciwko latarnikowi. Zdaję sobie, że to co mówię wydaje się dość komiczne, wręcz nie odpowiednie w tym momencie, ale taka jest rzeczywistość. Próbuję po prostu uświadomić Wysokiemu Sadu, panu prokuratorowi i reszcie zgromadzonych, jaki był prawdziwy powód wydarzenia, opisanego przez mojego kolegę po fachu. Na ławie oskarżonych siedzi więc człowiek, którego posądzamy o wielka tęsknotę za krajem ojczystym i pragnienie powrotu do Polski. Dziś na tej Sali zostało wypowiedzianych wiele zdań, zadanych wiele pytań, na które nie zawsze znalazły się wyczerpujące odpowiedzi. Nie dziwię się jakoś specjalnie, gdyż ten proces, jak dla mnie- obrońcy, pani mecenas , jest zdecydowanie inny, niż wszystkie pozostałe, klasyczne rozprawy. Wiele razy na tej sali padały słowa, próbujące wyłumaczyć zajścia, omawiane w innych aktach oskarżenia, jednakże nigdy nie były one wystarczające, by sąd uniewinniał każdego obywatela. Tu jednak jest inaczej, wszyscy wiemy, co było powodem wypadku okrętu. Jednak rozumiem, iż jest to powód zbyt błahy, by Wysoki Sędzia uznał go za powód całego, że tak to nazwę, zamieszania. Mówić możemy wiele, lecz to nie słowa, a czyny są wyznacznikiem ludzkiej egzystencji,
człowieczeństwa. Więc dlaczego mamy karać człowieka, który raz zabłądził, zapomniał się, rozmarzył, podczas, gdy całe życie był uczciwy i przez wszystkie minione lata walczył, aby nie tylko jemu, a przede wszystkim innym dobrze się żyło. Jeżeli nie wierzyć poglądom sofistów, którzy wychodzą z założenia, iż wszystko, ale to wszystko, można udowodnić słowami, to dziś stajemy przed niebywale trudnym zadaniem. Podjęłam się jednak obrony pana Skawińskiego, ponieważ po pierwsze- według mnie zarzut zarzucany mojemu klientowi jest nie do końca zgodny z prawda, a po drugie- sama byłam ciekawa, jak zakończy się ten proces. My, prawnicy, czy sam Pan Sędzia, nie wiemy, co czują oskarżeni, możemy się jedynie tego domyślać. Chciałabym zwrócić uwagę na to, iż przypadek mojego klienta jest ewidentnym przykładem tego, jakoby człowiek mógł zostać oskarżony o nadmiar uczuć. Niemożliwe? A jednak? Takie wnioski powinny nam się nasunąć po zakończeniu procesu latarnika. A jak od się zakończy?! Tego jeszcze nie wiemy. To wręcz niedorzeczność, chociaż byłby to świetny materiał na felieton go jakiegoś brukowca. Oni lubią zbierać materiały i pisać o podobnych absurdach, wyśmiewając się z nich! Czy w tym wypadku możemy oczekiwać od oskarżonego jakiejś wielkiej skruchy? Nie! Bo niby, za co?! Niech Sędzia zwróci uwagę, iż głównymi argumentami, oskarżającymi latarnika, są głównie emocje i uczucia, które nim kierowały. Wątpię, jakoby jakikolwiek emigrant zostałby obojętny wobec czegokolwiek, a w naszym wypadku jest to książka, co jest napisane w języku ojczystym. To właśnie klika zapisanych wierszem kartek jest winnych tragedii statku! Nie ławie oskarżonych nie powinien zasiadać więc Skawiński, ani też żadna z publikacji literackich- to taka metafora, oczywiście. Idąc zasadą: po nitce do kłębka, doszlibyśmy, iż głównym winnym jest nie kto inny, jak nieżyjący dziś- Adam Mickiewicz, autor ?Pana Tadeusza?! Gdyby nie jego pozycja bibliograficzna, nie było by tego wypadku, a my nie zgromadzilibyśmy się na tej sali, by rozpatrywać sprawę, będącą złamaniem punktu trzeciego z artykułu siódmego. Przecież wszystkie dowody, które przedstawialiśmy, mające na celu obronę obywatela Skawińskiego, nie mogą nam umknąć. Chociażby to, iż przez cały czas, gdy pracował na latarni był niebywale uczciwy i sumienny, dowodził tego na bieżąco w Aspinwall! Pomimo ogromu zalet, jakie posiada, jest tylko i wyłącznie człowiekiem. Mamy prawo do pomyłki. I taka również zdarzyła się naszemu oskarżonemu, drobny błąd. Skutek był lekko mówiąc- trochę większy, niż pomyłka. Ale całe to zajście nie było zaplanowane z premedytacją. Nie zaprzeczam całkowicie temu, iż latarnik powinien ponieść jakąkolwiek Akrę, za to, co się stało, lecz nie może być potraktowany, jak zwykli i wyrachowani przestępcy. Wystarczy, iż wykaże się odrobiną odpowiedzialności za swe czyny. Sam Antoine de Saint Exup?ry rzekł niegdyś: ?Być człowiekiem to właśnie być odpowiedzialnym!?. Nie wątpię w słowa tego wybitnego poety, jednocześnie nie zgadzam się z proponowaną przez pana prokuratora karą. I cytat ten niech będzie zwieńczeniem mojego całego rozważania i próby, mam nadzieję, że skutecznej, obrony mojego klienta przez jakąkolwiek karą. Wnoszę więc o uniewinnienie!
Woski Sądzie! Zebrane przez nas dowody, głównie zeznania świadków, nie wskazują, iż mamy do czynienia z umyślnym spowodowaniem wypadku. Bo czy można wierzyć, iż człowiek, wielki patriota, mógłby specjalnie doprowadzić do takiego zdarzenia?
Jest on niebywale walecznym obywatelem, jakiego nie powstydziłoby się żadne państwo na świecie! Jego waleczność udowadniają wojny i bity, w jakich brał udział. I nie uczestniczył w nich tylko, aby ratować swoje państwo, bronił też innych narodów! Miejmy na względzie, iż był internacjonalistą, to bardzo ważna i ceniona dziś cecha, a rzadko kto ją posiada. Jego idea odpowiada słowom: ?Za wolność naszą i waszą!?, a to chyba o czymś świadczy? Niech Wysoki Sąd weźmie pod uwagę również to, iż zasiadający na ławie oskarżonych człowiek jest niebywale wrażliwy.
I nie tylko pod względem traktowania piękna przyrody, tym razem mam na myśli brak obojętności na ludzkie cierpienie. Nawiązuje tu do czasów, gdy gwałtownie rozprzestrzeniła się epidemia febry- to właśnie Skawiński oddał ludziom dokładnie cały swój zapas leku- chininy, samemu zapadając na tę ciężką chorobę! Jest to dowód na to, że mnie jest to zimny drań, który mógłby bez problemu spowodować wypadek, nie! Na tej sali wypowiedziano już wiele słów, ale nikt nie wspomniał o tym, jakim latarnikiem był oskarżony, podczas pracy w Aspinwall. Z wywiadu środowiskowego dowiedziałem się, iż wykazywał się niezwykłą sumiennością, zawsze wszystko grało, jak w zegarku. Co ważniejsze- nie odnotowano nigdy żadnej skargi podczas jego urzędowania na stanowisku latarnika, żadnego, aż do tego momentu? Cały ten proces wydaje się dość irracjonalny. Człowiek tak uczciwy nie może zostać oskarżony o umyślne spowodowanie wypadku, to było by niedorzeczne! Nie rozumiem w ogóle, dlaczego obywatel Skawiński siedzi po mojej lewicy, na dodatek w charakterze oskarżonego, to jakiś absurd! Czy Wysoki Sąd jest mi w stanie to wytłumaczyć?! Według mnie i moich obserwacji to zarzut, kierowany do mojego klienta jest źle sformułowany, ale to tylko moje prywatne odczucie. Przypominam, iż owszem- wypadek, o którym mówimy w dzisiejszej rozprawie, był groźny, jednakże nikt nie ucierpiał, nie było ofiar! Jeśli sędzia wyrazi na to zgodę, to pozwolę sobie na obrócenie całego zarzutu w żart. Dla mnie taka ironiczna wersja, jaką stworzyłem jest smutna, gdyż przedstawia autentyczny powód, dla którego się tu zebraliśmy. Otóż chcę uświadomić wszystkich w tym, jakoby ostateczny , dzisiaj poznany, zarzut był w pełni prawidłowy. Nie jest taki!. Jako pełnomocnik pana Skawińskiego proponuję taką wersję, lecz jest to tylko szkic, który właśnie wyrysowałem w głowie: Oskarżam tego oto mężczyznę o to, iż pewnego popołudnia okazał swą skłonność do wzruszeń oraz o to, że tęskni za swoją ojczyzną, po wielu latach życia na emigracji. Nasz latarnik nie wybrał sobie takiego losu, zmusił go do tego upadek powstania warszawskiego. Nie podam artykułu, który mówi o podobnym rodzaju przestępstwa, ponieważ taki po prostu nie istnieje! Oczywiście nie pomijam głównego zarzutu, jakim jest spowodowanie wypadku statku. To jest najważniejsze w dzisiejszym procesie. Natomiast, jak już wspominałam- wszystko toczy się wokół tego, iż latarnik zbytnio się rozmarzył, przenosząc swą duszę do ojczyzny, w wyobraźni, rzecz jasna! I tak właśnie powinien mniej więcej wyglądać ostateczny akt oskarżenia, przeciwko latarnikowi. Zdaję sobie, że to co mówię wydaje się dość komiczne, wręcz nie odpowiednie w tym momencie, ale taka jest rzeczywistość. Próbuję po prostu uświadomić Wysokiemu Sadu, panu prokuratorowi i reszcie zgromadzonych, jaki był prawdziwy powód wydarzenia, opisanego przez mojego kolegę po fachu. Na ławie oskarżonych siedzi więc człowiek, którego posądzamy o wielka tęsknotę za krajem ojczystym i pragnienie powrotu do Polski. Dziś na tej Sali zostało wypowiedzianych wiele zdań, zadanych wiele pytań, na które nie zawsze znalazły się wyczerpujące odpowiedzi. Nie dziwię się jakoś specjalnie, gdyż ten proces, jak dla mnie- obrońcy, pani mecenas , jest zdecydowanie inny, niż wszystkie pozostałe, klasyczne rozprawy. Wiele razy na tej sali padały słowa, próbujące wyłumaczyć zajścia, omawiane w innych aktach oskarżenia, jednakże nigdy nie były one wystarczające, by sąd uniewinniał każdego obywatela. Tu jednak jest inaczej, wszyscy wiemy, co było powodem wypadku okrętu. Jednak rozumiem, iż jest to powód zbyt błahy, by Wysoki Sędzia uznał go za powód całego, że tak to nazwę, zamieszania. Mówić możemy wiele, lecz to nie słowa, a czyny są wyznacznikiem ludzkiej egzystencji,
człowieczeństwa. Więc dlaczego mamy karać człowieka, który raz zabłądził, zapomniał się, rozmarzył, podczas, gdy całe życie był uczciwy i przez wszystkie minione lata walczył, aby nie tylko jemu, a przede wszystkim innym dobrze się żyło. Jeżeli nie wierzyć poglądom sofistów, którzy wychodzą z założenia, iż wszystko, ale to wszystko, można udowodnić słowami, to dziś stajemy przed niebywale trudnym zadaniem. Podjęłam się jednak obrony pana Skawińskiego, ponieważ po pierwsze- według mnie zarzut zarzucany mojemu klientowi jest nie do końca zgodny z prawda, a po drugie- sama byłam ciekawa, jak zakończy się ten proces. My, prawnicy, czy sam Pan Sędzia, nie wiemy, co czują oskarżeni, możemy się jedynie tego domyślać. Chciałabym zwrócić uwagę na to, iż przypadek mojego klienta jest ewidentnym przykładem tego, jakoby człowiek mógł zostać oskarżony o nadmiar uczuć. Niemożliwe? A jednak? Takie wnioski powinny nam się nasunąć po zakończeniu procesu latarnika. A jak od się zakończy?! Tego jeszcze nie wiemy. To wręcz niedorzeczność, chociaż byłby to świetny materiał na felieton go jakiegoś brukowca. Oni lubią zbierać materiały i pisać o podobnych absurdach, wyśmiewając się z nich!
Czy w tym wypadku możemy oczekiwać od oskarżonego jakiejś wielkiej skruchy? Nie! Bo niby, za co?! Niech Sędzia zwróci uwagę, iż głównymi argumentami, oskarżającymi latarnika, są głównie emocje i uczucia, które nim kierowały. Wątpię, jakoby jakikolwiek emigrant zostałby obojętny wobec czegokolwiek, a w naszym wypadku jest to książka, co jest napisane w języku ojczystym. To właśnie klika zapisanych wierszem kartek jest winnych tragedii statku! Nie ławie oskarżonych nie powinien zasiadać więc Skawiński, ani też żadna z publikacji literackich- to taka metafora, oczywiście. Idąc zasadą: po nitce do kłębka, doszlibyśmy, iż głównym winnym jest nie kto inny, jak nieżyjący dziś- Adam Mickiewicz, autor ?Pana Tadeusza?! Gdyby nie jego pozycja bibliograficzna, nie było by tego wypadku, a my nie zgromadzilibyśmy się na tej sali, by rozpatrywać sprawę, będącą złamaniem punktu trzeciego z artykułu siódmego. Przecież wszystkie dowody, które przedstawialiśmy, mające na celu obronę obywatela Skawińskiego, nie mogą nam umknąć. Chociażby to, iż przez cały czas, gdy pracował na latarni był niebywale uczciwy i sumienny, dowodził tego na bieżąco w Aspinwall!
Pomimo ogromu zalet, jakie posiada, jest tylko i wyłącznie człowiekiem. Mamy prawo do pomyłki. I taka również zdarzyła się naszemu oskarżonemu, drobny błąd. Skutek był lekko mówiąc- trochę większy, niż pomyłka. Ale całe to zajście nie było zaplanowane z premedytacją. Nie zaprzeczam całkowicie temu, iż latarnik powinien ponieść jakąkolwiek Akrę, za to, co się stało, lecz nie może być potraktowany, jak zwykli i wyrachowani przestępcy. Wystarczy, iż wykaże się odrobiną odpowiedzialności za swe czyny. Sam Antoine de Saint Exup?ry rzekł niegdyś: ?Być człowiekiem to właśnie być odpowiedzialnym!?. Nie wątpię w słowa tego wybitnego poety, jednocześnie nie zgadzam się z proponowaną przez pana prokuratora karą. I cytat ten niech będzie zwieńczeniem mojego całego rozważania i próby, mam nadzieję, że skutecznej, obrony mojego klienta przez jakąkolwiek karą. Wnoszę więc o uniewinnienie!
Jest on niebywale walecznym obywatelem, jakiego nie powstydziłoby się żadne państwo na świecie! Jego waleczność udowadniają wojny i bity, w jakich brał udział. I nie uczestniczył w nich tylko, aby ratować swoje państwo, bronił też innych narodów! Miejmy na względzie, iż był internacjonalistą, to bardzo ważna i ceniona dziś cecha, a rzadko kto ją posiada. Jego idea odpowiada słowom: ?Za wolność naszą i waszą!?, a to chyba o czymś świadczy? Niech Wysoki Sąd weźmie pod uwagę również to, iż zasiadający na ławie oskarżonych człowiek jest niebywale wrażliwy.
I nie tylko pod względem traktowania piękna przyrody, tym razem mam na myśli brak obojętności na ludzkie cierpienie. Nawiązuje tu do czasów, gdy gwałtownie rozprzestrzeniła się epidemia febry- to właśnie Skawiński oddał ludziom dokładnie cały swój zapas leku- chininy, samemu zapadając na tę ciężką chorobę! Jest to dowód na to, że mnie jest to zimny drań, który mógłby bez problemu spowodować wypadek, nie! Na tej sali wypowiedziano już wiele słów, ale nikt nie wspomniał o tym, jakim latarnikiem był oskarżony, podczas pracy w Aspinwall. Z wywiadu środowiskowego dowiedziałem się, iż wykazywał się niezwykłą sumiennością, zawsze wszystko grało, jak w zegarku. Co ważniejsze- nie odnotowano nigdy żadnej skargi podczas jego urzędowania na stanowisku latarnika, żadnego, aż do tego momentu? Cały ten proces wydaje się dość irracjonalny. Człowiek tak uczciwy nie może zostać oskarżony o umyślne spowodowanie wypadku, to było by niedorzeczne! Nie rozumiem w ogóle, dlaczego obywatel Skawiński siedzi po mojej lewicy, na dodatek w charakterze oskarżonego, to jakiś absurd! Czy Wysoki Sąd jest mi w stanie to wytłumaczyć?! Według mnie i moich obserwacji to zarzut, kierowany do mojego klienta jest źle sformułowany, ale to tylko moje prywatne odczucie. Przypominam, iż owszem- wypadek, o którym mówimy w dzisiejszej rozprawie, był groźny, jednakże nikt nie ucierpiał, nie było ofiar! Jeśli sędzia wyrazi na to zgodę, to pozwolę sobie na obrócenie całego zarzutu w żart. Dla mnie taka ironiczna wersja, jaką stworzyłem jest smutna, gdyż przedstawia autentyczny powód, dla którego się tu zebraliśmy. Otóż chcę uświadomić wszystkich w tym, jakoby ostateczny , dzisiaj poznany, zarzut był w pełni prawidłowy. Nie jest taki!. Jako pełnomocnik pana Skawińskiego proponuję taką wersję, lecz jest to tylko szkic, który właśnie wyrysowałem w głowie: Oskarżam tego oto mężczyznę o to, iż pewnego popołudnia okazał swą skłonność do wzruszeń oraz o to, że tęskni za swoją ojczyzną, po wielu latach życia na emigracji. Nasz latarnik nie wybrał sobie takiego losu, zmusił go do tego upadek powstania warszawskiego. Nie podam artykułu, który mówi o podobnym rodzaju przestępstwa, ponieważ taki po prostu nie istnieje! Oczywiście nie pomijam głównego zarzutu, jakim jest spowodowanie wypadku statku. To jest najważniejsze w dzisiejszym procesie. Natomiast, jak już wspominałam- wszystko toczy się wokół tego, iż latarnik zbytnio się rozmarzył, przenosząc swą duszę do ojczyzny, w wyobraźni, rzecz jasna! I tak właśnie powinien mniej więcej wyglądać ostateczny akt oskarżenia, przeciwko latarnikowi. Zdaję sobie, że to co mówię wydaje się dość komiczne, wręcz nie odpowiednie w tym momencie, ale taka jest rzeczywistość. Próbuję po prostu uświadomić Wysokiemu Sadu, panu prokuratorowi i reszcie zgromadzonych, jaki był prawdziwy powód wydarzenia, opisanego przez mojego kolegę po fachu. Na ławie oskarżonych siedzi więc człowiek, którego posądzamy o wielka tęsknotę za krajem ojczystym i pragnienie powrotu do Polski. Dziś na tej Sali zostało wypowiedzianych wiele zdań, zadanych wiele pytań, na które nie zawsze znalazły się wyczerpujące odpowiedzi. Nie dziwię się jakoś specjalnie, gdyż ten proces, jak dla mnie- obrońcy, pani mecenas , jest zdecydowanie inny, niż wszystkie pozostałe, klasyczne rozprawy. Wiele razy na tej sali padały słowa, próbujące wyłumaczyć zajścia, omawiane w innych aktach oskarżenia, jednakże nigdy nie były one wystarczające, by sąd uniewinniał każdego obywatela. Tu jednak jest inaczej, wszyscy wiemy, co było powodem wypadku okrętu. Jednak rozumiem, iż jest to powód zbyt błahy, by Wysoki Sędzia uznał go za powód całego, że tak to nazwę, zamieszania. Mówić możemy wiele, lecz to nie słowa, a czyny są wyznacznikiem ludzkiej egzystencji,
człowieczeństwa. Więc dlaczego mamy karać człowieka, który raz zabłądził, zapomniał się, rozmarzył, podczas, gdy całe życie był uczciwy i przez wszystkie minione lata walczył, aby nie tylko jemu, a przede wszystkim innym dobrze się żyło. Jeżeli nie wierzyć poglądom sofistów, którzy wychodzą z założenia, iż wszystko, ale to wszystko, można udowodnić słowami, to dziś stajemy przed niebywale trudnym zadaniem. Podjęłam się jednak obrony pana Skawińskiego, ponieważ po pierwsze- według mnie zarzut zarzucany mojemu klientowi jest nie do końca zgodny z prawda, a po drugie- sama byłam ciekawa, jak zakończy się ten proces. My, prawnicy, czy sam Pan Sędzia, nie wiemy, co czują oskarżeni, możemy się jedynie tego domyślać. Chciałabym zwrócić uwagę na to, iż przypadek mojego klienta jest ewidentnym przykładem tego, jakoby człowiek mógł zostać oskarżony o nadmiar uczuć. Niemożliwe? A jednak? Takie wnioski powinny nam się nasunąć po zakończeniu procesu latarnika. A jak od się zakończy?! Tego jeszcze nie wiemy. To wręcz niedorzeczność, chociaż byłby to świetny materiał na felieton go jakiegoś brukowca. Oni lubią zbierać materiały i pisać o podobnych absurdach, wyśmiewając się z nich!
Czy w tym wypadku możemy oczekiwać od oskarżonego jakiejś wielkiej skruchy? Nie! Bo niby, za co?! Niech Sędzia zwróci uwagę, iż głównymi argumentami, oskarżającymi latarnika, są głównie emocje i uczucia, które nim kierowały. Wątpię, jakoby jakikolwiek emigrant zostałby obojętny wobec czegokolwiek, a w naszym wypadku jest to książka, co jest napisane w języku ojczystym. To właśnie klika zapisanych wierszem kartek jest winnych tragedii statku! Nie ławie oskarżonych nie powinien zasiadać więc Skawiński, ani też żadna z publikacji literackich- to taka metafora, oczywiście. Idąc zasadą: po nitce do kłębka, doszlibyśmy, iż głównym winnym jest nie kto inny, jak nieżyjący dziś- Adam Mickiewicz, autor ?Pana Tadeusza?! Gdyby nie jego pozycja bibliograficzna, nie było by tego wypadku, a my nie zgromadzilibyśmy się na tej sali, by rozpatrywać sprawę, będącą złamaniem punktu trzeciego z artykułu siódmego. Przecież wszystkie dowody, które przedstawialiśmy, mające na celu obronę obywatela Skawińskiego, nie mogą nam umknąć. Chociażby to, iż przez cały czas, gdy pracował na latarni był niebywale uczciwy i sumienny, dowodził tego na bieżąco w Aspinwall!
Pomimo ogromu zalet, jakie posiada, jest tylko i wyłącznie człowiekiem. Mamy prawo do pomyłki. I taka również zdarzyła się naszemu oskarżonemu, drobny błąd. Skutek był lekko mówiąc- trochę większy, niż pomyłka. Ale całe to zajście nie było zaplanowane z premedytacją. Nie zaprzeczam całkowicie temu, iż latarnik powinien ponieść jakąkolwiek Akrę, za to, co się stało, lecz nie może być potraktowany, jak zwykli i wyrachowani przestępcy. Wystarczy, iż wykaże się odrobiną odpowiedzialności za swe czyny. Sam Antoine de Saint Exup?ry rzekł niegdyś: ?Być człowiekiem to właśnie być odpowiedzialnym!?. Nie wątpię w słowa tego wybitnego poety, jednocześnie nie zgadzam się z proponowaną przez pana prokuratora karą. I cytat ten niech będzie zwieńczeniem mojego całego rozważania i próby, mam nadzieję, że skutecznej, obrony mojego klienta przez jakąkolwiek karą. Wnoszę więc o uniewinnienie!