Księżniczka Mirian niecierpliwie spoglądała w okno. - Nie ma go i nie ma! - rzekła lekko zdenerwowana do służby. - Pani, może to zadanie okazało się trudniejsze niż myślałaś... Mirian pomyślała nad tym dłuższą chwilę. Nie, to nie możliwe. Szukała męża - księcia. Miał być odważny. Jeśli nie pokonał smoka to nie zasługuje na jej rękę. Jej rozmyślenia przerywa wbiegający posłaniec: - Pani! Pani! Książe William już nadjeżdża! Księżniczka wyjrzała przez okno i to co ujrzała niezwykle ją zaskoczyło. William leciał na grzbiecie... smoka! Tego, którego miał pokonać. William wszedł do sali, w której czekała Mirian. - Nie pokonałem smoka, gdyż... smok jest dobrym stworzeniem! Mirian spojrzała na niego zaskoczona i rzekła: - Kazałam ci pokonać smoka, a ty tego nie zrobiłeś! Nie zasługujesz na moją rękę! William tylko spojrzał na nią i wyszedł. Nie zamierzał się kłócić z księżniczką, to mogło się źle dla niego skończyć. Poza tym mieli inne poglądy. Był mądry, nie chciał zabijać niewinnych istot. Zrezygnowany ruszył dalej w świat na nowym zwierzęciu - smoku. Podróżował kilka dni, gdy spotkał prostą dziewczynę zbierającą jakieś magiczne nasiona. - Cóż tu robisz dziewczyno w tym lesie? - zapytał rozglądając się. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. Po ubiorze widziała, że mężczyzna jest osobą z wyższych sfer. - Ja... ja zbieram nasiona na wywar. Dam je czarodziejowi - odprała, nie chcąc zdradzać za dużo szczegółów. Księcia jednak to zaciekawiło: - Po co czarodziejowi nasiona? Dziewczyna zawahała się nieco, ale odpowiedziała zgodnie z prawdą: - Trole to złe stworzenia, które nachodzą naszą wioskę. Czarodziej znalazł przepis na pokonanie ich. - Może mógłym jakoś pomóc? - zapytał książe. - Nie, nie... chyba nie. - zaprzeczyła dziewczyna William był jednak nieugięty. Lubił pomagać innym, a dziewczyna go intrygowała. W końcu zgodziła się przyjąć pomoc księcia. Gdy tylko William wleciał na smoku do wioski żadne magiczne eliksiry nie były potrzebne, gdyż trole widząc tak wielkie stowrzenie jakim jest smok same uciekły. A książe i dziewczyna wkrótce po tym pobrali się i żyli długo i szczęśliwie.
Księżniczka Mirian niecierpliwie spoglądała w okno.
- Nie ma go i nie ma! - rzekła lekko zdenerwowana do służby.
- Pani, może to zadanie okazało się trudniejsze niż myślałaś...
Mirian pomyślała nad tym dłuższą chwilę. Nie, to nie możliwe. Szukała męża - księcia. Miał być odważny. Jeśli nie pokonał smoka to nie zasługuje na jej rękę. Jej rozmyślenia przerywa wbiegający posłaniec:
- Pani! Pani! Książe William już nadjeżdża!
Księżniczka wyjrzała przez okno i to co ujrzała niezwykle ją zaskoczyło. William leciał na grzbiecie... smoka! Tego, którego miał pokonać. William wszedł do sali, w której czekała Mirian.
- Nie pokonałem smoka, gdyż... smok jest dobrym stworzeniem!
Mirian spojrzała na niego zaskoczona i rzekła:
- Kazałam ci pokonać smoka, a ty tego nie zrobiłeś! Nie zasługujesz na moją rękę!
William tylko spojrzał na nią i wyszedł. Nie zamierzał się kłócić z księżniczką, to mogło się źle dla niego skończyć. Poza tym mieli inne poglądy. Był mądry, nie chciał zabijać niewinnych istot. Zrezygnowany ruszył dalej w świat na nowym zwierzęciu - smoku. Podróżował kilka dni, gdy spotkał prostą dziewczynę zbierającą jakieś magiczne nasiona.
- Cóż tu robisz dziewczyno w tym lesie? - zapytał rozglądając się.
Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. Po ubiorze widziała, że mężczyzna jest osobą z wyższych sfer.
- Ja... ja zbieram nasiona na wywar. Dam je czarodziejowi - odprała, nie chcąc zdradzać za dużo szczegółów.
Księcia jednak to zaciekawiło:
- Po co czarodziejowi nasiona?
Dziewczyna zawahała się nieco, ale odpowiedziała zgodnie z prawdą:
- Trole to złe stworzenia, które nachodzą naszą wioskę. Czarodziej znalazł przepis na pokonanie ich.
- Może mógłym jakoś pomóc? - zapytał książe.
- Nie, nie... chyba nie. - zaprzeczyła dziewczyna
William był jednak nieugięty. Lubił pomagać innym, a dziewczyna go intrygowała. W końcu zgodziła się przyjąć pomoc księcia. Gdy tylko William wleciał na smoku do wioski żadne magiczne eliksiry nie były potrzebne, gdyż trole widząc tak wielkie stowrzenie jakim jest smok same uciekły. A książe i dziewczyna wkrótce po tym pobrali się i żyli długo i szczęśliwie.