Chrześcijanie patrzą na świat z bardzo pozytywnej strony. Widzą oni świat lepszym, dobrym, miejącym nadzieję. Chcemy pomagać potrzebującym, wspierać cierpiących, nawracać niewierzących ogólnie, rzecz mówiąc pragniemy kochać, pomagać i szanować innych ludzi. Chrześcijanie akceptują inne wiary, inne narody, innych ludzi niepodobnych do nas ( np. ludzi o innej barwie skóry). Pragną oni spokoju i miłości na tej planecie. W innych ludziach postrzegają Boga, nie patrzą na złe uczynki, lecz na zalety człowieka.
Jeżeli jesteś wierzący możesz dodać zdanie: Ja również jestem chrześcijaninem, dlatego wiem, jak wierzący w Boga postrzegają otaczający nas świat...
W przeszłości stosunkowo już odległej, ale nie na tyle, aby ją zapomnieć – w latach 60. i 70. – chrześcijaństwo spotykało się z oskarżeniem, które dotyczyło jego "wkładu" w zagrożenia, jakie w ciągu dziesiątek lat trwania rozwoju przemysłowego Europy i Ameryki Płn. powstały w stosunku do środowiska naturalnego. Wina miała polegać na takim podkreśleniu wartości człowieka, które pozwoliło mu na uznanie się za absolutnego pana natury i na korzystanie z niej służące wyłącznie zaspokojeniu wszelkich jego potrzeb bez zwracania uwagi na szkody dla natury samej w sobie. Dzisiaj trzeba jednak jednoznacznie stwierdzić, iż to nie chrześcijaństwo przyczyniło się do niepohamowanego rozwoju, który nie wziął pod uwagę równowagi środowiska. Takie spojrzenie na świat nigdy tak naprawdę nie było chrześcijańskie. Nie trzeba się tutaj odwoływać tylko do świadomości chrześcijańskich elit. Generalnie człowiek w przeszłości posiadał świadomość bliskości natury, co powodowało również bardziej braterską z nią relację. Wystarczy przywołać chociażby obraz polskiego chłopa błogosławiącego pole przed orką lub pozwalającego mieszkać zwierzętom razem ze sobą pod jednym dachem. Natomiast w świadomości elit od końca XVI w., tj. od czasu, gdy zaczynają tworzyć się podstawy nowożytnej nauki, świat stopniowo coraz rzadziej zostaje postrzegany jako stworzenie, które wyszło z rąk Boga. Świat staje się przede wszystkim przedmiotem nowych zainteresowań człowieka, które stopniowo będą przekształcać się w naukę. Intensywnie badane są istniejące w nim prawa. Rozszczepienie dokonało się także na płaszczyźnie filozofii i związane jest z myślą kartezjańską, która świat materialny widziała w całkowitym oderwaniu od ludzkiego ducha. Świat jest czymś bezwładnym, podległym duchowi, a np. zwierzęta, widziane były tylko jako swoiste żywe mechanizmy wypełniające ziemię. To, co istotne związane zostało ze sferą ludziego umysłu. Filozofia podmiotowości w wydaniu Kartezjusza i jego następców stanowi tutaj punkt zwrotny w postrzeganiu świata przez człowieka. Zaczyna dominować mechanistyczne podejście do natury. Natomiast dzisiaj nie tylko w różnych środowiskach, ale i w samym chrześcijaństwie wzrasta świadomość miejsca człowieka w całości przyrody i naszej za nią odpowiedzialności. Czy pociągają nas ku temu sami ekolodzy? I tak, i nie. Z pewnością istotny jest tutaj określony klimat, jaki stwarza współczesność nie zawsze harmonizując z myślą chrześcijańską. Z drugiej strony treści "ekologiczne" odnajdujemy w tekście biblijnym. Doskonały punkt odniesienia znajdujemy w opowiadaniach z Księgi Rodzaju o stworzeniu człowieka. W pierwszym opowiadaniu człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga (zob. Rdz 1,27) jest przede wszystkim tym, który ma szczególną odpowiedzialność za całość stworzenia. Jednak jego panowanie nie jest panowaniem absolutnym. Trzykrotne powtórzenie słowa "stworzył" w wymienionym tekście przypomina o nieustannej zależności człowieka od swojego stwórcy. Człowiek jest w pewien sposób zarządcą wszystkiego, czego Bóg dokonał na ziemi poprzez dzieło stworzenia. Swoista może stać się także interpretacja obrazu Boga, jakim jest człowiek. Jest on "aż", a zarazem "tylko" obrazem. Ostatecznym panem całego stworzenia pozostaje niepodzielnie Bóg-Stwórca. Jednocześnie Bóg poprzez znak odpoczynku dnia siódmego daje czytelny znak, iż dzieło stworzenia nie tyle zostało ukończone, co że zaczyna żyć ono swoim życiem, w którym człowiek jest współtwórcą, kontynuatorem dzieła zainicjowanego przez Boga. Drugie opowiadanie o stworzeniu człowieka (Rdz 2,4nn) także ukazuje bardzo dobrze miejsce człowieka w odniesieniu do Boga i świata. Człowiek powstały z prochu ziemi jest jednocześnie powiązany z ziemią jak i Bogiem-garncarzem. Posiada dwa bieguny swojej tożsamości – Boga i świat – znajdując się dokładnie pomiędzy nimi. Powołany do uprawiania ziemi jest aktywnie obecny w świecie. Wezwany jest jednocześnie przez Boga do opieki nad ziemią a nie do jej wykorzystywania. Nie jest to więc panowanie o charakterze despotycznym, ale władanie ograniczone o charakterze pełnym wyczucia i troski o powierzone sobie dobro. Tym, co zawsze zachwyca, jest także tekst opisujący przymierze zawarte z Noem po potopie. W rzeczywistości w obietnicy związanej z tym przymierzem zawarte są słowa odnoszące się do całego świata przyrody. Przeto już nigdy nie zgładzę wszystkiego, co żyje, jak to uczyniłem. Będą zatem istniały, jak długo trwać będzie ziemia: siew i żniwo, mróz i upał, lato i zima, dzień i noc (Rdz 8,21-22). Samo przymierze jest przymierzem ze stworzoną naturą: Ja zawieram przymierze z wami [...]; z wszelka istotą żywą, która jest z wami: ptactwem, ze zwierzętami domowymi i polnymi, jakie są przy was [...]; z wszelkim zwierzęciem na ziemi (Rdz 9,9-10). Tęcza towarzysząca przymierzu noahickiemu także jest znakiem zawartego paktu, który jest znakiem nie tylko dla człowieka, ale dla całego stworzenia. Nieprzypadkowo owa tęcza symbolizująca Boga wiernego pojawia się ponownie w tekście biblijnym w wizji Apokalipsy. Bóg dokańcza dzieła stworzenia, będąc wierny złożonym obietnicom, które dotyczą całości świata.
Chrześcijanie patrzą na świat z bardzo pozytywnej strony. Widzą oni świat lepszym, dobrym, miejącym nadzieję. Chcemy pomagać potrzebującym, wspierać cierpiących, nawracać niewierzących ogólnie, rzecz mówiąc pragniemy kochać, pomagać i szanować innych ludzi. Chrześcijanie akceptują inne wiary, inne narody, innych ludzi niepodobnych do nas ( np. ludzi o innej barwie skóry). Pragną oni spokoju i miłości na tej planecie. W innych ludziach postrzegają Boga, nie patrzą na złe uczynki, lecz na zalety człowieka.
Jeżeli jesteś wierzący możesz dodać zdanie: Ja również jestem chrześcijaninem, dlatego wiem, jak wierzący w Boga postrzegają otaczający nas świat...
Mam nadzieję, że pomogłam... :D
W przeszłości stosunkowo już odległej, ale nie na tyle, aby ją zapomnieć – w latach 60. i 70. – chrześcijaństwo spotykało się z oskarżeniem, które dotyczyło jego "wkładu" w zagrożenia, jakie w ciągu dziesiątek lat trwania rozwoju przemysłowego Europy i Ameryki Płn. powstały w stosunku do środowiska naturalnego. Wina miała polegać na takim podkreśleniu wartości człowieka, które pozwoliło mu na uznanie się za absolutnego pana natury i na korzystanie z niej służące wyłącznie zaspokojeniu wszelkich jego potrzeb bez zwracania uwagi na szkody dla natury samej w sobie. Dzisiaj trzeba jednak jednoznacznie stwierdzić, iż to nie chrześcijaństwo przyczyniło się do niepohamowanego rozwoju, który nie wziął pod uwagę równowagi środowiska. Takie spojrzenie na świat nigdy tak naprawdę nie było chrześcijańskie. Nie trzeba się tutaj odwoływać tylko do świadomości chrześcijańskich elit. Generalnie człowiek w przeszłości posiadał świadomość bliskości natury, co powodowało również bardziej braterską z nią relację. Wystarczy przywołać chociażby obraz polskiego chłopa błogosławiącego pole przed orką lub pozwalającego mieszkać zwierzętom razem ze sobą pod jednym dachem. Natomiast w świadomości elit od końca XVI w., tj. od czasu, gdy zaczynają tworzyć się podstawy nowożytnej nauki, świat stopniowo coraz rzadziej zostaje postrzegany jako stworzenie, które wyszło z rąk Boga. Świat staje się przede wszystkim przedmiotem nowych zainteresowań człowieka, które stopniowo będą przekształcać się w naukę. Intensywnie badane są istniejące w nim prawa. Rozszczepienie dokonało się także na płaszczyźnie filozofii i związane jest z myślą kartezjańską, która świat materialny widziała w całkowitym oderwaniu od ludzkiego ducha. Świat jest czymś bezwładnym, podległym duchowi, a np. zwierzęta, widziane były tylko jako swoiste żywe mechanizmy wypełniające ziemię. To, co istotne związane zostało ze sferą ludziego umysłu. Filozofia podmiotowości w wydaniu Kartezjusza i jego następców stanowi tutaj punkt zwrotny w postrzeganiu świata przez człowieka. Zaczyna dominować mechanistyczne podejście do natury.
Natomiast dzisiaj nie tylko w różnych środowiskach, ale i w samym chrześcijaństwie wzrasta świadomość miejsca człowieka w całości przyrody i naszej za nią odpowiedzialności. Czy pociągają nas ku temu sami ekolodzy? I tak, i nie. Z pewnością istotny jest tutaj określony klimat, jaki stwarza współczesność nie zawsze harmonizując z myślą chrześcijańską. Z drugiej strony treści "ekologiczne" odnajdujemy w tekście biblijnym. Doskonały punkt odniesienia znajdujemy w opowiadaniach z Księgi Rodzaju o stworzeniu człowieka. W pierwszym opowiadaniu człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga (zob. Rdz 1,27) jest przede wszystkim tym, który ma szczególną odpowiedzialność za całość stworzenia. Jednak jego panowanie nie jest panowaniem absolutnym. Trzykrotne powtórzenie słowa "stworzył" w wymienionym tekście przypomina o nieustannej zależności człowieka od swojego stwórcy. Człowiek jest w pewien sposób zarządcą wszystkiego, czego Bóg dokonał na ziemi poprzez dzieło stworzenia. Swoista może stać się także interpretacja obrazu Boga, jakim jest człowiek. Jest on "aż", a zarazem "tylko" obrazem. Ostatecznym panem całego stworzenia pozostaje niepodzielnie Bóg-Stwórca. Jednocześnie Bóg poprzez znak odpoczynku dnia siódmego daje czytelny znak, iż dzieło stworzenia nie tyle zostało ukończone, co że zaczyna żyć ono swoim życiem, w którym człowiek jest współtwórcą, kontynuatorem dzieła zainicjowanego przez Boga. Drugie opowiadanie o stworzeniu człowieka (Rdz 2,4nn) także ukazuje bardzo dobrze miejsce człowieka w odniesieniu do Boga i świata. Człowiek powstały z prochu ziemi jest jednocześnie powiązany z ziemią jak i Bogiem-garncarzem. Posiada dwa bieguny swojej tożsamości – Boga i świat – znajdując się dokładnie pomiędzy nimi. Powołany do uprawiania ziemi jest aktywnie obecny w świecie. Wezwany jest jednocześnie przez Boga do opieki nad ziemią a nie do jej wykorzystywania. Nie jest to więc panowanie o charakterze despotycznym, ale władanie ograniczone o charakterze pełnym wyczucia i troski o powierzone sobie dobro. Tym, co zawsze zachwyca, jest także tekst opisujący przymierze zawarte z Noem po potopie. W rzeczywistości w obietnicy związanej z tym przymierzem zawarte są słowa odnoszące się do całego świata przyrody. Przeto już nigdy nie zgładzę wszystkiego, co żyje, jak to uczyniłem. Będą zatem istniały, jak długo trwać będzie ziemia: siew i żniwo, mróz i upał, lato i zima, dzień i noc (Rdz 8,21-22). Samo przymierze jest przymierzem ze stworzoną naturą: Ja zawieram przymierze z wami [...]; z wszelka istotą żywą, która jest z wami: ptactwem, ze zwierzętami domowymi i polnymi, jakie są przy was [...]; z wszelkim zwierzęciem na ziemi (Rdz 9,9-10). Tęcza towarzysząca przymierzu noahickiemu także jest znakiem zawartego paktu, który jest znakiem nie tylko dla człowieka, ale dla całego stworzenia. Nieprzypadkowo owa tęcza symbolizująca Boga wiernego pojawia się ponownie w tekście biblijnym w wizji Apokalipsy. Bóg dokańcza dzieła stworzenia, będąc wierny złożonym obietnicom, które dotyczą całości świata.