Pamiętaj że wzór funkcji (rozumiem że liniowej) to:
f(x) = a*x + b // f(x) to po prostu Y
Na początek policzymy łatwiejszą rzecz - gdzie funkcja przecina oś pionową (OY). Wysokość ta to właśnie współczynnik b. Gdybyś chciał logicznie to wytłumaczyć, to wygląda tak jakbyś pod X podstawił sobie zero, wtedy zgodnie ze wzorem
f(0) = a*0 + b
f(0) = b
Teraz, mając już b, szukasz innego charakterystycznego punktu (może to być przecięcie z osią X, albo dowolnie inny punkt). Jego wysokość (Y) podstawiasz jako f(x) i podstawiając do podstawowego wzoru, mamy już dwie dane f(x) oraz b. Z równania wyliczasz sobie a.
Mając dane a oraz b, najzwyczajniej wypisujesz wzór.
Jeżeli z wykresu nie można odczytać miejsca przecięcia osi OY, musisz mieć przynajmniej dwa inne opisane punkty (np. P(3,3) i Q(2,4)) i podstawiasz to do układu równań - 2 wystarczą.
Pamiętaj że na osi poziomej znajdujemy X danego punktu, zaś na pionowej Y.
Pamiętaj że wzór funkcji (rozumiem że liniowej) to:
f(x) = a*x + b // f(x) to po prostu Y
Na początek policzymy łatwiejszą rzecz - gdzie funkcja przecina oś pionową (OY). Wysokość ta to właśnie współczynnik b. Gdybyś chciał logicznie to wytłumaczyć, to wygląda tak jakbyś pod X podstawił sobie zero, wtedy zgodnie ze wzorem
f(0) = a*0 + b
f(0) = b
Teraz, mając już b, szukasz innego charakterystycznego punktu (może to być przecięcie z osią X, albo dowolnie inny punkt). Jego wysokość (Y) podstawiasz jako f(x) i podstawiając do podstawowego wzoru, mamy już dwie dane f(x) oraz b. Z równania wyliczasz sobie a.
Mając dane a oraz b, najzwyczajniej wypisujesz wzór.
Jeżeli z wykresu nie można odczytać miejsca przecięcia osi OY, musisz mieć przynajmniej dwa inne opisane punkty (np. P(3,3) i Q(2,4)) i podstawiasz to do układu równań - 2 wystarczą.
Pamiętaj że na osi poziomej znajdujemy X danego punktu, zaś na pionowej Y.