Mam mały problem . Jutro na Religie musze zrobić opis całum turyńskiego. Jak ktoś nie wie co to jest to jest to czym był zawinięty Jezus jAk umierał na krzyżu. TYLKO NIE KOPIUJCIE Z WIKIPEDI . Z GÓR DZIĘKI ;)))
Karolcia1818
Rozważania na temat Całunu mają swój początek w rzeczywistości: istnieje utkane ręcznie szczególne prześcieradło, niepewnego pochodzenia, noszące na sobie jeszcze bardziej niepewny w swym pochodzeniu wizerunek. Obecność ta skłania do poszukiwania wyjaśnienia.
Wizerunek jest trochę wyblakły, ale jeżeli przyzwyczaimy do niego nasz wzrok, korzystając z pomocy zdobyczy fotografiki, ukaże nam on wyraźnie postać człowieka, który został poddany męce ukrzyżowania, w wyniku którego zmarł, zachowując na sobie ślady niektórych szczególnych tortur. Ich obraz ogólny odsyła do pochodzącego ze starożytności opowiadania, jedynego znanego nam, zawierającego wszystkie widoczne na płótnie szczegóły. Chodzi tu o opowiadanie męki Jezusa z Nazaretu, przytoczone przez cztery <<kanoniczne>> Ewangelie.
Spór o katolicki kult Całunu
Tam, gdzie wszystko wydawałoby się zwiastunem pokoju (fakt, iż istnieją ludzie, którzy rozważają przesłanie wizerunku i których coś pcha do myślenia o cierpieniu Chrystusa), rodzi się polemika, która mąci klimat, sprzyjający jakiejkolwiek wymianie poglądów. Całun od wieków jest zakorzeniony w zwanym ogólnie "kulcie katolickim", a kiedy mówimy o kulcie, natychmiast wkraczamy w spór wyznaniowy i religijny. Wiele form katolickiego kultu spotyka się z surową oceną świata protestanckiego, jak również z krytyką świecką. W pierwszym przypadku mówi się zwykle o przesądach i kuszeniu Boga; w obydwu przypadkach wysuwa się często podejrzenie, że kultowe ukierunkowanie służy dążeniu wywierania "wpływu na szerokie masy, w celu sprawowania nad nimi władzy, która z prawdziwą religijnością nie ma nic wspólnego.
Zaznaczam te przyczyny sporu jedynie informacyjnie, wewnątrz obrazu, który stara się przekazać jak najpełniejsza listę swoich składowych. Nie mogę jednak zatrzymać się na ich analizie; ograniczam się jedynie do wymienienia przyczyn, które - jak mi się zdaje - pomimo tych obiekcji tworzą nie tylko uprawomocnienie, lecz także poczucie obowiązku, dostrzeganego wśród tych, którzy wkładają wszystkie swoje siły, aby dostęp do tego niezwykłego znaku zbawienia umożliwić jak największej rzeszy współczesnych ludzi.
Całun jest <<znakiem>>
Kiedy mówię, że jakaś rzeczywistość pełni rolę "znaku", mam świadomość, że ta rzeczywistość odsyła do wskazanej rzeczy, ale nią nie jest. Nawet gdyby pewnym okazał się fakt, ze Całun owijał ciało Jezusa, nie byłby on niczym innym jak tylko drogocenna pamiątką, ponieważ ciała w nim już z nie ma; ale również gdyby pewnym okazało się, że nie było w niego zawinięte ciało Jezusa, pozostałby na zawsze znakiem, znakiem cennym i rozdzierającym Jego cierpienia w chwili śmierci, z powodu świadectwa danego we wszystkich Ewangeliach.
Rzeczywistość "znaku", tłumaczy powód, dla którego Całun może (nie: "musi"!) być przyjęty przez wierzącego (mam tu na myśli samoświadomość katolika, ale sądzę, że to rozumowanie, przynajmniej w części może być przyjęte przez wierzącego innego wyznania). Wizerunek człowieka ukrzyżowanego, w sposób niewątpliwie opowiadający opisom, które o cierpieniach mówią nam ewangelie, jest czymś, co przynagla tajemnicę tego zbawczego cierpienia. Czy nazwiemy to "ikoną", czy "znakiem", czy nadamy temu jeszcze jakieś inne określenie, nie ma to większego znaczenia. Mnie i wielu innym ludziom wizerunek ten mówi o czymś, nad czym ja i wielu innych nie lubi się zastanawiać i od czego nie jesteśmy gotowi przyjąć wypływającego z tego żądania konsekwencji. Właśnie dlatego czuję się zaproszony przez Boga do przymuszenia się, aby nie odrywać wzroku od tego przygnębiającego widowiska.
I tak jak ja teraz, uczyniło też tak w przeszłości wielu wierzących, którzy wydobyli z całunu zachętę do świadectwa solidarności z braćmi, solidarności, za którą umarł Chrystus. Przykład tych, którzy znaleźli się przede mną na drodze wiary, staje się także darem Boga.
To mi wystarczy, aby wyrazić coś, co wydaje mi się aktem posłuszeństwa wobec wszechwładzy Boga, który decyduje o tym, kiedy i jak powołać mnie do nawrócenia. A ponieważ służy mi to wezwanie, pragnę, aby służyło ono również i innym, zataczając jak najszersze kręgi, tak jak pragnę powszechnego sukcesu dla Kirchentag czy Katholikentag. Cieszę się, że przesłanie Całunu jest proste i bezpośrednie (jeśli nawet niełatwe), aby mogli zrozumieć je zwykli ludzie, dla których odległymi pozostają wywody uczonych oraz ich polemiki, ale którzy na widok tego wizerunku pojmują, że Chrystus obdarzył każdego z nas miłością najwyższą i że ma prawo być w niej odwzajemniony.
Mam nadzieję, że organizatorom wystawienia Całunu na widok publiczny w roku 1998 i 2000 uda się uniknąć w ich pracy jakichkolwiek dygresji drugorzędnych celów, ponieważ z cierpienia Chrystusa, nawet tego, które przemawia jedynie poprzez wizerunek, nikt nie ma prawa wyciągać korzyści. Kieruję to przede wszystkim do mojego Kościoła. I dlatego ufam, że nie ocenionej pomocy może nam udzielić dialog ze wszystkimi ludźmi dobrej woli.
Stąd też wywodzi się nazwa, która w języku włoskim jest kalką słowa greckiego i łacińskiego: sindón (sindvn) , termin, jakim synoptyczne Ewangelie określają płótno, w które zostało zawinięte ciało Jezusa. W innych językach stosuje się analogiczne określenia: święty całun (nazwa pochodząca z języka greckiego), będąca z kolei łacińską kalką: sudarium, soudárion (...), święte prześcieradło (lub też mantyla, mandilion)..., gdzie wyraz "święty" odnosi się zawsze do Jezusa.
Już pierwsze stwierdzenie wprowadza dwoistość następujących pytań. Z jednej strony, jeżeli utkane ręcznie płótno jest stare i zawiera szczególny wizerunek, to w takim razie w jakiej epoce możemy umiejscowić jego powstanie oraz jak możemy wytłumaczyć istnienie na nim tajemniczego wizerunku? Z drugiej strony, jeżeli przesłanie tego wizerunku odsyła do ewangelicznego opowiadania męki Jezusa, to czy można także powiedzieć, że odpowiada on ewangelicznemu opowiadaniu o pochówku ukrzyżowanego?
Ale problemy się na tym nie kończą. Traktując ten wizerunek jako źródło komunikacji, jako "Prawie tekst", ważne jest pamiętanie również o jego "odbiorze", o historii wpływu wywieranego w ciągu wieków aż do czasów współczesnych. To tajemnicze - ze względu na swoje pochodzenie - prześcieradło miało na Zachodzie, poczynając od polowy XIV wieku, ogromny wpływ na pobożność ludową. Fakt ten sugeruje podstawowe pytanie: czy słuszna jest ta forma pobożności, czy też należy ją odrzucić, mając na uwadze charakter historyczny Całunu (tkaniny i wizerunku postrzeganych wspólnie). A jeżeli można by uznać tę pobożność za słuszną, to na jakich warunkach możliwe jest tego potwierdzenie?
Kult Całunu
Na ogół niewiele słów poświęca się słuszności doświadczalnych badań nad Całunem, którym to później przypisuje się ogromne zadanie: natomiast wiele się mówi o tzw. "kulcie całunu", nie poświęcając dużo czasu zagadnieniom dotyczącym warunków jego słuszności. To, co dzieje się na polu nauk naturalnych, wydaje się zrozumiale, ponieważ jasnym jest, że wszystko to, co istnieje, ma prawo stać się przedmiotem analizy i badań; koniecznym staje się jednak ostrożne wprowadzenie rozważań, aby współczesny człowiek czuł się szanowany w ofiarowanej mu propozycji naukowego przyjrzenia się temu wizerunkowi.
Zadaniem niniejszej monografii będzie wskazanie dwóch skrajnych punktów syndonologicznej problematyki: związku pomiędzy ewangelicznym opowiadaniem męki a złożeniem do grobu Jezusa oraz perspektyw kierujących dziś propozycję tego wizerunku do ludzi wrażliwych na wołanie cierpiącego człowieka.
Łatwo można zdać sobie sprawę z różnorodnego oddźwięku, jaki wywoła w słuchaczu to złożone rozważanie, w zależności od jego osobistej postawy w stosunku do religii, a zwłaszcza do wiary chrześcijańskiej. Aż do tej chwili nie wymówiłem słowa "wiara" i także w dalszej części chciałbym uniknąć jego użycia, jednakże teraz wydaje mi się, iż bezsensownym byłoby udawanie niewiedzy na temat zaangażowanie w to zagadnienie wiary. Całun jest przedmiotem wystarczająco tajemniczym, aby wzbudzić ciekawość każdego człowieka, każdego badacza i naukowca w szczególności; nosi obraz tak poruszającego cierpienia, że wywołuje współczujące miłosierdzie każdego wrażliwego serca; wskazuje punkty odniesienia do przeszłości tortur, które naznaczyły historię całych wieków starożytności, a zwłaszcza Środkowego Wschodu, mogących zainteresować tych, którzy czują się "spadkobiercami" tej "cywilizacji"; wykazuje tak ścisłe związki z opowiadaniem o życiu Jezusa z Nazaretu, że przyciąga tych, którzy czy to z powodu przynależności do tego samego narodu, czy to z powodu przynależności w wierze, czują się krwią z Jego krwi.
Wizerunek jest trochę wyblakły, ale jeżeli przyzwyczaimy do niego nasz wzrok, korzystając z pomocy zdobyczy fotografiki, ukaże nam on wyraźnie postać człowieka, który został poddany męce ukrzyżowania, w wyniku którego zmarł, zachowując na sobie ślady niektórych szczególnych tortur. Ich obraz ogólny odsyła do pochodzącego ze starożytności opowiadania, jedynego znanego nam, zawierającego wszystkie widoczne na płótnie szczegóły. Chodzi tu o opowiadanie męki Jezusa z Nazaretu, przytoczone przez cztery <<kanoniczne>> Ewangelie.
Spór o katolicki kult Całunu
Tam, gdzie wszystko wydawałoby się zwiastunem pokoju (fakt, iż istnieją ludzie, którzy rozważają przesłanie wizerunku i których coś pcha do myślenia o cierpieniu Chrystusa), rodzi się polemika, która mąci klimat, sprzyjający jakiejkolwiek wymianie poglądów. Całun od wieków jest zakorzeniony w zwanym ogólnie "kulcie katolickim", a kiedy mówimy o kulcie, natychmiast wkraczamy w spór wyznaniowy i religijny. Wiele form katolickiego kultu spotyka się z surową oceną świata protestanckiego, jak również z krytyką świecką. W pierwszym przypadku mówi się zwykle o przesądach i kuszeniu Boga; w obydwu przypadkach wysuwa się często podejrzenie, że kultowe ukierunkowanie służy dążeniu wywierania "wpływu na szerokie masy, w celu sprawowania nad nimi władzy, która z prawdziwą religijnością nie ma nic wspólnego.
Zaznaczam te przyczyny sporu jedynie informacyjnie, wewnątrz obrazu, który stara się przekazać jak najpełniejsza listę swoich składowych. Nie mogę jednak zatrzymać się na ich analizie; ograniczam się jedynie do wymienienia przyczyn, które - jak mi się zdaje - pomimo tych obiekcji tworzą nie tylko uprawomocnienie, lecz także poczucie obowiązku, dostrzeganego wśród tych, którzy wkładają wszystkie swoje siły, aby dostęp do tego niezwykłego znaku zbawienia umożliwić jak największej rzeszy współczesnych ludzi.
Całun jest <<znakiem>>
Kiedy mówię, że jakaś rzeczywistość pełni rolę "znaku", mam świadomość, że ta rzeczywistość odsyła do wskazanej rzeczy, ale nią nie jest. Nawet gdyby pewnym okazał się fakt, ze Całun owijał ciało Jezusa, nie byłby on niczym innym jak tylko drogocenna pamiątką, ponieważ ciała w nim już z nie ma; ale również gdyby pewnym okazało się, że nie było w niego zawinięte ciało Jezusa, pozostałby na zawsze znakiem, znakiem cennym i rozdzierającym Jego cierpienia w chwili śmierci, z powodu świadectwa danego we wszystkich Ewangeliach.
Rzeczywistość "znaku", tłumaczy powód, dla którego Całun może (nie: "musi"!) być przyjęty przez wierzącego (mam tu na myśli samoświadomość katolika, ale sądzę, że to rozumowanie, przynajmniej w części może być przyjęte przez wierzącego innego wyznania). Wizerunek człowieka ukrzyżowanego, w sposób niewątpliwie opowiadający opisom, które o cierpieniach mówią nam ewangelie, jest czymś, co przynagla tajemnicę tego zbawczego cierpienia. Czy nazwiemy to "ikoną", czy "znakiem", czy nadamy temu jeszcze jakieś inne określenie, nie ma to większego znaczenia. Mnie i wielu innym ludziom wizerunek ten mówi o czymś, nad czym ja i wielu innych nie lubi się zastanawiać i od czego nie jesteśmy gotowi przyjąć wypływającego z tego żądania konsekwencji. Właśnie dlatego czuję się zaproszony przez Boga do przymuszenia się, aby nie odrywać wzroku od tego przygnębiającego widowiska.
I tak jak ja teraz, uczyniło też tak w przeszłości wielu wierzących, którzy wydobyli z całunu zachętę do świadectwa solidarności z braćmi, solidarności, za którą umarł Chrystus. Przykład tych, którzy znaleźli się przede mną na drodze wiary, staje się także darem Boga.
To mi wystarczy, aby wyrazić coś, co wydaje mi się aktem posłuszeństwa wobec wszechwładzy Boga, który decyduje o tym, kiedy i jak powołać mnie do nawrócenia. A ponieważ służy mi to wezwanie, pragnę, aby służyło ono również i innym, zataczając jak najszersze kręgi, tak jak pragnę powszechnego sukcesu dla Kirchentag czy Katholikentag. Cieszę się, że przesłanie Całunu jest proste i bezpośrednie (jeśli nawet niełatwe), aby mogli zrozumieć je zwykli ludzie, dla których odległymi pozostają wywody uczonych oraz ich polemiki, ale którzy na widok tego wizerunku pojmują, że Chrystus obdarzył każdego z nas miłością najwyższą i że ma prawo być w niej odwzajemniony.
Mam nadzieję, że organizatorom wystawienia Całunu na widok publiczny w roku 1998 i 2000 uda się uniknąć w ich pracy jakichkolwiek dygresji drugorzędnych celów, ponieważ z cierpienia Chrystusa, nawet tego, które przemawia jedynie poprzez wizerunek, nikt nie ma prawa wyciągać korzyści. Kieruję to przede wszystkim do mojego Kościoła. I dlatego ufam, że nie ocenionej pomocy może nam udzielić dialog ze wszystkimi ludźmi dobrej woli.
Stąd też wywodzi się nazwa, która w języku włoskim jest kalką słowa greckiego i łacińskiego: sindón (sindvn) , termin, jakim synoptyczne Ewangelie określają płótno, w które zostało zawinięte ciało Jezusa. W innych językach stosuje się analogiczne określenia: święty całun (nazwa pochodząca z języka greckiego), będąca z kolei łacińską kalką: sudarium, soudárion (...), święte prześcieradło (lub też mantyla, mandilion)..., gdzie wyraz "święty" odnosi się zawsze do Jezusa.
Już pierwsze stwierdzenie wprowadza dwoistość następujących pytań. Z jednej strony, jeżeli utkane ręcznie płótno jest stare i zawiera szczególny wizerunek, to w takim razie w jakiej epoce możemy umiejscowić jego powstanie oraz jak możemy wytłumaczyć istnienie na nim tajemniczego wizerunku? Z drugiej strony, jeżeli przesłanie tego wizerunku odsyła do ewangelicznego opowiadania męki Jezusa, to czy można także powiedzieć, że odpowiada on ewangelicznemu opowiadaniu o pochówku ukrzyżowanego?
Ale problemy się na tym nie kończą. Traktując ten wizerunek jako źródło komunikacji, jako "Prawie tekst", ważne jest pamiętanie również o jego "odbiorze", o historii wpływu wywieranego w ciągu wieków aż do czasów współczesnych. To tajemnicze - ze względu na swoje pochodzenie - prześcieradło miało na Zachodzie, poczynając od polowy XIV wieku, ogromny wpływ na pobożność ludową. Fakt ten sugeruje podstawowe pytanie: czy słuszna jest ta forma pobożności, czy też należy ją odrzucić, mając na uwadze charakter historyczny Całunu (tkaniny i wizerunku postrzeganych wspólnie). A jeżeli można by uznać tę pobożność za słuszną, to na jakich warunkach możliwe jest tego potwierdzenie?
Kult Całunu
Na ogół niewiele słów poświęca się słuszności doświadczalnych badań nad Całunem, którym to później przypisuje się ogromne zadanie: natomiast wiele się mówi o tzw. "kulcie całunu", nie poświęcając dużo czasu zagadnieniom dotyczącym warunków jego słuszności. To, co dzieje się na polu nauk naturalnych, wydaje się zrozumiale, ponieważ jasnym jest, że wszystko to, co istnieje, ma prawo stać się przedmiotem analizy i badań; koniecznym staje się jednak ostrożne wprowadzenie rozważań, aby współczesny człowiek czuł się szanowany w ofiarowanej mu propozycji naukowego przyjrzenia się temu wizerunkowi.
Zadaniem niniejszej monografii będzie wskazanie dwóch skrajnych punktów syndonologicznej problematyki: związku pomiędzy ewangelicznym opowiadaniem męki a złożeniem do grobu Jezusa oraz perspektyw kierujących dziś propozycję tego wizerunku do ludzi wrażliwych na wołanie cierpiącego człowieka.
Łatwo można zdać sobie sprawę z różnorodnego oddźwięku, jaki wywoła w słuchaczu to złożone rozważanie, w zależności od jego osobistej postawy w stosunku do religii, a zwłaszcza do wiary chrześcijańskiej. Aż do tej chwili nie wymówiłem słowa "wiara" i także w dalszej części chciałbym uniknąć jego użycia, jednakże teraz wydaje mi się, iż bezsensownym byłoby udawanie niewiedzy na temat zaangażowanie w to zagadnienie wiary. Całun jest przedmiotem wystarczająco tajemniczym, aby wzbudzić ciekawość każdego człowieka, każdego badacza i naukowca w szczególności; nosi obraz tak poruszającego cierpienia, że wywołuje współczujące miłosierdzie każdego wrażliwego serca; wskazuje punkty odniesienia do przeszłości tortur, które naznaczyły historię całych wieków starożytności, a zwłaszcza Środkowego Wschodu, mogących zainteresować tych, którzy czują się "spadkobiercami" tej "cywilizacji"; wykazuje tak ścisłe związki z opowiadaniem o życiu Jezusa z Nazaretu, że przyciąga tych, którzy czy to z powodu przynależności do tego samego narodu, czy to z powodu przynależności w wierze, czują się krwią z Jego krwi.