Krótkie wypracowanie na temat nawrócenia Rodrigo Mendozy. Źródła informacji mnie nie interesują ale proszę o w miarę szybką odpowiedź.
blądi91xD
Bartłomieja de Las Casas uczyniono jednego z prekurso-rów Deklaracji Praw Człowieka. Swym proroczym głosem, broniącym Indian Ameryki Łacińskiej, miał on wyprzedzać swój wiek. Jedyny, niezrozumiany obrońca Indian, wstawia-jący się za nimi w czasach, gdy konkwistadorzy hiszpańscy podbijając Nowy Świat, niszczyli imperia Inków i Azteków.
Las Casas jednak nie był wcale tak wyobcowany spośród so-bie współczesnych. Nie kierował się filozofią praw człowieka, ale Ewangelią. Jeszcze bardziej niż na wolności i dobrobycie Indian zależało mu na zdobyciu ich dla Jezusa Chrystusa. W pierwszym rzędzie był głosicielem Dobrej Nowiny, przy-świecały mu nade wszystko cele ewangelizacyjne. Przynależał do Złotego Wieku katolickiej Hiszpanii, kraju teologów, mni-chów i świętych. Podstawy filozoficzne dla swej publicystyki znajdował w nauce św. Tomasza - realistycznej, optymisty-cznej, doszukującej się Bożego ładu w naturze, a zarazem otwartej na wymiar nadprzyrodzony. W swoim dziele Las Ca-sas nie był samotny. Miał pełne poparcie swego zakonu, znaj-dował sojuszników wśród wpływowych teologów hiszpańskich uniwersytetów, obracał się wśród dygnitarzy państwowych, a z jego zdaniem liczono się na dworze królewskim. Z władzą polityczną swojego kraju Las Casas znajdował wspólny język na gruncie tych samych wyznawanych zasad - Ewangelii. W celu nadania Ameryce takiego porządku prawnego, który zabezpieczyłby swobodne włączenie Indian w żywy organizm Ciała Chrystusowego, z władzą tą współpracował.
Taki był sens słynnej bulli Inter caetera papieża Aleksan-dra VI, wydanej w roku 1493, w rok po odkryciu Ameryki przez Kolumba. Bulla dzieliła Nowy Świat na sferę wpływów Hiszpanii i Portugalii oraz nadawała królom katolickim misję ewangelizacyjną. Misja ta była zasadniczym celem podboju. Akty korony hiszpańskiej uznawały priorytet tegoż papies-kiego imperatywu. Las Casas często się do niego odwoływał. Walczył natomiast z kolonizatorami, którzy swą grabieżą, chciwością, zniewoleniem i mordem stanęli na przeszkodzie ewangelizacji.
Swoją Krótka relacją o wyniszczeniu Indian, Las Casas spo-wodował moralny wstrząs w Hiszpanii. Wstrząs ten okazał się skuteczny. Relacja jednak, niezamierzenie, przyczyniła się do powstania Czarnej Legendy obciążającej na wieki katolicką
Hiszpanię. Legenda ta nie brała jednak pod uwagę skutków jej proroczego głosu. W krajach protestanckich zapamiętano nadużycia, które Las Casas piętnował, nie zauważono jednak ani przemian, które zainicjował, ani ogromnego dorobku Koś-cioła hiszpańskiego w Ameryce Łacińskiej. Ileż było klaszto-rów w hiszpańskim imperium XVII i XVIII wieku! Pomiędzy 1526 a 1567 rokiem franciszkanie, dominikanie oraz augustia-nie założyli ich w Nowym Świecie 281. Z początkiem XVIII wieku tylko te trzy zakony miały na terytorium dzisiejszego Meksyku 2 396 braci. Hiszpańskie misje ogarniające cały kon-tynent od Kalifornii, Teksasu i Florydy uczyły rolnictwa, rze-miosła, funkcjonowały jako szkoły i szpitale oraz nade wszy-stko przekazywały wiarę - zbliżały do Chrystusa. Misyjne szkoły elementarne były bezpłatne, otwarte dla wszystkich dzieci bez względu na pochodzenie rasowe. Biskup Zumarraga założył kolegium dla synów indiańskich wodzów w Tlatelolco w 1536 roku. Królewski i Papieski Uniwersytet został założo-ny w Meksyku w 1553 roku. Do roku 1800 drukarnia uniwer-sytecka wydała 11 632 tytułów książek. Drukarnie klasztorne wydawały podręczniki szkolne, katechizmy, gramatyki i słow-niki miejscowych języków. Nie było poważnego europejskie-go dzieła teologicznego, którego egzemplarz nie znalazłby się w XVI-wiecznej bibliotece klasztoru ojców dominikanów w Limie, w Peru. Z czasem w szkołach hiszpańskiego Nowego Świata zdarzało się, że profesorami byli Indianie, a studentami Hiszpanie. W 1677 roku generałem Zakonu Dominikańskiego został meksykański Metys, Antoni Monroy e Hijar. Pomimo XIX-wiecznych rewolucji i kasat zakonów, dorobek katoli-ckiej Hiszpanii jest odczuwalny w dzisiejszej Ameryce Łaciń-skiej. Ludność indiańska przetrwała do naszych czasów, zacho-wując otrzymaną w darze wiarę katolicką.
Całkiem inaczej traktowali Indian protestanci Ameryki Pół-nocnej. Stereotyp Indianina wytworzony przez kowbojskie filmy z Hollywood ma swe historyczne uzasadnienie. Anglosasi nie przewidywali miejsca dla Indian w swoim państwie. W dzi-siejszych Stanach Zjednoczonych Indianie stanowią nikłą, zamkniętą w rezerwatach garstkę. W episkopacie północno-amerykańskim jest tylko jeden biskup pochodzenia indiań-skiego - mianowany dopiero przez Jana Pawła II.
Las Casas nie był jedynym obrońcą Indian w XVI-wiecznej Hiszpanii. Było ich wielu. On jedynie najpełniej umiał dopiąć i wprowadzić w czyn to, co dyktowało Hiszpanii jej chrześci-jańskie sumienie.
Bartłomiej Las Casas urodził się w Sewilli w 1484 roku (nie w 1474. jak do niedawna sądzono). Zmarł więc mając 82 lata. Pochodził z drobnej szlachty francuskiej. Ojciec jego udał się do Ameryki w drugiej wyprawie Kolumba w 1493 roku. Las Casas jako osiemnastoletni młodzieniec dojechał do swego ojca na wyspę San Domingo w roku 1502. Wiódł trudne, nie-bezpieczne życie pierwszych pionierów. Nie wiadomo jak i gdzie obudziło się w nim powołanie kapłańskie. Nie jest też znana dokładnie data jego święceń. Miały one miejsce pomię-dzy 1506 a 1510 rokiem, zapewne w Hiszpanii.
W oktawie Wszystkich Świętych roku 1510 Las Casas odpra-wił swe amerykańskie prymicje. Spotkał wtedy ojca Pedro de Cordoba, dopiero co przybyłego z Europy z grupą młodych dominikanów uformowanych w Salamance, Yalladolid i Aviti. Żyli oni duchem ukształtowanym w zreformowanym klasztorze św. Marka we Florencji. Nowo przybyli dominikanie pilnie ob-serwowali sposób życia kolonizatorów hiszpańskich. Trakto-wanie Indian uznali za niegodziwe i sprzeczne z Ewangelią. W trzecią niedzielę Adwentu 1511 roku ojciec Antoni Monte-sinos wygłosił płomienne kazanie, piętnując otwarcie okrucień-stwa dokonane wobec niewinnych Indian. Stwierdził, że kolo-nizatorzy którzy dopuszczają się niesprawiedliwości, są w cięż-kim grzechu i nie mogą otrzymać rozgrzeszenia. Las Casas obecny był na tej Mszy św. Sympatie jego wówczas były jed-nak po stronie kolonizatorów protestujących przeciwko temu osądowi. Dominikanie nie ulękli się protestów. Przeor, ojciec Pedro de Cordoba. udał się do Hiszpanii, gdzie wpłynął na opracowanie ochronnego ustawodawstwa, znanego jako prawa zBurgos (1512-1513).
Z początkiem 1512 roku młody kapłan Las Casas został dusz-pasterzem Hiszpanów dokonujących podboju Kuby. Za swoje usługi otrzymał tam przydział ziemi wraz z Indianami. Hisz-pańska władza kolonizacyjna powtarzała wzory z Andaluzji z czasów niedawno zakończonej Rekonkwisty. Konkwistadorzy otrzymywali cncomiendy, przydział ziemi łącznie z miejscową ludnością. Encomendero był za to zobowiązany utrzymać siłę zbrojną, dbać o kult religijny oraz troszczyć się o nawrócenie swoich Indian. Indianie natomiast musieli płacić trybut oraz odrabiać pańszczyznę. Las Casas pierwotnie nie podważał tego systemu ustanowionego przez monarchów katolickich. W ra-mach swojego majątku zajmował się pokojową działalnością misyjną. Dopiero w roku następnym krwawa pacyfikacja In-dian na Kubie poruszyła jego sumienie. Na próżno próbował
pohamować krwiożerczość swych pobratymców. Przygotowując kazanie na niedziela Zesłania Ducha Świętego w 1514 roku, uświadomił sobie, że jest może dobrym panem, ale słabym misjonarzem. Był życzliwy wobec Indian, ale zapomniał, iż nawet nieochrzczeni, przynależą oni potencjalnie do Mistycznego Ciała Chrystusa. Rozpoznał w nich Jezusa, znieważonego, biczowanego. ukrzyżowanego. Kazanie świąteczne zadziwiło słuchaczy. Jeszcze bardziej zadziwiła decyzja wyrzeczenia się swej encomiendy. ogłoszona w święto Wniebowzięcia 1514 roku. Odtąd, wyzwalając Indian, oddaje się' całkowicie Ewangelii.
Las Casas jednak nie był wcale tak wyobcowany spośród so-bie współczesnych. Nie kierował się filozofią praw człowieka, ale Ewangelią. Jeszcze bardziej niż na wolności i dobrobycie Indian zależało mu na zdobyciu ich dla Jezusa Chrystusa. W pierwszym rzędzie był głosicielem Dobrej Nowiny, przy-świecały mu nade wszystko cele ewangelizacyjne. Przynależał do Złotego Wieku katolickiej Hiszpanii, kraju teologów, mni-chów i świętych. Podstawy filozoficzne dla swej publicystyki znajdował w nauce św. Tomasza - realistycznej, optymisty-cznej, doszukującej się Bożego ładu w naturze, a zarazem otwartej na wymiar nadprzyrodzony. W swoim dziele Las Ca-sas nie był samotny. Miał pełne poparcie swego zakonu, znaj-dował sojuszników wśród wpływowych teologów hiszpańskich uniwersytetów, obracał się wśród dygnitarzy państwowych, a z jego zdaniem liczono się na dworze królewskim. Z władzą polityczną swojego kraju Las Casas znajdował wspólny język na gruncie tych samych wyznawanych zasad - Ewangelii. W celu nadania Ameryce takiego porządku prawnego, który zabezpieczyłby swobodne włączenie Indian w żywy organizm Ciała Chrystusowego, z władzą tą współpracował.
Taki był sens słynnej bulli Inter caetera papieża Aleksan-dra VI, wydanej w roku 1493, w rok po odkryciu Ameryki przez Kolumba. Bulla dzieliła Nowy Świat na sferę wpływów Hiszpanii i Portugalii oraz nadawała królom katolickim misję ewangelizacyjną. Misja ta była zasadniczym celem podboju. Akty korony hiszpańskiej uznawały priorytet tegoż papies-kiego imperatywu. Las Casas często się do niego odwoływał. Walczył natomiast z kolonizatorami, którzy swą grabieżą, chciwością, zniewoleniem i mordem stanęli na przeszkodzie ewangelizacji.
Swoją Krótka relacją o wyniszczeniu Indian, Las Casas spo-wodował moralny wstrząs w Hiszpanii. Wstrząs ten okazał się skuteczny. Relacja jednak, niezamierzenie, przyczyniła się do powstania Czarnej Legendy obciążającej na wieki katolicką
Hiszpanię. Legenda ta nie brała jednak pod uwagę skutków jej proroczego głosu. W krajach protestanckich zapamiętano nadużycia, które Las Casas piętnował, nie zauważono jednak ani przemian, które zainicjował, ani ogromnego dorobku Koś-cioła hiszpańskiego w Ameryce Łacińskiej. Ileż było klaszto-rów w hiszpańskim imperium XVII i XVIII wieku! Pomiędzy 1526 a 1567 rokiem franciszkanie, dominikanie oraz augustia-nie założyli ich w Nowym Świecie 281. Z początkiem XVIII wieku tylko te trzy zakony miały na terytorium dzisiejszego Meksyku 2 396 braci. Hiszpańskie misje ogarniające cały kon-tynent od Kalifornii, Teksasu i Florydy uczyły rolnictwa, rze-miosła, funkcjonowały jako szkoły i szpitale oraz nade wszy-stko przekazywały wiarę - zbliżały do Chrystusa. Misyjne szkoły elementarne były bezpłatne, otwarte dla wszystkich dzieci bez względu na pochodzenie rasowe. Biskup Zumarraga założył kolegium dla synów indiańskich wodzów w Tlatelolco w 1536 roku. Królewski i Papieski Uniwersytet został założo-ny w Meksyku w 1553 roku. Do roku 1800 drukarnia uniwer-sytecka wydała 11 632 tytułów książek. Drukarnie klasztorne wydawały podręczniki szkolne, katechizmy, gramatyki i słow-niki miejscowych języków. Nie było poważnego europejskie-go dzieła teologicznego, którego egzemplarz nie znalazłby się w XVI-wiecznej bibliotece klasztoru ojców dominikanów w Limie, w Peru. Z czasem w szkołach hiszpańskiego Nowego Świata zdarzało się, że profesorami byli Indianie, a studentami Hiszpanie. W 1677 roku generałem Zakonu Dominikańskiego został meksykański Metys, Antoni Monroy e Hijar. Pomimo XIX-wiecznych rewolucji i kasat zakonów, dorobek katoli-ckiej Hiszpanii jest odczuwalny w dzisiejszej Ameryce Łaciń-skiej. Ludność indiańska przetrwała do naszych czasów, zacho-wując otrzymaną w darze wiarę katolicką.
Całkiem inaczej traktowali Indian protestanci Ameryki Pół-nocnej. Stereotyp Indianina wytworzony przez kowbojskie filmy z Hollywood ma swe historyczne uzasadnienie. Anglosasi nie przewidywali miejsca dla Indian w swoim państwie. W dzi-siejszych Stanach Zjednoczonych Indianie stanowią nikłą, zamkniętą w rezerwatach garstkę. W episkopacie północno-amerykańskim jest tylko jeden biskup pochodzenia indiań-skiego - mianowany dopiero przez Jana Pawła II.
Las Casas nie był jedynym obrońcą Indian w XVI-wiecznej Hiszpanii. Było ich wielu. On jedynie najpełniej umiał dopiąć i wprowadzić w czyn to, co dyktowało Hiszpanii jej chrześci-jańskie sumienie.
Bartłomiej Las Casas urodził się w Sewilli w 1484 roku (nie w 1474. jak do niedawna sądzono). Zmarł więc mając 82 lata. Pochodził z drobnej szlachty francuskiej. Ojciec jego udał się do Ameryki w drugiej wyprawie Kolumba w 1493 roku. Las Casas jako osiemnastoletni młodzieniec dojechał do swego ojca na wyspę San Domingo w roku 1502. Wiódł trudne, nie-bezpieczne życie pierwszych pionierów. Nie wiadomo jak i gdzie obudziło się w nim powołanie kapłańskie. Nie jest też znana dokładnie data jego święceń. Miały one miejsce pomię-dzy 1506 a 1510 rokiem, zapewne w Hiszpanii.
W oktawie Wszystkich Świętych roku 1510 Las Casas odpra-wił swe amerykańskie prymicje. Spotkał wtedy ojca Pedro de Cordoba, dopiero co przybyłego z Europy z grupą młodych dominikanów uformowanych w Salamance, Yalladolid i Aviti. Żyli oni duchem ukształtowanym w zreformowanym klasztorze św. Marka we Florencji. Nowo przybyli dominikanie pilnie ob-serwowali sposób życia kolonizatorów hiszpańskich. Trakto-wanie Indian uznali za niegodziwe i sprzeczne z Ewangelią. W trzecią niedzielę Adwentu 1511 roku ojciec Antoni Monte-sinos wygłosił płomienne kazanie, piętnując otwarcie okrucień-stwa dokonane wobec niewinnych Indian. Stwierdził, że kolo-nizatorzy którzy dopuszczają się niesprawiedliwości, są w cięż-kim grzechu i nie mogą otrzymać rozgrzeszenia. Las Casas obecny był na tej Mszy św. Sympatie jego wówczas były jed-nak po stronie kolonizatorów protestujących przeciwko temu osądowi. Dominikanie nie ulękli się protestów. Przeor, ojciec Pedro de Cordoba. udał się do Hiszpanii, gdzie wpłynął na opracowanie ochronnego ustawodawstwa, znanego jako prawa zBurgos (1512-1513).
Z początkiem 1512 roku młody kapłan Las Casas został dusz-pasterzem Hiszpanów dokonujących podboju Kuby. Za swoje usługi otrzymał tam przydział ziemi wraz z Indianami. Hisz-pańska władza kolonizacyjna powtarzała wzory z Andaluzji z czasów niedawno zakończonej Rekonkwisty. Konkwistadorzy otrzymywali cncomiendy, przydział ziemi łącznie z miejscową ludnością. Encomendero był za to zobowiązany utrzymać siłę zbrojną, dbać o kult religijny oraz troszczyć się o nawrócenie swoich Indian. Indianie natomiast musieli płacić trybut oraz odrabiać pańszczyznę. Las Casas pierwotnie nie podważał tego systemu ustanowionego przez monarchów katolickich. W ra-mach swojego majątku zajmował się pokojową działalnością misyjną. Dopiero w roku następnym krwawa pacyfikacja In-dian na Kubie poruszyła jego sumienie. Na próżno próbował
pohamować krwiożerczość swych pobratymców. Przygotowując kazanie na niedziela Zesłania Ducha Świętego w 1514 roku, uświadomił sobie, że jest może dobrym panem, ale słabym misjonarzem. Był życzliwy wobec Indian, ale zapomniał, iż nawet nieochrzczeni, przynależą oni potencjalnie do Mistycznego Ciała Chrystusa. Rozpoznał w nich Jezusa, znieważonego, biczowanego. ukrzyżowanego. Kazanie świąteczne zadziwiło słuchaczy. Jeszcze bardziej zadziwiła decyzja wyrzeczenia się swej encomiendy. ogłoszona w święto Wniebowzięcia 1514 roku. Odtąd, wyzwalając Indian, oddaje się' całkowicie Ewangelii.