Byłam wówczas przy ogrodzeniu cmentarza. Moją uwagę przyciągnął nagrobek niejakiej Antoniny Rail. Był to zwykły marmur, bez żadnych dodatków. Na środku stał jeden, mały, czerwony znicz, który się palił. Wytężyłam wzrok i dojrzałam , że owa kobieta zmarła 15 lat temu. Nagrobek sam za siebie mówił, bo u podnóża rósł mech, a w okół zniszczonej ławki leżało mnóstwo liści. Postanowiłam wejść na teren cmentarza i przyjżeć mu się z bliska. Gdy podeszłam, ujżałam zdjęcie. Przedstawiało ono kobięte, prawdopodobnie, Antonię. Starsz kobieta, z wielkim amuletem na szyj. Zamarłam. Byłam pewna, że moja matka ma taki sam. Tak, w środku niego jest zatopiony bursztyn. To by się zgadzało. Ponoć, moja babcia zmarła przed moim narodzeniem. Przypatrywałam się biało-czarnemu zdjęciu. Kobieta miała kręcone włosy, długie i ciemne. Wpatrywała się w obiektyw, tajemniczym wzrokiem.
Nagle się obudziłam. Podniosłam się szybko rozglądając się, po pokoju. Wszystko było na swoim miejscu. Mój oddech byłszybki i płytki. Do pokoju weszła mama.
-co jest skarbie? Zły sen? -spytała troskliwym głosem, patrząc na mnie. Spojrzałam w jej oczy. To samo spojrzenie. Przeniosłam wzrok na szyję. Był na niej owy amulet.
-mamo..-zaczęłam cicho.
-tak?
- widziałam grób.
-kogo?- spojrzała na mnie badawczo
-babci, mamo, babci.
-to nie prawda..
-nie okłamuj mnie! Widziałam. Ma taki sam amulet jak ty. To samo spojrzenie. Powiedz mi o niej. powiedz.
Mama westchnęła ciężko.
-Nie dziwie się, dlaczego akurat dziś to widziałaś.-powiedziała spokojnym głosem-babcia, bardzo chciała cie poznać, i przysiągała, że tozrobi.. Dziś mija rocznica jej śmierci. Tuż przed śmiercią, obiecała to wszystkim..
-jak to? To ona mnie odwiedziła? w śnie? - otworzyłam oczy ze zdumienia
-tak. Nie mamy wpływu na nasze sny..
Wstała podchodząc do niej i objęłam ją. Wtuliła mnie w siebie. Stałyśmy tak, przez chwilę.
-chodź, pojedziemy na cmentarz.
Po południu, stałam w tym samym miejscu, co we śnie. Patrzyłam, na zdjęcie Antoniny. Tym razem wydawałomi się inne. Znajome. Patrzyła na mnie, spokojnym wzrokiem, zupełnie, tak jak mama. Wydawało mi się że się uśmiechała..
Byłam wówczas przy ogrodzeniu cmentarza. Moją uwagę przyciągnął nagrobek niejakiej Antoniny Rail. Był to zwykły marmur, bez żadnych dodatków. Na środku stał jeden, mały, czerwony znicz, który się palił. Wytężyłam wzrok i dojrzałam , że owa kobieta zmarła 15 lat temu. Nagrobek sam za siebie mówił, bo u podnóża rósł mech, a w okół zniszczonej ławki leżało mnóstwo liści. Postanowiłam wejść na teren cmentarza i przyjżeć mu się z bliska. Gdy podeszłam, ujżałam zdjęcie. Przedstawiało ono kobięte, prawdopodobnie, Antonię. Starsz kobieta, z wielkim amuletem na szyj. Zamarłam. Byłam pewna, że moja matka ma taki sam. Tak, w środku niego jest zatopiony bursztyn. To by się zgadzało. Ponoć, moja babcia zmarła przed moim narodzeniem. Przypatrywałam się biało-czarnemu zdjęciu. Kobieta miała kręcone włosy, długie i ciemne. Wpatrywała się w obiektyw, tajemniczym wzrokiem.
Nagle się obudziłam. Podniosłam się szybko rozglądając się, po pokoju. Wszystko było na swoim miejscu. Mój oddech byłszybki i płytki. Do pokoju weszła mama.
-co jest skarbie? Zły sen? -spytała troskliwym głosem, patrząc na mnie. Spojrzałam w jej oczy. To samo spojrzenie. Przeniosłam wzrok na szyję. Był na niej owy amulet.
-mamo..-zaczęłam cicho.
-tak?
- widziałam grób.
-kogo?- spojrzała na mnie badawczo
-babci, mamo, babci.
-to nie prawda..
-nie okłamuj mnie! Widziałam. Ma taki sam amulet jak ty. To samo spojrzenie. Powiedz mi o niej. powiedz.
Mama westchnęła ciężko.
-Nie dziwie się, dlaczego akurat dziś to widziałaś.-powiedziała spokojnym głosem-babcia, bardzo chciała cie poznać, i przysiągała, że tozrobi.. Dziś mija rocznica jej śmierci. Tuż przed śmiercią, obiecała to wszystkim..
-jak to? To ona mnie odwiedziła? w śnie? - otworzyłam oczy ze zdumienia
-tak. Nie mamy wpływu na nasze sny..
Wstała podchodząc do niej i objęłam ją. Wtuliła mnie w siebie. Stałyśmy tak, przez chwilę.
-chodź, pojedziemy na cmentarz.
Po południu, stałam w tym samym miejscu, co we śnie. Patrzyłam, na zdjęcie Antoniny. Tym razem wydawałomi się inne. Znajome. Patrzyła na mnie, spokojnym wzrokiem, zupełnie, tak jak mama. Wydawało mi się że się uśmiechała..