Jaką rolę odegrała Matka Boża w życiu św. Rafała Kalinowskiego
agataj1998
Karol Wojtyła na początku 1942 roku zgłosił się na rozmowę do o. Pawła Guta, magistra (prefekta) kleryków Wyższego Seminarium Karmelitów Bosych w Krakowie, przy ul. Rakowickiej 18. Świadkiem tej wizyty był student teologii, żyjący dotąd o. Otto od Aniołów Filek. Zapamiętał on sobie jego wygląd: był odziany w szare, robotnicze ubranie, gdy czekał w naszym studentacie pod celą o. magistra, do którego przybył w sprawie powołania do Karmelu. Mówiono, że zgłasza się do naszego zakonu. Był zafascynowany doktryną św. Jana od Krzyża. Z powodu zamknięcia nowicjatu i seminarium z nakazu okupantów niemieckich o. prowincjał Józef Prus nie mógł przyjąć Wojtyły do nowicjatu. Miał mu jednak powiedzieć: "Przyjdź z drugim kandydatem, wtedy otworzymy wam nowicjat". Wiedziony przez Bożą Opatrzność postulant skierował swoje kroki do archidiecezjalnego seminarium, które - wyrzucone ze swej podwawelskiej siedziby - prowadziło konspiracyjnie tajne studia w Krakowie. Po otrzymaniu święceń kapłańskich (1 XII 1946 r.) ks. Karol Wojtyła ponowił chęć wstąpienia do Karmelu, ale tym razem sprzeciwił się temu książę metropolita Adam Stefan Sapieha, motywując swoją decyzję tym, że "diecezja potrzebuje księdza Wojtyły". Jemu jednak na pociechę miał powiedzieć: "Z zakonem jednak nie zrywaj". I rzeczywiście, ks. Wojtyła nie tylko nie zerwał z Karmelem, ale pozostał jego przyjacielem, pilnie studiując doktrynę św. Jana od Krzyża i św. Teresy od Jezusa z Awili.
Sam też papież Jan Paweł II potwierdził powyższą relację w swoich własnych wspomnieniach Dar i tajemnica: "Utrzymywałem również kontakty z zakonem ojców karmelitów bosych, którzy w Krakowie mieli klasztor przy ul. Rakowickiej. Odwiedzałem ich, a raz nawet odprawiłem u nich swoje rekolekcje zamknięte, korzystając z pomocy o. Leonarda od Matki Bożej Bolesnej (Leonard od Męki Pańskiej Kowalówka, 1913-1990). W pewnym okresie zastanawiałem się nawet, czy nie powinienem wstąpić do Karmelu. Wątpliwości rozstrzygnął Książę Kardynał Sapieha w sposób sobie właściwy, mówiąc krotko: "Trzeba najpierw dokończyć to, co się zaczęło". I tak się stało.
Z Karmelem młody Lotek związany był od lat dziecięcych. Jaką w tym rolę odegrał klasztor w Wadowicach?
Klasztor na "Górce" w Wadowicach od czasów obecności o. Rafała Kalinowskiego promieniował na całą okolicę jako centrum życia duchowego, kultu Matki Bożej Szkaplerznej i św. Józefa. Konfesjonały stale były oblegane przez wiernych z całej okolicy, szczególnie w Adwencie i Wielkim Poście, l ten zwyczaj nadal się utrzymuje. Sam wielokrotnie przybywałem tutaj pieszo z Frydrychowic i korzystałem z łaski sakramentu pokuty i komunii świętej. Zapewne korzystał z tej łaski wcześniej Lolek Wojtyła. Tutaj z okazji l Komunii Świętej przyjął z rąk o. przeora Sylwestra Gleczmana szkaplerz karmelitański w roku 1930. Jeszcze jako biskup krakowski 23 listopada 1958 roku, po odprawieniu biskupich prymicji w parafialnym kościele w Wadowicach, odwiedzając klasztor karmelitów bosych na Górce, powiedział do ojców i alumnów: "Cieszę się, że mogę podzielić się z wami moim nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny, Matki Boskiej Szkaplerznej. Szkaplerz, który przyjąłem z rąk ojca Sylwestra w dniu mojej Pierwszej Komunii św. noszę zawsze". Ponownie potwierdził to jako Papież w czasie swojej apostolskiej pielgrzymki 16 czerwca 1999 roku w Wadowicach: "W sposób szczególny pragnę pozdrowić ojców karmelitów bosych z wadowickiej Górki. Spotykamy się bowiem w wyjątkowej okoliczności: w tym roku, 27 sierpnia, przypada setna rocznica konsekracji kościoła pod wezwaniem św. Józefa przy klasztorze ufundowanym przez św. Rafała Kalinowskiego. Jak za lat młodzieńczych, wędruję w duchu do tego miejsca szczególnego kultu Matki Bożej Szkaplerznej, które wywarło tak wielki wpływ na duchowość Ziemi Wadowickiej. Sam wyniosłem z tego miejsca wiele łask, za które dziś Bogu dziękuję. A szkaplerz do dzisiaj noszę, tak jak go przyjąłem u karmelitów na Górce, mając kilkanaście lat".
Biskup Karol Wojtyła miał też kontakt z ojcami z krakowskiego klasztoru przy ul. Rakowickiej.
Wielokrotnie przewodniczył nabożeństwom i głosił kazania z okazji dni modlitw o beatyfikację Brata Alberta Chmielowskiego. Zapraszany był na odpust Niepokalanego Poczęcia NMP Udzielał też święceń diakonatu i prezbiteratu naszym braciom studentom teologii oraz sakramentu bierzmowania młodzieży z naszego ośrodka katechetycznego. Dnia 12 maja 1963 roku wygłosił przemówienie w czasie uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej na fasadzie kościoła ku czci Sług Bożych Ojca Rafała Kalinowskiego i Brata Alberta Chmielowskiego, bohaterów powstania styczniowego, z okazji 100-lecia jego wybuchu.
Kiedy spotkał Ojciec pierwszy raz Karola Wojtyłę?
Pamiętne pierwsze spotkanie odbyło się 6 lutego 1958 roku w opactwie cystersów w Mogile. Udzielał wtedy posług i wszystkich stopni święceń kapłańskich klerykom z różnych zakonów w Krakowie. W sumie było nas 120 alumnów do święceń. Sama liturgia trwała od godz. 18 do 23. Odbywała się w świątyni nie ogrzewanej w okresie zimy. W tym dniu na zewnątrz było - 17° C mrozu. Razem z kolegami otrzymałem z jego rąk święcenia diakonatu. Prawdopodobnie była to jego pierwsza posługa udzielania święceń kapłańskich, przynajmniej w takich wymiarach liczbowych. Również miałem szczęście przyjąć święcenia kapłańskie z jego rąk 16 maja 1959 roku w kościele Niepokalanego Poczęcia NMP karmelitów bosych w Krakowie. Po święceniach kapłańskich wielokrotnie spotykałem się z biskupem, a później metropolitą i kardynałem Karolem Wojtyłą w czasie nabożeństw w Czernej i na zebraniach dekanalnych i sympozjach naukowych. W Czernej, 22 sierpnia 1965 roku, poprosiłem go po nabożeństwie o beatyfikację Sł. Bożego Rafała Kalinowskiego, o upamiętnienie swej obecności w księdze pamiątkowej Archiwum Prowincji. Wtedy własnoręcznie napisał prorocze słowa: "Oby Bóg Wszechmogący pozwolił nam widzieć o. Rafała w chwale błogosławionych". Bóg spełnił jego prośbę, gdyż osobiście jako Papież nie tylko beatyfikował, ale również kanonizował Rafała Kalinowskiego.
Najpierw biskup Wojtyła, a potem Jan Paweł II wielokrotnie wypowiadał się na temat duchowości karmelitańskiej. Co go w niej tak bardzo urzekło?
Na to pytanie najlepiej odpowiedział sam Papież w czasie swej pielgrzymki do Hiszpanii z okazji 400-lecia śmierci św. Teresy od Jezusa: "Teresa od Jezusa tak dla Kościoła, jak też dla dziedzictwa kultury ludzkiej jest osobistością niezwykłą. Ona łączy w sobie świętość z najwyższymi szczytami mistyki. Wartość jej pism, wykwintność jej stylu, jej niezwykłe świadectwo duchowe, a nawet sympatia, jaką wzbudza jako kobieta niezwykłej inteligencji, wielkiej wrażliwości i wielkiego poczucia realizmu są świetlanym przykładem, który napełnia otuchą i który pobudza posłaniem pełnym treści i znaczenia także dla naszych czasów... Wspaniała nauka św. Teresy odpowiada doskonale oczekiwaniom naszego wieku. Ja sam mogłem się o tym przekonać, gdy w trudnych latach mojej młodości zapoznałem się z doktryną Teresy i Jana od Krzyża. Jest rzeczą godną podziwu, że tych niezwykłych rzeczy dokonała kobieta gnębiona chorobami, zawsze jednak radosna, niechętna nadzwyczajnościom, prosta, szczera". Przy grobie zaś św. Jana od Krzyża w Segowii (4 listopada 1982 r.) Jan Paweł II powiedział: "Dzięki składam Opatrzności, która pozwoliła mi tu przybyć, aby uczcić relikwie i przywołać postać i doktrynę św. Jana od Krzyża, któremu tyle zawdzięczam w mej formacji duchowej. Poznałem go już w młodości i wszedłem w duchowy kontakt z tym Mistrzem wiary, z jego dziełami i myślą, aż do momentu kulminacyjnego, którym było napisanie pracy doktorskiej na temat wiary u św. Jana od Krzyża. Od tego czasu widziałem w nim przyjaciela i nauczyciela, wskazującego mi zawsze światło świecące w ciemności i prowadzące do Boga".
Z Janem Pawłem II spotkał się Ojciec na pewno nie raz. Które ze spotkań wspomina Ojciec najsympatyczniej?
Pełniąc posługę prowincjała karmelitów bosych w Polsce, miałem szczęście kilka razy spotkać się z Ojcem Świętym osobiście i trzykrotnie z nim celebrować Mszę św. na Watykanie. Dwukrotnie spotykałem się na audiencji z udziałem całej Kapituły Generalnej karmelitów bosych, jako jej uczestnik w latach 1985 i 1991. Przed audiencją tej ostatniej Kapituły Generalnej, ku wielkiemu zdziwieniu wszystkich współbraci, zostałem poproszony na indywidualne spotkanie z Ojcem Świętym, w sprawie zbliżającej się jego pielgrzymki do Ojczyzny i podróży do Przemyśla. Ale szczególnie wielkim przeżyciem dla mnie było koncelebrowanie Mszy św. w jego prywatnej kaplicy. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie jego głębokie skupienie, wyciszenie, zarówno w czasie przygotowania się przed Mszą św., jak również w czasie Najświętszej Ofiary i dziękczynienia. Miało się wrażenie, że zapadał w głęboką kontemplację, wyłączając się całkowicie od spraw doczesnych, i zatapiał się w Bogu. Radosne natomiast i pełne humoru było spotkanie w jego bibliotece. Słuchał każdego z uwagą i interesował się wieloma sprawami, pytał o znajomych kapłanów z diecezji krakowskiej i z miejscowości rodzinnych.
Brałem udział również w delegacji z podziękowaniem za koronację obrazu Matki Bożej Czerneńskiej w 1988 roku i za kanonizację św. Rafała Kalinowskiego w 1991 roku.
Sam też papież Jan Paweł II potwierdził powyższą relację w swoich własnych wspomnieniach Dar i tajemnica: "Utrzymywałem również kontakty z zakonem ojców karmelitów bosych, którzy w Krakowie mieli klasztor przy ul. Rakowickiej. Odwiedzałem ich, a raz nawet odprawiłem u nich swoje rekolekcje zamknięte, korzystając z pomocy o. Leonarda od Matki Bożej Bolesnej (Leonard od Męki Pańskiej Kowalówka, 1913-1990). W pewnym okresie zastanawiałem się nawet, czy nie powinienem wstąpić do Karmelu. Wątpliwości rozstrzygnął Książę Kardynał Sapieha w sposób sobie właściwy, mówiąc krotko: "Trzeba najpierw dokończyć to, co się zaczęło". I tak się stało.
Z Karmelem młody Lotek związany był od lat dziecięcych. Jaką w tym rolę odegrał klasztor w Wadowicach?
Klasztor na "Górce" w Wadowicach od czasów obecności o. Rafała Kalinowskiego promieniował na całą okolicę jako centrum życia duchowego, kultu Matki Bożej Szkaplerznej i św. Józefa. Konfesjonały stale były oblegane przez wiernych z całej okolicy, szczególnie w Adwencie i Wielkim Poście, l ten zwyczaj nadal się utrzymuje. Sam wielokrotnie przybywałem tutaj pieszo z Frydrychowic i korzystałem z łaski sakramentu pokuty i komunii świętej. Zapewne korzystał z tej łaski wcześniej Lolek Wojtyła. Tutaj z okazji l Komunii Świętej przyjął z rąk o. przeora Sylwestra Gleczmana szkaplerz karmelitański w roku 1930. Jeszcze jako biskup krakowski 23 listopada 1958 roku, po odprawieniu biskupich prymicji w parafialnym kościele w Wadowicach, odwiedzając klasztor karmelitów bosych na Górce, powiedział do ojców i alumnów: "Cieszę się, że mogę podzielić się z wami moim nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny, Matki Boskiej Szkaplerznej. Szkaplerz, który przyjąłem z rąk ojca Sylwestra w dniu mojej Pierwszej Komunii św. noszę zawsze". Ponownie potwierdził to jako Papież w czasie swojej apostolskiej pielgrzymki 16 czerwca 1999 roku w Wadowicach: "W sposób szczególny pragnę pozdrowić ojców karmelitów bosych z wadowickiej Górki. Spotykamy się bowiem w wyjątkowej okoliczności: w tym roku, 27 sierpnia, przypada setna rocznica konsekracji kościoła pod wezwaniem św. Józefa przy klasztorze ufundowanym przez św. Rafała Kalinowskiego. Jak za lat młodzieńczych, wędruję w duchu do tego miejsca szczególnego kultu Matki Bożej Szkaplerznej, które wywarło tak wielki wpływ na duchowość Ziemi Wadowickiej. Sam wyniosłem z tego miejsca wiele łask, za które dziś Bogu dziękuję. A szkaplerz do dzisiaj noszę, tak jak go przyjąłem u karmelitów na Górce, mając kilkanaście lat".
Biskup Karol Wojtyła miał też kontakt z ojcami z krakowskiego klasztoru przy ul. Rakowickiej.
Wielokrotnie przewodniczył nabożeństwom i głosił kazania z okazji dni modlitw o beatyfikację Brata Alberta Chmielowskiego. Zapraszany był na odpust Niepokalanego Poczęcia NMP Udzielał też święceń diakonatu i prezbiteratu naszym braciom studentom teologii oraz sakramentu bierzmowania młodzieży z naszego ośrodka katechetycznego. Dnia 12 maja 1963 roku wygłosił przemówienie w czasie uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej na fasadzie kościoła ku czci Sług Bożych Ojca Rafała Kalinowskiego i Brata Alberta Chmielowskiego, bohaterów powstania styczniowego, z okazji 100-lecia jego wybuchu.
Kiedy spotkał Ojciec pierwszy raz Karola Wojtyłę?
Pamiętne pierwsze spotkanie odbyło się 6 lutego 1958 roku w opactwie cystersów w Mogile. Udzielał wtedy posług i wszystkich stopni święceń kapłańskich klerykom z różnych zakonów w Krakowie. W sumie było nas 120 alumnów do święceń. Sama liturgia trwała od godz. 18 do 23. Odbywała się w świątyni nie ogrzewanej w okresie zimy. W tym dniu na zewnątrz było - 17° C mrozu. Razem z kolegami otrzymałem z jego rąk święcenia diakonatu. Prawdopodobnie była to jego pierwsza posługa udzielania święceń kapłańskich, przynajmniej w takich wymiarach liczbowych. Również miałem szczęście przyjąć święcenia kapłańskie z jego rąk 16 maja 1959 roku w kościele Niepokalanego Poczęcia NMP karmelitów bosych w Krakowie. Po święceniach kapłańskich wielokrotnie spotykałem się z biskupem, a później metropolitą i kardynałem Karolem Wojtyłą w czasie nabożeństw w Czernej i na zebraniach dekanalnych i sympozjach naukowych. W Czernej, 22 sierpnia 1965 roku, poprosiłem go po nabożeństwie o beatyfikację Sł. Bożego Rafała Kalinowskiego, o upamiętnienie swej obecności w księdze pamiątkowej Archiwum Prowincji. Wtedy własnoręcznie napisał prorocze słowa: "Oby Bóg Wszechmogący pozwolił nam widzieć o. Rafała w chwale błogosławionych". Bóg spełnił jego prośbę, gdyż osobiście jako Papież nie tylko beatyfikował, ale również kanonizował Rafała Kalinowskiego.
Najpierw biskup Wojtyła, a potem Jan Paweł II wielokrotnie wypowiadał się na temat duchowości karmelitańskiej. Co go w niej tak bardzo urzekło?
Na to pytanie najlepiej odpowiedział sam Papież w czasie swej pielgrzymki do Hiszpanii z okazji 400-lecia śmierci św. Teresy od Jezusa: "Teresa od Jezusa tak dla Kościoła, jak też dla dziedzictwa kultury ludzkiej jest osobistością niezwykłą. Ona łączy w sobie świętość z najwyższymi szczytami mistyki. Wartość jej pism, wykwintność jej stylu, jej niezwykłe świadectwo duchowe, a nawet sympatia, jaką wzbudza jako kobieta niezwykłej inteligencji, wielkiej wrażliwości i wielkiego poczucia realizmu są świetlanym przykładem, który napełnia otuchą i który pobudza posłaniem pełnym treści i znaczenia także dla naszych czasów... Wspaniała nauka św. Teresy odpowiada doskonale oczekiwaniom naszego wieku. Ja sam mogłem się o tym przekonać, gdy w trudnych latach mojej młodości zapoznałem się z doktryną Teresy i Jana od Krzyża. Jest rzeczą godną podziwu, że tych niezwykłych rzeczy dokonała kobieta gnębiona chorobami, zawsze jednak radosna, niechętna nadzwyczajnościom, prosta, szczera". Przy grobie zaś św. Jana od Krzyża w Segowii (4 listopada 1982 r.) Jan Paweł II powiedział: "Dzięki składam Opatrzności, która pozwoliła mi tu przybyć, aby uczcić relikwie i przywołać postać i doktrynę św. Jana od Krzyża, któremu tyle zawdzięczam w mej formacji duchowej. Poznałem go już w młodości i wszedłem w duchowy kontakt z tym Mistrzem wiary, z jego dziełami i myślą, aż do momentu kulminacyjnego, którym było napisanie pracy doktorskiej na temat wiary u św. Jana od Krzyża. Od tego czasu widziałem w nim przyjaciela i nauczyciela, wskazującego mi zawsze światło świecące w ciemności i prowadzące do Boga".
Z Janem Pawłem II spotkał się Ojciec na pewno nie raz. Które ze spotkań wspomina Ojciec najsympatyczniej?
Pełniąc posługę prowincjała karmelitów bosych w Polsce, miałem szczęście kilka razy spotkać się z Ojcem Świętym osobiście i trzykrotnie z nim celebrować Mszę św. na Watykanie. Dwukrotnie spotykałem się na audiencji z udziałem całej Kapituły Generalnej karmelitów bosych, jako jej uczestnik w latach 1985 i 1991. Przed audiencją tej ostatniej Kapituły Generalnej, ku wielkiemu zdziwieniu wszystkich współbraci, zostałem poproszony na indywidualne spotkanie z Ojcem Świętym, w sprawie zbliżającej się jego pielgrzymki do Ojczyzny i podróży do Przemyśla. Ale szczególnie wielkim przeżyciem dla mnie było koncelebrowanie Mszy św. w jego prywatnej kaplicy. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie jego głębokie skupienie, wyciszenie, zarówno w czasie przygotowania się przed Mszą św., jak również w czasie Najświętszej Ofiary i dziękczynienia. Miało się wrażenie, że zapadał w głęboką kontemplację, wyłączając się całkowicie od spraw doczesnych, i zatapiał się w Bogu. Radosne natomiast i pełne humoru było spotkanie w jego bibliotece. Słuchał każdego z uwagą i interesował się wieloma sprawami, pytał o znajomych kapłanów z diecezji krakowskiej i z miejscowości rodzinnych.
Brałem udział również w delegacji z podziękowaniem za koronację obrazu Matki Bożej Czerneńskiej w 1988 roku i za kanonizację św. Rafała Kalinowskiego w 1991 roku.