Że jest niewychowanym degeneratem i że według jego twierdzenia moge mu strzelić w facjatę i załatwić się na poduszkę, bo przecież prawo moralne nie obowiązuje...
Wszystko wskazuje, że teza Allana Blooma jest nadal aktualna we współczesnej kulturze, jakkolwiek opozycja: „tolerancja – dyskryminacja”, ani wówczas, kiedy sformułował ją amerykański filozof, ani obecnie nie stanowi ekwiwalentu opozycji: „dobro – zło”, gdyż pojęcia: „tolerancja” i „dyskryminacja” nie mają w istocie konotacji etycznej. Są to pojęcia z zakresu psychologii społecznej, prawa, polityki itp., nie zaś moralności. Ta teza, która w miejsce pojęć etycznych, jakimi bez wątpienia są dobro i zło wstawia terminy należące do innego pola semantycznego, jest przekorną czy nawet przewrotną, choć jednocześnie niebezpieczną próbą całkowitej negacji dwóch podstawowych pojęć etycznych. Sam Bloom w swojej słynnej książce Umysł zamknięty, krytykując amerykański system edukacyjny, zwracał uwagę, iż współczesna kultura Stanów Zjednoczonych i Europy zachodniej, wyzuta z dziedzictwa starożytnej filozofii greckiej, literatury i sztuki, eliminująca religię z życia społecznego, wytwarza postawy egocentryczne, zaciera różnice między dobrem a złem, prowadzi do osamotnienia i pustki duchowej, rozkładu rodziny i osłabienia związków międzyludzkich. Ratunkiem dla zagrożonej kultury współczesnej będzie według Blooma odrodzenie się uniwersytetów, które powinny znowu być miejscem poszukiwania prawdy i zdobywania mądrości.
Współczesne przemiany kulturowe niewątpliwie niosą ze sobą dalsze zobojętnienie na wartości duchowe, w tym także na podstawowe kategorie etyczne – dobro i zło. Społeczeństwo informatyczne i technokratyczne, które postrzega świat przez pryzmat uczuć, przyjemności, korzyści i liberalnej moralności relatywistycznej, nie uznaje i nie potrzebuje prawdy obiektywnej, etyki, religii. Bezduszny totalitaryzm narzucany przez brukselskich „demokratów” zmierza nie tylko do zabicia poczucia tożsamości narodowej, ale także etycznej i religijnej.
Że jest niewychowanym degeneratem i że według jego twierdzenia moge mu strzelić w facjatę i załatwić się na poduszkę, bo przecież prawo moralne nie obowiązuje...
Wszystko wskazuje, że teza Allana Blooma jest nadal aktualna we współczesnej kulturze, jakkolwiek opozycja: „tolerancja – dyskryminacja”, ani wówczas, kiedy sformułował ją amerykański filozof, ani obecnie nie stanowi ekwiwalentu opozycji: „dobro – zło”, gdyż pojęcia: „tolerancja” i „dyskryminacja” nie mają w istocie konotacji etycznej. Są to pojęcia z zakresu psychologii społecznej, prawa, polityki itp., nie zaś moralności. Ta teza, która w miejsce pojęć etycznych, jakimi bez wątpienia są dobro i zło wstawia terminy należące do innego pola semantycznego, jest przekorną czy nawet przewrotną, choć jednocześnie niebezpieczną próbą całkowitej negacji dwóch podstawowych pojęć etycznych. Sam Bloom w swojej słynnej książce Umysł zamknięty, krytykując amerykański system edukacyjny, zwracał uwagę, iż współczesna kultura Stanów Zjednoczonych i Europy zachodniej, wyzuta z dziedzictwa starożytnej filozofii greckiej, literatury i sztuki, eliminująca religię z życia społecznego, wytwarza postawy egocentryczne, zaciera różnice między dobrem a złem, prowadzi do osamotnienia i pustki duchowej, rozkładu rodziny i osłabienia związków międzyludzkich. Ratunkiem dla zagrożonej kultury współczesnej będzie według Blooma odrodzenie się uniwersytetów, które powinny znowu być miejscem poszukiwania prawdy i zdobywania mądrości.
Współczesne przemiany kulturowe niewątpliwie niosą ze sobą dalsze zobojętnienie na wartości duchowe, w tym także na podstawowe kategorie etyczne – dobro i zło. Społeczeństwo informatyczne i technokratyczne, które postrzega świat przez pryzmat uczuć, przyjemności, korzyści i liberalnej moralności relatywistycznej, nie uznaje i nie potrzebuje prawdy obiektywnej, etyki, religii. Bezduszny totalitaryzm narzucany przez brukselskich „demokratów” zmierza nie tylko do zabicia poczucia tożsamości narodowej, ale także etycznej i religijnej.