Hej wszystkim potrzebuję na religię zrobić prezentacje albo jakis plakat czy projekt o temacie: religia i praca. Jakie mają powiązania ?? moze jakies fajne artykuły albo cytaty z jakichś książek?? ;) bedę wdzięczna z góry dzieki
serducho166
"Módl się i pracuj" - to ekstrakt reguły zakonu św. Benedykta, nakazującej mnichom chwalić Boga nie tylko modlitwą, mszą i postem, ale także pracą. Dziś te słowa rzadko są powtarzane - chyba że przez reprezentantów starszych pokoleń, którzy chcą upomnieć lekkoducha. Dziś żyjemy w przekonaniu, że życie zawodowe i religijno-duchowe to dwie różne sprawy, które można oddzielić dość zdecydowaną kreską.
Czy jest tak na pewno? Okazuje się, że nasze wyznanie ma jednak - mniejszy czy większy wpływ na charakter naszej pracy, stosunek do kolegów i do szefa, preferowane godziny pracy, czy nawet "przygotowanie do zawodu" - w tym i wykształcenie.
Katolicy mają łatwiej?
Z pozornie najprostszą sprawą mamy do czynienia w przypadku katolików. Nie manifestują oni na ogół swojego wyznania, unikają raczej opowiadania o swoim wyznaniu i jego zasadach - co nie znaczy, że się go wstydzą. W zasadzie tylko przy okazji świąt kościelnych dzielą się swoimi przeżyciami religijnymi lub wyrażają radość ze zbliżających się uroczystości.
Poza tym, nie ma co ukrywać, katolicy są grupą uprzywilejowaną - to ich wyznaniu podporządkowany jest rytm pracy. Na ogół Boże Narodzenie i Wielkanoc to dla nas wszystkich (nie tylko katolików) dni wolne od pracy. Tak samo jest w przypadku Bożego Ciała czy uroczystości Wniebowzięcia Maryi. Dla katolików wolne dni są okazją do uczestnictwa w mszach, modlitwy, wyciszenia, a dla ludzi innych wyznań czy ateistów darem losu. Niestety, czasem darem dość kłopotliwym. Prawosławni, aby uczestniczyć w uroczystościach religijnych, muszą pisać podanie o urlop (terminy obchodów Wielkanocy nie pokrywają się z jej obchodami w wyznaniu rzymskokatolickim).
Kardynał Stefan Wyszyński w Duchu pracy ludzkiej, nie podaje szczegółowej definicji pracy - nie to jest celem jego dzieła. Za to podkreśla godność człowieka pracującego i wielki wymiar duchowy pracy, co dla wszystkich zapracowanych może być niejaką pociechą.
Dzieło kardynała doskonale uzmysławia nam, jak wiele fragmentów Biblii poświęconych jest pracy, jak choćby (dość ostre) słowa św. Pawła z Listu do Tesaloniczan : "Kto nie chce pracować, niech też nie je". Uwaga, nie mylmy tego z radzieckim powiedzeniem "kto nie pracuje, niech nie je"! Ludzie, którzy nie mogą pracować ze względu na zdrowie czy podeszły wiek według apostoła jak najbardziej mają prawo do jedzenia i godziwego życia.
W Księdze Rodzaju znajdziemy opis stworzenia świata i człowieka, który był przecież wielką pracą Boga, w Psalmie 104 (103 ) wielką pochwałę Jego pracy, zaś w dziele Wyszyńskiego... podrozdział zatytułowany "Chrystus jako pracownik". Podobno Jezus aż kilkanaście lat poświęcił pracy fizycznej - był cieślą i drobnym rolnikiem. Być może pracował także w winnicach, gdyż o tej pracy i pielęgnowaniu winorośli opowiadał w swoich przypowieściach ze znawstwem. Również jego uczniowie byli ludźmi pracy - niemal wszyscy byli rybakami związanymi z jeziorem Genezaret.
A w praktyce...
Czy można znaleźć jakieś porady praktyczne w dziele tak wzniosłym? Co zaskakujące, tak. Kardynał upomina, że jesteśmy często zbyt mało wydajni w pracy, dlatego odnosimy wrażenie, że mamy nadmiar roboty. A wystarczyłoby zdobyć się na spokój, wyciszyć i zająć tylko obowiązkami... Dzień pracy znacznie by się wtedy wydłużył...
Co jednak ciekawe literatura religijna (Anselm Grun OSB, Módl się i pracuj , Kraków 2005) również przestrzega przed pracoholizmem, i to wcale nie dlatego, że pracoholik nie ma sił i czasu na modlitwę, lecz z przyczyn ... bardzo praktycznych. Otóż nie jest on wydajnym pracownikiem i wbrew pozorom firma nie ma z niego wielkich korzyści - spala się, nie jest kreatywny, a jego ambicje wynikają z egoistycznych pobudek.
Oczywiście, są też pracownicy bardzo religijni, którzy wyróżniają się życzliwością i praktycznym realizowaniem najważniejszego przykazania - o miłości bliźniego. Jednak i oni nie byli wolni od "pracowych" grzeszków. Owszem, szkoda im było czasu na plotki, papierosa i piątą kawę... Ale to z nimi odbyłam w czasie godzin pracy trzygodzinną dyskusję, którą roboczo można by zatytułować "czy Jezus był pokorny czy dumny?".
Z moich prywatnych obserwacji wynika, że wiara ma duży wpływ na nasz stosunek do atrakcyjnych koleżanek z pracy, czy intrygujących kolegów. Prawosławni mają dużo mniejszą ochotę na romanse, czy nawet soft flirty w miejscu pracy. Wpływa na to chyba dużo bardziej spektakularny charakter ślubów niż w wyznaniu rzymskokatolickim i przywiązywanie wagi do tzw. bojaźni Bożej, którą cementuje sam charakter sprawowanej tam mszy.
Trochę oldskulu
O pracy jako o problemie religijnym mogliśmy już przeczytać w pozycji z ... 1936 r., (S. Gliksman, Pracobiorca i pracodawca w prawie biblijnem i talmudycznem ). Trzeba przyznać, że "przykazania" dla pracodawców spodobały się chyba każdemu z nas: ma on obowiązek bez względu na okoliczności (!) punktualnie wypłacać pensję i oszczędzać zdrowie - także psychiczne! - pracownika.
Wyznanie judaistyczne nakłada pewne ograniczenia, jak choćby obchodzenie Szabatu. W zawodach artystycznych, gdzie właśnie na ten czas przypadają liczne próby, spotkania autorskie czy podróże na miejsce tych spotkań, wydaje się to nie do obejścia! W praktyce jednak jest to do zrobienia, trochę dzięki sile charakteru, a trochę dzięki drobnym oszustwom. W szabat nie wolno podróżować, chyba że to podróż morska... Ba, ale przecież dziś o wiele popularniejsze środki komunikacji to samolot, pociąg czy po prostu samochód. Jednak ten zakaz - w razie potrzeby - można obejść. Wystarczy zabrać ze sobą miskę, wypełnić ją wodą i zanurzyć w niej nogi.
Ortodoksyjni wyznawcy judaizmu nie mogą w szabat zapalić światła, przygotować jedzenia, a co dopiero mówić o pracy zawodowej. Radzą sobie w ten sposób, że odpowiednio wcześniej wynajmują kogoś, kto rano posprząta i wykona inne drobne prace, zapali światło... Pieniądze zostawiają w widocznym miejscu, ewentualnie ci, którym powierzono to zajęcie, odbierają je innego dnia, przy okazji.
Dzięki Bogu, już poniedziałek!
To nie żart ani gryząca ironia, lecz tytuł książki poświęconej pracy w wyznaniu protestanckim. Wynika z niej, że to właśnie w pracy możemy obserwować, co w praktyce oznacza być chrześcijaninem. No cóż, protestanta w pracy (nie tylko w teorii!) poznamy między innymi po tym, że raczej nie bierze udziału w jednej z ulubionych rozrywek - obgadywaniu szefa. W to wyznanie wpisany jest bowiem dużo większy niż u katolików szacunek dla pracodawcy, który w wyznanie rzymskokatolickie nie jest wpisany aż tak silnie.
Religijne opracowania protestanckie poświęcone zachowaniu i obowiązkom protestanta w pracy, dużo większy nacisk kładą na sumienność, uczciwość oraz na to, że praca (stosunek do współpracowników, własnych obowiązków itp.) jest sposobem oddawania czci Bogu. Wiele tam porad praktycznych; opisów sytuacji konfliktowych i trudnych, w których powinno się zareagować w określony sposób. Tymczasem i encyklika Jana Pawła II, i dzieło Wyszyńskiego (to zrozumiałe ze względu na ich charakter), większy nacisk kładą na godność człowieka pracującego niż na życiowe podpowiedzi, co robić w konkretnej sytuacji.
Wyznawana religia nie determinuje jednak w dużym stopniu tego, jakimi kolegami i pracownikami są katolicy, prawosławni czy protestanci. Gdy nie znamy ich bliżej, nie rozmawialiśmy z nimi o ich wyznaniu, praktycznie trudno wyrokować, czy mamy do czynienia z człowiekiem wierzącym czy z agnostykiem. Jednak wyznanie może mieć dość duży wpływ na wybór zawodu. Tak jest np. w wypadku świadków Jehowy.
Czy jest tak na pewno? Okazuje się, że nasze wyznanie ma jednak - mniejszy czy większy wpływ na charakter naszej pracy, stosunek do kolegów i do szefa, preferowane godziny pracy, czy nawet "przygotowanie do zawodu" - w tym i wykształcenie.
Katolicy mają łatwiej?
Z pozornie najprostszą sprawą mamy do czynienia w przypadku katolików. Nie manifestują oni na ogół swojego wyznania, unikają raczej opowiadania o swoim wyznaniu i jego zasadach - co nie znaczy, że się go wstydzą. W zasadzie tylko przy okazji świąt kościelnych dzielą się swoimi przeżyciami religijnymi lub wyrażają radość ze zbliżających się uroczystości.
Poza tym, nie ma co ukrywać, katolicy są grupą uprzywilejowaną - to ich wyznaniu podporządkowany jest rytm pracy. Na ogół Boże Narodzenie i Wielkanoc to dla nas wszystkich (nie tylko katolików) dni wolne od pracy. Tak samo jest w przypadku Bożego Ciała czy uroczystości Wniebowzięcia Maryi. Dla katolików wolne dni są okazją do uczestnictwa w mszach, modlitwy, wyciszenia, a dla ludzi innych wyznań czy ateistów darem losu. Niestety, czasem darem dość kłopotliwym. Prawosławni, aby uczestniczyć w uroczystościach religijnych, muszą pisać podanie o urlop (terminy obchodów Wielkanocy nie pokrywają się z jej obchodami w wyznaniu rzymskokatolickim).
Kardynał Stefan Wyszyński w Duchu pracy ludzkiej, nie podaje szczegółowej definicji pracy - nie to jest celem jego dzieła. Za to podkreśla godność człowieka pracującego i wielki wymiar duchowy pracy, co dla wszystkich zapracowanych może być niejaką pociechą.
Dzieło kardynała doskonale uzmysławia nam, jak wiele fragmentów Biblii poświęconych jest pracy, jak choćby (dość ostre) słowa św. Pawła z Listu do Tesaloniczan : "Kto nie chce pracować, niech też nie je". Uwaga, nie mylmy tego z radzieckim powiedzeniem "kto nie pracuje, niech nie je"! Ludzie, którzy nie mogą pracować ze względu na zdrowie czy podeszły wiek według apostoła jak najbardziej mają prawo do jedzenia i godziwego życia.
W Księdze Rodzaju znajdziemy opis stworzenia świata i człowieka, który był przecież wielką pracą Boga, w Psalmie 104 (103 ) wielką pochwałę Jego pracy, zaś w dziele Wyszyńskiego... podrozdział zatytułowany "Chrystus jako pracownik". Podobno Jezus aż kilkanaście lat poświęcił pracy fizycznej - był cieślą i drobnym rolnikiem. Być może pracował także w winnicach, gdyż o tej pracy i pielęgnowaniu winorośli opowiadał w swoich przypowieściach ze znawstwem. Również jego uczniowie byli ludźmi pracy - niemal wszyscy byli rybakami związanymi z jeziorem Genezaret.
A w praktyce...
Czy można znaleźć jakieś porady praktyczne w dziele tak wzniosłym? Co zaskakujące, tak. Kardynał upomina, że jesteśmy często zbyt mało wydajni w pracy, dlatego odnosimy wrażenie, że mamy nadmiar roboty. A wystarczyłoby zdobyć się na spokój, wyciszyć i zająć tylko obowiązkami... Dzień pracy znacznie by się wtedy wydłużył...
Co jednak ciekawe literatura religijna (Anselm Grun OSB, Módl się i pracuj , Kraków 2005) również przestrzega przed pracoholizmem, i to wcale nie dlatego, że pracoholik nie ma sił i czasu na modlitwę, lecz z przyczyn ... bardzo praktycznych. Otóż nie jest on wydajnym pracownikiem i wbrew pozorom firma nie ma z niego wielkich korzyści - spala się, nie jest kreatywny, a jego ambicje wynikają z egoistycznych pobudek.
Oczywiście, są też pracownicy bardzo religijni, którzy wyróżniają się życzliwością i praktycznym realizowaniem najważniejszego przykazania - o miłości bliźniego. Jednak i oni nie byli wolni od "pracowych" grzeszków. Owszem, szkoda im było czasu na plotki, papierosa i piątą kawę... Ale to z nimi odbyłam w czasie godzin pracy trzygodzinną dyskusję, którą roboczo można by zatytułować "czy Jezus był pokorny czy dumny?".
Z moich prywatnych obserwacji wynika, że wiara ma duży wpływ na nasz stosunek do atrakcyjnych koleżanek z pracy, czy intrygujących kolegów. Prawosławni mają dużo mniejszą ochotę na romanse, czy nawet soft flirty w miejscu pracy. Wpływa na to chyba dużo bardziej spektakularny charakter ślubów niż w wyznaniu rzymskokatolickim i przywiązywanie wagi do tzw. bojaźni Bożej, którą cementuje sam charakter sprawowanej tam mszy.
Trochę oldskulu
O pracy jako o problemie religijnym mogliśmy już przeczytać w pozycji z ... 1936 r., (S. Gliksman, Pracobiorca i pracodawca w prawie biblijnem i talmudycznem ). Trzeba przyznać, że "przykazania" dla pracodawców spodobały się chyba każdemu z nas: ma on obowiązek bez względu na okoliczności (!) punktualnie wypłacać pensję i oszczędzać zdrowie - także psychiczne! - pracownika.
Wyznanie judaistyczne nakłada pewne ograniczenia, jak choćby obchodzenie Szabatu. W zawodach artystycznych, gdzie właśnie na ten czas przypadają liczne próby, spotkania autorskie czy podróże na miejsce tych spotkań, wydaje się to nie do obejścia! W praktyce jednak jest to do zrobienia, trochę dzięki sile charakteru, a trochę dzięki drobnym oszustwom. W szabat nie wolno podróżować, chyba że to podróż morska... Ba, ale przecież dziś o wiele popularniejsze środki komunikacji to samolot, pociąg czy po prostu samochód. Jednak ten zakaz - w razie potrzeby - można obejść. Wystarczy zabrać ze sobą miskę, wypełnić ją wodą i zanurzyć w niej nogi.
Ortodoksyjni wyznawcy judaizmu nie mogą w szabat zapalić światła, przygotować jedzenia, a co dopiero mówić o pracy zawodowej. Radzą sobie w ten sposób, że odpowiednio wcześniej wynajmują kogoś, kto rano posprząta i wykona inne drobne prace, zapali światło... Pieniądze zostawiają w widocznym miejscu, ewentualnie ci, którym powierzono to zajęcie, odbierają je innego dnia, przy okazji.
Dzięki Bogu, już poniedziałek!
To nie żart ani gryząca ironia, lecz tytuł książki poświęconej pracy w wyznaniu protestanckim. Wynika z niej, że to właśnie w pracy możemy obserwować, co w praktyce oznacza być chrześcijaninem. No cóż, protestanta w pracy (nie tylko w teorii!) poznamy między innymi po tym, że raczej nie bierze udziału w jednej z ulubionych rozrywek - obgadywaniu szefa. W to wyznanie wpisany jest bowiem dużo większy niż u katolików szacunek dla pracodawcy, który w wyznanie rzymskokatolickie nie jest wpisany aż tak silnie.
Religijne opracowania protestanckie poświęcone zachowaniu i obowiązkom protestanta w pracy, dużo większy nacisk kładą na sumienność, uczciwość oraz na to, że praca (stosunek do współpracowników, własnych obowiązków itp.) jest sposobem oddawania czci Bogu. Wiele tam porad praktycznych; opisów sytuacji konfliktowych i trudnych, w których powinno się zareagować w określony sposób. Tymczasem i encyklika Jana Pawła II, i dzieło Wyszyńskiego (to zrozumiałe ze względu na ich charakter), większy nacisk kładą na godność człowieka pracującego niż na życiowe podpowiedzi, co robić w konkretnej sytuacji.
Wyznawana religia nie determinuje jednak w dużym stopniu tego, jakimi kolegami i pracownikami są katolicy, prawosławni czy protestanci. Gdy nie znamy ich bliżej, nie rozmawialiśmy z nimi o ich wyznaniu, praktycznie trudno wyrokować, czy mamy do czynienia z człowiekiem wierzącym czy z agnostykiem. Jednak wyznanie może mieć dość duży wpływ na wybór zawodu. Tak jest np. w wypadku świadków Jehowy.