Dowiedz się, jak po II Wojnie Światowej obchodzono w Polsce I Maja . ?
wierek21
Po zakończeniu wojny nowe władze polskie również nadały dniu 1 maja status święta państwowego, wolnego od pracy i stan ten trwa do dziś. W latach 1945-1989 obchodom 1 maja towarzyszyła bogata oprawa propagandowa. Uczestnictwo w pochodach było masowe (aczkolwiek istniała duża presja w zakładach pracy i szkołach na udział), prezentowano na nich dokonania krajowej produkcji i hasła o treści politycznej, podejmowano też zobowiązania. Uroczystościom przewodniczyły centralne władze partyjne i państwowe w Warszawie oraz lokalne w innych miastach kraju.
4 votes Thanks 4
Sabinka16
Punktem kulminacyjnym był pochód przez miasto. Jedni chcieli się w nim pokazać z jak najlepszej strony, inni marzyli, by przejść ze spuszczoną głową przed trybuną, bo strach skłaniał do pójścia, a poczucie wstydu podpowiadało, że trzeba jak najszybciej rejterować do domu.
W Białymstoku ponoć z udziału w pochodzie zwolniony był tylko Polmos, zakład o imponujących wskaźnikach ekonomicznych, ale z trefną produkcją. Władza była okrutnie przewrażliwiona względem święta mas pracujących i chciała mieć kolejny sukces. Uczelniany I sekretarz zapowiedział na ten przykład, że jeśli studenci i pracownicy Filii UW będą maszerować radośnie, noga w nogę, to na pewno w Białymstoku powstanie samodzielny uniwersytet. Nie przewidział, że brać studencka na tyle się wnet usamodzielni, że zajmie siedzibę Komitetu Wojewódzkiego dogorywającej PZPR.
Większość obywateli zażywała przechadzki 1-majowej dla świętego spokoju i z nawyku. Należało być tylko czujnym w fazie wciskania szturmówek, plansz z podobiznami wodzów (przeważali mocno zarośnięci) i transparentów. Potem można było sobie pogadać do woli, obserwując bacznie, gdzie stoją samochody z okolicznościową sprzedażą. Sąsiad mawiał, że piwo 1-majowe dodawało wiary w doczekanie lepszych czasów, bo skoro przeżyliśmy sanację, to przeżyjemy i demokrację (ludową).
Trzeba przyznać, że na ogół pogoda na 1 Maja sprzyjała tej wymuszonej turystyce pieszej. Tego też dnia rozpoczynał się i kolarski Wyścig Pokoju, a młodszym trzeba przypomnieć, że w roli Roberta Kubicy występował wtedy kolarz Stanisław Królak, co to ruskich potrafił dyscyplinować pompką od roweru. Może, to tylko legenda, ale jaka miła!
Miłe były i majówki. Milicjanci zezwalali na deptanie trawników, a po kilku łykach "jasnego” i kęsach "zwyczajnej” lepiej czuło się wiosnę. Dowcipy też opowiadano chętnie. Ten o 1 Maja zawierał pytanie: kto chodził przed wojną w pochodach z czerwonymi sztandarami, a kto obecnie? Odpowiedź poprawna brzmiała: przed wojną ci, co się nie bali, a po wojnie sowsiem abarotno (zupełnie na odwrót). Organizatorzy gonitwy ulicznej to bali się jeszcze, by gdzieś flaga polska nie została do 3 maja.
Pora przejść do załączonych zdjęć. Pierwsze Marek Jankowski wypożyczył od Eugenii Sokołowskiej, która w latach 50. pracowała w białostockiej Spółdzielni Pracy Wyrobów Zabawkarskich "Niedźwiadek”, mieszczącej się przy ul. Sienkiewicza. Na pochód pierwszomajowy w 1953 roku (może rok później) pani Eugenia musiała przebrać się za lalkę, natomiast kilka koleżanek zmieniło się w miśki. Przyznacie Państwo, że sympatyczne, prawie jak z filmu dla dzieci. Widzimy je już wyluzowane i zadowolone, bo zebrały burzę oklasków.
Zdjęcie drugie przekazała mi Klara Rogalska. Był to już początek lat 60. ubiegłego stulecia. Pracownicy Hurtowni Farmaceutycznej wyruszyli na szlak 1-majowy. Nie wyglądają na zbyt zmartwionych, choć było chłodnawo i zmarzł zaprzyjaźniony żołnierz. A jak się zdjęciu dobrze przyjrzeć, to można dostrzec, że maszerujący niosą bombę! Dokładnie jednak to był transparent, ale z hasłem: "Niech żyje 1 Maja, dzień międzynarodowej solidarności mas pracujących”.
Nawet najbardziej czujni towarzysze nie zdawali sobie sprawy, co się stanie, jak Solidarność rzeczywiście ogarnie masy pracujące!
No cóż, działacz Polskiej Partii Socjalistycznej, towarzysz "Wiktor” (Józef Piłsudski), gdy pisał w 1895 roku wezwanie do masowego uczestnictwa w obchodach 1-majowych, też nie przeczuwał, co z tym świętem zrobią komuniści.
12 votes Thanks 2
madzia1515
Na ziemiach polskich pierwsze obchody miały miejsce już w 1890 roku i odbywały się niejednokrotnie wbrew woli zaborców. Pochody i demonstracje organizacji robotniczych i partii lewicowych odbywały się też w ten dzień w okresie II RP.Oficjalnie zaczęto dzień świętować dopiero w czasie drugiej wojny światowej w związku z okupacją terenów Polski przez Niemcy i ZSRR - w obu państwach były to święta państwowe. Po zakończeniu wojny nowe władze polskie również nadały dniu 1 maja status święta państwowego, wolnego od pracy i stan ten trwa do dziś.
W Białymstoku ponoć z udziału w pochodzie zwolniony był tylko Polmos, zakład o imponujących wskaźnikach ekonomicznych, ale z trefną produkcją. Władza była okrutnie przewrażliwiona względem święta mas pracujących i chciała mieć kolejny sukces. Uczelniany I sekretarz zapowiedział na ten przykład, że jeśli studenci i pracownicy Filii UW będą maszerować radośnie, noga w nogę, to na pewno w Białymstoku powstanie samodzielny uniwersytet. Nie przewidział, że brać studencka na tyle się wnet usamodzielni, że zajmie siedzibę Komitetu Wojewódzkiego dogorywającej PZPR.
Większość obywateli zażywała przechadzki 1-majowej dla świętego spokoju i z nawyku. Należało być tylko czujnym w fazie wciskania szturmówek, plansz z podobiznami wodzów (przeważali mocno zarośnięci) i transparentów. Potem można było sobie pogadać do woli, obserwując bacznie, gdzie stoją samochody z okolicznościową sprzedażą. Sąsiad mawiał, że piwo 1-majowe dodawało wiary w doczekanie lepszych czasów, bo skoro przeżyliśmy sanację, to przeżyjemy i demokrację (ludową).
Trzeba przyznać, że na ogół pogoda na 1 Maja sprzyjała tej wymuszonej turystyce pieszej. Tego też dnia rozpoczynał się i kolarski Wyścig Pokoju, a młodszym trzeba przypomnieć, że w roli Roberta Kubicy występował wtedy kolarz Stanisław Królak, co to ruskich potrafił dyscyplinować pompką od roweru. Może, to tylko legenda, ale jaka miła!
Miłe były i majówki. Milicjanci zezwalali na deptanie trawników, a po kilku łykach "jasnego” i kęsach "zwyczajnej” lepiej czuło się wiosnę. Dowcipy też opowiadano chętnie. Ten o 1 Maja zawierał pytanie: kto chodził przed wojną w pochodach z czerwonymi sztandarami, a kto obecnie? Odpowiedź poprawna brzmiała: przed wojną ci, co się nie bali, a po wojnie sowsiem abarotno (zupełnie na odwrót). Organizatorzy gonitwy ulicznej to bali się jeszcze, by gdzieś flaga polska nie została do 3 maja.
Pora przejść do załączonych zdjęć. Pierwsze Marek Jankowski wypożyczył od Eugenii Sokołowskiej, która w latach 50. pracowała w białostockiej Spółdzielni Pracy Wyrobów Zabawkarskich "Niedźwiadek”, mieszczącej się przy ul. Sienkiewicza. Na pochód pierwszomajowy w 1953 roku (może rok później) pani Eugenia musiała przebrać się za lalkę, natomiast kilka koleżanek zmieniło się w miśki. Przyznacie Państwo, że sympatyczne, prawie jak z filmu dla dzieci. Widzimy je już wyluzowane i zadowolone, bo zebrały burzę oklasków.
Zdjęcie drugie przekazała mi Klara Rogalska. Był to już początek lat 60. ubiegłego stulecia. Pracownicy Hurtowni Farmaceutycznej wyruszyli na szlak 1-majowy. Nie wyglądają na zbyt zmartwionych, choć było chłodnawo i zmarzł zaprzyjaźniony żołnierz. A jak się zdjęciu dobrze przyjrzeć, to można dostrzec, że maszerujący niosą bombę! Dokładnie jednak to był transparent, ale z hasłem: "Niech żyje 1 Maja, dzień międzynarodowej solidarności mas pracujących”.
Nawet najbardziej czujni towarzysze nie zdawali sobie sprawy, co się stanie, jak Solidarność rzeczywiście ogarnie masy pracujące!
No cóż, działacz Polskiej Partii Socjalistycznej, towarzysz "Wiktor” (Józef Piłsudski), gdy pisał w 1895 roku wezwanie do masowego uczestnictwa w obchodach 1-majowych, też nie przeczuwał, co z tym świętem zrobią komuniści.