Nie wiem, czy musiał, ale z pewnością bardzo tego chciał i pewnie taki sposób zbawienia Bóg uznał za najbardziej skuteczny. Dla mnie w Twoim pytaniu najpiękniejszy jest wątek cielesności Boga. Wcielenie, czyli Boże Narodzenie, to cudowna tajemnica, w której Bóg przyjmuje ludzkie ciało, aby je konsekrować, czyli uświęcać. Konsekwencje grzechu dotknęły nie tylko ludzkiej duszy, sumienia czy nawet intelektu, ale zainfekowały również ludzkie ciało. To dlatego ono choruje, umiera, męczy się, ma w sobie wiele trudnych do opanowania pragnień. Przecież w każdym okresie naszego życia mamy wiele kłopotów z ciałem. To z powodu cielesnej wygody często się nie modlimy, to ciało pcha nas w kierunku nieczystości i jest źródłem wielu grzechów. Mimo to Chrystus udowodnił nam przez swoje Wcielenie, że ciało nie musi być tylko źródłem grzechu, ale może być „mieszkaniem Boga”. Z tej teologii cielesności wynika więc, że Kościół, w ślad za Chrystusem, jest jednym z największych obrońców ludzkiego ciała. Często błędnie oskarża się Kościół, że w imię wartości duchowych jest przeciwko cielesności, tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Chrystus tak bardzo dowartościował ludzkie ciało, że staje się ono dla każdego chrześcijanina wartością, o którą powinien dbać i którą powinien wydoskonalać. Kiedy wstąpiłem do seminarium, naiwnie myślałem, że będę musiał żyć w celibacie, bo wszelka cielesność jest brzydka, a ja, świątobliwy ksiądz, nie mogę mieć w sobie tego, co brzydkie. Szybko wytłumaczono mi, że moja cielesność jest wielkim i pięknym darem, a celibat to znak ofiarowania Bogu tego, co w człowieku najpiękniejsze. Myślę, że Chrystus miał wiele powodów, aby przyjąć ludzkie ciało. Najpierw chciał nam pokazać, że jest ono „świątynią Ducha Świętego”, że jest też miejscem naszego zbawienia. Cielesność Jezusa to także wielka szkoła pracy nad ciałem. Kiedy spoglądam na krzyż i widzę na nim rozpięte Ciało Chrystusa, to uświadamiam sobie, ile wysiłku, a niekiedy cierpienia, kosztuje praca nad cielesnością. Cała Jego droga cierpienia jest znakiem kierowania cielesnością. I tak przecież jest z naszym ciałem. Nieźle się musimy namęczyć, żeby nauczyć się nim kierować i żeby to ciało nie kierowało całym naszym życiem. Kiedy przyjmuję na Mszy św. Jezusa, to słyszę z ust kapłana: „Ciało Chrystusa”. Zastanawiało mnie to zawsze, dlaczego, skoro przyjmujemy całego Chrystusa, kapłan nawet w takim momencie podkreśla Jego cielesność. Dziś już rozumiem, że danie komuś swojego ciała jest pieczęcią prawdziwej miłości. Chrystus daje nam swoje Ciało, aby przypieczętować swoją miłość. Z tego wynika też nauczanie o tym, że pieczęcią miłości jest ofiarowanie swojego ciała w małżeństwie sakramentalnym, że ja jako kapłan poprzez sakrament kapłaństwa chcę oddać Bogu swoje ciało, aby tym samym przypieczętować moją wielką miłość do Niego. Wcielenie Jezusa Chrystusa to wielka szkoła przeżywania naszej ludzkiej cielesności. Kiedy będziesz w Boże Narodzenie zastanawiał się nadal, dlaczego Chrystus przyjął ludzkie ciało, to pomyśl sobie o swoim ciele i wszelkich kłopotach z nim związanych. Może właśnie dlatego Jezus przyjął ciało, aby nauczyć nas, jak sobie z nim radzić?
Nie wiem, czy musiał, ale z pewnością bardzo tego chciał i pewnie taki sposób zbawienia Bóg uznał za najbardziej skuteczny. Dla mnie w Twoim pytaniu najpiękniejszy jest wątek cielesności Boga. Wcielenie, czyli Boże Narodzenie, to cudowna tajemnica, w której Bóg przyjmuje ludzkie ciało, aby je konsekrować, czyli uświęcać. Konsekwencje grzechu dotknęły nie tylko ludzkiej duszy, sumienia czy nawet intelektu, ale zainfekowały również ludzkie ciało. To dlatego ono choruje, umiera, męczy się, ma w sobie wiele trudnych do opanowania pragnień. Przecież w każdym okresie naszego życia mamy wiele kłopotów z ciałem. To z powodu cielesnej wygody często się nie modlimy, to ciało pcha nas w kierunku nieczystości i jest źródłem wielu grzechów. Mimo to Chrystus udowodnił nam przez swoje Wcielenie, że ciało nie musi być tylko źródłem grzechu, ale może być „mieszkaniem Boga”. Z tej teologii cielesności wynika więc, że Kościół, w ślad za Chrystusem, jest jednym z największych obrońców ludzkiego ciała. Często błędnie oskarża się Kościół, że w imię wartości duchowych jest przeciwko cielesności, tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Chrystus tak bardzo dowartościował ludzkie ciało, że staje się ono dla każdego chrześcijanina wartością, o którą powinien dbać i którą powinien wydoskonalać. Kiedy wstąpiłem do seminarium, naiwnie myślałem, że będę musiał żyć w celibacie, bo wszelka cielesność jest brzydka, a ja, świątobliwy ksiądz, nie mogę mieć w sobie tego, co brzydkie. Szybko wytłumaczono mi, że moja cielesność jest wielkim i pięknym darem, a celibat to znak ofiarowania Bogu tego, co w człowieku najpiękniejsze. Myślę, że Chrystus miał wiele powodów, aby przyjąć ludzkie ciało. Najpierw chciał nam pokazać, że jest ono „świątynią Ducha Świętego”, że jest też miejscem naszego zbawienia. Cielesność Jezusa to także wielka szkoła pracy nad ciałem. Kiedy spoglądam na krzyż i widzę na nim rozpięte Ciało Chrystusa, to uświadamiam sobie, ile wysiłku, a niekiedy cierpienia, kosztuje praca nad cielesnością. Cała Jego droga cierpienia jest znakiem kierowania cielesnością. I tak przecież jest z naszym ciałem. Nieźle się musimy namęczyć, żeby nauczyć się nim kierować i żeby to ciało nie kierowało całym naszym życiem. Kiedy przyjmuję na Mszy św. Jezusa, to słyszę z ust kapłana: „Ciało Chrystusa”. Zastanawiało mnie to zawsze, dlaczego, skoro przyjmujemy całego Chrystusa, kapłan nawet w takim momencie podkreśla Jego cielesność. Dziś już rozumiem, że danie komuś swojego ciała jest pieczęcią prawdziwej miłości. Chrystus daje nam swoje Ciało, aby przypieczętować swoją miłość. Z tego wynika też nauczanie o tym, że pieczęcią miłości jest ofiarowanie swojego ciała w małżeństwie sakramentalnym, że ja jako kapłan poprzez sakrament kapłaństwa chcę oddać Bogu swoje ciało, aby tym samym przypieczętować moją wielką miłość do Niego. Wcielenie Jezusa Chrystusa to wielka szkoła przeżywania naszej ludzkiej cielesności. Kiedy będziesz w Boże Narodzenie zastanawiał się nadal, dlaczego Chrystus przyjął ludzkie ciało, to pomyśl sobie o swoim ciele i wszelkich kłopotach z nim związanych. Może właśnie dlatego Jezus przyjął ciało, aby nauczyć nas, jak sobie z nim radzić?
Pan Jezus przyjął ludzkie ciało , ponieważ chciał , abyśmy my wszyscy zobaczyli , że On też jest człowiekiem .
Przyjął ludzkie ciało , ponieważ chciał nam pokazać , że jest jednym z nas- zwyczajnym człowiekiem i również popełnia błedy , jak my wszyscy.