Czy tragedie "ikarow" dotyczą wszystkich ludzi? potrzebuje pilnie na jutro pomozcie przynajmniej 1.5 strony
ania1992
Postać Ikara poznajemy w antyku na podstawie mitu „Dedal i Ikar”. [ opowiedzieć krótko o micie ] Pragnę rzucić szersze nieco światło na problem mitu ikaryjskiego w sztuce, bez którego ciężko będzie przeprowadzić dalsze rozważania nad motywem Ikara w literaturze polskiej. Chcę przywołać w tym miejscu przed oczy czytelnika słynny obraz Pietera Brueghela "Pejzaż z Ikarem". Malowidło to jest punktem zaczepienia, z którego wywodzi swe przemyślenia na temat mitu ikaryjskiego wielu późniejszych twórców. Otóż, obraz ten przedstawia na pierwszy rzut oka całkiem zwykły krajobraz. Na pierwszym planie widzimy chłopa orzącego wołem zagon ziemi. Gdzieś dalej pasterz strzeże swej trzody, po morzu pływają okręty, głęboko w tle jakieś miasto tętni swoim zwykłym, codziennym rytmem. Tytułowego Ikara bardzo ciężko w tej scenerii odnaleźć. Dopiero, kiedy bliżej jej się przypatrzeć, gdzieś w prawym dolnym rogu płótna widzimy dwie bezradnie machające nogi ledwie wystające z wody oraz kilka opadających ptasich piór. Tyle tylko pozostało po śmiałym lotniku, a za moment nawet nad tym nikłym śladem jego nieszczęścia zamkną się morskie fale. Obraz Brueghela wyraża smutną prawdę. Oto, bowiem, tragedia najwybitniejszej nawet jednostki zwykłym ludziom jest zupełnie obojętna. Oni jej nawet nie spostrzegają. Jest to bardzo przykre. Sprowadza to odwieczne marzenia ludzkości, których ucieleśnieniem był Ikar, do poziomu nic nie znaczących mrzonek. Nie ma z nich żadnego pożytku, a nieszczęśnik, który poświęcił im życie, nie zostanie nawet przez swych bliźnich zauważony. Brueghel nie pozostawia miejsca na nadzieję. Na planie pierwszym stawia w życiu człowieka twardy, znojny trud codziennego życia, a snom i marzeniom zostawia ledwie skrawek płótna. Lecz to, że w ogóle zdecydował się umieścić w swym pejzażu Ikara i dać jego imię w tytule obrazu, wyraża tęsknotę artysty za czynami wielkimi i głęboki, źle tajony żal, że najczęściej przechodzą one bez echa. Bezpośrednio do dzieła Brueghela odwołuje się Iwaszkiewicz w swoim opowiadaniu zatytułowanym "Ikar". Wymowa opowiadania jest niemal taka sama, jak Brueghelowskiego obrazu; od dzieła szesnastowiecznego malarza opowiadanie odróżnia sceneria. Akcja utworu dzieje się w okupacyjnej Warszawie. Obejmuje zaledwie jeden epizod. Narrator przechodząc ruchliwą ulicą zaobserwował idącego chodnikiem zaczytanego chłopca. Pochłonięty lekturą Michaś - bo tak ochrzcił go w swej wyobraźni narrator - wchodzi na jezdnię wprost pod koła gestapowskiej furgonetki. Samochód wprawdzie zdążył się przed chłopcem zatrzymać, lecz wyszedł z niego Niemiec, który zażądał od niego dokumentów. Podarł okazaną mu kenkartę i zaprosił szyderczym gestem chłopca do wnętrza więźniarki. Ten próbował się bronić, tłumaczył, że to przez książkę, pewnie obiecywał, iż nigdy się to już nie powtórzy. Jednak nieugięty hitlerowiec obstawał przy swoim i wkrótce naszego niefortunnego czytelnika uwiozła złowroga ciężarówka. Nikt z przechodniów nie zauważył tej tragicznej sytuacji, nikt, prócz autora nie zwrócił na nią uwagi. Przecież za tak błahe w gruncie rzeczy wykroczenie, jakim było wtargnięcie na jezdnię, ów chłopiec mógł nawet zginąć lub dostać się do obozu. Zresztą, gdyby jego przygoda skończyła się tylko na areszcie, pobyt na Szucha lub na Pawiaku nie należał do przyjemności. Najbardziej wstrząsnęło jednak narratorem opowiadania to, iż nikt, dosłownie nikt, nie zauważył tego bezsensownego aresztowania, tego Brueghelowskiego upadku Ikara. W chwilę po tej scenie nic już nie przypominało dramatu, jaki się moment wcześniej tam rozegrał. Ulica tak samo tętniła życiem, świeciło wiosenne słońce, nie było tylko chłopca z książką i samochodu. Otoczenie przeszło do porządku dziennego nad upadkiem kolejnego Ikara. Opowiadanie Iwaszkiewicza jest pomnikiem wystawionym tym, których osobistej tragedii nikt z bliźnich nie spostrzegł. Jednocześnie stanowi ono wołanie do czytelników o wrażliwość. Pisarz chce wyczulić odbiorców na otaczający ich świat. Być może następnym razem, po lekturze opowiadania, nie przejdą oni już nieświadomi tego, że obok nich po raz kolejny wydarzył się upadek Ikara. Lecz trzeba mieć świadomość, iż szansa na to, że ludziom otworzą się serca i oczy, jest nikła. Wiedział to Brueghel i wie to Iwaszkiewicz. Dlatego opowiadaniem "Ikar" ocalił los tego pechowego chłopca od zapomnienia. I to już jest dla autora sukcesem, niezależnie od moralnego wpływu, jaki będzie miało jego opowiadanie na swoich czytelników. Najbardziej osobiście do ikaryjskiego motywu w literaturze podchodzi Tadeusz Różewicz. Podmiot liryczny w jego wierszu "Prawa i obowiązki" opisuje metamorfozę swego stosunku do dzieła Brueghela. Zrazu postać mówiąca, pewnie w swej młodości, w każdym razie tak dawno temu, że sama nie wie, kiedy, buntowała się wobec rzeczywistości przedstawionej na płótnie malarza. Podmiot liryczny chciał wołać, krzyczeć do oracza, żeby oderwał się od swej pracy, żeby patrzył, bo tam oto tonie Ikar, jeden z najśmielszych ludzi. Postać mówiąca nie rozumiała obojętności ludzi, którzy byli nieświadomymi świadkami tragedii Ikara. Była ona przepełniona romantycznym buntem wobec nieuświadomionego okrucieństwa i małostkowości bohaterów obrazu Brueghela. Jednak z upływem życia i czasu podmiot liryczny zmienia swój stosunek do świata przedstawionego na płótnie. Romantyczny bunt ustępuje miejsca zrozumieniu prawideł rządzących światem. Podmiot liryczny zaczyna pojmować, że przygoda Ikara nie jest przygodą oracza. Dopiero z perspektywy doświadczeń całego życia podmiot liryczny widzi, że każdy ma swój los i on jest dla niego najważniejszy. Upadek Ikara, choć wstrząsający i dramatyczny, nie może absorbować uwagi całego świata. Dlatego oracz poświęca się swej pracy, pasterz strzeże swojej trzody, a smukły statek podąża niewzruszenie do portu przeznaczenia. Taki jest naturalny, od wieków ustalony, porządek rzeczy i nie należy się przeciw niemu buntować, gdyż byłby to bunt głupca, który ma za złe rzece, że płynie i ogniowi, że spala i niszczy. Inny aspekt motywu Ikara ukazuje w swoim wierszu "Wciąż o Ikarach głoszą..." Ernest Bryll. Zwraca uwagę na to, iż w ludzkiej naturze leży zamiłowanie do roztrząsania dramatycznych wydarzeń. Nikt bowiem nie pisze o Dedalu, który osiągnął sukces. To Ikar, ten który poniósł porażkę, znajduje się w centrum zainteresowania twórców. Bardzo ciekawe, skąd bierze się w nas taka lubość do opiewania ludzkich niepowodzeń. Może to reminiscencja antycznej katharsis? Fakt, że człowiek potrzebuje mocnych wrażeń, ale zazwyczaj nie chciałby doświadczać ich na własnej skórze, zwłaszcza tych wrażeń nieprzyjemnych. Historia Ikara zaspokaja ludzką potrzebę przeżywania tragedii. Zaspokaja w całkiem bezpieczny sposób, bo to nie jest przecież nasza porażka. Przypadek Ikara wzbudza w nas litość i trwogę, a przy okazji nic nas nie kosztuje. Co więcej, jesteśmy radośni, że nas nie dotykaj takie nieszczęście, jakie stało się udziałem nieszczęsnego młodzieńca. Ponadto, co by tu nie rzec, w historii Ikara możemy odnaleźć pewną złośliwą satysfakcję. To naturalne, że Ikar upadł, bo ludzie nie są stworzeni do latania i nie mogą bezkarnie szybować jak ptaki. Gdyby Bóg chciał, aby człowiek latał, to dałby mu skrzydła. Dlatego my, którzy całe życie przywiązani jesteśmy do ziemskiej powierzchni, skłonni jesteśmy traktować upadek Ikara jako karę za nadmierną ludzką pychę. Człowiek, który jest ułomny i pełen słabości, nie lubi konfrontacji swojej osoby z tymi, co odnieśli sukces. To może rodzić w nas kompleksy. Dlatego postać Dedala, zdobywcy przestworzy, raczej omijana jest w naszej literaturze. Wynika to pewnie też z naszych narodowych, romantycznych skłonności. Polacy przez ostatnie dwieście lat byli narodem cierpiącym, toteż postać Ikara jest nam bliższa. Być może dzisiaj, w zupełnie odmiennej rzeczywistości gospodarczej i politycznej, sylwetka Dedala stanie się nam bliższa. Jego można stawiać za przykład, to człowiek o śmiałych zamiarach, które zwieńczone zostały spektakularnym sukcesem. Natomiast Ikar za wzór stawiany być nie może. Zaryzykowałbym twierdzenie, że Ikar jest typem bohatera na wskroś europejskiego, tymczasem w Dedalu można się dopatrzyć pewnych cech bohatera amerykańskiego. Dedal odniósł sukces, osiągnął wystawiony sobie cel. Jest on więc przykładem, który działa na czytelnika motywująco. Skoro Dedalowi udało się osiągnąć cel tak niedościgły, to dlaczego mnie nie ma się udać zdobycie pomniejszych celów? To współczesny, agresywny, zamerykanizowany tok myślenia. Jednak prawdą, sprawdzoną od rzymskich czasów, jest to, że świat należy do zwycięzców, a przegrani mogą, co najwyżej, stanowić natchnienie dla poetów. Mimo że karmieni w szkole jesteśmy literaturą opiewającą życiowych nieudaczników, ludzi poświęcających się dla jakichś nieuchwytnych idei, zmiany naszej codzienności w ostatnich kilku latach są wręcz rewolucyjne. Dlaczego polska literatura przeżywa dziś kryzys? Bo o porażkach polski czytelnik czytać już nie chce, a twórcy polscy jeszcze nie potrafią o sukcesach pisać, gdyż pewnie uważają literaturę, w której wszystko kończy się pomyślnie, za gorszą, niegodną uwagi. To się jednak zmieni, kiedy wymrze ostatnie pokolenie "zniewolonych”? Wówczas i Dedal uzyska przynależne mu uznanie i nie będzie się dziwił poeta, że wciąż o Ikarach głoszą, chociaż to Dedal doleciał bezpiecznie do celu. Motyw Ikara w literaturze został już wykorzystany na tak liczne sposoby, że ciężko będzie mi tu wnieść własne, oryginalne rozważania. Niemniej, po powyższym krótkim przeglądzie sposobów jego wykorzystania, rodzą się we mnie pewne refleksje. Uważam, że spojrzenie brueghelowskie, które jest punktem odniesienia dla wielu twórców, jest nadto niesprawiedliwe i pesymistyczne. Fakt, że dobrze oddaje rzeczywistość i społeczny aspekt historii takich, jak upadek Ikara. Ludzie, na ogół, nie interesują się rzeczami wielkimi - czy to niecodziennymi tragediami, czy wielkimi osiągnięciami - jeśli te wydarzenia ich bezpośrednio nie dotyczą. Jednak prawda, jaką przekazuje Brueghel, ma też i swą drugą stronę. Stawia ona ludzkie marzenia na drugim planie życia. Odziera brutalnie człowieka z jego snów, które często umożliwiają mu życie. Nie można zabierać człowiekowi nadziei na piękne i lepsze życie.
[ opowiedzieć krótko o micie ]
Pragnę rzucić szersze nieco światło na problem mitu ikaryjskiego w sztuce, bez którego ciężko będzie przeprowadzić dalsze rozważania nad motywem Ikara w literaturze polskiej.
Chcę przywołać w tym miejscu przed oczy czytelnika słynny obraz Pietera Brueghela "Pejzaż z Ikarem". Malowidło to jest punktem zaczepienia, z którego wywodzi swe przemyślenia na temat mitu ikaryjskiego wielu późniejszych twórców. Otóż, obraz ten przedstawia na pierwszy rzut oka całkiem zwykły krajobraz. Na pierwszym planie widzimy chłopa orzącego wołem zagon ziemi. Gdzieś dalej pasterz strzeże swej trzody, po morzu pływają okręty, głęboko w tle jakieś miasto tętni swoim zwykłym, codziennym rytmem. Tytułowego Ikara bardzo ciężko w tej scenerii odnaleźć. Dopiero, kiedy bliżej jej się przypatrzeć, gdzieś w prawym dolnym rogu płótna widzimy dwie bezradnie machające nogi ledwie wystające z wody oraz kilka opadających ptasich piór. Tyle tylko pozostało po śmiałym lotniku, a za moment nawet nad tym nikłym śladem jego nieszczęścia zamkną się morskie fale. Obraz Brueghela wyraża smutną prawdę. Oto, bowiem, tragedia najwybitniejszej nawet jednostki zwykłym ludziom jest zupełnie obojętna. Oni jej nawet nie spostrzegają. Jest to bardzo przykre. Sprowadza to odwieczne marzenia ludzkości, których ucieleśnieniem był Ikar, do poziomu nic nie znaczących mrzonek. Nie ma z nich żadnego pożytku, a nieszczęśnik, który poświęcił im życie, nie zostanie nawet przez swych bliźnich zauważony. Brueghel nie pozostawia miejsca na nadzieję. Na planie pierwszym stawia w życiu człowieka twardy, znojny trud codziennego życia, a snom i marzeniom zostawia ledwie skrawek płótna. Lecz to, że w ogóle zdecydował się umieścić w swym pejzażu Ikara i dać jego imię w tytule obrazu, wyraża tęsknotę artysty za czynami wielkimi i głęboki, źle tajony żal, że najczęściej przechodzą one bez echa.
Bezpośrednio do dzieła Brueghela odwołuje się Iwaszkiewicz w swoim opowiadaniu
zatytułowanym "Ikar". Wymowa opowiadania jest niemal taka sama, jak Brueghelowskiego
obrazu; od dzieła szesnastowiecznego malarza opowiadanie odróżnia sceneria.
Akcja utworu dzieje się w okupacyjnej Warszawie. Obejmuje zaledwie jeden epizod. Narrator przechodząc ruchliwą ulicą zaobserwował idącego chodnikiem zaczytanego chłopca. Pochłonięty lekturą Michaś - bo tak ochrzcił go w swej wyobraźni narrator - wchodzi na jezdnię wprost pod koła gestapowskiej furgonetki. Samochód wprawdzie zdążył się przed chłopcem zatrzymać, lecz wyszedł z niego Niemiec, który zażądał od niego dokumentów. Podarł okazaną mu kenkartę i zaprosił szyderczym gestem chłopca do wnętrza więźniarki. Ten próbował się bronić, tłumaczył, że to przez książkę, pewnie obiecywał, iż nigdy się to już nie powtórzy. Jednak nieugięty hitlerowiec obstawał przy swoim i wkrótce naszego niefortunnego czytelnika uwiozła złowroga ciężarówka.
Nikt z przechodniów nie zauważył tej tragicznej sytuacji, nikt, prócz autora nie zwrócił na nią uwagi. Przecież za tak błahe w gruncie rzeczy wykroczenie, jakim było wtargnięcie na jezdnię, ów chłopiec mógł nawet zginąć lub dostać się do obozu. Zresztą, gdyby jego przygoda skończyła się tylko na areszcie, pobyt na Szucha lub na Pawiaku nie należał do przyjemności. Najbardziej wstrząsnęło jednak narratorem opowiadania to, iż nikt, dosłownie nikt, nie zauważył tego bezsensownego aresztowania, tego Brueghelowskiego upadku Ikara. W chwilę po tej scenie nic już nie przypominało dramatu, jaki się moment wcześniej tam rozegrał. Ulica tak samo tętniła życiem, świeciło wiosenne słońce, nie było tylko chłopca z książką i samochodu. Otoczenie przeszło do porządku dziennego nad upadkiem kolejnego Ikara.
Opowiadanie Iwaszkiewicza jest pomnikiem wystawionym tym, których osobistej tragedii nikt z bliźnich nie spostrzegł. Jednocześnie stanowi ono wołanie do czytelników o wrażliwość. Pisarz chce wyczulić odbiorców na otaczający ich świat. Być może następnym razem, po lekturze opowiadania, nie przejdą oni już nieświadomi tego, że obok nich po raz kolejny wydarzył się upadek Ikara. Lecz trzeba mieć świadomość, iż szansa na to, że ludziom otworzą się serca i oczy, jest nikła. Wiedział to Brueghel i wie to Iwaszkiewicz. Dlatego opowiadaniem "Ikar" ocalił los tego pechowego chłopca od zapomnienia. I to już jest dla autora sukcesem, niezależnie od moralnego wpływu, jaki będzie miało jego opowiadanie na swoich czytelników.
Najbardziej osobiście do ikaryjskiego motywu w literaturze podchodzi Tadeusz Różewicz. Podmiot liryczny w jego wierszu "Prawa i obowiązki" opisuje metamorfozę swego
stosunku do dzieła Brueghela. Zrazu postać mówiąca, pewnie w swej młodości, w każdym razie tak dawno temu, że sama nie wie, kiedy, buntowała się wobec rzeczywistości przedstawionej na płótnie malarza. Podmiot liryczny chciał wołać, krzyczeć do oracza, żeby oderwał się od swej pracy, żeby patrzył, bo tam oto tonie Ikar, jeden z najśmielszych ludzi. Postać mówiąca nie rozumiała obojętności ludzi, którzy byli nieświadomymi świadkami tragedii Ikara. Była ona przepełniona romantycznym buntem wobec nieuświadomionego okrucieństwa i małostkowości bohaterów obrazu Brueghela.
Jednak z upływem życia i czasu podmiot liryczny zmienia swój stosunek do świata
przedstawionego na płótnie. Romantyczny bunt ustępuje miejsca zrozumieniu prawideł
rządzących światem. Podmiot liryczny zaczyna pojmować, że przygoda Ikara nie jest przygodą oracza. Dopiero z perspektywy doświadczeń całego życia podmiot liryczny widzi, że każdy ma swój los i on jest dla niego najważniejszy. Upadek Ikara, choć wstrząsający i dramatyczny, nie może absorbować uwagi całego świata. Dlatego oracz poświęca się swej pracy, pasterz strzeże swojej trzody, a smukły statek podąża niewzruszenie do portu przeznaczenia. Taki jest naturalny, od wieków ustalony, porządek rzeczy i nie należy się przeciw niemu buntować, gdyż byłby to bunt głupca, który ma za złe rzece, że płynie i ogniowi, że spala i niszczy.
Inny aspekt motywu Ikara ukazuje w swoim wierszu "Wciąż o Ikarach głoszą..." Ernest Bryll. Zwraca uwagę na to, iż w ludzkiej naturze leży zamiłowanie do roztrząsania dramatycznych wydarzeń. Nikt bowiem nie pisze o Dedalu, który osiągnął sukces. To Ikar, ten który poniósł porażkę, znajduje się w centrum zainteresowania twórców.
Bardzo ciekawe, skąd bierze się w nas taka lubość do opiewania ludzkich niepowodzeń. Może to reminiscencja antycznej katharsis? Fakt, że człowiek potrzebuje mocnych wrażeń, ale zazwyczaj nie chciałby doświadczać ich na własnej skórze, zwłaszcza tych wrażeń nieprzyjemnych. Historia Ikara zaspokaja ludzką potrzebę przeżywania tragedii. Zaspokaja w całkiem bezpieczny sposób, bo to nie jest przecież nasza porażka. Przypadek Ikara wzbudza w nas litość i trwogę, a przy okazji nic nas nie kosztuje. Co więcej, jesteśmy radośni, że nas nie dotykaj takie nieszczęście, jakie stało się udziałem nieszczęsnego młodzieńca. Ponadto, co by tu nie rzec, w historii Ikara możemy odnaleźć pewną złośliwą satysfakcję. To naturalne, że Ikar upadł, bo ludzie nie są stworzeni do latania i nie mogą bezkarnie szybować jak ptaki. Gdyby Bóg chciał, aby człowiek latał, to dałby mu skrzydła. Dlatego my, którzy całe życie przywiązani jesteśmy do ziemskiej powierzchni, skłonni jesteśmy traktować upadek Ikara jako karę za nadmierną ludzką pychę.
Człowiek, który jest ułomny i pełen słabości, nie lubi konfrontacji swojej osoby z tymi, co odnieśli sukces. To może rodzić w nas kompleksy. Dlatego postać Dedala, zdobywcy przestworzy, raczej omijana jest w naszej literaturze. Wynika to pewnie też z naszych narodowych, romantycznych skłonności. Polacy przez ostatnie dwieście lat byli narodem cierpiącym, toteż postać Ikara jest nam bliższa.
Być może dzisiaj, w zupełnie odmiennej rzeczywistości gospodarczej i politycznej, sylwetka Dedala stanie się nam bliższa. Jego można stawiać za przykład, to człowiek o śmiałych zamiarach, które zwieńczone zostały spektakularnym sukcesem. Natomiast Ikar za wzór stawiany być nie może. Zaryzykowałbym twierdzenie, że Ikar jest typem bohatera na wskroś europejskiego, tymczasem w Dedalu można się dopatrzyć pewnych cech bohatera
amerykańskiego. Dedal odniósł sukces, osiągnął wystawiony sobie cel. Jest on więc przykładem, który działa na czytelnika motywująco. Skoro Dedalowi udało się osiągnąć cel tak niedościgły, to dlaczego mnie nie ma się udać zdobycie pomniejszych celów? To współczesny, agresywny, zamerykanizowany tok myślenia. Jednak prawdą, sprawdzoną od rzymskich czasów, jest to, że świat należy do zwycięzców, a przegrani mogą, co najwyżej, stanowić natchnienie dla poetów.
Mimo że karmieni w szkole jesteśmy literaturą opiewającą życiowych nieudaczników, ludzi poświęcających się dla jakichś nieuchwytnych idei, zmiany naszej codzienności w ostatnich kilku latach są wręcz rewolucyjne. Dlaczego polska literatura przeżywa dziś kryzys? Bo o porażkach polski czytelnik czytać już nie chce, a twórcy polscy jeszcze nie potrafią
o sukcesach pisać, gdyż pewnie uważają literaturę, w której wszystko kończy się pomyślnie, za gorszą, niegodną uwagi. To się jednak zmieni, kiedy wymrze ostatnie pokolenie "zniewolonych”? Wówczas i Dedal uzyska przynależne mu uznanie i nie będzie się dziwił poeta, że wciąż o Ikarach głoszą, chociaż to Dedal doleciał bezpiecznie do celu.
Motyw Ikara w literaturze został już wykorzystany na tak liczne sposoby, że ciężko będzie mi tu wnieść własne, oryginalne rozważania. Niemniej, po powyższym krótkim przeglądzie sposobów jego wykorzystania, rodzą się we mnie pewne refleksje. Uważam, że spojrzenie brueghelowskie, które jest punktem odniesienia dla wielu twórców, jest nadto niesprawiedliwe i pesymistyczne. Fakt, że dobrze oddaje rzeczywistość i społeczny aspekt historii takich, jak upadek Ikara. Ludzie, na ogół, nie interesują się rzeczami wielkimi - czy to niecodziennymi tragediami, czy wielkimi osiągnięciami - jeśli te wydarzenia ich bezpośrednio nie dotyczą. Jednak prawda, jaką przekazuje Brueghel, ma też i swą drugą stronę. Stawia ona ludzkie marzenia na drugim planie życia. Odziera brutalnie człowieka z jego snów, które często umożliwiają mu życie. Nie można zabierać człowiekowi nadziei na piękne i lepsze życie.