Czy mógłby mi ktoś napisać pracę na temat: Co by było gdyby Jezus nie zmartwychwstał? min. 3 str A4 Potrzebuję to na jutro PROSZĘ! i taka prośba nie bierzcie tego ze sciagi.pl ;P
dreams16
"Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także nasza wiara."- tak mówi św. Paweł. My, chrześcijanie wierzymy, że Jezus zmartwychwstał, bo na tym właśnie opiera się nasza wiara. Samo zmartwychwstanie określamy mianem cudu Bożego. Czymś niezwykłym i niepowtarzalnym. Jest aktem świadczącym o nieskończenie wielkim miłosierdziu Bożym, długo oczekiwanym zbawieniem świata. Co jednak byłoby, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał? Gdyby umarł na krzyżu i zamienił się w niebyt? Gdyby spoczywał w grobie zamiast dać świadectwo tego, o czym nauczał, o życiu po śmierci? Żyjemy ze świadomością, że każdy dzień przybliża nas do Boga. Chcemy żyć jak najlepiej, bierzemy przykłady ze swoich autorytetów, by jak najpewniej zasłużyć sobie na "wieczne odpoczywanie" u boku Ojca. Zastanawiamy się, jak wygląda życie po śmierci i czym ono jest. mimo dla nas, jest ono rzeczą transcendentną. Gdyby jednak nie dokonał się cud zmartwychwstania, nie wybiegalibyśmy myślami poza nasze ziemskie życie. Nie staralibyśmy się żyć mądrze i godnie, nie spowiadalibyśmy się ze swoich grzechów, wiedząc, że są one ponad nami a konsekwencje popełnionych błędów nas nie dosięgną. Szerzyłyby się kradzieże, morderstwa, prostytucja i wszystko co prowadzi do zezwierzęcenia ludzkiego jestestwa. Tak właśnie byłoby, gdybyśmy wierzyli, że "życie jest bytem ku śmierci", tak jak uważał niemiecki filozof Martin Heidegger. Dążylibyśmy do samego momentu śmierci, nie do tego co po niej następuje. Poddany wątpieniu byłby również fakt, że Jezus był Synem Bożym, o czym przecież nauczał swoje całe życie. To z kolei oznaczałoby upadek jednej z Sześciu Prawd Wiary, mówiącej o Trójcy Przenajświętszej. Na szczęście dzięki zmartwychwstaniu Chrystusa wiemy, że chociaż był człowiekiem jak każdy z nas, to jednak był Tym szczególnie umiłowanym przez Swojego Ojca, który pozwolił Mu dokonać coś, czego nikt inny wcześniej nie zrobił. Umarł, odkupując nasze grzechy a potem narodził się na nowo, by dołączyć do Królestwa Bożego, dzięki czemu pokładamy nadzieję w posiadaniu w Nim swojego miejsca, o czym w końcu zapewnia nas Syn Boży. Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, myślelibyśmy, że życie na Ziemi to jedyne, co nas czeka i nigdy nie będziemy mogli doświadczyć łaski Boga, w którym mamy ufność. Bo jak można wierzyć w coś, czego braku istnienia jest się świadomym? Chaos, rozpacz, kompletne rozbicie priorytetów i światopoglądu. Osłabienie a w końcu zanik wartości moralnych i rodziny. Pozbawienie nadziei, szacunku i dążenia do bycia lepszym. Wzbudzenie poczucia racji u Deistów, wierzących w religię bez cudów i Bożej opatrzności. Brak jakiejkolwiek atencji dla duchownych i instytucji kościelnej. Oto do czego doprowadzić mogłaby wiadomość, o tym, że Jezus wcale nie powrócił do świata żywych. Zaniechanie wiary w to, że zmartwychwstanie zwycięża grzech, że pokonuje to, co w naszym życiu nieuniknione. Przekonanie, że cuda tak naprawdę nie mają racji bytu. Co by się stało gdyby zmartwychwstanie się nie dokonało.. Niewątpliwie innowiercy mieliby rację, mówiąc, ze Jezus był tylko jednym z prześladowanych chrześcijan, którzy zginęli śmiercią na krzyżu w obronie swojej wiary. Schizma, będąca wynikiem obalenia podstawowego dogmatu naszej wiary odbiłaby się też na sytuacji politycznej państw, a ostatecznie mówić można byłoby o anarchii, absolutnym wyniszczeniu tradycji, społeczeństwa i utracie dorobku kulturalnego. Jedynym "pozytywnym" tego aspektem mogłoby być wynikające z braku wiary w życie poza grobowe zmniejszenie a być może całkowity zanik liczby popełnianych samobójstw. Ludzie, którzy odbierają sobie życie, robią to z nadzieją, że położą kres ich cierpieniu i wreszcie znajdą się w obiecanym Królestwie Ojca. W miejscu, pozbawionym cierpienia, przepełnionym miłością i nieskończonym szczęściem. Czasem robią to również, bo wierzą, że spotkają się w Niebie ze swoimi bliskimi zmarłymi. Zawsze jednak robią to z nadzieją, że to, co ich potem czeka jest lepsze, prostsze. Gdyby jednak nie mieli nadziei na zmartwychwstanie swojej duszy, myśl o utracie życia raz na zawsze byłaby dla nich motywująca, by walczyć o lepsze jutro. Zastanawiamy się, co czeka nas po śmierci, próbujemy znaleźć odpowiedź w Słowie Bożym, na lekcjach religii i we wszystkich możliwych źródłach. Mimo to nie znajdujemy jednoznacznej odpowiedzi, a to, co następuje po śmierci jest dla nas rzeczą transcendentną. Ale jedno jest pewne. Życie po śmierci istnieje. Nie dlatego, że siedemdziesięcioletniej staruszce wydaje się, że duch jej zmarłego męża odwiedza ją co noc. I nie dlatego, że pierwszego listopada odwiedzamy cmentarze, by pomodlić się za obcowanie dusz naszych zmarłych bliskich. Lecz dlatego, że męka Chrystusa i Jego śmierć na krzyżu była wyrazem ogromnego oddania Bogu Ojcu i miłosierdzia dla nas- grzeszników. A jeśli Jezus był gotowym na tak ogromne poświęcenie, to pewnym jest, że nauczając o Królestwie Bożym nie mógł być w błędzie, dając nam nadzieję, która okazać miałaby się złudną.
Co jednak byłoby, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał? Gdyby umarł na krzyżu i zamienił się w niebyt? Gdyby spoczywał w grobie zamiast dać świadectwo tego, o czym nauczał, o życiu po śmierci? Żyjemy ze świadomością, że każdy dzień przybliża nas do Boga. Chcemy żyć jak najlepiej, bierzemy przykłady ze swoich autorytetów, by jak najpewniej zasłużyć sobie na "wieczne odpoczywanie" u boku Ojca. Zastanawiamy się, jak wygląda życie po śmierci i czym ono jest. mimo dla nas, jest ono rzeczą transcendentną. Gdyby jednak nie dokonał się cud zmartwychwstania, nie wybiegalibyśmy myślami poza nasze ziemskie życie. Nie staralibyśmy się żyć mądrze i godnie, nie spowiadalibyśmy się ze swoich grzechów, wiedząc, że są one ponad nami a konsekwencje popełnionych błędów nas nie dosięgną. Szerzyłyby się kradzieże, morderstwa, prostytucja i wszystko co prowadzi do zezwierzęcenia ludzkiego jestestwa. Tak właśnie byłoby, gdybyśmy wierzyli, że "życie jest bytem ku śmierci", tak jak uważał niemiecki filozof Martin Heidegger. Dążylibyśmy do samego momentu śmierci, nie do tego co po niej następuje.
Poddany wątpieniu byłby również fakt, że Jezus był Synem Bożym, o czym przecież nauczał swoje całe życie. To z kolei oznaczałoby upadek jednej z Sześciu Prawd Wiary, mówiącej o Trójcy Przenajświętszej. Na szczęście dzięki zmartwychwstaniu Chrystusa wiemy, że chociaż był człowiekiem jak każdy z nas, to jednak był Tym szczególnie umiłowanym przez Swojego Ojca, który pozwolił Mu dokonać coś, czego nikt inny wcześniej nie zrobił. Umarł, odkupując nasze grzechy a potem narodził się na nowo, by dołączyć do Królestwa Bożego, dzięki czemu pokładamy nadzieję w posiadaniu w Nim swojego miejsca, o czym w końcu zapewnia nas Syn Boży.
Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, myślelibyśmy, że życie na Ziemi to jedyne, co nas czeka i nigdy nie będziemy mogli doświadczyć łaski Boga, w którym mamy ufność. Bo jak można wierzyć w coś, czego braku istnienia jest się świadomym?
Chaos, rozpacz, kompletne rozbicie priorytetów i światopoglądu. Osłabienie a w końcu zanik wartości moralnych i rodziny. Pozbawienie nadziei, szacunku i dążenia do bycia lepszym. Wzbudzenie poczucia racji u Deistów, wierzących w religię bez cudów i Bożej opatrzności. Brak jakiejkolwiek atencji dla duchownych i instytucji kościelnej. Oto do czego doprowadzić mogłaby wiadomość, o tym, że Jezus wcale nie powrócił do świata żywych. Zaniechanie wiary w to, że zmartwychwstanie zwycięża grzech, że pokonuje to, co w naszym życiu nieuniknione. Przekonanie, że cuda tak naprawdę nie mają racji bytu.
Co by się stało gdyby zmartwychwstanie się nie dokonało.. Niewątpliwie innowiercy mieliby rację, mówiąc, ze Jezus był tylko jednym z prześladowanych chrześcijan, którzy zginęli śmiercią na krzyżu w obronie swojej wiary. Schizma, będąca wynikiem obalenia podstawowego dogmatu naszej wiary odbiłaby się też na sytuacji politycznej państw, a ostatecznie mówić można byłoby o anarchii, absolutnym wyniszczeniu tradycji, społeczeństwa i utracie dorobku kulturalnego.
Jedynym "pozytywnym" tego aspektem mogłoby być wynikające z braku wiary w życie poza grobowe zmniejszenie a być może całkowity zanik liczby popełnianych samobójstw. Ludzie, którzy odbierają sobie życie, robią to z nadzieją, że położą kres ich cierpieniu i wreszcie znajdą się w obiecanym Królestwie Ojca. W miejscu, pozbawionym cierpienia, przepełnionym miłością i nieskończonym szczęściem. Czasem robią to również, bo wierzą, że spotkają się w Niebie ze swoimi bliskimi zmarłymi. Zawsze jednak robią to z nadzieją, że to, co ich potem czeka jest lepsze, prostsze. Gdyby jednak nie mieli nadziei na zmartwychwstanie swojej duszy, myśl o utracie życia raz na zawsze byłaby dla nich motywująca, by walczyć o lepsze jutro.
Zastanawiamy się, co czeka nas po śmierci, próbujemy znaleźć odpowiedź w Słowie Bożym, na lekcjach religii i we wszystkich możliwych źródłach. Mimo to nie znajdujemy jednoznacznej odpowiedzi, a to, co następuje po śmierci jest dla nas rzeczą transcendentną. Ale jedno jest pewne. Życie po śmierci istnieje. Nie dlatego, że siedemdziesięcioletniej staruszce wydaje się, że duch jej zmarłego męża odwiedza ją co noc. I nie dlatego, że pierwszego listopada odwiedzamy cmentarze, by pomodlić się za obcowanie dusz naszych zmarłych bliskich. Lecz dlatego, że męka Chrystusa i Jego śmierć na krzyżu była wyrazem ogromnego oddania Bogu Ojcu i miłosierdzia dla nas- grzeszników. A jeśli Jezus był gotowym na tak ogromne poświęcenie, to pewnym jest, że nauczając o Królestwie Bożym nie mógł być w błędzie, dając nam nadzieję, która okazać miałaby się złudną.