Współuzależnienie, zwane też koalkoholizmem, zaczęło być w sposób systematyczny opisywane i analizowane w literaturze przedmiotu zaledwie kilkanaście lat temu. Ta druga nazwa wzięła się stąd, że odkrycie typowych symptomów współuzależnienia dokonało się w ramach terapii rodzin alkoholików. Dlatego właśnie początkowo uważano, że współuzależnienie jest spowodowane stresem, wynikającym z bliskiego i stałego kontaktu z osobą uzależnioną. W miarę poznawania tego zjawiska stało się oczywiste, że problem jest bardziej złożony. Okazuje się, że gdy uzależnieni przestają pić, to symptomy współuzależnienia u ich bliskich zwykle nie znikają. Czasem stają się nawet silniejsze i jeszcze bardziej dokuczliwe. Kontakt z osobą uzależnioną prowadzi zwykle do pojawienia się symptomów współuzależnienia, lecz prawdopodobnie nie jest ani jedynym, ani podstawowym ich źródłem. Badania skłaniają do wniosku, że osobowość o cechach współuzależnienia kształtuje się już w dzieciństwie, pod wpływem zaburzonych więzi. Zwłaszcza pod wpływem więzi z uzależnionymi rodzicami.
W takiej sytuacji dana osoba ma nieświadomą tendencję, by wiązać się w swoim życiu dorosłym i małżeńskim z ludźmi uzależnionymi. A gdy to się już stanie, wtedy pojawiają się symptomy współuzależnienia, które w jakimś stopniu tkwiły w tej osobie od dzieciństwa. Ktoś o dojrzałej osobowości raczej nie zwiąże się z osobą uzależnioną (przypomnijmy tu wspomnianą wcześniej kobietę, która zrezygnowała z zawarcia małżeństwa po tym, jak jej narzeczony po raz drugi w ciągu dwóch lat ich znajomości nadużył alkoholu). Jeśli problemy z alkoholem pojawią się w istniejącym już związku, to dojrzały współmałżonek potrafi reagować stanowczo i kompetentnie już na pierwsze przypadki nadużywania alkoholu. Trwanie latami w destruktywnym związku z osobą uzależnioną jest zatem znakiem, że także ta druga osoba weszła w ten związek z poważnymi trudnościami osobowościowymi.
żaden ze mnie spec, bo w sumie nawet nie wierze, ale myśle że jeśli mocno wierzysz, to słuchasz przykazań itd. Jeśli jest zło i są pokusy to pewnie też musi być dobro (w postaci boga i raju), pytanie tylko w co mocniej wierzysz.
Współuzależnienie, zwane też koalkoholizmem, zaczęło być w sposób systematyczny opisywane i analizowane w literaturze przedmiotu zaledwie kilkanaście lat temu. Ta druga nazwa wzięła się stąd, że odkrycie typowych symptomów współuzależnienia dokonało się w ramach terapii rodzin alkoholików. Dlatego właśnie początkowo uważano, że współuzależnienie jest spowodowane stresem, wynikającym z bliskiego i stałego kontaktu z osobą uzależnioną. W miarę poznawania tego zjawiska stało się oczywiste, że problem jest bardziej złożony. Okazuje się, że gdy uzależnieni przestają pić, to symptomy współuzależnienia u ich bliskich zwykle nie znikają. Czasem stają się nawet silniejsze i jeszcze bardziej dokuczliwe. Kontakt z osobą uzależnioną prowadzi zwykle do pojawienia się symptomów współuzależnienia, lecz prawdopodobnie nie jest ani jedynym, ani podstawowym ich źródłem. Badania skłaniają do wniosku, że osobowość o cechach współuzależnienia kształtuje się już w dzieciństwie, pod wpływem zaburzonych więzi. Zwłaszcza pod wpływem więzi z uzależnionymi rodzicami.
W takiej sytuacji dana osoba ma nieświadomą tendencję, by wiązać się w swoim życiu dorosłym i małżeńskim z ludźmi uzależnionymi. A gdy to się już stanie, wtedy pojawiają się symptomy współuzależnienia, które w jakimś stopniu tkwiły w tej osobie od dzieciństwa. Ktoś o dojrzałej osobowości raczej nie zwiąże się z osobą uzależnioną (przypomnijmy tu wspomnianą wcześniej kobietę, która zrezygnowała z zawarcia małżeństwa po tym, jak jej narzeczony po raz drugi w ciągu dwóch lat ich znajomości nadużył alkoholu). Jeśli problemy z alkoholem pojawią się w istniejącym już związku, to dojrzały współmałżonek potrafi reagować stanowczo i kompetentnie już na pierwsze przypadki nadużywania alkoholu. Trwanie latami w destruktywnym związku z osobą uzależnioną jest zatem znakiem, że także ta druga osoba weszła w ten związek z poważnymi trudnościami osobowościowymi.
żaden ze mnie spec, bo w sumie nawet nie wierze, ale myśle że jeśli mocno wierzysz, to słuchasz przykazań itd. Jeśli jest zło i są pokusy to pewnie też musi być dobro (w postaci boga i raju), pytanie tylko w co mocniej wierzysz.