1.Napisz baśń o czarodziejskim kamieniu . lub 2. Napisz opowiadanie, które kończy się słowami: ,,Tym razem nie udało mu się zachować kamiennej twarzy"
Nie kopiować z internetu. Minimum 1 kartka A4.
klaudia1197
Pewneg orazu przeprowadziłam się do nowego miejsca, wszystko było całkiem inne niż dawniej, nie miałam tu narazie kolegów . Podczas lekcji matematyki pani zauważyła we mnie'potencjał' i kazała przyjść na kółko matematyki. Oczywiście przyszłam bo jako nowy w klasie nie miejący jeszcze swojego miejsca w hierarhi nie miałam wyjścia. Kółko była bardzo fajne, grałliśmy w gry, szachy, karty, remika itp. Grałam bardzo dobrze, byłam najlepsza, ha . Pani zaprosiła mnie na rozgrywki w karty, to były mistrzostwa powiatowe, więc już nie żarty. Bardzo polubiłam naszą matematyczkę więć się zgodziłam. Było nieźle, wiekszosc konkurentów pokonałam, ale kilka osob było lepszych, mieli szczęście nic mnie to nie ruszyło. W przerwie konkursu poszłam napić się napoju, podeszła do mnie bardzo pewna siebie dziewczyna, Aneta. Powiedziała że rozłorzy mnie na łopatki i będę nikim! Nie mogłam przegrac! Jednak stało się, szło mi całkiem nieżle, rozgrywki trawały krotko, ale z tego stresu wydawało mi się jakby trwały dniaami. No cóż przegrałam, nic strasznego, ale najgorzej ośmieszyłam się jak załeczełam wrzeszcześ i płakać. Nie mogłam pogodzić się z przegraną. Teraz już mam kolegów, którzy nadal wyśmiewają się z mojego zachowania podczas rozgrywek matematychnych. no cóż, tym razem nie udało mu się zachować kamiennej twarzy.
2 votes Thanks 1
Policjant358
Baśń: Dawno, dawno temu na terenach położonych na południe od jeziora Lasko żyła pewna rodzina Kołeckich. Byli oni bogaci, jedzenia i towarów mieli aż za dużo. Mieszkali swoją czteroosobową rodziną w potężnym folwarku. Byli jednak bardzo nieszczęśliwi gdyż nie widzieli co to miłość ani braterstwo. W sąsiedniej wiosce żyła niezmiernie biedna rodzina Połanieckich. Ojciec był drwalem, matka opiekowała się siódemką małych dzieci. Często doskwierał im głód. W ich skromnej chatce zawsze panowała radość. Dziatwa biegała i się śmiała. Codziennie modlili się i nigdy nie narzekali. Gdy pewnego roku długa zima nie chciała przepuścić na świat wiosny, a zapasy dla Połanieckich już się wyczerpały ojciec nieborak został zmuszony by poprosić sąsiadów o pomoc. Gdy udał się do nich długo czekał na rozmowę. Kołecki gdy się dowiedział, że dawny kompan przyszedł po bochenek chleba kazał go wygonić. Następnego dnia gdy Kołeccy usiedli do śniadania chleb na stole zamienił się w kamień. Odeszli od posiłku głodni i zdenerwowani. Wszystkich zadziwiało to, iż tylko w rękach Kołeckich bochenki zawsze były kamieniami. Tak powstał czarodziejski kamień który u biednych zamieniał się w chleb.
Pani zaprosiła mnie na rozgrywki w karty, to były mistrzostwa powiatowe, więc już nie żarty. Bardzo polubiłam naszą matematyczkę więć się zgodziłam. Było nieźle, wiekszosc konkurentów pokonałam, ale kilka osob było lepszych, mieli szczęście nic mnie to nie ruszyło. W przerwie konkursu poszłam napić się napoju, podeszła do mnie bardzo pewna siebie dziewczyna, Aneta. Powiedziała że rozłorzy mnie na łopatki i będę nikim! Nie mogłam przegrac! Jednak stało się, szło mi całkiem nieżle, rozgrywki trawały krotko, ale z tego stresu wydawało mi się jakby trwały dniaami. No cóż przegrałam, nic strasznego, ale najgorzej ośmieszyłam się jak załeczełam wrzeszcześ i płakać. Nie mogłam pogodzić się z przegraną. Teraz już mam kolegów, którzy nadal wyśmiewają się z mojego zachowania podczas rozgrywek matematychnych. no cóż, tym razem nie udało mu się zachować kamiennej twarzy.
Dawno, dawno temu na terenach położonych na południe od jeziora Lasko żyła pewna rodzina Kołeckich. Byli oni bogaci, jedzenia i towarów mieli aż za dużo. Mieszkali swoją czteroosobową rodziną w potężnym folwarku. Byli jednak bardzo nieszczęśliwi gdyż nie widzieli co to miłość ani braterstwo.
W sąsiedniej wiosce żyła niezmiernie biedna rodzina Połanieckich. Ojciec był drwalem, matka opiekowała się siódemką małych dzieci. Często doskwierał im głód. W ich skromnej chatce zawsze panowała radość. Dziatwa biegała i się śmiała. Codziennie modlili się i nigdy nie narzekali.
Gdy pewnego roku długa zima nie chciała przepuścić na świat wiosny, a zapasy dla Połanieckich już się wyczerpały ojciec nieborak został zmuszony by poprosić sąsiadów o pomoc. Gdy udał się do nich długo czekał na rozmowę. Kołecki gdy się dowiedział, że dawny kompan przyszedł po bochenek chleba kazał go wygonić.
Następnego dnia gdy Kołeccy usiedli do śniadania chleb na stole zamienił się w kamień. Odeszli od posiłku głodni i zdenerwowani. Wszystkich zadziwiało to, iż tylko w rękach Kołeckich bochenki zawsze były kamieniami. Tak powstał czarodziejski kamień który u biednych zamieniał się w chleb.