Temat:,,Czy lepiej jest obejrzeć adaptację filmową książki, niż ją przeczytać?''
Uważam, ze absolutnie nie! Lepiej jest przeczytać książkę, ponieważ twórcy filmów nie uwzględniają wszystkich wydarzeń oraz elementów, mimo bardzo barwnych opisów znajdujących się w książkach. Poniższymi argumentami postaram się udowodnić, że mam racje.
Po pierwsze film ,, Zemsta'' Andrzeja Wajdyna podstawie komedii Aleksandra Fredry o tym samym tytule. Niestety, nie podobała mi się gra Katarzyny Figury. Denerwowała mnie jej zbyt wyeksponowana postać i charakter, który wcale nie przypominał mi Podstoliny o której czytałam. Natomiast Agata Buzek znalazła się chyba w tym filmie przez pomyłkę. Gra jej „odrzucała” mnie brakiem profesjonalizmu i sztucznością, nie wspomnę już o tym, że natura nie obdarzyła ją wyjątkową urodą... Zupełnie więc nie przypominała Klary z wyglądu opisanego w książce. Ponadto nieodpowiednia i bardzo głośna muzyka zakłócała grę aktorów, więc wiele nie udało się usłyszeć.
Bazując na kolejnej lekturze “Quo Vadis” Henryka Sienkiewicza, również w jej ekranizacji doszukałam się rażących błędów. Ten film to kolejna nie oddająca w pełni książkowych realiów ekranizacja.Filmowi brakowało wyraźniej koncepcji wizualnej. Scenografia stworzona komputerowo i ta stworzona z tektury w ogóle nie tworzyły zgranej całości a płonący Rzym wyglądał jak paląca się makieta stworzona z pudełek po zapałkach. Wątki filmu nie tworzą jedności, a jedyną sceną, którą ogląda się nie przysypiając jest akcja z lwami (nakręcona z resztą bardzo starą metodą zakopywania kamer w ziemi). Szkoda, że twórcą tej „super produkcji” jest Jerzy Kawalerowicz, autor tak wielu dzieł naprawdę wybitnych, jak na przykład „Matka Joanna od Aniołów”. Najgorszym błędem było to, że w pewnym kadrze było widać kawałek kamery! Ale to jeszcze nie wszystko Małgorzata Foremniak miała na sobie czerwone lateksowe kozaki a pewna postać drugoplanowa miała okulary! Lecz najbardziej rozśmieszył mnie fakt, ze w pewnym momencie było widać antenę satelitarną na jakimś wysokim budynku! Ktoś chyba zapomniał, że akcja miała się toczyć w w drugiej połowie I wieku naszej ery...
Jako ostatni argument podam film pt. "Stary człowiek i morze" to ekranizacja opowiadania E. Hemingwaya pod tym samym tytułem, przedstawiająca losy starszego, samotnego człowieka. Wiele jest różnic między filmem J. Taylor`a, a opowiadaniem E. Hemingwaya. Pierwszą jest to, że w książce nie pojawia się żadna kobieta, natomiast w filmie reżyser wprowadził, aż trzy. Następną różnicą jest to, że akcja opowiadania toczy się w wiosce rybackiej, natomiast akcja filmu rozgrywa się w miasteczku. I jeszcze jedno takie porównanie. W filmie reżyser wprowadził dodatkowe sceny np.: po wypłynięciu Santiago w morze, Manolin wykrzykuje z pomostu wynik meczu basseball`owego, a także scena, w której pisarz oddaje swój samochód do naprawy. W opowiadaniu tych sytuacji nie ma! Podobno reżyser przenosząc akcję z wioski rybackiej do miasteczka, chciał ukazać kontrast między samotnością starego człowieka, a całą społecznością, która spisała starca na straty. Nie wprowadził również wątku pisarza i jego żony, który pojawia się w książce, ponieważ uznał, że to zbędne.
Myślę, że poniższymi argumentami udowodniłam, że czasami naprawdę lepiej jest przeczytać książkę niż obejrzeć nędzną adaptacje filmową nie będącą w żadnym stopniu odzwierciedleniem książki.
Temat:,,Czy lepiej jest obejrzeć adaptację filmową książki, niż ją przeczytać?''
Uważam, ze absolutnie nie! Lepiej jest przeczytać książkę, ponieważ twórcy filmów nie uwzględniają wszystkich wydarzeń oraz elementów, mimo bardzo barwnych opisów znajdujących się w książkach. Poniższymi argumentami postaram się udowodnić, że mam racje.
Po pierwsze film ,, Zemsta'' Andrzeja Wajdyna podstawie komedii Aleksandra Fredry o tym samym tytule. Niestety, nie podobała mi się gra Katarzyny Figury. Denerwowała mnie jej zbyt wyeksponowana postać i charakter, który wcale nie przypominał mi Podstoliny o której czytałam. Natomiast Agata Buzek znalazła się chyba w tym filmie przez pomyłkę. Gra jej „odrzucała” mnie brakiem profesjonalizmu i sztucznością, nie wspomnę już o tym, że natura nie obdarzyła ją wyjątkową urodą... Zupełnie więc nie przypominała Klary z wyglądu opisanego w książce. Ponadto nieodpowiednia i bardzo głośna muzyka zakłócała grę aktorów, więc wiele nie udało się usłyszeć.
Bazując na kolejnej lekturze “Quo Vadis” Henryka Sienkiewicza, również w jej ekranizacji doszukałam się rażących błędów. Ten film to kolejna nie oddająca w pełni książkowych realiów ekranizacja.Filmowi brakowało wyraźniej koncepcji wizualnej. Scenografia stworzona komputerowo i ta stworzona z tektury w ogóle nie tworzyły zgranej całości a płonący Rzym wyglądał jak paląca się makieta stworzona z pudełek po zapałkach. Wątki filmu nie tworzą jedności, a jedyną sceną, którą ogląda się nie przysypiając jest akcja z lwami (nakręcona z resztą bardzo starą metodą zakopywania kamer w ziemi). Szkoda, że twórcą tej „super produkcji” jest Jerzy Kawalerowicz, autor tak wielu dzieł naprawdę wybitnych, jak na przykład „Matka Joanna od Aniołów”. Najgorszym błędem było to, że w pewnym kadrze było widać kawałek kamery! Ale to jeszcze nie wszystko Małgorzata Foremniak miała na sobie czerwone lateksowe kozaki a pewna postać drugoplanowa miała okulary! Lecz najbardziej rozśmieszył mnie fakt, ze w pewnym momencie było widać antenę satelitarną na jakimś wysokim budynku! Ktoś chyba zapomniał, że akcja miała się toczyć w w drugiej połowie I wieku naszej ery...
Jako ostatni argument podam film pt. "Stary człowiek i morze" to ekranizacja opowiadania E. Hemingwaya pod tym samym tytułem, przedstawiająca losy starszego, samotnego człowieka. Wiele jest różnic między filmem J. Taylor`a, a opowiadaniem E. Hemingwaya.
Pierwszą jest to, że w książce nie pojawia się żadna kobieta, natomiast w filmie reżyser wprowadził, aż trzy. Następną różnicą jest to, że akcja opowiadania toczy się w wiosce rybackiej, natomiast akcja filmu rozgrywa się w miasteczku. I jeszcze jedno takie porównanie. W filmie reżyser wprowadził dodatkowe sceny np.: po wypłynięciu Santiago w morze, Manolin wykrzykuje z pomostu wynik meczu basseball`owego, a także scena, w której pisarz oddaje swój samochód do naprawy. W opowiadaniu tych sytuacji nie ma! Podobno reżyser przenosząc akcję z wioski rybackiej do miasteczka, chciał ukazać kontrast między samotnością starego człowieka, a całą społecznością, która spisała starca na straty. Nie wprowadził również wątku pisarza i jego żony, który pojawia się w książce, ponieważ uznał, że to zbędne.
Myślę, że poniższymi argumentami udowodniłam, że czasami naprawdę lepiej jest przeczytać książkę niż obejrzeć nędzną adaptacje filmową nie będącą w żadnym stopniu odzwierciedleniem książki.