Dziś jest Wtorek dzień wydawałoby się że będzie jak codzień, wstałem rano i znów do szkoły z myślą że mam być pytany z matmy spędzała mi sen z powiek. z matmy nigdy nie byłem orlem. Zazwyczaj pomagal mi w niej tato, ale odkąd wyjechal nie przykladalem się co zaraz było widać po stopniach. Mama była już bardzo zaniepokojona kiedy to zagoniła mnie do pracy .
Zawziołem się niechcąc zrobić jeszcze większej przykrości mamie a przede wszystkim wiecej zaleglości nie byłem w stanie już chyba nadrobić,całe dnie rozwiązywałem zadania. Czułem się padnięty , zmęczony i znurzony, zachowywalem się jak ;;kujon'', ale nie poddalem się. Wiedzialem że albo nauczę się tej matmy albo po mnie . Nadszedł moment zmierzenia się z prawdą kiedy pani poprosiła mnie do tablicy serce biło jak młot , koledzy patrzyli na mnie jakbym miał się za chwilę zapalić. Przy tablicy liczby skakały mi jak szalone przed oczami.
Pani spokojnym glosem zachęciła mnie do rozwiązania jednego zadania ,pózniej trudniejszego i w końcu podziękowala i poprosiła o dzienniczek . Myślalem że umrę ręce mi drżały a pani wpisala mi piątkę, nie mogłem uwierzyć, czułem jakby mi rosly skrzydła .Byłem taki dumny sam z siebie że samodzielnie osiągnąłem cel. Teraz jestem bardziej pewny siebie
28.09.2010
Dziś jest Wtorek dzień wydawałoby się że będzie jak codzień, wstałem rano i znów do szkoły z myślą że mam być pytany z matmy spędzała mi sen z powiek. z matmy nigdy nie byłem orlem. Zazwyczaj pomagal mi w niej tato, ale odkąd wyjechal nie przykladalem się co zaraz było widać po stopniach. Mama była już bardzo zaniepokojona kiedy to zagoniła mnie do pracy .
Zawziołem się niechcąc zrobić jeszcze większej przykrości mamie a przede wszystkim wiecej zaleglości nie byłem w stanie już chyba nadrobić,całe dnie rozwiązywałem zadania. Czułem się padnięty , zmęczony i znurzony, zachowywalem się jak ;;kujon'', ale nie poddalem się. Wiedzialem że albo nauczę się tej matmy albo po mnie . Nadszedł moment zmierzenia się z prawdą kiedy pani poprosiła mnie do tablicy serce biło jak młot , koledzy patrzyli na mnie jakbym miał się za chwilę zapalić. Przy tablicy liczby skakały mi jak szalone przed oczami.
Pani spokojnym glosem zachęciła mnie do rozwiązania jednego zadania ,pózniej trudniejszego i w końcu podziękowala i poprosiła o dzienniczek . Myślalem że umrę ręce mi drżały a pani wpisala mi piątkę, nie mogłem uwierzyć, czułem jakby mi rosly skrzydła .Byłem taki dumny sam z siebie że samodzielnie osiągnąłem cel. Teraz jestem bardziej pewny siebie
O by takich dni było jak najwięcej