UWAGI INSCENIZACYJNE: fragment klasy szkolnej, ławki - 3 lub 4 - stojące ukośnie po lewej od widowni (wystarczy jeden rząd), po prawej nieco wolnego miejsca, stoi tam biurko nauczyciela.
(Dzwonek rozpoczynający lekcję. W klasie panuje gwar i harmider)
NAUCZYCIELKA (stukając linijką w biurko): Spokój! Cisza! Proszę wstać. Czy możemy się przywitać?
UCZNIOWIE: Ależ tak. Oczywiście.
NAUCZYCIELKA: No to "Dzień dobry"
UCZNIOWIE: Dzień - do - bry - pa - ni
NAUCZYCIELKA: Mam nadzieję, że wszyscy są obecni i nikogo nie skusiły dziś wagary?
KŁOPOTOWSKI: My i wagary?! Przecież to nie możliwe proszę pani! Tu są same dobre dzieci. Czy my kiedykolwiek panią zawiedliśmy?
NAUCZYCIELKA: Wiesz Kłopotowski, różnie to bywało. Na wszelki wypadek sprawdzę obecność (otwiera dziennik i czyta): Darłowska, Kłopotowski, Kolarzówna, Pączek, Pindrzalska, Powsinoga (rozgląda się po klasie): No proszę. Gdzie jest Powsinoga? Na poprzednich lekcjach była.
UCZNIOWIE (z różnych stron klasy krzyczą jeden przez drugiego): Ona za moment przyjdzie. Tylko sekundkę się spóźni. Ona musiała wyjść. Proszę chwilkę zaczekać, zaraz wszystko się wyjaśni.
NAUCZYCIELKA: Mam nadzieję, że naprawdę wszystko się wyjaśni, a zanim to nastąpi mam jeszcze kilka innych spraw, które muszę z wami omówić, a szczególnie z tobą Kłopotowski. (Kłopotowski robi przesadnie zdumioną minę) Tak, tak. Z tobą. Pani od polskiego bardzo się na ciebie skarży. Podobno nie uważasz na lekcji, a przy odpowiedzi w ogóle nie myślisz!
KOLARZÓWNA: To prawda proszę pani. W pełni się z tym zgadzam. Kłopotowski jest ciągle rozkojarzony. Rzekłabym...nieobecny.
KŁOPOTOWSKI: Zatkaj się Kolarzówna, nie do ciebie mówią.
NAUCZYCIELKA (równocześnie z Kłopotowskim): Chwileczkę Kolarzówna, chciałabym jednak porozmawiać z Kłopotowskim.
KŁOPOTOWSKI: Proszę pani: Od myślenia pęka głowa, Tu połowa, tam połowa, A całości - ani pół, Wiadomości stale noweOsaczają biedną głowę I głupieje Człek Jak wół.
NAUCZYCIELKA: Jakoś nie wszystkim myślenie sprawia taki kłopot jak tobie Kłopotowski. Weźmy na przykład Kolarzównę, która przynosi zeszyty naszej klasie. Jej oceny... (tu ze wszystkich stron klasy rozbrzmiewa ciche skandowanie: ku-jon, k -jon) Spokój! Jej oceny i jej zachowanie... (li - zus, li - zus) Spokój mówię! Jej oceny i jej zachowanie są najlepsze i wyróżniają się spośród waszych.
KOLARZÓWNA: Dziękuję pani za słowa uznania i dołożę wszelkich starań, żeby nie zawieść pokładanych we mnie nadziei. Jeżeli pani pozwoli, chciałabym przy tej okazji wyrecytować kilka strof przez siebie napisanych
KŁOPOTOWSKI (wzdycha z niechęcią): O Boże!
KOLARZÓWNA (wystawia mu język, odwraca się z obrażoną miną i zaczyna recytować wiersz J. Kiersta: "Naszemu wychowawcy") : Ja bardzo kocham swoją szkołę: Kolegów, lekcje, książki, dzwonek - Bo w szkole wszystko jest wesołe I dzień się w szkole zmienia w dzionek. W klasie są mapy i marzenia, Podróże naokoło świata, Jest globus - taka mała Ziemia, Pokratkowana i pękata. W szkolne są ławki i koledzy I przyjaźń, co jest drugim słońcem I tu źródełko tryska wiedzy Czyste, przejrzyste i gorące. Lecz skąd to ciepło, ptaki, wzloty? Skąd tyle światła i wesela? Dzisiaj myślimy wszyscy o tym: Z serca i troski Nauczyciela! To On - nasz Drogi Wychowawca - Ożywia nas wciąż nową siłą! Więc każdy sercem Mu odpłaca - Bez niego szkoły by nie było.
NAUCZYCIELKA (wzruszona): Dziękuję. Dziękuję ci bardzo (wstaje zza biurka i podchodzi do Pmdrzalskiej) Pmdrzalska, jak możesz na lekcji przeglądać się w lusterku?! Przecież to oburzające! Inni nauczyciele też skarżą się na twoje zachowanie. Nieodpowiedni strój do szkoły, umalowana twarz... (Pindrzalska podnosi się z ławki)
PINDRZALSKA: Proszę pani ja chcę zostać modelką, a przeczytałam w jednym piśmie, które naprawdę nigdy nie kłamie, że o urodę trzeba dbać już od najmłodszych lat. To jest bardzo dobre pismo i obie z mamą jesteśmy nim zachwycone, więc jak przeczytałyśmy to razem z moją mamą, to od razu postanowiłyśmy dbać o wygląd. Czy widzi pani w tym coś złego?
NAUCZYCIELKA: Pindrzalska, tu jest szkoła, a nie wybieg dla modelek. Siadaj! Chyba będę musiała porozmawiać z twoją mamą.
PINDRZALSKA: Nie ma takiej potrzeby. Mama ma identyczne poglądy na te sprawy
NAUCZYCIELKA: Pozwolisz, że sama się o tym przekonam (wraca do biurka, po drodze spostrzega Paczka jedzącego ciastko): Ach! To niedopuszczalne. Pączek! Żeby w twoim wieku nie zapanować nad sobą i notorycznie podjadać! To chyba u ciebie chorobliwe? PĄCZEK: Ma pani zupełną rację. Ja też podejrzewam, że mam wrzoda i on co chwilę potrzebuje coś zjeść, a jak mu nie dam, to tak mnie ssie, że nie mogę się w ogóle skupić na lekcji.
NAUCZYCIELKA: Myślę Pączek, że powinieneś go przyzwyczaić do regularnego odżywiania co przerwę. Rozumiemy się!
PĄCZEK: Ależ oczywiście proszę pani. Spróbuję, chociaż nic nie mogę zagwarantować.
NAUCZYCIELKA: Lepiej się dogadaj ze swoim wrzodem. (Przechodzi do biurka): Ostatnia kwestia jaką chciałam omówić na dzisiejszej godzinie wychowawczej to sprawa naszej uzdolnionej muzycznie koleżanki Darłowskiej, która podśpiewuje nie tylko na muzyce, ale na innych lekcjach również.
KOLARZOWNA: To prawda. Śpiewa na okrągło, a nie wszystkim odpowiada ten rodzaj utworów wokalnych, które preferuje koleżanka Darłowska. (Zwracając się do Darłowskiej): Może coś zaprezentujesz naszej pani to sama oceni twoje zdolności wokalne. KŁOPOTOWSKI (gwiżdże i klaska w dłonie): Baśka, daj czadu! DARŁOWSKA (wstaje i śpiewa piosenkę zespołu Wilki - "Baśka", w trakcie jej występu wbiega zdyszana Powsinoga, wszyscy podnoszą się z ławek)
POWSINOGA: Jestem, o Boże! Zdążyłam! (Z kwiatami w ręku podchodzi do nauczycielki i zaczyna recytować): My dziś Kochanej Pani Nie tylko chryzantemy, Ale także życzenia Serdeczne złożyć chcemy
WSZYSCY RAZEM: Tak! My wszyscy! Żeby się Pani szczęściło, Żeby nawet w dzień mglisty Słońce pani świeciło
KŁOPOTOWSKI: Żeby w naszych zeszytach Nie było byków i kleksów! Żeby, gdy Pani pyta, "każdy jechał bez przeszkód"!
DARŁOWSKA: Żebyśmy dotrzymali Najlepszym w szybkim kroku, A także bez kłótni wytrwali Aż do nowego roku
PINDRZALSKA: A ja jeszcze życzę Pani Tyle szczęścia, ile jest pestek W ogromnej bani
PĄCZEK: A ja - ile ziaren w słoneczniku, Czyli bez liku!
KŁOPOTOWSKI: A ja tyle, ile liter w książce!
DARŁOWSKA: Ja- ile szpilek na jodłowej gałązce!
KOLARZÓWNA: A ja - ile gwiazd na niebie, Tyle, tyle - od całej klasy I od siebie
POWSINOGA: To właśnie mówią o tym Te nasze chryzantemy! Ten kolor szczerozłoty! Już Pani wie? NAUCZYCIELKA (wzruszona ocierając ukradkiem łzy): Wiem!
WSZYSCY: I my też wiemy!
Wiem że pisze na dzien nauczyciela ale na święto rodzinny tez by było
Godzina wychowawcza - scenariusz przedstawienia na Dzień Nauczyciela
OSOBY: Nauczycielka, Uczniowie: Kłopotowski, Kolarzówna, Darłowska, Pączek, Pindrzalska, Powsinoga
UWAGI INSCENIZACYJNE:
fragment klasy szkolnej, ławki - 3 lub 4 - stojące ukośnie po lewej od widowni (wystarczy jeden rząd), po prawej nieco wolnego miejsca, stoi tam biurko nauczyciela.
(Dzwonek rozpoczynający lekcję. W klasie panuje gwar i harmider)
NAUCZYCIELKA (stukając linijką w biurko):
Spokój! Cisza! Proszę wstać. Czy możemy się przywitać?
UCZNIOWIE:
Ależ tak. Oczywiście.
NAUCZYCIELKA:
No to "Dzień dobry"
UCZNIOWIE:
Dzień - do - bry - pa - ni
NAUCZYCIELKA:
Mam nadzieję, że wszyscy są obecni i nikogo nie skusiły dziś wagary?
KŁOPOTOWSKI:
My i wagary?! Przecież to nie możliwe proszę pani! Tu są same dobre dzieci. Czy my kiedykolwiek panią zawiedliśmy?
NAUCZYCIELKA:
Wiesz Kłopotowski, różnie to bywało. Na wszelki wypadek sprawdzę obecność (otwiera dziennik i czyta): Darłowska, Kłopotowski, Kolarzówna, Pączek, Pindrzalska, Powsinoga (rozgląda się po klasie): No proszę. Gdzie jest Powsinoga? Na poprzednich lekcjach była.
UCZNIOWIE (z różnych stron klasy krzyczą jeden przez drugiego):
Ona za moment przyjdzie. Tylko sekundkę się spóźni. Ona musiała wyjść. Proszę chwilkę zaczekać, zaraz wszystko się wyjaśni.
NAUCZYCIELKA:
Mam nadzieję, że naprawdę wszystko się wyjaśni, a zanim to nastąpi mam jeszcze kilka innych spraw, które muszę z wami omówić, a szczególnie z tobą Kłopotowski. (Kłopotowski robi przesadnie zdumioną minę) Tak, tak. Z tobą. Pani od polskiego bardzo się na ciebie skarży. Podobno nie uważasz na lekcji, a przy odpowiedzi w ogóle nie myślisz!
KOLARZÓWNA:
To prawda proszę pani. W pełni się z tym zgadzam. Kłopotowski jest ciągle rozkojarzony. Rzekłabym...nieobecny.
KŁOPOTOWSKI:
Zatkaj się Kolarzówna, nie do ciebie mówią.
NAUCZYCIELKA (równocześnie z Kłopotowskim):
Chwileczkę Kolarzówna, chciałabym jednak porozmawiać z Kłopotowskim.
KŁOPOTOWSKI:
Proszę pani: Od myślenia pęka głowa, Tu połowa, tam połowa, A całości - ani pół, Wiadomości stale noweOsaczają biedną głowę I głupieje Człek Jak wół.
NAUCZYCIELKA:
Jakoś nie wszystkim myślenie sprawia taki kłopot jak tobie Kłopotowski. Weźmy na przykład Kolarzównę, która przynosi zeszyty naszej klasie. Jej oceny... (tu ze wszystkich stron klasy rozbrzmiewa ciche skandowanie: ku-jon, k -jon) Spokój! Jej oceny i jej zachowanie...
(li - zus, li - zus)
Spokój mówię! Jej oceny i jej zachowanie są najlepsze i wyróżniają się spośród waszych.
KOLARZÓWNA:
Dziękuję pani za słowa uznania i dołożę wszelkich starań, żeby nie zawieść pokładanych we mnie nadziei. Jeżeli pani pozwoli, chciałabym przy tej okazji wyrecytować kilka strof przez siebie napisanych
KŁOPOTOWSKI (wzdycha z niechęcią):
O Boże!
KOLARZÓWNA (wystawia mu język, odwraca się z obrażoną miną i zaczyna recytować wiersz J. Kiersta: "Naszemu wychowawcy") :
Ja bardzo kocham swoją szkołę:
Kolegów, lekcje, książki, dzwonek -
Bo w szkole wszystko jest wesołe
I dzień się w szkole zmienia w dzionek.
W klasie są mapy i marzenia,
Podróże naokoło świata,
Jest globus - taka mała Ziemia,
Pokratkowana i pękata.
W szkolne są ławki i koledzy
I przyjaźń, co jest drugim słońcem
I tu źródełko tryska wiedzy
Czyste, przejrzyste i gorące.
Lecz skąd to ciepło, ptaki, wzloty?
Skąd tyle światła i wesela?
Dzisiaj myślimy wszyscy o tym:
Z serca i troski Nauczyciela!
To On - nasz Drogi Wychowawca -
Ożywia nas wciąż nową siłą!
Więc każdy sercem Mu odpłaca -
Bez niego szkoły by nie było.
NAUCZYCIELKA (wzruszona):
Dziękuję. Dziękuję ci bardzo (wstaje zza biurka i podchodzi do Pmdrzalskiej) Pmdrzalska, jak możesz na lekcji przeglądać się w lusterku?! Przecież to oburzające! Inni nauczyciele też skarżą się na twoje zachowanie. Nieodpowiedni strój do szkoły, umalowana twarz... (Pindrzalska podnosi się z ławki)
PINDRZALSKA:
Proszę pani ja chcę zostać modelką, a przeczytałam w jednym piśmie, które naprawdę nigdy nie kłamie, że o urodę trzeba dbać już od najmłodszych lat. To jest bardzo dobre pismo i obie z mamą jesteśmy nim zachwycone, więc jak przeczytałyśmy to razem z moją mamą, to od razu postanowiłyśmy dbać o wygląd. Czy widzi pani w tym coś złego?
NAUCZYCIELKA:
Pindrzalska, tu jest szkoła, a nie wybieg dla modelek. Siadaj! Chyba będę musiała porozmawiać z twoją mamą.
PINDRZALSKA:
Nie ma takiej potrzeby. Mama ma identyczne poglądy na te sprawy
NAUCZYCIELKA:
Pozwolisz, że sama się o tym przekonam (wraca do biurka, po drodze spostrzega Paczka jedzącego ciastko): Ach! To niedopuszczalne. Pączek! Żeby w twoim wieku nie zapanować nad sobą i notorycznie podjadać! To chyba u ciebie chorobliwe? PĄCZEK: Ma pani zupełną rację. Ja też podejrzewam, że mam wrzoda i on co chwilę potrzebuje coś zjeść, a jak mu nie dam, to tak mnie ssie, że nie mogę się w ogóle skupić na lekcji.
NAUCZYCIELKA:
Myślę Pączek, że powinieneś go przyzwyczaić do regularnego odżywiania co przerwę. Rozumiemy się!
PĄCZEK:
Ależ oczywiście proszę pani. Spróbuję, chociaż nic nie mogę zagwarantować.
NAUCZYCIELKA:
Lepiej się dogadaj ze swoim wrzodem. (Przechodzi do biurka): Ostatnia kwestia jaką chciałam omówić na dzisiejszej godzinie wychowawczej to sprawa naszej uzdolnionej muzycznie koleżanki Darłowskiej, która podśpiewuje nie tylko na muzyce, ale na innych lekcjach również.
KOLARZOWNA:
To prawda. Śpiewa na okrągło, a nie wszystkim odpowiada ten rodzaj utworów wokalnych, które preferuje koleżanka Darłowska. (Zwracając się do Darłowskiej): Może coś zaprezentujesz naszej pani to sama oceni twoje zdolności wokalne. KŁOPOTOWSKI (gwiżdże i klaska w dłonie): Baśka, daj czadu! DARŁOWSKA (wstaje i śpiewa piosenkę zespołu Wilki - "Baśka", w trakcie jej występu wbiega zdyszana Powsinoga, wszyscy podnoszą się z ławek)
POWSINOGA:
Jestem, o Boże! Zdążyłam! (Z kwiatami w ręku podchodzi do nauczycielki i zaczyna recytować):
My dziś Kochanej Pani
Nie tylko chryzantemy,
Ale także życzenia
Serdeczne złożyć chcemy
WSZYSCY RAZEM:
Tak! My wszyscy!
Żeby się Pani szczęściło,
Żeby nawet w dzień mglisty
Słońce pani świeciło
KŁOPOTOWSKI:
Żeby w naszych zeszytach
Nie było byków i kleksów!
Żeby, gdy Pani pyta,
"każdy jechał bez przeszkód"!
DARŁOWSKA:
Żebyśmy dotrzymali
Najlepszym w szybkim kroku,
A także bez kłótni wytrwali
Aż do nowego roku
PINDRZALSKA:
A ja jeszcze życzę Pani
Tyle szczęścia, ile jest pestek
W ogromnej bani
PĄCZEK:
A ja - ile ziaren w słoneczniku,
Czyli bez liku!
KŁOPOTOWSKI:
A ja tyle, ile liter w książce!
DARŁOWSKA:
Ja- ile szpilek na jodłowej gałązce!
KOLARZÓWNA:
A ja - ile gwiazd na niebie,
Tyle, tyle - od całej klasy
I od siebie
POWSINOGA:
To właśnie mówią o tym
Te nasze chryzantemy!
Ten kolor szczerozłoty!
Już Pani wie?
NAUCZYCIELKA (wzruszona ocierając ukradkiem łzy):
Wiem!
WSZYSCY:
I my też wiemy!
Wiem że pisze na dzien nauczyciela ale na święto rodzinny tez by było