Zbyszko jako rycerz, jako wspaniały wychowanek, jako konsekwentny "miłośnik" Danusi scharakteryzuj ów postać, zwracając uwagę na wyróżnione cechy (wypracowanie)
Anek16
Zbyszko z Bogdańca pochodził z rodu, który pieczętował się herbem „Tępa Podkowa”, a w czasie wojny zwoływali się na polu walki zawołaniem „Grady!”. Jego przodkowie walczyli dzielnie pod Płowcami (za króla Łokietka) i aż czterdziestu mężów z tego rodu poległo w bitwie. Matka Zbyszka nazywała się Jagienka z Mocarzewa. Jego ojcem był Jaśko z Bogdańca. Rodzice jego zmarli wcześnie i chłopcem zaopiekował się brat jego ojca – stryj Maćko. Ponieważ Bogdaniec w czasie wojny Grzymalitów z Nałęczami został spustoszony, a co udało się ocalić zatopiła powódź, Maćko zostawił ziemię opatowi, kupił konia i zbroję, zabrał dwunastoletniego Zbyszka i ruszył na wojnę do księcia Witolda. Zbyszka od dzieciństwa „wychowywała” wojna. Lata wojaczki, marsze, niewygody, udział w bitwach zahartowały chłopca i sprawiły, że cechowały go niepospolita siła i zręczność. Chcąc popisać się przed księżną i Danusią wyciska gołą ręką sok z gałęzi. Potrafi bez korby napiąć kuszę. Mięśnie ma jak ze stali. Na co dzień Zbyszko nosi kaftan ze skóry łosia, do podróży przywdziewa zbroję, a na szczególnie uroczyste okazje zakłada strój zdobyty na Fryzach: długą, białą jakę, haftowaną u dołu w złote gryfy; kolorowe, pasiaste nogawice i ciżmy z długimi noskami. Zbyszka rozpiera energia, za to brak mu za grosz rozsądku. Niepohamowana, porywcza natura młodzieńca szuka sobie ujścia. Zbyszko rwie się do życia, do wielkich czynów rycerskich, do bitew i pojedynków. W pierwszym porywie serca ślubuje Danusi, dopiero później zastanawia się nad tym, skąd weźmie pawie czuby z hełmów krzyżackich w czasie pokoju. Nie przemyślany atak na posła krzyżackiego – Kunona von Lichtensteina – kończy się wyrokiem śmierci na śmiałka. To, że Danuśka go uratowała, graniczy z cudem. „Rycerzyk” lubi się popisywać swoją siłą fizyczną i odnosi na tym polu sukcesy; niestety próby popisania się myśleniem z reguły kompromitują młodziutkiego chłopca. Zamiar wyzwania na pojedynek syna Mikołaja z Długolasu za to, że osiemdziesięcioletni Mikołaj nazwał Danusię „skrzatem”, Maćko kwituje słowami: „Szkoda mi twojej głupoty, ale rozumu nie szkoda, ile żeś głupi jak cap.” Niedojrzałość emocjonalna Zbyszka powoduje też komplikacje natury uczuciowej: kocha jednocześnie dwie dziewczyny – Danusię i Jagienkę. Ale są to dwie zupełnie różne miłości: do Danusi tęskni, marzy o niej, myśli… lecz jak o swojej pani, wybawicielce, „kwiatuszku”, drogim i miłym dziecku, któremu ślubował wierność. Jagna pociąga go fizycznie swą urodą, zdrowiem i tężyzną fizyczną. Do ślubu z Jagną namawiają też Maćko, Zych i opat. W tej rozterce Zbyszko nie może rozeznać się we własnych uczuciach: „Przecież się na dwoje nie rozpęknę!” – myśli. Dwa są czynniki, które utemperują bujną naturę Zbyszka i z chłopca uczynią mężczyznę: honor rycerski i cierpienie. Zasady rycerskiego postępowania ma młodzieniec wpojone tak silnie, że woli z honorem dać głowę katu, nić uciec z więzienia w przebraniu Maćka. Ślubowanie rycerskie, obietnica małżeństwa, którą związał się z Danusią sprawiają, że nie ulega wdziękom Jagienki i pozostaje wierny swej dziewczynie. Słowo rycerskie ma moc wiążącą. Po przygodzie z Lichtensteinem zrozumiał też, że rozwaga jest rycerską cnotą. Przykład odwagi dał, kiedy na polowaniu obroniła księżną i dwórki przed atakiem rozszalałego tura. W nagrodę za ten czyn książę Janusz pasował go na rycerza. Jednak prawdziwy „chrzest bojowy” przeszedł Zbyszko znacznie później – w czasie walki na topory z Rotgierem , wyzwanym przez niego na są Boży. Cierpienie związane z porwaniem i śmiercią Danuśki ostudzi porywczy temperament rycerza i pęd do pojedynków. Wypełnienie ślubów, zabicie kilkunastu Krzyżaków nie przyniesie mu ulgi i satysfakcji, jakiej się spodziewał: „Na nic widać zbawionym duszom krew ludzka” – powie Maćkowi, jawnie zaniepokojony ilością przelanej krwi. A jednak nie zawaha się ani chwili, kiedy wici wezwą go na wojnę z zakonem krzyżackim. Jego rycerskim obowiązkiem jest obrona ojczyzny i Zbyszko wypełni go z radością, powodowany już nie prywatną żądzą zemsty, ale uczuciem, którego pewnie nie potrafiłby nazwać – patriotyzmem. Portret bohatera nie byłby pełny, gdybyśmy nie wspomnieli o jego wielkim, serdecznym i szczerym przywiązaniu do Maćka. Pod okiem stryja dochodził do siebie po trudach wyprawy wojennej – w odbudowanym Bogdańcu. Chłopiec stał się mężczyzną: czułym i troskliwym ojcem rodziny, dobrym gospodarzem, lecz przede wszystkim rycerzem ceniącym swój honor nad wszystkie inne dobra, pełnym powagi i szlachetności, wiernym sługą i obrońcą ojczyzny i króla.
Zbyszka od dzieciństwa „wychowywała” wojna. Lata wojaczki, marsze, niewygody, udział w bitwach zahartowały chłopca i sprawiły, że cechowały go niepospolita siła i zręczność. Chcąc popisać się przed księżną i Danusią wyciska gołą ręką sok z gałęzi. Potrafi bez korby napiąć kuszę. Mięśnie ma jak ze stali. Na co dzień Zbyszko nosi kaftan ze skóry łosia, do podróży przywdziewa zbroję, a na szczególnie uroczyste okazje zakłada strój zdobyty na Fryzach: długą, białą jakę, haftowaną u dołu w złote gryfy; kolorowe, pasiaste nogawice i ciżmy z długimi noskami.
Zbyszka rozpiera energia, za to brak mu za grosz rozsądku. Niepohamowana, porywcza natura młodzieńca szuka sobie ujścia. Zbyszko rwie się do życia, do wielkich czynów rycerskich, do bitew i pojedynków. W pierwszym porywie serca ślubuje Danusi, dopiero później zastanawia się nad tym, skąd weźmie pawie czuby z hełmów krzyżackich w czasie pokoju. Nie przemyślany atak na posła krzyżackiego – Kunona von Lichtensteina – kończy się wyrokiem śmierci na śmiałka. To, że Danuśka go uratowała, graniczy z cudem. „Rycerzyk” lubi się popisywać swoją siłą fizyczną i odnosi na tym polu sukcesy; niestety próby popisania się myśleniem z reguły kompromitują młodziutkiego chłopca. Zamiar wyzwania na pojedynek syna Mikołaja z Długolasu za to, że osiemdziesięcioletni Mikołaj nazwał Danusię „skrzatem”, Maćko kwituje słowami: „Szkoda mi twojej głupoty, ale rozumu nie szkoda, ile żeś głupi jak cap.” Niedojrzałość emocjonalna Zbyszka powoduje też komplikacje natury uczuciowej: kocha jednocześnie dwie dziewczyny – Danusię i Jagienkę. Ale są to dwie zupełnie różne miłości: do Danusi tęskni, marzy o niej, myśli… lecz jak o swojej pani, wybawicielce, „kwiatuszku”, drogim i miłym dziecku, któremu ślubował wierność. Jagna pociąga go fizycznie swą urodą, zdrowiem i tężyzną fizyczną. Do ślubu z Jagną namawiają też Maćko, Zych i opat. W tej rozterce Zbyszko nie może rozeznać się we własnych uczuciach: „Przecież się na dwoje nie rozpęknę!” – myśli.
Dwa są czynniki, które utemperują bujną naturę Zbyszka i z chłopca uczynią mężczyznę: honor rycerski i cierpienie. Zasady rycerskiego postępowania ma młodzieniec wpojone tak silnie, że woli z honorem dać głowę katu, nić uciec z więzienia w przebraniu Maćka. Ślubowanie rycerskie, obietnica małżeństwa, którą związał się z Danusią sprawiają, że nie ulega wdziękom Jagienki i pozostaje wierny swej dziewczynie. Słowo rycerskie ma moc wiążącą. Po przygodzie z Lichtensteinem zrozumiał też, że rozwaga jest rycerską cnotą. Przykład odwagi dał, kiedy na polowaniu obroniła księżną i dwórki przed atakiem rozszalałego tura. W nagrodę za ten czyn książę Janusz pasował go na rycerza. Jednak prawdziwy „chrzest bojowy” przeszedł Zbyszko znacznie później – w czasie walki na topory z Rotgierem , wyzwanym przez niego na są Boży. Cierpienie związane z porwaniem i śmiercią Danuśki ostudzi porywczy temperament rycerza i pęd do pojedynków. Wypełnienie ślubów, zabicie kilkunastu Krzyżaków nie przyniesie mu ulgi i satysfakcji, jakiej się spodziewał: „Na nic widać zbawionym duszom krew ludzka” – powie Maćkowi, jawnie zaniepokojony ilością przelanej krwi. A jednak nie zawaha się ani chwili, kiedy wici wezwą go na wojnę z zakonem krzyżackim. Jego rycerskim obowiązkiem jest obrona ojczyzny i Zbyszko wypełni go z radością, powodowany już nie prywatną żądzą zemsty, ale uczuciem, którego pewnie nie potrafiłby nazwać – patriotyzmem.
Portret bohatera nie byłby pełny, gdybyśmy nie wspomnieli o jego wielkim, serdecznym i szczerym przywiązaniu do Maćka. Pod okiem stryja dochodził do siebie po trudach wyprawy wojennej – w odbudowanym Bogdańcu. Chłopiec stał się mężczyzną: czułym i troskliwym ojcem rodziny, dobrym gospodarzem, lecz przede wszystkim rycerzem ceniącym swój honor nad wszystkie inne dobra, pełnym powagi i szlachetności, wiernym sługą i obrońcą ojczyzny i króla.