Zadanie z załącznika, ale wypowiedź ma zająć nie 15, lecz 6-7 minut :) I od razu piszę, że bardziej ma przemawiać przekaz malarski . Dodatkowo jeśli będzie to dodane w załączniku tak, abym mógł to sobie od razu wydrukować, to będę wdzięczny ;) Jeśli zostaną spełnione wszelkie warunki będzie naj, a to jest naprawdę sporo punktów :)
kitikeytusia
Na początku muszę stwierdzić, że to obraz "Powiśle" autorstwa Aleksandra Gierymowskiego przemawia do mnie bardziej niż powieść " Lalka" Bolesława Prusa. Bolesław Prus opisuje moment, w którym Wokulski podszedł do brzegu Wisły. Przedstawia uczucia jakich doznał w momencie zobaczenia co stało się z Warszawą. Opisuje on wszystko co działo się na tym wzgórzu. Gdy główny bohater to zobaczył był w ogromnym szoku, że tak wygląda teraz jedna z dzielnic Warszawy. Ludzie których zobaczył, byli odrzuceni przez społeczeństwo. Gdy szli- siali zgorszenie, dlatego zostali odizolowani od reszty " lepszych ludzi". Zebrali się jednak wszyscy na tym wzgórzu na Wisłą i żyli tak odseparowani od reszty, każdy w swoim własnym wyimaginowanym świecie, każdy dążący ku samozagładzie. Wokulski gdy się tam znalazł został potraktowany jako szpieg. Tamci ludzie przypatrywali mu się jakby zobaczyli niecodzienne zjawisko. Nie wiedzieli co mają robić, jak go potraktować, ponieważ po tylu latach odizolowania od społeczeństwa stali się jak dzikie zwierzęta. Wokulski poczuł się jednak tak jakby to nie byli już ludzie, tylko widma chorób i nieszczęść zebrane w jednym miejscu, tak jakby to tutaj powstawały. Obraz nawiązuje do tekstu, jednak przedstawia wszystko w bardziej łagodny sposób i przez to skłania nas do refleksji. Na obrazie na dole widzimy rzekę Wisłę, w której zanurzona jest łódka. Nad rzeką pochyla się kobieta, która nabiera wody do naczynia. Na obrazie każdy człowiek zajmuje się czymś innym, kobieta w czerwonej spódnicy karmi gęsi, jedne mężczyzna łowi ryby. Obraz pobudza naszą wyobraźnię, każdego zaczyna zastanawiać historia tych ludzi, skąd przybyli, co tu robią, dokąd mają zamiar się udać. W tle widzimy budynki mieszkalne oraz inne budowle, w których z pewnością mieszkały zwierzęta. Obraz jest ponury, nie ma zieleni, więc świat przedstawiony wygląda jakby już obumarł, tak jakby ludzie już wszystko zniszczyli, ale nie zauważyli jeszcze tego co się wokoło nich działo, byli zbyt zajęci codziennymi sprawami. Jednak moim zdaniem to obraz bardziej zapada w pamięci i z pewnością na długo w niej pozostanie. Łatwiej nam zapamiętać to co zostało namalowane niż napisane. Obraz bardzo realistycznie odzwierciedla to jak było kiedyś w najbiedniejszej dzielnicy Warszawy, w której mieszkali najubożsi ludzie. Obraz bardziej składania nas do refleksji, przystanięcia na chwilę w tym zabieganym świecie i zastanowienia się nad tym dokąd zmierzamy i czy aby na pewno robimy w to w dobrym kierunku. Nam żyje się dobrze, ale i my często nie zastanawiamy się nad tym , że ktoś potrzebuje pomocy. W codziennym zabieganiu i dążeniu do osiągnięcia upragnionego celu, zapominamy, że należy pomagać innym ludziom, by mogli się cieszyć z życia tak jak my, a nie martwić się co mają zrobić ze sobą i ze swoimi bliskimi. Nie należy odrzucać ich próśb o pomoc, bo kiedyś my też może będziemy potrzebować takiej pomocy. Zastanówmy się, jak poczulibyśmy się gdyby tą prośbę odrzucono. Teraz zawsze gdy ktoś będzie prosił mnie o pomoc, to będę miała w myślach ten obraz, na którym są ludzie, którzy zostali odrzuceni od reszty bogatego społeczeństwa, tylko dlatego, że nikt nie wyciągnął ku nim pomocnej ręki.
Bolesław Prus opisuje moment, w którym Wokulski podszedł do brzegu Wisły. Przedstawia uczucia jakich doznał w momencie zobaczenia co stało się z Warszawą. Opisuje on wszystko co działo się na tym wzgórzu. Gdy główny bohater to zobaczył był w ogromnym szoku, że tak wygląda teraz jedna z dzielnic Warszawy. Ludzie których zobaczył, byli odrzuceni przez społeczeństwo. Gdy szli- siali zgorszenie, dlatego zostali odizolowani od reszty " lepszych ludzi". Zebrali się jednak wszyscy na tym wzgórzu na Wisłą i żyli tak odseparowani od reszty, każdy w swoim własnym wyimaginowanym świecie, każdy dążący ku samozagładzie. Wokulski gdy się tam znalazł został potraktowany jako szpieg. Tamci ludzie przypatrywali mu się jakby zobaczyli niecodzienne zjawisko. Nie wiedzieli co mają robić, jak go potraktować, ponieważ po tylu latach odizolowania od społeczeństwa stali się jak dzikie zwierzęta. Wokulski poczuł się jednak tak jakby to nie byli już ludzie, tylko widma chorób i nieszczęść zebrane w jednym miejscu, tak jakby to tutaj powstawały.
Obraz nawiązuje do tekstu, jednak przedstawia wszystko w bardziej łagodny sposób i przez to skłania nas do refleksji. Na obrazie na dole widzimy rzekę Wisłę, w której zanurzona jest łódka. Nad rzeką pochyla się kobieta, która nabiera wody do naczynia. Na obrazie każdy człowiek zajmuje się czymś innym, kobieta w czerwonej spódnicy karmi gęsi, jedne mężczyzna łowi ryby. Obraz pobudza naszą wyobraźnię, każdego zaczyna zastanawiać historia tych ludzi, skąd przybyli, co tu robią, dokąd mają zamiar się udać. W tle widzimy budynki mieszkalne oraz inne budowle, w których z pewnością mieszkały zwierzęta. Obraz jest ponury, nie ma zieleni, więc świat przedstawiony wygląda jakby już obumarł, tak jakby ludzie już wszystko zniszczyli, ale nie zauważyli jeszcze tego co się wokoło nich działo, byli zbyt zajęci codziennymi sprawami.
Jednak moim zdaniem to obraz bardziej zapada w pamięci i z pewnością na długo w niej pozostanie. Łatwiej nam zapamiętać to co zostało namalowane niż napisane. Obraz bardzo realistycznie odzwierciedla to jak było kiedyś w najbiedniejszej dzielnicy Warszawy, w której mieszkali najubożsi ludzie. Obraz bardziej składania nas do refleksji, przystanięcia na chwilę w tym zabieganym świecie i zastanowienia się nad tym dokąd zmierzamy i czy aby na pewno robimy w to w dobrym kierunku. Nam żyje się dobrze, ale i my często nie zastanawiamy się nad tym , że ktoś potrzebuje pomocy. W codziennym zabieganiu i dążeniu do osiągnięcia upragnionego celu, zapominamy, że należy pomagać innym ludziom, by mogli się cieszyć z życia tak jak my, a nie martwić się co mają zrobić ze sobą i ze swoimi bliskimi. Nie należy odrzucać ich próśb o pomoc, bo kiedyś my też może będziemy potrzebować takiej pomocy. Zastanówmy się, jak poczulibyśmy się gdyby tą prośbę odrzucono. Teraz zawsze gdy ktoś będzie prosił mnie o pomoc, to będę miała w myślach ten obraz, na którym są ludzie, którzy zostali odrzuceni od reszty bogatego społeczeństwa, tylko dlatego, że nikt nie wyciągnął ku nim pomocnej ręki.