Pewnego pamiętnego dnia podczas wakacji wraz z moją rodziną pojechałam na wczasy do Karpacza. Było tam też zoo, w którym były bardzo fajne a zarazem śmieszne zwierzęta.
Wczesnym rankiem wraz z rodziną poszłam odwiedzić to wpsaniałe miejsce. Naprawdę nie żałowałam, że tam poszłam. Było po prostu cudownie. Po dwugodzinnym chodzeniu po zoo poszliśmy coś zjeść do restauracji. Jedzenie było bardzo smaczne, gdy nagle usłyszłam jakby spadł jakiś talesz. Nie myliłam się. To mój młodszy brat jak zwykle coś wykombinuje. Chciał wejść pod stół i pociągnął obrus i talerz poleciał. Na szczeście nic mu się nie stało nie wliczając w to oczywiście talerza. Na nastepny dzień poszliśmy na śnieżke. Zajeło nam to praktycznie cały dzień. Było ciężko. Ale naprawdę opłacało się. Widoki z tamtąd były przepiekne. o było coś niesamowitego. W ostatni dzień naszego pobytu w Karpaczu wszyscy poszliśmy na tor saneczkowy. Bardzo nam się to podobało, że jeszcze raz się przejechaliśmy. Rodzice siedzieli w nim razem a ja z bratem też razem i my byliśmy za nimi. Tak wolno jechali, że bardzo długi zrobił się korek. To było śmieszne. Choć z tyłu ludzie się wkurzali. Ale to nic. Oni pewnie też jechali tak jak jechali saneczkami pierszy raz.
Pobyt w Karpaczu bardzo nam się podobał. Wyjechaliśmy z niego bardzo szczęśliwi. Bardzo szybko minął czas. Ale tak to już jest. Tam gdzie zawsze fajnie tam czas zawsze szybko mija.
Pewnego pamiętnego dnia podczas wakacji wraz z moją rodziną pojechałam na wczasy do Karpacza. Było tam też zoo, w którym były bardzo fajne a zarazem śmieszne zwierzęta.
Wczesnym rankiem wraz z rodziną poszłam odwiedzić to wpsaniałe miejsce. Naprawdę nie żałowałam, że tam poszłam. Było po prostu cudownie. Po dwugodzinnym chodzeniu po zoo poszliśmy coś zjeść do restauracji. Jedzenie było bardzo smaczne, gdy nagle usłyszłam jakby spadł jakiś talesz. Nie myliłam się. To mój młodszy brat jak zwykle coś wykombinuje. Chciał wejść pod stół i pociągnął obrus i talerz poleciał. Na szczeście nic mu się nie stało nie wliczając w to oczywiście talerza. Na nastepny dzień poszliśmy na śnieżke. Zajeło nam to praktycznie cały dzień. Było ciężko. Ale naprawdę opłacało się. Widoki z tamtąd były przepiekne. o było coś niesamowitego. W ostatni dzień naszego pobytu w Karpaczu wszyscy poszliśmy na tor saneczkowy. Bardzo nam się to podobało, że jeszcze raz się przejechaliśmy. Rodzice siedzieli w nim razem a ja z bratem też razem i my byliśmy za nimi. Tak wolno jechali, że bardzo długi zrobił się korek. To było śmieszne. Choć z tyłu ludzie się wkurzali. Ale to nic. Oni pewnie też jechali tak jak jechali saneczkami pierszy raz.
Pobyt w Karpaczu bardzo nam się podobał. Wyjechaliśmy z niego bardzo szczęśliwi. Bardzo szybko minął czas. Ale tak to już jest. Tam gdzie zawsze fajnie tam czas zawsze szybko mija.