Wywiad z Santiago (Stary człowiek i morze) po powrocie do domu. Przynajmniej 5 pytań ;]
skoczek10
- Dzień dobry, panie Santiago. Gratuluję panu dokonania wspaniałego wyczynu. - Witam i dziękuję bardzo. – odpowiedział z wrodzoną skromnością. – Miałem po prostu trochę szczęścia, że natrafiłem akurat na marlina. - Szczęście czy nie, ale do tego potrzeba dużego doświadczenia, a przede wszystkim wytrwałości. Jak panu się to udało? - Wytrzymałość i siła to jedno, zaś wiara w zwycięstwo to drugie. Właśnie dzięki temu, iż głęboko wierzyłem, odniosłem sukces. Prawdą jest, że wiara daje siły. - Tak, to prawda. Zastanawia mnie i pewnie wszystkich ludzi, jak przez tak długi czas przebywania na wodzie, przezwyciężył pan głód oraz zmęczenie? - To zabrzmi dziwnie – mówi rybak – ale jadłem surowe ryby. Trzeba przyznać, że w takich warunkach, stanowiły one doskonałe pożywienie. W końcu nie miałem innego wyjścia. Natomiast zmęczenie, jak już wspomniałem, pokonałem swoją wiarą. Udało się. - Musi być pan z siebie bardzo dumny. Jednak nie wszystko się do końca powiodło? - Niestety, gdy tylko zacząłem wracać do domu ze swoją zdobyczą, towarzystwa dotrzymywały mi rekiny, które odebrały mi resztki sił, a złowiony olbrzym stał się dla nich posiłkiem. I tak do brzegu wróciłem ze szkieletem tej ryby. - Co pan czuł w tym momencie? - Na początku byłem trochę przygnębiony, ale cały czas pocieszał mnie fakt, że złowiłem wielką rybę. Uświadomiłem sobie, że jeśli czegoś bardzo chcę, to muszę do tego wytrwale dążyć. - Oto postawa godna podziwu. Mam jeszcze jedno pytanie: co stanie się ze szkieletem marlina? - Uważam, że najlepiej będzie, jeśli stanie się on ozdobą naszego muzeum. Wtedy wszyscy będą mogli go zobaczyć. - Dziękuję panu za rozmowę i życzę udanych połowów. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś znów się spotkamy. - Ja również dziękuję za miłą rozmowę.
- Witam i dziękuję bardzo. – odpowiedział z wrodzoną skromnością. – Miałem
po prostu trochę szczęścia, że natrafiłem akurat na marlina.
- Szczęście czy nie, ale do tego potrzeba dużego doświadczenia, a przede wszystkim wytrwałości. Jak panu się to udało?
- Wytrzymałość i siła to jedno, zaś wiara w zwycięstwo to drugie. Właśnie dzięki temu, iż głęboko wierzyłem, odniosłem sukces. Prawdą jest, że wiara daje siły.
- Tak, to prawda. Zastanawia mnie i pewnie wszystkich ludzi, jak przez tak długi czas przebywania na wodzie, przezwyciężył pan głód oraz zmęczenie?
- To zabrzmi dziwnie – mówi rybak – ale jadłem surowe ryby. Trzeba przyznać, że w takich warunkach, stanowiły one doskonałe pożywienie. W końcu nie miałem innego wyjścia. Natomiast zmęczenie, jak już wspomniałem, pokonałem swoją wiarą. Udało się.
- Musi być pan z siebie bardzo dumny. Jednak nie wszystko się do końca powiodło?
- Niestety, gdy tylko zacząłem wracać do domu ze swoją zdobyczą, towarzystwa dotrzymywały mi rekiny, które odebrały mi resztki sił, a złowiony olbrzym stał się dla nich posiłkiem. I tak do brzegu wróciłem ze szkieletem tej ryby.
- Co pan czuł w tym momencie?
- Na początku byłem trochę przygnębiony, ale cały czas pocieszał mnie fakt, że złowiłem wielką rybę. Uświadomiłem sobie, że jeśli czegoś bardzo chcę, to muszę do tego wytrwale dążyć.
- Oto postawa godna podziwu. Mam jeszcze jedno pytanie: co stanie się ze szkieletem marlina?
- Uważam, że najlepiej będzie, jeśli stanie się on ozdobą naszego muzeum. Wtedy wszyscy będą mogli go zobaczyć.
- Dziękuję panu za rozmowę i życzę udanych połowów. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś znów się spotkamy.
- Ja również dziękuję za miłą rozmowę.