Wypracowanie na temat: "Jak ktoś mi pomógł..." min 1str.
agabor90
Podobno pomoc drugiemu człowiekowi jest czynem szlachetnym. To prawda w ostatnim czasie spotkala mnie taka pomoc. Idąc ulicą zaczepił mnie mężczyzna który chciał o de mnie pieniądze. Powiedziałam że nie mam a on chciał mnie popchnąć i przewrócić. Na szczęście kawałek za mną szedł młody chłopak który podbiegł i pomógł mi wyjść z opresji. Byłam jemu bardzo wdzięczna ponieważ nie wiem jakby mogło to się zkączyć. Teraz już wiem że zawsze trzeba pomagać drugiej osobie w potrzebie i nie można jej zostawić samej gdy ma problem lub jest w sytuacji z którą nie może sobie poradzić. Gdyby nie pomoc tamtego chłopaka podejrzewam że mogło by się to tragicznie skończyć.
0 votes Thanks 0
koina1
Jak ktoś mi pomógł.. Pewnego zimowego dnia mama wysłała mnie do naszej nowej sąsiadki, aby oddać miskę, którą wcześniej od niej pożyczyła. Nie chciałem tam iść, ponieważ wszyscy mówili, że pani Zosia jest wredna i obawiałem się, że będzie krzyczeć, jednak nie miałem większego wyboru. Całą drogę myślałem co mi zrobi, nachodziły mnie dziwne wyobrażenie. Raz, że zwróci mi uwagę, bo może miska nie jest do końca umyta, albo, że za późno oddałem. Byłem tak wystraszony, że wchodząc do bramki nie zauważyłem bałwana, potknąłem się i przewróciłem się na ziemię. Słysząca huk pani Zofia, wybiegła na podwórko. Mimo bólu krzyczałem żeby mi krzywdy nie zrobiła, ponieważ słuchając ostatnio na wsi tych plotek bałem się że mnie uderzy za to, że rozwaliłem bałwana. Myliłem się sąsiadka podeszła z apteczką opatrzyła ranę i zadzwoniła na pogotowie. W szpitalu zobaczyłem rodziców i.. Panią Zosię przyszła zobaczyć co się za mną dzieje. Była tak miła, że nie dość że pomogła mi to przyniosła wiele owoców które zjadłem ze smakiem. Co prawda miałem złamaną nogę, ale był ktoś kto mi pomógł i wcale mnie nie dobił. Teraz wiem, że nie ocenia się książki po okładce, a ludzi po plotkach !
Pewnego zimowego dnia mama wysłała mnie do naszej nowej sąsiadki, aby oddać miskę, którą wcześniej od niej pożyczyła.
Nie chciałem tam iść, ponieważ wszyscy mówili, że pani Zosia jest wredna i obawiałem się, że będzie krzyczeć, jednak nie miałem większego wyboru. Całą drogę myślałem co mi zrobi, nachodziły mnie dziwne wyobrażenie. Raz, że zwróci mi uwagę, bo może miska nie jest do końca umyta, albo, że za późno oddałem. Byłem tak wystraszony, że wchodząc do bramki nie zauważyłem bałwana, potknąłem się i przewróciłem się na ziemię. Słysząca huk pani Zofia, wybiegła na podwórko. Mimo bólu krzyczałem żeby mi krzywdy nie zrobiła, ponieważ słuchając ostatnio na wsi tych plotek bałem się że mnie uderzy za to, że rozwaliłem bałwana. Myliłem się sąsiadka podeszła z apteczką opatrzyła ranę i zadzwoniła na pogotowie. W szpitalu zobaczyłem rodziców i.. Panią Zosię przyszła zobaczyć co się za mną dzieje. Była tak miła, że nie dość że pomogła mi to przyniosła wiele owoców które zjadłem ze smakiem.
Co prawda miałem złamaną nogę, ale był ktoś kto mi pomógł i wcale mnie nie dobił. Teraz wiem, że nie ocenia się książki po okładce, a ludzi po plotkach !