Pewnego mrocznego i zimnego wieczora poszłam na cmentarz odwiedzić mojego dziadka wszystko było w porządku do kiedy nie doszłam do jego grobu wnet zobaczyłam jakiegoś ducha , który groził mojemu dziadkowi że jeżeli nie da mu tego co kiedyś mu skradziono dopadnie jego rodzinę . Strasznie się wystraszyłam ii dalej niemam pomysłu ... ;)
Szłam przed siebie rozmyślając o wczorajszej kłótni z Anką ,gdy nagle zorientowałam się,że jestem na starym cmentarzu.Ciarki przeszły mi po plecacach,bo nie należę do osób odważnych.Potykając się o nagrobki próbowałam jak najszybciej opuścić to miejsce,ale wydawało mi się ,że słyszę jakieś szepty za plecami ,odwróciłam głowę i wtedy zobaczyłam kilkanaście sylwetek.Co oni tam robią pomyślałam sobie.Zaciekawiona ,skradając się między grobami podeszłam bliżej,nie ujawniając się jednak.
Mężczyzna ,który stał w środku grupy przywoływał duchy,a ludzie stojący tuż obok niego mruczeli coś niewyrażnie pod nosem.Przez dłuższy czas nic się nie działo i już miałam odejść,ale nagle nad głową mężczyzny zobaczyłam zakrwawioną twarz młodzieńca ,który w ręku trzymał siekierę.Za chwilę poczułam na sobie przejmujący chłód .Zakrwawiona głowa młodzieńca krążyła nad ludżmi.Straszna kobieta -widmo leciała w moim ,miała wyciągnięte rece jakby chciała mnie przytulić.Zasłoniłam sie przed nią,ale w tym samym momencie poczułam na plecach jej galaretowe zimne ręce.Przestraszona zerwałam się do ucieczki ,coś jednak trzymało mnie za nogi ,ktoś ściskał mnie za gardło ,chciałam krzyczeć ,ale nie mogłam wydobyć z siebie głosu.Za chwilę poczułam ,że duchy odchodzą.Ludzie stali jak w transie ,nawołując głośno do odejscia duchów.Po kilku chwilach wszystko ucichło.Przerażona opuszczałam cmentarz w pośpiechu.
Pewnego mrocznego i zimnego wieczora poszłam na cmentarz odwiedzić mojego dziadka wszystko było w porządku do kiedy nie doszłam do jego grobu wnet zobaczyłam jakiegoś ducha , który groził mojemu dziadkowi że jeżeli nie da mu tego co kiedyś mu skradziono dopadnie jego rodzinę . Strasznie się wystraszyłam ii dalej niemam pomysłu ... ;)
Szłam przed siebie rozmyślając o wczorajszej kłótni z Anką ,gdy nagle zorientowałam się,że jestem na starym cmentarzu.Ciarki przeszły mi po plecacach,bo nie należę do osób odważnych.Potykając się o nagrobki próbowałam jak najszybciej opuścić to miejsce,ale wydawało mi się ,że słyszę jakieś szepty za plecami ,odwróciłam głowę i wtedy zobaczyłam kilkanaście sylwetek.Co oni tam robią pomyślałam sobie.Zaciekawiona ,skradając się między grobami podeszłam bliżej,nie ujawniając się jednak.
Mężczyzna ,który stał w środku grupy przywoływał duchy,a ludzie stojący tuż obok niego mruczeli coś niewyrażnie pod nosem.Przez dłuższy czas nic się nie działo i już miałam odejść,ale nagle nad głową mężczyzny zobaczyłam zakrwawioną twarz młodzieńca ,który w ręku trzymał siekierę.Za chwilę poczułam na sobie przejmujący chłód .Zakrwawiona głowa młodzieńca krążyła nad ludżmi.Straszna kobieta -widmo leciała w moim ,miała wyciągnięte rece jakby chciała mnie przytulić.Zasłoniłam sie przed nią,ale w tym samym momencie poczułam na plecach jej galaretowe zimne ręce.Przestraszona zerwałam się do ucieczki ,coś jednak trzymało mnie za nogi ,ktoś ściskał mnie za gardło ,chciałam krzyczeć ,ale nie mogłam wydobyć z siebie głosu.Za chwilę poczułam ,że duchy odchodzą.Ludzie stali jak w transie ,nawołując głośno do odejscia duchów.Po kilku chwilach wszystko ucichło.Przerażona opuszczałam cmentarz w pośpiechu.