*Tego wieczoru Tiffany [czyt.: Tifani] siedziała na brzegu swojego łóżka, a obłoki snu wzbierały w jej umyśle niczym burzowe chmury. Ziewała i patrzyła na swoje stopy. Były różowe i miały po pięc palców. Były to całkiem dobre stopy. Normalnie, kiedy człowiek kogoś spotyka, ten ktoś mówi: ,, Jak się masz?". Niania Ogg powiedziała: ,, Wejdź. Jak tam twoje stopy?". Nie wiadomo, dlaczego wszyscy interesowali się jej sto- pami. Oczywiście stopy są ważne, ale czego właściwie się po nich spodziewali? Pomachała nimi na końcach nóg. Nie zrobiły niczego niezwykłego, więc położyła się do łóżka.*
*Tego wieczoru Tiffany [czyt.: Tifani] siedziała na brzegu
swojego łóżka, a obłoki snu wzbierały w jej umyśle
niczym burzowe chmury. Ziewała i patrzyła na swoje stopy.
Były różowe i miały po pięc palców. Były to całkiem
dobre stopy. Normalnie, kiedy człowiek kogoś spotyka, ten
ktoś mówi: ,, Jak się masz?". Niania Ogg powiedziała:
,, Wejdź. Jak tam twoje stopy?".
Nie wiadomo, dlaczego wszyscy interesowali się jej sto-
pami. Oczywiście stopy są ważne, ale czego właściwie się
po nich spodziewali?
Pomachała nimi na końcach nóg. Nie zrobiły niczego
niezwykłego, więc położyła się do łóżka.*