wymyśl jedną przygodę swojego bohatera. najlepiej zeby przydarzyło mu sie cos niezwyklego.napisz opowiadanie(moj bohater jest:dziwny,smieszny,nazywa sie Marokokoko,ma kolorowe ubranie i jest zawsze usmiechniety,jest wszystkiego ciekawy,mieszka na plazy,najbardziej lubi:plywac,spiewac,tanczyc i czytac ksiazki.. dzieki i pozdrawiam licze ze dacie super odpowiedzi
.........!:P
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Marokokoko, nie jest to osoba, której nie ma... nie do końca w sumie, też on jest. Opowiem pewną historię, zdażyła się ona gdy mój drogi przyjaciel - postanowił założyć się o coś z Księciem wysp sąsiednich.
Zakład był zwyczajny, ale i nie pospolity... Marokokoko, leniuch z plaży, postać w barwnym ubiorze i radości rozświetlającej twarz; Miał pokonać tygrysa z Gąszczu Srebrzystego i za to - jego wyspa miała uzyskać niezależność.
Wyglądał zabawnie, szedł przez dwór księcia odziany w uśmiech, ciekawość i zaintrygowanie księgami o zwierzętach dzikich, które czytał wcześniej.
Wiele osób chichotało, śmiało się i szeptało gdy wchodził do Gąszczu, nie czuł się tam źle... w zasadzie to jak w domu. Palmy, małpki, węże, jaszczury... Ot, wszystko co miał na co dzień.
Mijała pierwsza doba, a on usiadł przy ogniu i zaczął sobie śpiewać pod nosem;
"Och, moja wiosno,
Słodki kwiecie koloru...
Czy ty kochasz mię?"
Nie trwało to długo, ponieważ głuche powarkiwanie przerwało mu, wstał i ugasił płomienie.
Wyruszył przed świtem, wędrował w mroku i wysłuchiwał warczenia.
Nucił sobie cichutko, przepływał przez zbiorniki wodne jakie istniały w gąszczu i tanecznym krokiem wypatrywał tygrysa. Jego kolorowy ubiór rzucał się jasno i wyróżniał z oddali.
Po dwóch kolejnych dniach dostrzegł tego "strasznego tygrysa"... Nie dowierzał oczom.
-O ciebie chodziło?
Kucnął przy nim, mały i biały, całkiem beztroski tygrysek rzucił mu się na szyje.
-Naprawdę mowa o tobie?
Wziął go na ręcę i ruszył przez puszczę, on, Marokokoko - opiekun tygryska...
Ale czemu nie.
Zabrał go ze sobą i nazwał Maiokokoko, jego wyspa została niezależna tak jak obiecano, a tygrysek rósł - i nawet uczył się pływać, z bardzo mizernym skutkiem.