Wymyśl i napisz inne zakończenie opowiadania o psie Lampo.
NeedYouByMySide
Zbliżała się pora przyjazdu popołudniowego ekspresu. Słychać już było gwizd nadbiegającej lokomotywy. Zawiadowca nie wychodził zwykle do tego pociągu. Teraz, słysząc go, poderwał się nagle z miejsca. Jakieś przeczucie kazało mu wyjść na peron. Stacja była pusta jak wymiótł. Ze swojego biura wychodził właśnie zastępca. Zawiadowca spojrzał w okno. Na szynach toru, w odległości kilkudziesięciu metrów od pędzącej lokomotywy bawiła się mała Adele. Zawiadowca rzucił się w jej kierunku, skacząc przez tory. Był jeszcze spory kawałek od dziecka, gdy wyprzedził go Lampo. Szybko zepchnął dziewczynkę na bok. Lokomotywa zatrzymała się w ostatniej chwili. Były to ułamki sekundy. Zawiadowca pobiegł po Adele i oddał ją matce.Natomiast wrócił po Lampo, który był bardzo przestraszony i zmęczony. Wziął psa w ręce.i dał znać konduktorowi, że może jechać dalej. Ten zaś przestraszony odczekał 5 minut, aż się uspokoi. Gdy odjechał,zawiadowca poszedł z Lampo do bufetu, aby coś zjeść. W czasie obiadu często chwalił psa, podając mu po kawałku chleba. Mama obiecała, że od tej chwili będzie na Adele uważać. Tak też się stało. Zawiadowca nigdy już nie opuścił psa. Przeniósł skrzynkę Lampo do swojego biura. Wiedział, że nie będzie mu przeszkadzał. Co nocy śnił mu się koszmar, że Lampo wpada pod koła pociągu. Często zrywał się z łóżka, aby sprawdzić, czy Lampo nie uciekł. Gdy uświadomił sobie, że nic się nie stało, wracał do łóżka i zasypiał. Lampo zawsze pomagał swojemu przyjacielowi. Nigdy go nie opuszczał. Postanowił nigdzie nie podróżować sam, żeby zawiadowca się nie martwił. Pewnego dnia zawiadowca otrzymał list od swojej mamy, która mieszka w Turynie, że potrzebuje jego pomocy. Zachorowała na stwardnienie rozsiane. Nie może chodzić i dużo się ruszać. Prosiła, aby przyjechał do niej jak najszybciej. Wprawdzie jest pod stałą opieką pielęgniarki, ale wolałaby mieć przy sobie kogoś bliskiego. Zawiadowca spakował walizki i już miał jechać, gdy przypomniał sobie o Lampo. Przywołał psa do siebie i pojechali do Turynu. Gdy dojechali na miejsce, weszli do domu i zobaczyli wielki bałagan. Przywitali się z mamą i zabrali się do sprzątania. Zawiadowca powiedział:,,Chodź Lampo!Posprzątamy tu trochę. Przynieś zmiotkę i szufelkę, a ja poskładam ubrania." Po piętnastu minutach w domu było miło i przytulnie. Mama podziękowała synowi, ale nie zapomniała o Lampo. Dwa dni później zmarła. Na pogrzeb przyszło wielu ludzi, gdyż była to sławna poetka. Lampo zachowywał się bardzo grzecznie. Bardzo się smucili z powodu tego, co się stało. Wrócili z powrotem do Marittimy, lecz zawiadowca poprosił o klika dni wolnego. Po tygodniu wrócił do pracy. Gdy minęło kilka miesięcy, zawiadowca i Lampo wyruszyli w świat. Najpierw zwiedzili Europę, potem Azję i resztę kontynentów, a potem wrócili do Włoszech, do Marittimy. Podróżowali cały czas statkiem, a ich podróż trwała 80 dni. Z każdego kontynentu przywieźli jakąś pamiątkę, np. z Azji pióropusz indiański, z Australii-album zwierząt, które tam mieszkają, a z Antarktydy-amulet na szczęście.
Czytaj wiadomość!!! I się do niej zastosuj!!!