Powstanie styczniowe szybko stało się legendą, w dużej mierze dzięki dwóm ludziom: pisarzowi Józefowi Ignacemu Kraszewskiemu i malarzowi Arturowi Grottgerowi. Jeden słowem, drugi kreską opowiadał historię powstania - pełną wzniosłości, piękna, bólu. Jednak najwięksi twórcy pozytywizmu nie przyłożyli ręki do budowania pięknego, ale wyidealizowanego obrazu powstania. Najwięksi z nich: Bolesław Prus, Eliza Orzeszkowa, Adam Asnyk nigdy nie otrząsnęli się z szoku, jakim była klęska powstania i jej bolesny bilans - śmierć wielu ludzi. Szybko zrozumieli, że takich błędów naród polski nie powinien powtórzyć, że nie ma sensu walczyć, gdy nie ma cienia nadziei na zwycięstwo. Z młodych, pełnych marzeń i ideałów ludzi, gotowych oddać życie za beznadziejną sprawę odzyskania ojczyzny, stali się doświadczonymi, mądrymi ludźmi, którzy znakomicie rozumieli, jak muszą postępować Polacy. Zamiast wykrwawiać się w kolejnych bitwach, muszą walczyć o zachowanie polskości, przekazywać język polski i polską kulturę kolejnym pokoleniom i zajmować się pracą organiczną, pracą u podstaw, aby naród polski stał się samoświadomy i (w miarę możliwości) wykształcony. Krótko mówiąc, z marzycieli i głosicieli wielkich haseł stali się trzeźwo myślącymi, twardo stąpającymi po ziemi, krytycznymi wobec własnej przeszłości i własnych wyborów ludźmi. Zmiana ta nastąpiła właśnie dzięki powstaniu styczniowemu.
Jeden z badaczy literatury przytomnie zauważył, że daty polskich powstań nie mają nic wspólnego ze sprzyjającymi warunkami i możliwościami Polaków. Kolejne powstanie wybuchało, kiedy wchodziło w dorosłość pokolenie nie pamiętające klęski poprzedniego. Teoria ta świetnie się broni w przypadku powstania styczniowego, które wybuchło niemal dokładnie trzydzieści lat po klęsce powstania listopadowego. Czyim było dziełem? Przyszłych pozytywistów - wówczas młodziutkich ludzi przepełnionych gorącym patriotyzmem, idealistów, marzycieli. Życie każdego z nich zostało brutalnie przełamane. Rzućmy okiem na biografie. Eliza Orzeszkowa (dwadzieścia dwa lata w chwili wybuchu Powstania), przykładna żona ziemianina, Piotra Orzeszko, po klęsce powstania i zesłaniu męża na Syberię rozwiodła się w nim i oddała karierze literackiej w dalekim Grodnie. W nieco nudnym życiorysie Bolesława Prusa (szesnaście lat w chwili wybuchu powstania) jedyną barwną kartą jest udział w powstaniu, odniesione tam rany i uwięzienie. Adam Asnyk (w 1863 roku miał dwadzieścia pięć lat) pełnił w organizacji powstańczej ważne funkcje polityczne i wojskowe. Każde z nich brało udział w powstaniu - każde z nich poświęciło później temu dziwnemu i gorącemu czasowi niejedną gorzką stronicę. Jakkolwiek nie mówili raczej wprost, ponieważ w Polsce pod zaborami pisanie o powstaniu było zabronione. Tym niemniej bystry czytelnik szybko odnajdywał aluzje i łamał stosowane przez pisarzy kody.
W "Lalce" Bolesława Prusa weteranem powstania jest Stanisław Wokulski (za udział w walce został zesłany na Syberię). Jednym z najważniejszych miejsc w "Nad Niemnem" Orzeszkowej jest las, w którym znajduje się samotna powstańcza mogiła. Bohaterowie tejże powieści rozumieją, że rezygnacja z walki orężnej i skupienie się na pokojowej walce o przetrwanie jest koniecznością, a nie świadectwem lojalności wobec zaborcy. Ta sama Orzeszkowa niemal pół wieku później złożyła powstańcom najpiękniejszy hołd, wydając tom nowel "Gloria victis" (czyli: chwała zwyciężonym). Jeśli chodzi o poezję, Adam Asnyk opowiadał się za próbą budowania życia na gruzach, oraz próbował przekonać czytelników o potrzebie godzenia nowych idei z tradycją (wiersze "Daremne żale" i "Do młodych").
Wielkie wydarzenie dziejowe musi wywrzeć wpływ na młodych ludzi, którzy są jego świadkami, uczestnikami lub wręcz współtwórcami. Jeśli chodzi o powstanie styczniowe, walczący w nim ludzie byli nie tylko młodzi, ale również utalentowani, trzeźwo myślący i zdeterminowani zrobić tyle dla ojczyzny, ile tylko mogą. Powstanie zmieniło bieg ich życia, a oni utrwalili je na kartach swoich najlepszych utworów. W historii literatury rok 1963 oznacza symboliczny koniec epoki romantyzmu i początek pozytywizmu. Mniej więcej taką cezurę data ta stanowiła również w życiu Orzeszkowej, Asnyka, Prusa i innych.
Proszę znalazłem to w internecie
Powstanie styczniowe szybko stało się legendą, w dużej mierze dzięki dwóm ludziom: pisarzowi Józefowi Ignacemu Kraszewskiemu i malarzowi Arturowi Grottgerowi. Jeden słowem, drugi kreską opowiadał historię powstania - pełną wzniosłości, piękna, bólu. Jednak najwięksi twórcy pozytywizmu nie przyłożyli ręki do budowania pięknego, ale wyidealizowanego obrazu powstania. Najwięksi z nich: Bolesław Prus, Eliza Orzeszkowa, Adam Asnyk nigdy nie otrząsnęli się z szoku, jakim była klęska powstania i jej bolesny bilans - śmierć wielu ludzi. Szybko zrozumieli, że takich błędów naród polski nie powinien powtórzyć, że nie ma sensu walczyć, gdy nie ma cienia nadziei na zwycięstwo. Z młodych, pełnych marzeń i ideałów ludzi, gotowych oddać życie za beznadziejną sprawę odzyskania ojczyzny, stali się doświadczonymi, mądrymi ludźmi, którzy znakomicie rozumieli, jak muszą postępować Polacy. Zamiast wykrwawiać się w kolejnych bitwach, muszą walczyć o zachowanie polskości, przekazywać język polski i polską kulturę kolejnym pokoleniom i zajmować się pracą organiczną, pracą u podstaw, aby naród polski stał się samoświadomy i (w miarę możliwości) wykształcony. Krótko mówiąc, z marzycieli i głosicieli wielkich haseł stali się trzeźwo myślącymi, twardo stąpającymi po ziemi, krytycznymi wobec własnej przeszłości i własnych wyborów ludźmi. Zmiana ta nastąpiła właśnie dzięki powstaniu styczniowemu.
Jeden z badaczy literatury przytomnie zauważył, że daty polskich powstań nie mają nic wspólnego ze sprzyjającymi warunkami i możliwościami Polaków. Kolejne powstanie wybuchało, kiedy wchodziło w dorosłość pokolenie nie pamiętające klęski poprzedniego. Teoria ta świetnie się broni w przypadku powstania styczniowego, które wybuchło niemal dokładnie trzydzieści lat po klęsce powstania listopadowego. Czyim było dziełem? Przyszłych pozytywistów - wówczas młodziutkich ludzi przepełnionych gorącym patriotyzmem, idealistów, marzycieli. Życie każdego z nich zostało brutalnie przełamane. Rzućmy okiem na biografie. Eliza Orzeszkowa (dwadzieścia dwa lata w chwili wybuchu Powstania), przykładna żona ziemianina, Piotra Orzeszko, po klęsce powstania i zesłaniu męża na Syberię rozwiodła się w nim i oddała karierze literackiej w dalekim Grodnie. W nieco nudnym życiorysie Bolesława Prusa (szesnaście lat w chwili wybuchu powstania) jedyną barwną kartą jest udział w powstaniu, odniesione tam rany i uwięzienie. Adam Asnyk (w 1863 roku miał dwadzieścia pięć lat) pełnił w organizacji powstańczej ważne funkcje polityczne i wojskowe. Każde z nich brało udział w powstaniu - każde z nich poświęciło później temu dziwnemu i gorącemu czasowi niejedną gorzką stronicę. Jakkolwiek nie mówili raczej wprost, ponieważ w Polsce pod zaborami pisanie o powstaniu było zabronione. Tym niemniej bystry czytelnik szybko odnajdywał aluzje i łamał stosowane przez pisarzy kody.
W "Lalce" Bolesława Prusa weteranem powstania jest Stanisław Wokulski (za udział w walce został zesłany na Syberię). Jednym z najważniejszych miejsc w "Nad Niemnem" Orzeszkowej jest las, w którym znajduje się samotna powstańcza mogiła. Bohaterowie tejże powieści rozumieją, że rezygnacja z walki orężnej i skupienie się na pokojowej walce o przetrwanie jest koniecznością, a nie świadectwem lojalności wobec zaborcy. Ta sama Orzeszkowa niemal pół wieku później złożyła powstańcom najpiękniejszy hołd, wydając tom nowel "Gloria victis" (czyli: chwała zwyciężonym). Jeśli chodzi o poezję, Adam Asnyk opowiadał się za próbą budowania życia na gruzach, oraz próbował przekonać czytelników o potrzebie godzenia nowych idei z tradycją (wiersze "Daremne żale" i "Do młodych").
Wielkie wydarzenie dziejowe musi wywrzeć wpływ na młodych ludzi, którzy są jego świadkami, uczestnikami lub wręcz współtwórcami. Jeśli chodzi o powstanie styczniowe, walczący w nim ludzie byli nie tylko młodzi, ale również utalentowani, trzeźwo myślący i zdeterminowani zrobić tyle dla ojczyzny, ile tylko mogą. Powstanie zmieniło bieg ich życia, a oni utrwalili je na kartach swoich najlepszych utworów. W historii literatury rok 1963 oznacza symboliczny koniec epoki romantyzmu i początek pozytywizmu. Mniej więcej taką cezurę data ta stanowiła również w życiu Orzeszkowej, Asnyka, Prusa i innych.
Jakby co to nie moje