Witam, napszcie mi opowiadanie z elementami charakterystyki Robnsona Kruzoe ~ Temat zadania : Dlaczego Robinson Kruzoe mógł przebywać kilkanaście lat na wyspie? ( Opowiadanie z elementami charakterystyki ;))
Daje najlepszą odpowiedź ;) I kiedyś dam więcej punktów tylko się spiszemy ;) Dzięx ;>
kaina
Robinson Cruzoe jest głównym bohaterem powieści Daniela Defoe pt. „Robinson Cruzoe”. Chłopiec urodził się 1632 r. w miasteczku York, w Anglii. Od dziecka pragnął, wzorem swoich starszych braci, zostać żeglarzem. Jednak jego rodzice byli przeciwni tym zamiarom. Pamiętali oni o krzywdzie jaką wyrządziło im morze, zabierając dwóch starszych synów. Ale Robinson był uparty i pomimo silnej woli, krótko wykazywanej przez nie jeżdżenie do portu w Hull – postanowił spełnić swoje marzenia. Uległ namowom swego kolegi Jakuba, i wbrew zakazom rodziców, udał się z nim na statku jego ojca do Londynu. Bohater zgadzając się na tą wyprawę okazał egoizm wobec swoich opiekunów. Wiedział, że są już nie najmłodsi, i że ojciec jest chory. Wiedział, że był ich ostatnią nadzieją, chcieli by został i się nimi opiekował. A jednak porzucił dom, by przeżyć przygodę. Miał wtedy 23 lata.
Podróże wciągnęły Robinsona na tyle, że nie myślał o powrocie do domu. Podczas swoich morskich wędrówek nauczył się wielu pożytecznych rzeczy. Wiedział jak określić swoje położenie na mapie, znał się na kompasie, itp. Życie na pokładzie statków nauczyło go wytrwałości w dążeniu do celu i staranności w wykonywaniu swoich prac. Jednak nie zawsze wiódł beztroski żywot pływając po morzu. Zdarzyło się również, ze został wzięty do niewoli. Ciężko pracując przez całe dnie, czekając na chwilę, kiedy będzie mógł uciec nauczył się cierpliwości. Bohater był bystry i sprytny, dlatego ucieczka z Sale została idealnie zaplanowana.
W roku 1651 Robinson wylądował na wyspie, co było skutkiem ugrzęźnięcia jego statku na mieliźnie. Gdy załoga ratowała się płynąc szalupą, zderzyła się z ogromną falą. Kiedy mężczyzna się ocknął, dzieliły go sprzeczne uczucia. Z jednej strony cieszył się, że Bóg dał mu szansę, że przeżył. Ale z drugiej strony zastanawiał się, czy nie wolałby umrzeć w morzu tak jak jego towarzysze, żeby nie żyć w osamotnieniu na tej, jak spostrzegł – bezludnej wyspie, bądź, co gorsze, zostać rozszarpanym przez dzikie zwierzę. Jednak po głębszym namyśle doszedł do wniosku, że Bóg zatrzymał go przy życiu, nie po to, żeby dać się pożreć byle drapieżnikowi. Swoją pierwszą noc na wyspie spędził na drzewie. Jednakże wiedział, że nie może tam spać cały czas. Dzięki swojej spostrzegawczości wkrótce znalazł grotę, w której zamieszkał. Nazwał ją Yorkiem na cześć rodzinnej miejscowości. W urządzaniu jej wykazał się niesamowitą zaradnością i pomysłowością, nauczył się w pełni wykorzystywać to, co daje mu natura. Robinson z początku żywił się kokosami i małżami, lecz z biegiem czasu odkrywał coraz to nowsze potrawy. Kiedy skonstruował łuk, mógł jeść mięso upolowanego zwierzęcia. Choć surowe mięso było dla rozbitka smaczne (w każdym razie lepsze niż nic), to prawdziwe jedzenie zaczęło się od momentu, gdy mężczyzna wykrzesał ogień. Wiedział, że pocieranie krzemieni o metalowe przedmioty powoduje wytwarzanie iskier. Jednak kamień ten odnalazł dopiero po pewnym czasie. Wcześniej zawzięcie próbował krzesać ogień za pomocą drewna. Choć robił to bardzo cierpliwie i wytrwale, to niestety metoda ta była nieskuteczna. Znalezienie krzemienia stanowiło przełom w życiu bohatera na wyspie. W końcu Robinson na dobre osiedlił się w Yorku. Był zapobiegliwy, toteż pamiętał o zrobieniu zapasów żywności na okres pory deszczowej, starannie przygotował mur obronny wokół swojej groty, który miał go zabezpieczyć przed napaścią dzikich zwierząt bądź Karaibów. W celu jeszcze większego zadomowienia się, rozbitek sprowadził zwierzęta, które dotrzymywały mu towarzystwa. Ponadto z kóz miał korzyści – mleko. Nauczył się także szyć ubrania wykorzystując swoją pomysłowość oraz to, co dała mu przyroda. Dzięki swojej inteligencji uszył nawet parasolkę, by mogła go chronić przed upałem. Bohater zrobił także kalendarz. Na drewnianym krzyżu zaznaczał kreskami każdy dzień, był to bardzo mądry pomysł, ponieważ w ten sposób mógł dokładnie obliczyć, jaki jest dzień, miesiąc i rok. Mijały lata odkąd pierwszy raz pojawił się na wyspie, a on ciągle polepszał swoje narzędzia, odkrywał nowe rośliny, dokonywał niezwykłych spostrzeżeń. Był bardzo pracowity i robił wszystko, by osiągnąć postawiony przed sobą cel. Te cechy ujawniły się między innymi, kiedy uczył j. angielskiego dzikiego Karaiba. Chłopiec ten miał zostać zabity i zjedzony przez wrogie mu plemię. Robinson wykazał się niezwykłą odwagą, kiedy go uratował, bo przecież niosąc mu pomoc, sam narażał życie na niebezpieczeństwo. Murzyn w podzięce wiernie służył i pomagał w polowaniach swojemu wybawcy. Bohater cierpliwie cywilizował nowego przyjaciela. W duszy cieszył się bardzo, że wreszcie los się do niego uśmiechnął zsyłając mu człowieka. Odkąd Piętaszek, bo tak go nazwał, był na wyspie, rozbitek nie wyobrażał sobie życia bez niego. Choć mężczyzna całkowicie zadomowił się na wyspie, to tęsknił za Anglią, zastanawiał się, czy jego rodzice jeszcze żyją. Miał nadzieję na powrót. Często modlił się, aby Bóg dał mu szansę wrócić w rodzinne strony i czytał Pismo Święte znalezione na tonącym statku.
I taka szansa nadeszła. Pewnego razu Cruzoe zobaczył zbliżający się ku niemu statek. Podstępnie uwolnił związanego kapitana, poczym dowiedział się, że na pokładzie statku „Elizabeth” wybuchł bunt. Robinson wraz ze swoim przyjacielem ułożyli sprytny plan, mający na celu przywrócić załogę do porządku. Gdy tak się stało postanowili wraz z nią wyruszyć do Anglii. Myśleli, że ta podróż nie sprawi im kłopotów. Lecz nieprzewidziany atak Indian na „Elizabeth” odwrócił bieg wydarzeń. Podczas tej bitwy zginął Piętaszek – jedyny, najlepszy przyjaciel Robinsona.
Gdy dotarł do rodzinnego kraju, od razu pojechał do Yorku. Jednakże nie zastał w domu rodziców, oni już dawno umarli. Zasmucił się bohater, gdyż pojął jaki był bezmyślny i egoistyczny, zostawiając najukochańsze mu osoby w samotności. Nie cieszył już go ogromny majątek, który gromadził się przez wszystkie lata nieobecności, ani rozgłos o jego przygodach. Cruzoe wiedział, gdzie jest jego miejsce. Postanowił wrócić na swoją wyspę...
Podróże wciągnęły Robinsona na tyle, że nie myślał o powrocie do domu. Podczas swoich morskich wędrówek nauczył się wielu pożytecznych rzeczy. Wiedział jak określić swoje położenie na mapie, znał się na kompasie, itp. Życie na pokładzie statków nauczyło go wytrwałości w dążeniu do celu i staranności w wykonywaniu swoich prac. Jednak nie zawsze wiódł beztroski żywot pływając po morzu. Zdarzyło się również, ze został wzięty do niewoli. Ciężko pracując przez całe dnie, czekając na chwilę, kiedy będzie mógł uciec nauczył się cierpliwości. Bohater był bystry i sprytny, dlatego ucieczka z Sale została idealnie zaplanowana.
W roku 1651 Robinson wylądował na wyspie, co było skutkiem ugrzęźnięcia jego statku na mieliźnie. Gdy załoga ratowała się płynąc szalupą, zderzyła się z ogromną falą. Kiedy mężczyzna się ocknął, dzieliły go sprzeczne uczucia. Z jednej strony cieszył się, że Bóg dał mu szansę, że przeżył. Ale z drugiej strony zastanawiał się, czy nie wolałby umrzeć w morzu tak jak jego towarzysze, żeby nie żyć w osamotnieniu na tej, jak spostrzegł – bezludnej wyspie, bądź, co gorsze, zostać rozszarpanym przez dzikie zwierzę. Jednak po głębszym namyśle doszedł do wniosku, że Bóg zatrzymał go przy życiu, nie po to, żeby dać się pożreć byle drapieżnikowi. Swoją pierwszą noc na wyspie spędził na drzewie. Jednakże wiedział, że nie może tam spać cały czas. Dzięki swojej spostrzegawczości wkrótce znalazł grotę, w której zamieszkał. Nazwał ją Yorkiem na cześć rodzinnej miejscowości. W urządzaniu jej wykazał się niesamowitą zaradnością i pomysłowością, nauczył się w pełni wykorzystywać to, co daje mu natura. Robinson z początku żywił się kokosami i małżami, lecz z biegiem czasu odkrywał coraz to nowsze potrawy. Kiedy skonstruował łuk, mógł jeść mięso upolowanego zwierzęcia. Choć surowe mięso było dla rozbitka smaczne (w każdym razie lepsze niż nic), to prawdziwe jedzenie zaczęło się od momentu, gdy mężczyzna wykrzesał ogień. Wiedział, że pocieranie krzemieni o metalowe przedmioty powoduje wytwarzanie iskier. Jednak kamień ten odnalazł dopiero po pewnym czasie. Wcześniej zawzięcie próbował krzesać ogień za pomocą drewna. Choć robił to bardzo cierpliwie i wytrwale, to niestety metoda ta była nieskuteczna. Znalezienie krzemienia stanowiło przełom w życiu bohatera na wyspie.
W końcu Robinson na dobre osiedlił się w Yorku. Był zapobiegliwy, toteż pamiętał o zrobieniu zapasów żywności na okres pory deszczowej, starannie przygotował mur obronny wokół swojej groty, który miał go zabezpieczyć przed napaścią dzikich zwierząt bądź Karaibów. W celu jeszcze większego zadomowienia się, rozbitek sprowadził zwierzęta, które dotrzymywały mu towarzystwa. Ponadto z kóz miał korzyści – mleko.
Nauczył się także szyć ubrania wykorzystując swoją pomysłowość oraz to, co dała mu przyroda. Dzięki swojej inteligencji uszył nawet parasolkę, by mogła go chronić przed upałem. Bohater zrobił także kalendarz. Na drewnianym krzyżu zaznaczał kreskami każdy dzień, był to bardzo mądry pomysł, ponieważ w ten sposób mógł dokładnie obliczyć, jaki jest dzień, miesiąc i rok.
Mijały lata odkąd pierwszy raz pojawił się na wyspie, a on ciągle polepszał swoje narzędzia, odkrywał nowe rośliny, dokonywał niezwykłych spostrzeżeń. Był bardzo pracowity i robił wszystko, by osiągnąć postawiony przed sobą cel. Te cechy ujawniły się między innymi, kiedy uczył j. angielskiego dzikiego Karaiba. Chłopiec ten miał zostać zabity i zjedzony przez wrogie mu plemię. Robinson wykazał się niezwykłą odwagą, kiedy go uratował, bo przecież niosąc mu pomoc, sam narażał życie na niebezpieczeństwo. Murzyn w podzięce wiernie służył i pomagał w polowaniach swojemu wybawcy. Bohater cierpliwie cywilizował nowego przyjaciela. W duszy cieszył się bardzo, że wreszcie los się do niego uśmiechnął zsyłając mu człowieka. Odkąd Piętaszek, bo tak go nazwał, był na wyspie, rozbitek nie wyobrażał sobie życia bez niego.
Choć mężczyzna całkowicie zadomowił się na wyspie, to tęsknił za Anglią, zastanawiał się, czy jego rodzice jeszcze żyją. Miał nadzieję na powrót. Często modlił się, aby Bóg dał mu szansę wrócić w rodzinne strony i czytał Pismo Święte znalezione na tonącym statku.
I taka szansa nadeszła. Pewnego razu Cruzoe zobaczył zbliżający się ku niemu statek. Podstępnie uwolnił związanego kapitana, poczym dowiedział się, że na pokładzie statku „Elizabeth” wybuchł bunt. Robinson wraz ze swoim przyjacielem ułożyli sprytny plan, mający na celu przywrócić załogę do porządku. Gdy tak się stało postanowili wraz z nią wyruszyć do Anglii. Myśleli, że ta podróż nie sprawi im kłopotów. Lecz nieprzewidziany atak Indian na „Elizabeth” odwrócił bieg wydarzeń. Podczas tej bitwy zginął Piętaszek – jedyny, najlepszy przyjaciel Robinsona.
Gdy dotarł do rodzinnego kraju, od razu pojechał do Yorku. Jednakże nie zastał w domu rodziców, oni już dawno umarli. Zasmucił się bohater, gdyż pojął jaki był bezmyślny i egoistyczny, zostawiając najukochańsze mu osoby w samotności. Nie cieszył już go ogromny majątek, który gromadził się przez wszystkie lata nieobecności, ani rozgłos o jego przygodach. Cruzoe wiedział, gdzie jest jego miejsce. Postanowił wrócić na swoją wyspę...