Niestety, cierpienie dotyczy każdego. Ale są przypadki, kiedy ono jest darem. Jakie? Nasi rodzicę mogą cierpieć za nas, czyli poświęcać się. Każdy normalny rodzic oddał by życie za własne dziecko. Jezus Chrystus również się cierpiał dla nas za nasze grzechy. Wiele osób cierpi za innych. Dlaczego? Bo ich kochają.
Myślę że zastanawianie się nad sensem cierpienia należy rozpocząć u źródeł czyli od Jezusa Chrystusa i Jego męki w drodze na Krzyż i aż po samo ukrzyżowanie. Jezus Bóg i Jezus Człowiek był bez grzechu. Oczywiste jest więc że cierpienie jakiego doświadczył nie było karą. Bo za co miałaby to być kara? Syn człowieczy przyjął jednak to cierpienie. Był w pełni Człowiekiem odczuwał więc ból tak samo jak my byśmy odczuwali na Jego miejscu. Był również w pełni Bogiem mógł więc w każdym momencie zakończyć to cierpienie. Powiedzieć dość. Nie zrobił tego, wytrwał do samego końca. Dobrowolnie.
Oczywiście cierpienie Jezusa, Jego śmierć na Krzyżu oraz zmartwychwstanie ma wiele wymiarów. Wymiar zbawczy, wymiar miłości Bożej do człowieka oraz wymiar nauki. W moich rozważaniach skupiam się na tym ostatnim aspekcie. Jezus przez swoje cierpienie i śmierć w bólu uczy nas.
Nawet jeśli nie rozumiemy tej nauki, nie wiemy czego Jezus chce nas nauczyc to sam fakt że Bóg przyjał na siebie tak wielkie cierpienie uświadamia nam że cierpenie ma sens, że z jakiegoś powodu jest ważne, że właściwą drogą jest nie unikanie go za wszelką cenę ale tak jak On - przyjęcie cierpnienia i wytrwanie w nim do końca.
Inna postać. Wielki człowiek naszych czasów. "Nasz Papież" Jan Paweł II. Wielu ludzi na całym świecie podziwia go za to kim był, za to jaki był i za nauki jakie głosił. Kiedy Papież był już bardzo chory, nie mógł chodzić a nawet nie mógł mówić dało się słyszeć głosy że powinien odejść już na emeryturę, że nadszedł dla niego czas zasłużonego odpoczynku i że "taki" Papież niewiele już może wnieść w nasze życie. Papież jednak dalej nauczał. Nauczał nas swoim cierpieniem, swoją postawą wobec cierpienia. Jak Jezus Chrystus wytrwał w cierpieniu do końca, do momentu w którym powiedział "Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego...".
Możemy dalej nie rozumieć sensu cierpienia ale czujemy że pełni ono w naszym życiu ważną rolę. Z całą pewnością nie jest ani karą ani przekleństwem.
Niestety, cierpienie dotyczy każdego. Ale są przypadki, kiedy ono jest darem. Jakie? Nasi rodzicę mogą cierpieć za nas, czyli poświęcać się. Każdy normalny rodzic oddał by życie za własne dziecko. Jezus Chrystus również się cierpiał dla nas za nasze grzechy. Wiele osób cierpi za innych. Dlaczego? Bo ich kochają.
Myślę że zastanawianie się nad sensem cierpienia należy rozpocząć u źródeł czyli od Jezusa Chrystusa i Jego męki w drodze na Krzyż i aż po samo ukrzyżowanie.
Jezus Bóg i Jezus Człowiek był bez grzechu. Oczywiste jest więc że cierpienie jakiego doświadczył nie było karą. Bo za co miałaby to być kara?
Syn człowieczy przyjął jednak to cierpienie. Był w pełni Człowiekiem odczuwał więc ból tak samo jak my byśmy odczuwali na Jego miejscu. Był również w pełni Bogiem mógł więc w każdym momencie zakończyć to cierpienie. Powiedzieć dość. Nie zrobił tego, wytrwał do samego końca. Dobrowolnie.
Oczywiście cierpienie Jezusa, Jego śmierć na Krzyżu oraz zmartwychwstanie ma wiele wymiarów. Wymiar zbawczy, wymiar miłości Bożej do człowieka oraz wymiar nauki. W moich rozważaniach skupiam się na tym ostatnim aspekcie. Jezus przez swoje cierpienie i śmierć w bólu uczy nas.
Nawet jeśli nie rozumiemy tej nauki, nie wiemy czego Jezus chce nas nauczyc to sam fakt że Bóg przyjał na siebie tak wielkie cierpienie uświadamia nam że cierpenie ma sens, że z jakiegoś powodu jest ważne, że właściwą drogą jest nie unikanie go za wszelką cenę ale tak jak On - przyjęcie cierpnienia i wytrwanie w nim do końca.
Inna postać. Wielki człowiek naszych czasów. "Nasz Papież" Jan Paweł II. Wielu ludzi na całym świecie podziwia go za to kim był, za to jaki był i za nauki jakie głosił.
Kiedy Papież był już bardzo chory, nie mógł chodzić a nawet nie mógł mówić dało się słyszeć głosy że powinien odejść już na emeryturę, że nadszedł dla niego czas zasłużonego odpoczynku i że "taki" Papież niewiele już może wnieść w nasze życie. Papież jednak dalej nauczał. Nauczał nas swoim cierpieniem, swoją postawą wobec cierpienia. Jak Jezus Chrystus wytrwał w cierpieniu do końca, do momentu w którym powiedział "Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego...".
Możemy dalej nie rozumieć sensu cierpienia ale czujemy że pełni ono w naszym życiu ważną rolę. Z całą pewnością nie jest ani karą ani przekleństwem.