Czy można pokonać terrorystów? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Co prawda udało się dotychczas całkowicie zlikwidować kilka grup terrorystycznych, ale generalnie walka z terrorystami jest równie trudna, a może nawet trudniejsza niż walka z mafią. Tworzą oni bowiem, podobnie jak mafia, tajne struktury oraz powiązania międzynarodowe. Są popierani przez rządy niektórych państw. Niejednokrotnie odznaczają się również dużym fanatyzmem ideologicznym i nietolerancją wobec odmiennych poglądów.
Skuteczność walki z terrorystami jest zawsze czymś problematycznym, ponieważ trudno jest całkowicie wyeliminować przemoc za pomocą przemocy21. Wszystko jeszcze zależy jednak od tego na jakich ideach się oni opierają, oraz od tego, czy ta ideologia pokrywa się z przekonaniami i dążeniami szerszych grup społecznych. Jeżeli terroryści stanowią niewielką, izolowaną grupę głoszącą dość egzotyczne lub skrajne idee i nie mają większego poparcia społecznego, to można ich rozbić stosunkowo łatwo. Np. grupa terrorystyczna OAS składała się z garstki kolonistów i wojskowych, którzy w niepodległości Algierii upatrywali utratę własnych korzyści i dlatego się jej sprzeciwiali. Działali więc z dość niskich pobudek i nie mieli szerokiego poparcia ani w Algierii ani we Francji. Algieria uzyskała niepodległość, a przywódcy OAS zostali aresztowani. Podobny los spotkał niemiecką Frakcję Czerwonej Armii czy włoskie Czerwone Brygady.
Jednak im większą akceptację społeczną znajdują idee zawarte w programach grup terrorystycznych, tym bardziej umacnia to te grupy. Poparcie dla tych grup, czasem tylko ciche, bierne i milczące, niejednokrotnie przechodzi w poparcie czynne, jak. np. ukrywanie ich członków, pomoc materialna czy wreszcie wstępowanie do tych organizacji. Walka z takimi formacjami skazana jest z góry na niepowodzenie. Sprzeciwianie się tego rodzaju terroryzmowi tylko go umacnia.
Zwykle duży poziom poparcia społecznego ma terroryzm narodowo-wyzwoleńczy, jak również terroryzm oparty na powszechnie akceptowanych ideach zawartych np. w systemach religijnych. Ludzie opanowani przez wielką ideę są zdolni do wszystkiego. Są nawet gotowi oddać swoje życie. W terroryzmie islamskim taka postawa przekłada się na zamachy samobójcze, znajdując dużo chętnych zwłaszcza, że religia obiecuje natychmiastowe zbawienie i wielką szczęśliwość w raju po dokonaniu tych zamachów.
Czy jest więc szansa, że katolicy pogodzą się z protestantami w Ulsterze, Kurdowie zrezygnują z marzeń o wolnym Kurdystanie, Baskowie nie będą pragnąć wolnego kraju Basków, Czeczeńcy uznają władzę Rosji, a Palestyńczycy przestaną walczyć o wyzwolenie Palestyny? Dopóki wszystkie te narody będą doświadczać przemocy silniejszego od nich Wielkiego Brata, nie stanie się to nigdy. Przemoc zawsze rodzi przemoc. Widać to było wyraźnie we wszystkich tych wymienionych miejscach, a zwłaszcza w konflikcie izraelsko-palestyńskim, gdzie liczba palestyńskich zamachów samobójczych i izraelskich odwetów przekroczyła już wszelką miarę. Jedynym uczciwym i zarazem skutecznym sposobem na uspokojenie narodów pragnących własnego państwa lub chociażby tylko autonomii jest dać im to, czego pragną22. Ale które państwo zgodzi się dobrowolnie na oderwanie części terytorium?
Innym przykładem terroryzmu trudnego do pokonania jest terroryzm oparty na fundamentalizmie religijnym. Religijny konserwatyzm ma niejednokrotnie dość duże poparcie społeczne. Rodzimym przykładem niech będzie sukces działalności ojca Rydzyka i jego mediów. W krajach muzułmańskich takie zjawiska są jeszcze mocniejsze. Podobnie jak bojownicy o niepodległość, fanatyczni wyznawcy islamu są również gotowi na wszystko. Każdy atak skierowany przeciw nim jest interpretowany jako atak na ich religię i umacnia ich w przekonaniu, że narodami chrześcijańskimi rządzi szatan. Jeżeli tacy terroryści mają dobrze zorganizowaną, międzynarodową siatkę, to szansa zwycięstwa w walce z nimi jest nikła, bo żeby ich pokonać, trzeba by najpierw zniszczyć ich wiarę. Tego jednak nie da się osiągnąć przemocą.
Stany Zjednoczone po ataku na Amerykę ogłosiły wojnę z terroryzmem. Niezależnie od oficjalnych oświadczeń, główną psychologiczną przyczyną tej decyzji była wściekłość amerykańskich generałów, znacznie większa niż po ataku Japończyków na Pearl Harbour, spowodowana tym, że nie potrafili obronić swojej własnej głównej siedziby – Pentagonu. Można się domyślać, że znaleźli oni również duże poparcie w kręgach związanych z przemysłem zbrojeniowym i naftowym. Ich działania sprowadziły się na razie tylko do wojen z dwoma państwami: Afganistanem i Irakiem. Nie udało się ani rozbić Al-Kaidy, ani też złapać jej przywódcy – Osamy bin Ladena. Ale wbrew temu co czyni USA, wojny z terroryzmem nie można sprowadzić do wojny z państwami, w których terroryści działają, lub z których się wywodzą, choćby nawet te państwa udzielały im poparcia. Jeżeli ideologia terrorystów ma szerszą akceptację społeczną, a tak jest w przypadku dążeń narodowo-wyzwoleńczych czy fundamentalizmów religijnych, to każdy atak na terrorystów będzie rozumiany jako atak na idee głoszone przez tych terrorystów i ich tylko umocni. Przemoc ze strony Zachodu tylko utwierdzi ich w przekonaniu, że postępują słusznie. W miejsce każdego zabitego terrorysty powstanie dwóch następnych. Nie można wygrać wojny z cudzymi przekonaniami. Nie da się pokonać tego, co nieuchwytne. Przekonała się niegdyś o tym inkwizycja, przekonali również się komuniści, przekona się i Ameryka. Kontynuacja polityki Busha23 doprowadzi jedynie do umocnienia się wizerunku Ameryki jako szatana w oczach wielu wyznawców islamu. Przypuszczalnie nie dojdzie do trwałego zmniejszenia terroryzmu, ale przeciwnie – do powstawania jego nowych ognisk na świecie. Zgodnie z zasadą: „To, czemu się opierasz, umacniasz”, walka z terroryzmem będzie go napędzać.24
Można oczywiście ogłaszać kolejne wojny przeciw państwom muzułmańskim. Można też szybko zniszczyć cały świat arabski kilkunastoma bombami atomowymi. Można również zniszczyć w ten sam sposób wszystkie inne państwa popierające terroryzm. Ale czy wówczas zostanie jeszcze na świecie ktoś, kto się o skuteczności takich działań przekona?
Czy można pokonać terrorystów? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Co prawda udało się dotychczas całkowicie zlikwidować kilka grup terrorystycznych, ale generalnie walka z terrorystami jest równie trudna, a może nawet trudniejsza niż walka z mafią. Tworzą oni bowiem, podobnie jak mafia, tajne struktury oraz powiązania międzynarodowe. Są popierani przez rządy niektórych państw. Niejednokrotnie odznaczają się również dużym fanatyzmem ideologicznym i nietolerancją wobec odmiennych poglądów.
Skuteczność walki z terrorystami jest zawsze czymś problematycznym, ponieważ trudno jest całkowicie wyeliminować przemoc za pomocą przemocy21. Wszystko jeszcze zależy jednak od tego na jakich ideach się oni opierają, oraz od tego, czy ta ideologia pokrywa się z przekonaniami i dążeniami szerszych grup społecznych. Jeżeli terroryści stanowią niewielką, izolowaną grupę głoszącą dość egzotyczne lub skrajne idee i nie mają większego poparcia społecznego, to można ich rozbić stosunkowo łatwo. Np. grupa terrorystyczna OAS składała się z garstki kolonistów i wojskowych, którzy w niepodległości Algierii upatrywali utratę własnych korzyści i dlatego się jej sprzeciwiali. Działali więc z dość niskich pobudek i nie mieli szerokiego poparcia ani w Algierii ani we Francji. Algieria uzyskała niepodległość, a przywódcy OAS zostali aresztowani. Podobny los spotkał niemiecką Frakcję Czerwonej Armii czy włoskie Czerwone Brygady.
Jednak im większą akceptację społeczną znajdują idee zawarte w programach grup terrorystycznych, tym bardziej umacnia to te grupy. Poparcie dla tych grup, czasem tylko ciche, bierne i milczące, niejednokrotnie przechodzi w poparcie czynne, jak. np. ukrywanie ich członków, pomoc materialna czy wreszcie wstępowanie do tych organizacji. Walka z takimi formacjami skazana jest z góry na niepowodzenie. Sprzeciwianie się tego rodzaju terroryzmowi tylko go umacnia.
Zwykle duży poziom poparcia społecznego ma terroryzm narodowo-wyzwoleńczy, jak również terroryzm oparty na powszechnie akceptowanych ideach zawartych np. w systemach religijnych. Ludzie opanowani przez wielką ideę są zdolni do wszystkiego. Są nawet gotowi oddać swoje życie. W terroryzmie islamskim taka postawa przekłada się na zamachy samobójcze, znajdując dużo chętnych zwłaszcza, że religia obiecuje natychmiastowe zbawienie i wielką szczęśliwość w raju po dokonaniu tych zamachów.
Czy jest więc szansa, że katolicy pogodzą się z protestantami w Ulsterze, Kurdowie zrezygnują z marzeń o wolnym Kurdystanie, Baskowie nie będą pragnąć wolnego kraju Basków, Czeczeńcy uznają władzę Rosji, a Palestyńczycy przestaną walczyć o wyzwolenie Palestyny? Dopóki wszystkie te narody będą doświadczać przemocy silniejszego od nich Wielkiego Brata, nie stanie się to nigdy. Przemoc zawsze rodzi przemoc. Widać to było wyraźnie we wszystkich tych wymienionych miejscach, a zwłaszcza w konflikcie izraelsko-palestyńskim, gdzie liczba palestyńskich zamachów samobójczych i izraelskich odwetów przekroczyła już wszelką miarę. Jedynym uczciwym i zarazem skutecznym sposobem na uspokojenie narodów pragnących własnego państwa lub chociażby tylko autonomii jest dać im to, czego pragną22. Ale które państwo zgodzi się dobrowolnie na oderwanie części terytorium?
Innym przykładem terroryzmu trudnego do pokonania jest terroryzm oparty na fundamentalizmie religijnym. Religijny konserwatyzm ma niejednokrotnie dość duże poparcie społeczne. Rodzimym przykładem niech będzie sukces działalności ojca Rydzyka i jego mediów. W krajach muzułmańskich takie zjawiska są jeszcze mocniejsze. Podobnie jak bojownicy o niepodległość, fanatyczni wyznawcy islamu są również gotowi na wszystko. Każdy atak skierowany przeciw nim jest interpretowany jako atak na ich religię i umacnia ich w przekonaniu, że narodami chrześcijańskimi rządzi szatan. Jeżeli tacy terroryści mają dobrze zorganizowaną, międzynarodową siatkę, to szansa zwycięstwa w walce z nimi jest nikła, bo żeby ich pokonać, trzeba by najpierw zniszczyć ich wiarę. Tego jednak nie da się osiągnąć przemocą.
Stany Zjednoczone po ataku na Amerykę ogłosiły wojnę z terroryzmem. Niezależnie od oficjalnych oświadczeń, główną psychologiczną przyczyną tej decyzji była wściekłość amerykańskich generałów, znacznie większa niż po ataku Japończyków na Pearl Harbour, spowodowana tym, że nie potrafili obronić swojej własnej głównej siedziby – Pentagonu. Można się domyślać, że znaleźli oni również duże poparcie w kręgach związanych z przemysłem zbrojeniowym i naftowym. Ich działania sprowadziły się na razie tylko do wojen z dwoma państwami: Afganistanem i Irakiem. Nie udało się ani rozbić Al-Kaidy, ani też złapać jej przywódcy – Osamy bin Ladena. Ale wbrew temu co czyni USA, wojny z terroryzmem nie można sprowadzić do wojny z państwami, w których terroryści działają, lub z których się wywodzą, choćby nawet te państwa udzielały im poparcia. Jeżeli ideologia terrorystów ma szerszą akceptację społeczną, a tak jest w przypadku dążeń narodowo-wyzwoleńczych czy fundamentalizmów religijnych, to każdy atak na terrorystów będzie rozumiany jako atak na idee głoszone przez tych terrorystów i ich tylko umocni. Przemoc ze strony Zachodu tylko utwierdzi ich w przekonaniu, że postępują słusznie. W miejsce każdego zabitego terrorysty powstanie dwóch następnych. Nie można wygrać wojny z cudzymi przekonaniami. Nie da się pokonać tego, co nieuchwytne. Przekonała się niegdyś o tym inkwizycja, przekonali również się komuniści, przekona się i Ameryka. Kontynuacja polityki Busha23 doprowadzi jedynie do umocnienia się wizerunku Ameryki jako szatana w oczach wielu wyznawców islamu. Przypuszczalnie nie dojdzie do trwałego zmniejszenia terroryzmu, ale przeciwnie – do powstawania jego nowych ognisk na świecie. Zgodnie z zasadą: „To, czemu się opierasz, umacniasz”, walka z terroryzmem będzie go napędzać.24
Można oczywiście ogłaszać kolejne wojny przeciw państwom muzułmańskim. Można też szybko zniszczyć cały świat arabski kilkunastoma bombami atomowymi. Można również zniszczyć w ten sam sposób wszystkie inne państwa popierające terroryzm. Ale czy wówczas zostanie jeszcze na świecie ktoś, kto się o skuteczności takich działań przekona?