„Mały Książę” Antoine’a de Saint Exupery’ego to niewątpliwie powieść z morałem. Sposób pokazania czytelnikowi życia, inaczej niż zazwyczaj. Z pozoru może wydawać się krótką bajką, w całości zmyśloną przez autora. Dopiero po dłuższej lekturze jesteśmy w stanie stwierdzić, że jej fabuła jest dużo bardziej skomplikowana, niż nam się na początku wydawało. Uczy życia poprzez ukazywanie normalnych, zwykłych czynności i nadawanie im zupełnie innego znaczenia. Myślę więc, że z całą stanowczością można stwierdzić iż „Mały Książę” jest świetnym przykładem paraboli. Postaram się to udowodnić w poniższym tekście. Parabola to utwór o ukrytym znaczeniu. W przypadku „Małego Księcia” co rusz spotykamy się z taką sytuacją. Zapoznani przez niego mieszkańcy innych planet to przykłady ludzi, których można spotkać w trakcie swojego życia. Jedni są przejęci karierą, inni władzą, ale właściwie nikt nie jest szczęśliwy. To jedno z przesłań autora. Chciał w ten sposób pokazać, że powinniśmy żyć tak, aby nie myśleć tylko o sobie. Wiedzieć, że są w ludzkim życiu rzeczy ważniejsze niż bogactwo, sława, czy władza. I chociaż to te drugie bardziej nas ku sobie przyciągają, wabiąc obietnicą dostatniego i z pozoru wspaniałego życia, to w ostateczności stajemy się puści w środku, wypaleni, samotni… Z kolei rysunki pilota, o które poprosił Mały Książę i które podziwiał, to tak naprawdę metafora potęgi wyobraźni. Pilot przez całe życie spotykał się jedynie z niezrozumieniem i dopiero gdzieś na pustyni, po raz pierwszy w życiu, spotkał człowieka, który dostrzegł to, czego inni nie widzieli. W ten sposób autor chce nam pokazać, że kiedy posiadamy wyobraźnię, kiedy z niej korzystamy, może nam być łatwiej w życiu. Przecież nikt nie dostrzeże baranka w skrzyni, dopóki nie użyje wyobraźni. To ona czyni nasze życie łatwiejszym do zniesienia. Zabiera do świata, w którym nie ma głodu, chłodu i nędzy. Do świata, w którym możemy być szczęśliwi… Na końcu przytoczę przykład róży, kobiety zadufanej w sobie, która nie umiała pojąć, zrozumieć i odwzajemnić miłości Małego Księcia. Bardziej przejęta dobrami doczesnymi, niż wspaniałym uczuciem, którym ją obdarzył. W ten sposób autor chciał pokazać, że nie zawsze miłość jest synonimem szczęścia. Czasem bywa udręką, zadaje ból i cierpienie. Bywa bezwzględna, a jednak nie da się o niej zapomnieć. Niezależnie jak daleko się ucieknie, to wspomnienie owej miłości zawsze będzie gdzieś blisko. Ból który czujemy jest tak ogromny, bo na tej drugiej osobie zależy nam bardziej niż na własnym życiu. Cierpimy, gdy i ona cierpi, a śmiejemy się, gdy ona się śmieje. I nie potrafimy znieść zbyt długiej rozłąki, bo nasz niesforny umysł zaciera wspomnienia i ponieważ potrzebujemy bliskości tej drugiej osoby… Jak widać autor ukrył w tej krótkiej i na pozór banalnej opowieści, bardzo wiele przemyśleń i w pewnym sensie rad. Już samo to jest najlepszym dowodem na to, że „Mały Książę” jest parabolą. Uczy czytelnika, że trzeba patrzeć na świat oczami dziecka, bo te dostrzegają znacznie więcej niż oczy dorosłego. Bo tylko dziecko na zabazgranej kartce papieru dostrzeże ukrytego w skrzyni baranka…
„Mały Książę” Antoine’a de Saint Exupery’ego to niewątpliwie powieść z morałem. Sposób pokazania czytelnikowi życia, inaczej niż zazwyczaj. Z pozoru może wydawać się krótką bajką, w całości zmyśloną przez autora. Dopiero po dłuższej lekturze jesteśmy w stanie stwierdzić, że jej fabuła jest dużo bardziej skomplikowana, niż nam się na początku wydawało. Uczy życia poprzez ukazywanie normalnych, zwykłych czynności i nadawanie im zupełnie innego znaczenia. Myślę więc, że z całą stanowczością można stwierdzić iż „Mały Książę” jest świetnym przykładem paraboli. Postaram się to udowodnić w poniższym tekście.
Parabola to utwór o ukrytym znaczeniu. W przypadku „Małego Księcia” co rusz spotykamy się z taką sytuacją. Zapoznani przez niego mieszkańcy innych planet to przykłady ludzi, których można spotkać w trakcie swojego życia. Jedni są przejęci karierą, inni władzą, ale właściwie nikt nie jest szczęśliwy. To jedno z przesłań autora. Chciał w ten sposób pokazać, że powinniśmy żyć tak, aby nie myśleć tylko o sobie. Wiedzieć, że są w ludzkim życiu rzeczy ważniejsze niż bogactwo, sława, czy władza. I chociaż to te drugie bardziej nas ku sobie przyciągają, wabiąc obietnicą dostatniego i z pozoru wspaniałego życia, to w ostateczności stajemy się puści w środku, wypaleni, samotni…
Z kolei rysunki pilota, o które poprosił Mały Książę i które podziwiał, to tak naprawdę metafora potęgi wyobraźni. Pilot przez całe życie spotykał się jedynie z niezrozumieniem i dopiero gdzieś na pustyni, po raz pierwszy w życiu, spotkał człowieka, który dostrzegł to, czego inni nie widzieli. W ten sposób autor chce nam pokazać, że kiedy posiadamy wyobraźnię, kiedy z niej korzystamy, może nam być łatwiej w życiu. Przecież nikt nie dostrzeże baranka w skrzyni, dopóki nie użyje wyobraźni. To ona czyni nasze życie łatwiejszym do zniesienia. Zabiera do świata, w którym nie ma głodu, chłodu i nędzy. Do świata, w którym możemy być szczęśliwi…
Na końcu przytoczę przykład róży, kobiety zadufanej w sobie, która nie umiała pojąć, zrozumieć i odwzajemnić miłości Małego Księcia. Bardziej przejęta dobrami doczesnymi, niż wspaniałym uczuciem, którym ją obdarzył. W ten sposób autor chciał pokazać, że nie zawsze miłość jest synonimem szczęścia. Czasem bywa udręką, zadaje ból i cierpienie. Bywa bezwzględna, a jednak nie da się o niej zapomnieć. Niezależnie jak daleko się ucieknie, to wspomnienie owej miłości zawsze będzie gdzieś blisko. Ból który czujemy jest tak ogromny, bo na tej drugiej osobie zależy nam bardziej niż na własnym życiu. Cierpimy, gdy i ona cierpi, a śmiejemy się, gdy ona się śmieje. I nie potrafimy znieść zbyt długiej rozłąki, bo nasz niesforny umysł zaciera wspomnienia i ponieważ potrzebujemy bliskości tej drugiej osoby…
Jak widać autor ukrył w tej krótkiej i na pozór banalnej opowieści, bardzo wiele przemyśleń i w pewnym sensie rad. Już samo to jest najlepszym dowodem na to, że „Mały Książę” jest parabolą. Uczy czytelnika, że trzeba patrzeć na świat oczami dziecka, bo te dostrzegają znacznie więcej niż oczy dorosłego. Bo tylko dziecko na zabazgranej kartce papieru dostrzeże ukrytego w skrzyni baranka…