Ludzie nigdy nie reagują identycznie, widząc ludzkie cierpienie. Jedni będą współczuli, drudzy - kpili i szydzili, że robimy z siebie męczenników, inni dopowiedzą "dobrze mu/jej tak". Wszystko zależy od charakteru człowieka, jego sposobu wychowania oraz samego problemu.
Fakt, że w obecnych czasach zbyt wiele osób robi ze swoich problemików życiowe tragedie, z których śmieje się za dwa dni. Nie można zapominać również o tych, które są naprawdę poważne, niezmyślone i niewyolbrzymione. Najsmutniejsze jest to, że niektórzy robią z tego sposób na "swoje pięć minut", dzięki czemu myślą, że będą w centrum uwagi. W szczególności, gdy odkryliśmy, że dane cierpienie jest zwykłą fikcją, mającą na celu zrobienie z siebie "gwiazdy". W takiej sytuacji nie uwierzymy danej osobie, choćby mówiła samą prawdę.
Można pisać, mówić i dyskutować na ten temat wiele, choć moim skromnym zdaniem nasze opinie zbiegną się gdzieś w jednym punkcie. Czasem cierpienie jest życiową rolą "męczennika",dlatego myślę, że nawet przy współczuciu trzeba mieć w tych czasach odrobinę zaufania...
Powinno być chyba "postawy". :)
Ludzie nigdy nie reagują identycznie, widząc ludzkie cierpienie. Jedni będą współczuli, drudzy - kpili i szydzili, że robimy z siebie męczenników, inni dopowiedzą "dobrze mu/jej tak". Wszystko zależy od charakteru człowieka, jego sposobu wychowania oraz samego problemu.
Fakt, że w obecnych czasach zbyt wiele osób robi ze swoich problemików życiowe tragedie, z których śmieje się za dwa dni. Nie można zapominać również o tych, które są naprawdę poważne, niezmyślone i niewyolbrzymione. Najsmutniejsze jest to, że niektórzy robią z tego sposób na "swoje pięć minut", dzięki czemu myślą, że będą w centrum uwagi. W szczególności, gdy odkryliśmy, że dane cierpienie jest zwykłą fikcją, mającą na celu zrobienie z siebie "gwiazdy". W takiej sytuacji nie uwierzymy danej osobie, choćby mówiła samą prawdę.
Można pisać, mówić i dyskutować na ten temat wiele, choć moim skromnym zdaniem nasze opinie zbiegną się gdzieś w jednym punkcie. Czasem cierpienie jest życiową rolą "męczennika",dlatego myślę, że nawet przy współczuciu trzeba mieć w tych czasach odrobinę zaufania...