Na Plac Broni wkroczyli nasi nieprzyjaciele. Zanosiło się na większą bitwę, bitwę która miała zadecydować o tym kto zdobędzie Plac. Spojrzałem na Nemeczka. W jego oczach była duma ale i tak cały się trząsł ze strachu.
Staliśmy spokojnie wpatrzeni w oddział wroga. Wydawałoby się, że stoimy tak w nieskończoność wpatrzeni w siebie. Nagle odezwał się Feri Acz:
- Poddajcie się, nie macie czym i po co walczyć.
Nagle odezwał się Nemeczek:
- To ty masz stąd odejść ze swoją marną zgrają. JEsteśmy lepsi i przekonasz się o tym!
Po czym wybiegł z szeregu w stronę pola bitwy z okrzykiem. Z przerażeniem patrzyliśmy na to, co się zaraz stanie. Postanowiliśmy mu pomóc i rzuciliśmy się za nim. Tak rozpoczęła się bitwa. Dzielnie walczyliśmy z nimi wiele godzin, lecz szala zwycięstwa powoli przechylała się na stronę nieprzyjaciela. Podczas starcia ani razu nie widzialem Nemeczka, lecz nagle usłyszałem go krzyczącego :
- A teraz czas na wielki finał!
Nie wiedziałem o się zaraz stanie. NAgle wyszedł on - trzymając w ręku węża ogrodowego, po czym odkręcił go i zaczął lać wodą orszak wroga. To bardzo pomogło! Udało nam się ich pokonać i wypędzić z Placu.
Postawa Erniego Nemeczka w tej sytuacji bardzo mnie zadziwiła, gdyż mały niewinny chłopiec nie jest zdolny do takich poświęceń i odwagi. Jego postawa wilce mnie zadziwiła ale jednocześnie sprawiła, że go podziwiam.
Na Plac Broni wkroczyli nasi nieprzyjaciele. Zanosiło się na większą bitwę, bitwę która miała zadecydować o tym kto zdobędzie Plac. Spojrzałem na Nemeczka. W jego oczach była duma ale i tak cały się trząsł ze strachu.
Staliśmy spokojnie wpatrzeni w oddział wroga. Wydawałoby się, że stoimy tak w nieskończoność wpatrzeni w siebie. Nagle odezwał się Feri Acz:
- Poddajcie się, nie macie czym i po co walczyć.
Nagle odezwał się Nemeczek:
- To ty masz stąd odejść ze swoją marną zgrają. JEsteśmy lepsi i przekonasz się o tym!
Po czym wybiegł z szeregu w stronę pola bitwy z okrzykiem. Z przerażeniem patrzyliśmy na to, co się zaraz stanie. Postanowiliśmy mu pomóc i rzuciliśmy się za nim. Tak rozpoczęła się bitwa. Dzielnie walczyliśmy z nimi wiele godzin, lecz szala zwycięstwa powoli przechylała się na stronę nieprzyjaciela. Podczas starcia ani razu nie widzialem Nemeczka, lecz nagle usłyszałem go krzyczącego :
- A teraz czas na wielki finał!
Nie wiedziałem o się zaraz stanie. NAgle wyszedł on - trzymając w ręku węża ogrodowego, po czym odkręcił go i zaczął lać wodą orszak wroga. To bardzo pomogło! Udało nam się ich pokonać i wypędzić z Placu.
Postawa Erniego Nemeczka w tej sytuacji bardzo mnie zadziwiła, gdyż mały niewinny chłopiec nie jest zdolny do takich poświęceń i odwagi. Jego postawa wilce mnie zadziwiła ale jednocześnie sprawiła, że go podziwiam.
Napisałam teraz, mam nadzieję, że pomogłam t