ni mnie ust natura formowała z miodu, Ani też tam oracyj trzeba i wywodu, Gdzie Bóg, Ojczyzna i Pan swoje składy święte W archiwie piersi waszych chowają zamknięte. (…) Wam Ojczyzna, rodzice, krewne, dzieci małe, Płeć niewojenną, dziewki oddaje dojźrałe, Te-ż by miały ku żądzy psiej pogańskiej juchy W opłakanej niewoli rodzić Tatarczuchy? Wam ubogich poddanych chrześcijańskie gminy, Ojczyste na ostatek ściany i kominy Pokazuje z daleka Matka utrapiona; Pod wasze się z tym wszytkim dziś kryje ramiona, Do was obie wyciąga ręce wolność złota, Niech się sam w swych poganin obierzach umota!
Więc, o kawalerowie, w których serce żywe I krew igra, przyczyna mając sprawiedliwe Tak koniecznej potrzeby, Litwa i Polanie, Osiądźcie Turkom karki i nastąpcie na nie! Niechaj was to nie stracha, niech oczu nie mydli, Że się poganin upstrzy, uzłoci, uskrzydli, Namioty, słonie, muły, wielbłądy i osły, To nie bije; stąd serca przodkom waszym rosły Do szczęśliwych tryumfów; i mięso, i pierze, Lubią sławę i złoto przy sławie żołnierze. Mało co tam wojennych – dziady, kupce, Żydy, Martauzy postroili i dali im dzidy,
Tedy do tak nikczemnej, marnej szewskiej smoły Sarmatów będę równał? Naród, który z szkoły Marsowej pierwsze przodki, stare dziady liczy Który wprzód w szabli niźli w zagonach dziedziczy, Którym Chrobry Bolesław, gdy Rusina zeprze, Żelazne za granicę postawił na Dnieprze, Gdy Niemca, co w fortecach i w swej ufał strzelbie, Takież kazał kolumny kopać i na Elbie.
ni mnie ust natura formowała z miodu,
Ani też tam oracyj trzeba i wywodu,
Gdzie Bóg, Ojczyzna i Pan swoje składy święte
W archiwie piersi waszych chowają zamknięte. (…)
Wam Ojczyzna, rodzice, krewne, dzieci małe,
Płeć niewojenną, dziewki oddaje dojźrałe,
Te-ż by miały ku żądzy psiej pogańskiej juchy
W opłakanej niewoli rodzić Tatarczuchy?
Wam ubogich poddanych chrześcijańskie gminy,
Ojczyste na ostatek ściany i kominy
Pokazuje z daleka Matka utrapiona;
Pod wasze się z tym wszytkim dziś kryje ramiona,
Do was obie wyciąga ręce wolność złota,
Niech się sam w swych poganin obierzach umota!
Więc, o kawalerowie, w których serce żywe
I krew igra, przyczyna mając sprawiedliwe
Tak koniecznej potrzeby, Litwa i Polanie,
Osiądźcie Turkom karki i nastąpcie na nie!
Niechaj was to nie stracha, niech oczu nie mydli,
Że się poganin upstrzy, uzłoci, uskrzydli,
Namioty, słonie, muły, wielbłądy i osły,
To nie bije; stąd serca przodkom waszym rosły
Do szczęśliwych tryumfów; i mięso, i pierze,
Lubią sławę i złoto przy sławie żołnierze.
Mało co tam wojennych – dziady, kupce, Żydy,
Martauzy postroili i dali im dzidy,
Tedy do tak nikczemnej, marnej szewskiej smoły
Sarmatów będę równał? Naród, który z szkoły
Marsowej pierwsze przodki, stare dziady liczy
Który wprzód w szabli niźli w zagonach dziedziczy,
Którym Chrobry Bolesław, gdy Rusina zeprze,
Żelazne za granicę postawił na Dnieprze,
Gdy Niemca, co w fortecach i w swej ufał strzelbie,
Takież kazał kolumny kopać i na Elbie.