Marzena szła przez jesienną mżawkę. Niepostrzeżenie całe to deszczu mżenie przesiąknęło czerwony płaszcz, który dostała od babci na urodziny. Mżąca pogoda zniszczyla jej buty, bo nie zabrała kaloszy, a wiatr zwiał jej czapkę z głowy. Gdy weszła do domu mżyć przestało i słońce świecic zaczynało.
Marzena szła przez jesienną mżawkę. Niepostrzeżenie całe to deszczu mżenie przesiąknęło czerwony płaszcz, który dostała od babci na urodziny. Mżąca pogoda zniszczyla jej buty, bo nie zabrała kaloszy, a wiatr zwiał jej czapkę z głowy. Gdy weszła do domu mżyć przestało i słońce świecic zaczynało.