ułóż bajkę (któtką na 6 linijek)
-której bohaterami będą zwierzeta obdarzone ludzkimi cechami
-na początku lub na końcu znajdzie się odpowiednio dobrane do treść pouczenia (czyli morał) Bardzo proszę !:)
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Pewnego wiosennego dnia gdy szłam do szkoły zobaczyłam małom wiewiórkę,króra trzymała w rączce orzeszek bardzo mi się podobała.Gdy wróciłam,że szkoły opowiedziałam o tym mojej mamie a ona powiedziała,że
nie moge miec żadnego zwierzątka bo mój tata mi nie karze ale ja wiedziałam
,że jak będem przechodziła obok tego starego dębu bende mogła iśc do wewiórki.Całom noc nie spałam tylko marzyłam aby ją zobaczyć.
Następngo dnia gdy szłam do szkoły ona na mnie czekała podeszłam do niej a ona uciekała bardzo się przestraszyłam.
W szkole gdy byłam na lekji cały czas o niej myślałam.
Wróciłam do domu:
-cześć mamo
-cześć córeczko jak tam w szkole
-dobrze wiesz co mamo???
-co???
-znowu widziałam tom wiewórkę ale ona mi uciekła
-wiesz ze nie możesz się do nie zbliżać ! Obiecaj że juz tamtendy nie pójdziesz!!!!
-Tak mamo obiecuje
Gdy szłam do szkoły zobaczyłam ją a ona podeszła i powiedziała:
-Aniu nie zbliżaj się do mnie jestem chora
-ale...
-nie zbliżaj się
Ania się wiecej nie zbliżała i nie myślała o niej a tata kupił jej białego pieska
myślę że pomogłam pisałam to pół godziny licze na naj:):)!!!
Pewnego dnia tuż po wzejściu slońca lisicę Marlena, królewnę calego lasu obudzilo wolanie slużącej, której imienia nigdy nie mogla zapamiętać.
-Niech panienka wstanie predko-wolala wiewiórka w stroju slużącej-pani ojciec wola.
-Czegóż zowu może chcieć ?-zapytala sama siebie Marlena.
Przejrzala się w lustrze i pobiegla po marmurowych schodach do sali balowej, gdzie czekal na nią już ojciec.
-Moja droga, przyszedl czas byś znalazla męża.
Tydzień po tej romowie do zamku zjechali książęta, hrabia i inni możni panowie ubiegający się o rękę Marleny.
Jednak księżniczka byla kapryśna i bardzo krytycznie odnosila się do każdego z nich. Jeden smierdzial, drugi mial brzydki ogon,a i inne wady wymyślala.
w końcu księżniczka doszla do najstarszego z nich- hrabiego kruka.
-I ten mialby zostać moim mężem ?? Z tymi piórami i krzywym dziobem ??!!-Marlena wysmiala go najbardziej spośród wszystkich innych.
Nie znalazla sobie męża, a jej ojciec byl pelen gniewu i wykrzyknąl :
-O nie moja panno !! jeżeli będzie taka zgorzkniala to oddam cię pierwszemu lepszemu zebrakowi jaki tu przybedzie.
Tak też się stalo. Do zamku przybyl lalkaż i prosil o pieniądze na chleb. Król oddal mu marlenę za żonę i nie martwil się o jej los.
Lalkaż nie mówil prawie w ogóle, a z powodu ich biedy oboje musieli pracować. Księżniczce wcale się to nie podobalo, ale nie miala innego wyjscia. Zostala zatrudniona w zamku jednego hrabii jako pomywaczka. Kucharki dawaly jej do kieszeni fartucha jakieś resztki jedzenia.
Pewnego dnia w owym zamku mial odbyć się bal. Marlena przygladala się wszystkim bawiacym się na sali balowej.
Widziala pięknie przyodziane wiewiórki, kuny, myszki oraz ich wytwornych partnerów. O pólnocy na salę wszedl najpiękniejszy kruk jakiego kiedykolwiek można bylo spotkać. Marlena z zaciekawieniem troche się zbliżyla by lepiej widzieć dostojnego pana. lecz w pewnej chwili potknęla się o cos i padla na drogę temu krukowi. on wyciągnąl do niej rękę by pomóc jej wstać. Gdy juz stala na lapach zobaczyla w tym ptaku kruka, którego tak okrutnie wyśmiala.
Ale jeszcze kogoś ... zobaczyla tego wędrownego lalkaża, któremu zostala oddana.
...
Dopiszesz sobie zakończenie ??? bo ja nie mam pomyslu na koniec...
przepraszam za blędy, ale nie mam kilku znaków polskich i zdażają mi się pomylki